„Ciągle ktoś wpada i ciągle tak samo jedziesz na Umschlag, wyczekujesz godzinami na odpowiedni moment, aż ci się uda [wyciągnąć kogoś z transportu], jak ci się nie udaje — nagłe ładowanie — wracasz sam ledwo z życiem i naprawdę się nie możesz wytłumaczyć, dlaczego się nie udało. [Abraham Sznajdmil] Berek bardzo obstaje, a idź jeszcze raz. Nic nie odpowiadasz i idziesz — wiesz, że to na nic, ale idziesz i znów wracasz z niczym, ale też cię już nikt nie pyta, w międzyczasie zapomniano, tyle nowych spraw, nie, nie spraw — ludzi, ludzi znów zginęło. I nie ma rady, idziesz znów na noc na Umschlag. Noce są zawsze bardziej szczęśliwe.“ — Takie były początki Marka Edelmana jako bojownika w getcie warszawskim. Szerzej opisał je w książce „Nieznane zapiski o getcie warszawskim“ wydanej przez ZL.
|