Autorzy trzydziestego pierwszego dnia 7. polskiej edycji Miesiąca Spotkań Autorskich: z Czech Peter Hruśka i z Gruzji Erekle Deisadze
W ostatnim trzydziestym pierwszym dniu 7. polskiej edycji Miesiąca Spotkań Autorskich gościliśmy Petera Hruśkę z Czech I Erekle Deisadze z Gruzji Obaj panowie postarali się
o śpiewne zamknięcie tegorocznej edycji spotkań. W godzinach popołudniowych Peter Hruśka z zespołem 'Fumar Mata". Spotkanie prowadziła Anna Wanik.
Spoitkanie zatytułowano: Własny, niewłasny, Hruška.
Jednym ze sponsorów MSA jest Słowacka firma Anasoft litera, która jest też funadatorem znanej na Słowacji nagrody literackiej
Anna Wanik i Peter Hruśka w klubie "Proza" Wrocławskiego Domu Literatury
Peter Hruśka. Urodzony w 1964 roku Ostrawie. Jest absolwentem Politechniki Ostrawskiej (kierunek obróbka surowców naturalnych), Wydziału Filozofii uniwersytetów: Ostrawskiego i im. Masaryka w Brnie (kierunki literatura czeska i literaturoznawstwo). Napisał siedem zbiorów poezji (debiut Salonowe niepokoje, 1995), za przedostatni (Darmata, 2012) otrzymał Państwową nagrodę literacką za rok 2013. Zajmuje się historią literatury (monografia poety Karla Šiktanca pt. Gdzieś tutaj, 2010), pracuje w Instytucie literatury czeskiej Akademii Nauk Republiki Czeskiej, jest wykładowcą w szkołach wyższych. Był redaktorem trzytomowego zbioru dzieł Jana Balabána. W 2015 roku uczestniczył w projekcie literackim Jednym zdaniem.
Peter Hruśka znany jest polskim czytelnikom z dwóch opublikowanych przez Instut Mikołowski książek: "Mieszkalne niepokoje" i ostatnio "Darmaty".
Jest człowiekiem bardzo wielu talentów i osiągnięć. Jest człowiekiem bardzo wielu talentów i osiągnięć. Jest z wykształcenia inżynierem, dopiero po zmianie ustroju skończył studia filologiczne i literaturoznawstwo. Jest magistrem obu tych kierunków. Oprócz tego jest doktorem i nauczycielem akademickim. Opublikował 4-tomową „Historię Literatury Czeskiej” i „Słownik Pisarzy Czeskich”. Urodził się w Ostrawie i tam mieszka, jest jej niepisanym znakiem firmowym.
Nasze spotkanie z jego poezją zaplanowaliśmy w ten sposób, iż po kilku wierszach, które zaprezentuje nam autor nastąpi pauza muzyczna, którą wypełni gra zespołu "Fumar Mata” w składzie: Frantisek Hruśka gitara i Richard Sikora perkusja.
Hruśka w pierwszych słowach swojego wystąpienia podziękował Annie Wanik za te dobre słowa o nim, bo dowiedział się tak naprawdę kim jest.
Petr Hruška, Własny, niewłasny
przekład: Franciszek Nastulczyk
Porządnego tuńczyka
dla Jana Balabána
Porządnego tuńczyka
żeby nami wstrząsnęło
to niegasnące srebro ryby
rzucone w stronice gazety
martwej gazety dla ryby
Porządnego tuńczyka
który wystarczyłby na jakiś czas
żebyśmy znów raz
czuli ziąb w nadgarstkach
nad ciężkim srebrem świata
przenieść go wokół
stromych grzbietów
domów bankowych
i wspólnie potem w domu rozpakować gazetę
przedwyborcze mordy
pochlapane rybą
wyglądają na jeszcze bardziej wyszczane
wielkie ciało na mieliźnie gazety
na mieliźnie stołu
Porządnego tuńczyka
żeby się rozfalowały
sprane falbany domowej ciszy
żebyśmy nagle sobie przypomnieli
co wszystko tutaj do cholery
chcieliśmy
* * *
I widziałem,
jak wynędzniały
jest ten list do lecznicy,
chociaż zawierał wszystkie powody,
dla których ma sens wrócić z powrotem,
tutaj,
do świata powodów.
Wczoraj na wyciągniętą rękę
dojrzewającego chłopca
nawlekli skórzaną rękawicę z drapieżnikiem,
podpalanym i niemym.
Obaj równocześnie
poczuli
żywą wagę.
Wiersz "Sikora" dedykuję mówił Hruśka perkusiście zespołu "Fumar Mata" Richardowi Sykorze.
Sikora
Pierwszy śnieg wszystko uwyraźnił.
Swobodę krzaków.
Metry kwadratowe jednopokojowych mieszkań.
Cienkość dzieci
z rozwiedzionych rodzin.
Sikora wleciała do mojego strachu przed tym,
że gdybym miał teraz umrzeć,
moim ostatnim byłoby słowo
łój.
But
Zdejmij ten but.
Ostatni dziecięcy numer.
Na kleju instrukcja
śmiesznie małymi literami,
będziesz ją musiała przeczytać ty.
Schyleni
nad uświnionym mokrym butem.
Uczynimy szorstką powierzchnię gumy,
niechaj pracuje w pęknięciu proces chemiczny.
Uświadom sobie,
że również nasze ciała są z tlenu i węgla
pradawnych gwiazd.
Dalekich, osamotnionych gwiazd.
Mówisz o mamusi.
Więc połóż palec na pętli,
sklejoną podeszwę zwiążemy sznurówkami.
Pędząca noc,
But związany na wariata.
Ostatni dziecięcy numer
Po tej części, w której Hruśka przeczytał nam =pierwszą transzę swoich wierszy na scenę wkroczył jego syn Frantisek Hruśka - vide wykapana mama, jak powiedział Peter z perkusistą Sykorą dali nam bardzo żywy i dynamiczny popis swoich umiejętności!
Zespół Fumar Mata na scenie klubu literackiego "Proza"
Kolejna tura poezji Hruśki przetłumaczonej przez Franciszka Nastulczyka dotyczyła sfery naszej prywatnej, pewne metafory udomowione przez Petera doskonale odnajdowały się w atmosferze klubu "Proza" i muzyce zespołu "Fumar Mata":
Piersi
Najpierw wysprzątała cały pokój.
Potem umyła ręce.
Potem przyniosła suknię na wieszaku,
tę nową suknię,
łagodną jak rzeka we wrześniu.
Już nie widuję piersi mojej córki.
Przeciąga właśnie przez nie
pierwszą wieczorową suknię.
Czekam na zewnątrz.
Mam okazję porozglądać się.
Wiszą tu wspólne zdjęcia,
bluzg na wiadomości, obrazek anioła.
Ślady walki z niemotą.
Za domami,
obrośniętymi porostami satelitów,
wytarte zagajniki do jebania
z głazami starego śniegu
sprasowanego siarką psiego moczu.
Czerwono niebieskie zdecydowanie
przedszkola.
Budynek magistratu, dyrekcja koncernu,
autopark.
Słychać nieustanny szelest
przemieszczanych pieniędzy.
Słychać stłumioną mowę wspólnot,
oklaski
musicalowego wzruszenia.
Teraz
do tego wszystkiego
weszła z pokoju moja córka,
w sukni wieczorowej
zakrywającej biały blask,
którego już nigdy nie zobaczę.
Nadmiar ojca
To mięso,
to nadmiernie ciężkie mięso ojca,
które się do was garnie.
Już się trochę cofacie.
Już zauważacie przepalony
rękaw kurtki,
zabrudzony łokieć.
Lecz wciąż jeszcze stoicie,
patrząc wprost,
mówicie sobie ojciec,
wieczna nocna warta,
która właśnie weszła w światło,
halabardy i proporce
rozrzucone niepokojem.
Znów gdzieś w ciemność rzucał kamienie,
liczył i słuchał,
kiedy się co odezwie.
I teraz garnie się tutaj,
do waszego wzrastania,
nadmiar ojca
Kontur
Masz ćwierć miliona,
Adamie.
Pożyczyli ci przystojniacy z szybkim pomyślunkiem,
kiedy tylko usłyszeli,
że chcesz zacząć żyć,
kiedy już tak długo mieszałeś zaprawę.
Wiedzieli, że nie wiesz,
ile zer ma ćwierć miliona,
a nazwali cię klientem.
Długopis,
którym się podpisałeś,
ci zostawili.
Tymczasem zapadł zmierzch.
Jesteś
z ćwiercią miliona.
Idzie z tobą,
tak więc kontur twojej postaci
jest zaraz trochę wyraźniejszy,
kiedy znikasz
w pustym baraku jesieni
za płotem pochlapanym
dzikim winem.
I ponowna kolejna porcja muzycznego spektaklu w wykonaniu syna Hruśki gitarzysty Frantiśka Hruśki
Kolejny wiersz "Drugi dzień" chciałbym zadedykować moim polskim przyjaciołom, którzy mnie do niego zaispirowali!
Drugi dzień
Schylisz się do płaszcza na podłodze
i próbujesz
wyciągnąć rękawy
z tej dzikiej plątaniny w środku
wsunąć i pozapinać kieszenie
otrzepać
i wskrzesić go
musiało to być wczoraj
ciężkie rewidowanie samego siebie
i następnie zupełna utrata rąk
musiało to być wczoraj
dzika próba cząstkowego podsumowania
Jest ten drugi
dzień, w którym Pan stworzył sklepienie
ile razy już doświadczałeś
dnia drugiego
podnieś ten zdechły płaszcz i powieś go
lub załóż
i wyjdź
w mroźnym powietrzu jaśnieją sylwetki
tych drugich
Zadrapane
Jak możesz tak czysto śpiewać
tak późno?
Między wściekle wystrzelonymi łuskami
butelek.
Między psiskami na długich nogach
i strzępami folii
niemal tak samo szybkimi.
Między czarnymi żmijami
porzuconych opon.
Porządni ludzie przesypiają zagładę.
Znów śpiewasz,
tak prosto,
jak kiedy zadrapaniem rozpoznaje się hematyt.
Za chwilę
późno przesypie się we wcześnie
i potem nie będzie już słychać niczego
we wstającym wrzasku
gromadzenia.
Kot
Zwierzęte mają o wiele lepiej opanowane zasady
geometrii.
Czarny kot zaraz znajduje
oś sytuacji,
środek miejsca,
złoty podział popołudnia i kładzie się w nim.
W środku nocy usiądzie,
wyostrzy swój kontur
i stwierdzi,
że nigdzie nie jest na miejscu.
Hala
Już zaczęli ją budować.
Będzie wielka,
wielu mówi, że największa.
Z tych cienkich, szybko rosnących ścian,
pod którymi latem
słabiutko szeleści trawa.
Będzie się ciągnęła szarawo aż do gór.
Wejdzie do niej cokolwiek,
na bardzo długo.
W razie potrzeby
cokolwiek i tak samo.
Zmieści najwięcej.
Wołanie do drugiego końca
nawet nie doleci,
osłabnie gdzieś po drodze.
Nareszcie więc będzie tutaj,
naprawdę wielka
wielozadaniowa hala,
odpowiadająca naszym czasom.
Już zaczęli ją budować.
Słup
Żelazobeton to żelazobeton.
Blady słup zmierza twardo
w górę,
przebić niskość.
Na dole u podnóża dziko kwitnące
porosty graffiti,
plamy szczyn,
nerwowość liści.
Ale słup wznosi się wyżej,
znika z zasięgu wzroku,
w mętnych strzępach mgły.
Żelazobetonowego pnia
odpowiadającego naszym czasom
pięciu mężczyzn nie obejmie.
Tam w górze coś jest.
Musi być,
skoro stoi tutaj
taki słup.
Ostatnim wierszem który przeczytał nam Hruśka był dłuższy tekst pt. "Szabas".
Szabas
Po czwarte: „Pamiętaj, żebyś dzień święty święcił“.
Lecz kiedy ostatni raz odpoczęliśmy; naprawdę
odpoczęliśmy... W nieustannej gotowości
i zdecydowaniu uzyskać dla życia zlecenie, które dałoby
mu godną samowystarczalność i nareszcie sens. Tak
strasznie zmęczeni ściskamy oparcia wieczornych
krzeseł rękami z białymi kostkami, nachyleni jak
w sprzeczce lub wietrze wysilamy oczy, głowę i serce
w oczekiwaniu rzeczy przyszłych. Tak zmęczeni
i zagrożeni ściskamy swoje powiernictwa i swoje
prawa. A nocą – ta okropna praca snów, jeżeli są to
jeszcze w ogóle sny, takie te gorączkowe pośpieszne
ruchy, jakimi staramy się zawiązać wciąż plączące
się sznurówki lub włożyć do torby kilka ostatnich,
rozpaczliwie rozbiegających się rzeczy.
Dziś będzie szabas, święto ubrania. Ubierz tę sukienkę,
która tak przypomina ogród botaniczny w Kew, gdzie
nigdy nie byliśmy. Nie będę patrzył, kiedy będziesz ją
przymierzała odwrócona profilem do największego
lustra w domu.
Będzie szabas, święto światła. Sobotnie lampy wiszą
nad nami. Pozwól, żeby się paliły przed południem, dla
lekkiego dreszczyku z tego marnotrawstwa.
Będzie szabas, żydowskie święto rzeczy danych.
Zabrania się uprawiania roli, budowy domu, prac
w drewnie i metalu, przenoszenia ciężarów. Połóż
bagaż, albowiem i podróży się zabrania. Pozostaniemy
po prostu tutaj. Zabrania się pisania... Wszystkiego, co
prowadziłoby do wytwarzania nowych rzeczy, dziś się
zabrania.
Albowiem następnych rzeczy nie trzeba. Świat jest
już gotowy – tylko do tej pory tego nie zauważyliśmy,
z powodu ściskania zleceń i pełnomocnictw i praw.
Wszystko potrzebne i piękne, miało by tu już gdzieś
być, znajdywane w niepewnych domach, słowach,
obrazach tafli wody. Wszystko już jest. I w tym
rzeczywistym odpoczynku pozwól spocząć mej ręce na
twojej, ponieważ będzie szabas i także rozpalania ognia
się zabrania.
Po tym autorskim występie Ania Wanik spytała Hruśkę o intrygujący tytuł jego ostatniego tomu pt. "Darmaty"?
„Jest to zabieg celowy, chciałem wymyślić jakiś neologizm, w którym mógłbym zawrzeć sens takich słów jak dramaty, darmo, mat, ale szerszy sens może dryfować w kierunku słowa „dharma”. Cały ten tom poświęcony jest problemowi zaburzenia komunikacji między ludźmi, problemowi czegoś ważnego, o czymś nie rozmawialiśmy.
Te słowa wybrzmiewają w wierszu, w którym młody chłopak krzyczy przez rzekę "Darmata" - tym chce być ten mój nowy zbiór wierszy.
Trzeba wspomnieć, że żona Petera gra na cymbałkach, ma on także brata, który jest krytykiem literackim, więc tak naprawdę wszystko zostaje w rodzinie. Robię tu za nędznego konferansjera, a później noszę za nim instrumenty - komentuje całą tą sytuację Hruśka.
Anna Wanik w rozmowie z czeskim gościem z Ostrawy Peterem Hruśkiem
Cierpimy kontynuuje poeta, na zbiorowy mutyzm - niemożliwość skomunikowania się ze sobą. Nasi politycy powinni za to milczeć, ale niestety oni tego nie potrafią i ciągle gadają bzdury. Może się tak stać, że ktoś straci nagle możliwość mówienia, czasem to do niego wraca, ale są też sytuacje, że nie mogę się z nim skomunikować.
Teraz mówi Peter jeżdżę po spotkaniach z moim nowym tomem biorącym tytuł od mojego przyrodniego brata "Adama". Adam jest postacią literacką, która w rzeczywistości nie istnieje, ale jakąś inspiracją czerpałem ze swojego drugiego syna. Tak od dwudziestu pięciu lat pojawiał się on jako postać w wielu moich wierszach, a także przewija przez wszystkie moje książki. Bardzo mnie od paru lat kusiło, aby tego Adama powyciągać z tych wszystkich książek, tak aby zrobić z niego zupełnie osobną nową książkę.
Peter Hruśka, zaczęła nowy wątek w rozmowie Anna Wanik, brał jakiś czas temu udział w projekcie zatytułowanym "Jednym zdaniem" dla wydawnictwa "Most"| i jadąc w pociągu zgubił ten zeszyt. Skończyło się to tak, że połowa jego czytelników, źe to świetny chwyt reklamowy, a druga połowa uważała już głupszej wy,mówi nie można było wymyśleć. Ale okazał się to bobry chwyt reklamowy, bo mówiono o tej sytuacji w tym roku w czeskiej telewizji. Oprócz tego puszczono mu dwa wiersze w tej samej stacji.
Padło pytanie z sali, czy może niedługo pojawi się w Pana twórczości jakaś dłuższa forma?
- Zajmuję się teraz, odppwiedział Hruśka recepcją twórczości Ivana Werlisza i po jej zakończeniu nie planuję na razie większej książki.
Piszę sobie jednak taką krótką prozę - słupki do internetu i do różnych czasopism. I bardzo to lubię, podaje się tak liczbę znaków, w których muszę się zmieścić - jest to około stu znaków. Bardzo mnie rajcuje, kiedy słyszę narzekanie żony.
Kolejne pytanie z sali dotyczyło, czy nie miałby ochoty napisać monografii o Janie Bałabanie?
- Wie Pan, odpowiedział pytającemu Peter Hruiśka, o przyjaźni nie pisze się książek. Nie odczuwa jego obecności w moim doczesnym życiu, on pojawia się w w moich snach.
Bardzo często myślę zakończył swoją wypowiedź poeta, że to co piszę i myślę bardzo by mu się spodobało.
Tym stwierdzeniem zakończyło się słowno- śpiewająco popołudniowe spotkanie autorskie z Peterem Hruśką z czeskiej Ostrawy.
Zobacz nagranie filmowe zamieszczone na kanale Youtube.com
Wieczorem zaprezentował się nam też śpiewająco Erekle Deisadze . Mottem przewodnim spotkania było stwierdzenie : Precz z systemem / Moderator: Konstantine Grdzelishvili.
Pisarz i muzyk, Erekle Deisadze urodził się w 1990 w Kutaisi. Ukończył państwowy Uniwersytet Filmu i Teatru imienia Shota Rustaveli. W 2010 Erekle wydał książkę „Saidumlo Siroba” (gra słów gruzińskiego tu tyłu „Ostatnia wieczerza”), któremu towarzyszyły krańcowe reakcje czytelników. W 2012 roku artysta założył zespół punkrockowy „Za 40 kilometrów”. Nakręcił teledyski o podłożu politycznym.
Erekle jest artystą licznych talentów i zróżnicowanych korzeni. Brał udział w muzycznym wideo „System musi się załamać” który powstał w wyniku skandalu w gruzińskim systemie penitencjarnym. W 2013 stworzył projekt muzyczny Eko & Vinda Folio.
W 2013 Erekle wydał swoją drugą książkę „Pokojówka”, a następnie „Rosyjskie wakacje” w 2016, która dotyczy wojny rosyjsko-gruzińskiej.
Napisał też muzykę do sztuk: „Bechavi” – wystawioną w Royal District Theatre w 2015 oraz „Gatvla” (Odliczanie) wystawioną w Teatrze Lalek w 2017 roku.
Erekle Deisadze, mówi o sobie, informuje nas prowadzący Konstantine Grdzelishvili., że jest aktywistą społecznym w pierwszym rzędzie, a potem pisarzem.
Najciekawszew moim życiu było przyjechać tu właśnie do Wrocławia, poznać Was, waszą kulturę.
Będę dzisiaj Państwu czytał fragmenty swojej prozy poetyckiej zatytułowanej "Strach" (Syk)
Erekle Deisadze, Strach (Syk)
przekład: Katarzyna Dudzic-Grabińska
1
Kiedy na skrzydłach poezji wznoszę się ku niebu,
Staram się nie wyprzedzić samego siebie
Zwalniam lot
I w tym momencie w mieście rozlega się huk wybuchu.
Detonacja jest na tyle silna,
Że ludzie tracą słuch,
Ale nie słyszą głosu,
O tym głosie teraz mówię i o tym głosie chcę napisać
wiersz.
2
Matka z początku niczego nie rozumie.
To chwilowa namiętność – mówi sąsiadowi.
Tymczasem w pokoju narasta strach,
Jak podczas zachodu słońca po podłodze pełza cień.
Podczas gdy matka myje talerze, ja staram się rzucić
cień, który już dawno jest na mnie za mały.
Zamykam oczy i myślę, jak zostać głosem, wiecznym
głosem wiecznego człowieka.
Głos mi w tym nie pomoże, ale wyrażam zgodę, by moje
ciało stało się dźwiękiem,
Tysiącem i jednym głosem
Jednogłośnie
Widzę ten głos.
Głos ma punkt wyjścia, wcześniej ten pokój sprzątała
inna kobieta,
Której już nie ma.
Słyszę dźwięk jej miotły,
Tak dźwięki ożywiają ludzi
A ludzie dźwięki.
Dźwięk pociągu oznacza – położenie się na trawie,
Położenie się na trawie – nadejście wiosny.
Kiedy patrzysz osamotniony w niebo
Gdzie plastikowa torebka wyprzedza samolot.
Matka nie potrafi przeczytać kurzu,
Potrafi tylko się go pozbyć,
Potem zamyka okna
Żeby dorosły strach nie wydostał się z domu.
Żeby inni go nie widzieli
Ponieważ strach staje się poezją tylko wtedy,
kiedy go poczujesz
A inni nie mogą go ujrzeć.
I dlatego nie mogę być Galaktionem
I będę Ereklem,
Który odmawia wyskoczyć z okna,
Który odmawia skakać o tyczce,
Który odmawia jeszcze wielu innych drobnostek.
Strach będzie próbował stać się częścią mnie, jedną
z moich cech,
Jak niezłośliwy guz.
Ale nie mogę o tym myśleć,
Kiedy nade mną są gwiazdy,
A pode mną rozkwitła łąka
I prawo moralne we mnie.
I wspominam głos
Kiedy matka po raz pierwszy odezwała się do mnie.
Wtedy pierwszy raz zastanowiłem się nad strachem,
Jak nad bezprawnym kompromisem
I wtedy zamiast ołówka,
złapałem strach.
I to był dobry ruch taktyczny.
3
Nie tak łatwo jest poskromić strach,
Niełatwo o tym pisać.
„Nie ma dnia, żeby nie patrzył przez okno“,
Powiedziała komuś przez telefon.
Potem przyszedł fachowiec i zaczął mierzyć okno,
A w telewizji puszczali strach,
Matka gotowała obiad, a facet złożył metrówkę,
I powiedział przepiękny widok
W czarnym zeszycie zamiast liczb zapisał sobie strach.
4
„Są uśmiercani w boju,
kiedy indziej umierają sami z siebie,
Represja,
Zdrada,
Wygnanie,
Są podobni do głodnych psów, synu,
A ich szczekania nikt nie słyszy
I dlatego podczas złej pogody możesz nawet
zamarznąć,
Oszczędzaj swój głos“ – powiedziała mi.
Kiedy ukrywałem pod kołdrą skrzydła,
I przy dźwięku strząśnięcia termometru zamiast
temperatury rósł we mnie strach,
Moja odpowiedź brzmiała:
Zamiast umrzeć z zimna lepiej przeżyć i umrzeć ze
śmiechu.
Poezja i statystyka nie mogą się przyjaźnić, ponieważ
śmierć w zimie jest statystyką i nie ma w tym nic
nowego.
Jak teraz o tym myślę,
Wraca mi dobry nastrój,
Jak wtedy, kiedy usłyszałem głosy dzieci
przebiegających na deszczu przez ulicę.
To jest ich głos:
Tych, którzy położyli głowę na kolanach kolegi zanim
zapłacili nią za ojczyznę
I pomyśleli, że siła nie leży w jedności ludzi, tylko
w związkach między różnymi właściwościami,
I chyba dlatego szukają Boga.
Ci, którzy jeszcze nie znaleźli siebie.
Ci, którzy mogli się wyczerpać, ale uniknęli tego,
Ponieważ nie byli w stanie zmierzyć strachu.
Kto był w stanie, zobaczył okna domu,
Które pewnego przepięknego dnia stały się oczami
matki,
I każdy lot, wewnątrz i na zewnątrz, obserwowali zza
połamanych krat.
5
Teraz, kiedy mówię o tym głosie,
Już nie boję się błędów.
Zasadniczy błąd miał miejsce,
Kiedy człowiek został stworzony na obraz boski i w ten
sposób stracił dzieciństwo,
I dlatego zmogła go chciwość.
I dlatego wszystkie moje błędy są doskonałe
i bezbłędne,
Jestem ziemią i stanę się niebem.
Jak powiedziałem, już nie boję się błędów,
Boję się tylko je naprawić.
6
Minęły lata,
Kiedy kładę się w hamaku, mój mały cień zaczyna
rosnąć
A ja staję się strachem, gdy mówię:
Hamak musi się kołysać,
Chleb musi się piec,
Wiersze musi się pisać,
Czas nie musi rządzić, czas może latać nad drzewami,
nad ptakami.
Tam, gdzie już nie będzie miejsca dla strachu,
I wszyscy, którzy nie mogą latać
I ci, którzy podczas wybuchu stracili słuch,
Będą musieli zapoznać się z głosem...
A tym głosem jestem ja
A moje imię to Erekle.
kwiecień-maj 2017
Sala klubowa "Prozy" Wrocławskiego Domu Literatury gości miłośników dobrej literatury i muzyki
Przeczytałem Państwu, skomentował własne teksty Deisadze, wiersze mówiące o moich lękach z dzieciństwa.
Uważam,e cierpimy na chory indywidualizm, a nawet w herbie Gruzji zapisane jest: "Siła leży w jedności". Ale ja w to nie wierzę, mówi sceptyczny Erekle patrząc nam prosto w oczy.
To prawda, że to państwowe hasło, ale to życie jednoczy ludzi i sytuacje w jakich uczestniczą. Wszystkie podstawowe sytuacje są w nas zapisane, i tylko rzeczywistość je w nas uruchamia.
Jestem mówił dalej Deisadze zaangażoewanym działaczem społecznym, uczestniczę w różnych poltycznych działaniach w Gruzji.
A o co pan walczy panie Erekle" - pada pytanie z sali?
- O to aby nasze gruzińskie społeczeństwo było lepsze. Kiedy piszę jakiś utwór, mam na to na celu, to, aby pomóc ludziom wyzwolić się ze swoich lęków i wyrazić samego siebie.
- Czy na Pana twórczość jest w Gruzji reakcja?
- Tak i to bardzo duże, odpowiada Erekle. Sporo ludzi bardzo dobrze reaguje na moją sztukę: jedni sie cieszą, inni się martwią! Z początku pisałem tylko teksty, ale potem rozpocząłem współpracę \z teatrami i zacząłem pisać też muzykę do spektakli. Z początku muzyka była moim hobby, ale z czase,m stała się integralnym elementem mojej twórczości.
Spektakle te z moimi tekstami imuzyką były wystaewiane w kliku miastach Gruzji i od dwóch lat robię to zawodowo.
Po tej wypowiedzi Erekle Deisadze wraz z kolegą gitarzystą zaśpiewał nam kilka swoich utworóew, w mrocznym charakterze, podobnym bardzo do maniery Nicka Cave'a.
Potem po spotkaniu Deisadze rozdawał autografy i fotografował się publicznością zgromadzoną w sali klub " Proza" Wrocławskiego Domu Literatury.
Zobacz nagranie filmowe zamieszczone na kanale Youtube.com