Adam Bodnar chce, by MEN ujawniło autorów podstawy programowej z matematyki
Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił do Naczelnego Sądu Administracyjnego o oddalenie skargi kasacyjnej Ministerstwa Edukacji Narodowej, które nie chce ujawnić danych osób przygotowujących nową podstawę programową z matematyki dla szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego. Zdaniem Adama Bodnara stanowisko resortu prowadzi do ograniczenia konstytucyjnego prawa obywatela do dostępu do informacji publicznej.
Przypomnijmy, że 22 listopada 2017 r. WSA w Warszawie uchylił zaskarżone przez obywatela dwie decyzje odmowne Minister Edukacji Narodowej ws. udostępnienia informacji publicznej. Chodziło o skład zespołu ekspertów przygotowujących nową – związaną z reformą oświaty wprowadzoną 1 września 2017 r. – podstawę programową. Zapytanie dotyczyło nazwisk członków zespołu, informacji o ich stopniach naukowych oraz instytucjach, w których są zatrudnieni.
- MEN nie chciał ujawnić, kto przygotował nową podstawę programową z matematyki dla szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego, powołując się na ochronę prywatności ekspertów.
- Według WSA przy kolizji prawa do informacji publicznej z prawem do ochrony danych osobowych należy przyznać priorytet prawu do informacji.
- W ramach gospodarki rynkowej nie istnieje przymus zawierania umów z podmiotami publicznymi – ocenił sąd.
Odmawiając podania tych informacji resort powoływał się na ochronę prywatności ekspertów. W ocenie MEN nie byli oni osobami pełniącymi funkcje publiczne w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej. Minister wskazała, że zawarto z nimi umowy zlecenia. Nie miały one też wpływu na to, w jakim zakresie opracowane przez nich materiały zostaną wykorzystane w pracach legislacyjnych. Ponadto resort nie otrzymał ich oświadczeń o rezygnacji z przysługującego im prawa do ochrony prywatności.
WSA stanął jednak na stanowisku, że skoro osoby te w pewnym choć stopniu wpłynęły na kształt przyjętej podstawy programowej, a więc na treść decyzji o charakterze ogólnospołecznym, to zasadne jest traktowanie ich jako pełniących funkcje publiczne. To zaś oznacza, że ich dane nie podlegają wyłączeniu z uwagi na prywatność, zaś fakt zawarcia z nimi umów cywilnoprawnych dodatkowo przemawiał – zdaniem sądu - za koniecznością ujawnienia ich imion i nazwisk.
- Według sądu dla realizacji konstytucyjnej zasady transparentności działania administracji publicznej i jawności wydatkowania funduszy publicznych konieczne jest zapewnienie obywatelom pełnej wiedzy o tym, kto - zawierając umowy z organami państwowymi - staje się beneficjentem funduszy publicznych. Umożliwia to też ocenę, czy zadanie powierzono osobom o odpowiedniej wiedzy, a sama umowa nie była w istocie zakamuflowanym sposobem nieuprawnionego przepływu środków publicznych do osób prywatnych – czytamy w komunikacie RPO. Podkreśla on, że zdaniem sądu przy kolizji prawa do informacji publicznej z prawem do ochrony danych osobowych należy przyznać priorytet prawu do informacji, gdyż w ramach gospodarki rynkowej nie istnieje przymus zawierania umów z podmiotami publicznymi.
W efekcie WSA uznał, że minister dopuściła się naruszenia przepisów poprzez niewłaściwe zastosowanie ograniczenia w dostępie do informacji publicznej - a tym samym naruszenia zasady praworządności.