Krytyka nie umarła, tylko zmieniła swój format. Panel Instytutu Książki na Warszawskich Targach Książki
Dziś podczas Warszawskich Targów Książki odbyła się zorganizowana przez Instytut Książki dyskusja na temat roli krytyki literackiej w kształtowaniu gustów i podejmowaniu decyzji czytelniczych, w której wzięli udział redaktor naczelny „Nowych Książek” Grzegorz Filip, Mateusz Tobiczyk z Lubimyczytac.pl, redaktor „Małego Formatu” Jacek Wiaderny i Maciej Marcisz, szef działu promocji GW Foksal.
Czy krytyka literacka ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie? Czy też, idąc tropem tezy Andrew Keena, wyrażonej w głośnej książce „Kult amatora – jak internet niszczy kulturę”, rolę opiniotwórczych mediów przejmują sami czytelnicy i to ich głos liczy się najbardziej?
„Na początku internet był dużą szansą. (…) Internet dawał nadzieję, że będzie niezależny, że będzie można tam powiedzieć rzeczy, których nie da się powiedzieć gdzie indziej. (…) Tak się nie stało” – stwierdził Grzegorz Filip.
W kontrze wypowiedział się Jacek Wiaderny:
„Nie żyłem nigdy w świecie krytyki bez internetu. (…) Dobre jest to, że może zaistnieć w internecie taka inicjatywa jak nasza. W czasach analogowych byłoby to dużo trudniejsze. (…) Nie ma takiej klikalności, przy której portalowi literackiemu czy krytyczno-literackiemu dałoby się żyć z reklam”.
„Żyjemy w czasach dużej nieufności wobec elit, z których w dużej mierze składa się z ich przedstawicieli. Ale zasięg i wpływ krytyki znacznie spadł. (…) Krytyka przez lata obrażała gusty popularne. Jeśli czytelnicy widzą, że Wyborcza czy Polityka krytykuje autora, którego lubią, to niekoniecznie będą się nią sugerować” – stwierdził Maciej Marcisz.
„Reprezentując rozproszonego krytyka, jakim jest Lubimyczytac.pl, chciałbym powiedzieć, że użytkownik wybiera to, co mu odpowiada. Skupiamy tak dużą rzeszę krytyków bardziej lub mniej amatorskich, że nawet tam widać, że ci odbiorcy się różnicują, pojawiają się liderzy opinii. (…) Ale to znów dotyczy nisz: są liderzy opinii w kryminale, w fantastyce itd.” – zauważył Mateusz Tobiczyk.
„Krytyka amatorska pewnych rzeczy nie zrobi nigdy: nigdy nie dokona syntezy, nie wyprowadzi nurtów, przeważnie też nie obuduje dzieła literackiego kontekstami. Ta krytyka jest znacznie prostsza i przemawia do czytelnika, ale czytelnik wyrobiony będzie szukał czegoś bardziej wnikliwego” – zauważył Grzegorz Filip, jednocześnie dodając, że sam z przyjemnością korzysta z Lubimyczytac.pl.
Jacek Wiaderny, niuansująco, stwierdził:
„Jeśli rzeczywiście byśmy przyjęli wykładnię, że jest krytyka profesjonalna i amatorska, to powstaje pytanie, kim są Kurzojady czy Paulina Małochleb, która prowadzi bloga”.
Maciej Marcisz nie zgodził się z Grzegorzem Filipem w kwestii wnikliwości sądów amatorów. Ten zaś odparł, że istnieje niewielka część wspólna grupy odbiorców krytyki profesjonalnej i amatorskiej, dodając, że czego innego w obu tych rodzajach krytyki szuka czegoś innego.
„Często mylone są ze sobą sukcesy marketingowe i artystyczne” – stwierdził Grzegorz Filip.
„Nie możemy wyjść z opozycji profesjonalne-nieprofesjonalne. Chciałbym zaproponować jakiś inny podział. Myślę, że można poprowadzić linię między tekstami bardziej doraźnymi i tekstami, które służą czemuś innemu, czyli takie, które pomagają w inny sposób wejść w tekst, budują konteksty” – powiedział Jacek Wiaderny.
„Krytyczne, fachowe teksty kierowane są do wąskiego grona. Wydawnictwa dbają o to, żeby książki miały dobre opinie. Ale za pieniądze nie można kupić wszystkiego. Nie jest tak, że ludzie nie myślą. (...) Krytyka nie umarła, tylko zmieniła swój format” – stwierdził Tobiczyk.