Książki są po to, żeby podróżować, śmiać się i myśleć - rozmowa z Romainem Puertolasem
Portal Księgarski prezentuje rozmowę z francuskim pisarzem młodego pokolenia Romainem Puertolasem, autorem dwóch świetnie przyjętych, tak na rynku francuskim jak i zagranicznym tytułów "Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie Ikea" i "O dziewczynce, która połknęła chmurę tak wielką jak wieża Eiffla". Obie książki opublikowało w Polsce wydawnictwo Sonia Draga.
Gabriel Leonard Kamiński: Jaki jest przepis na bestseller według Romaine′a Puertolas′a ?
Romain Puertolas: Niestety, spóźnił się Pan. Dałem go przed chwilą komuś innemu. Za późno.
Gabriel Leonard Kamiński: - Właśnie widzę, że jest Pan bardzo szybki. My tu rozmawiamy, a Pan mówi, że ma już pomysł na nową książkę. Czy tak właśnie Pan pisze, czy to jest Pana styl? Wymyślanie historii już gdzieś zasłyszanych, czy tylko z własnej wyobraźni?
Romain Puertolas: Przez cały dzień pomysły przychodzą mi do głowy. Mam bardzo specyficzną metodę pisania. Mogę pisać pięć czy dziesięć powieści na raz. Jedną książkę piszę około trzech, czterech tygodni. Piszę na swoim telefonie. To jest właśnie moja metoda. Piszę w marketach, w samolotach, pociągach, na ulicy. Ewakuuje swoje myśli i wysyłam sobie to mailem. I jeżeli coś przychodzi mi do głowy, zapisuje to. Nie zapisuję pomysłów, tylko już te konkretne zdania, które średnio w osiemdziesięciu procentach, później w takim samym formacie znajdują się w książce. Jest w tym moim pisaniu coś pasjonującego, emocjonującego i intensywnego. Jeżeli piszę dłużej niż miesiąc jedną książkę, to znaczy, że jest do dupy i trzeba to zakończyć.
Gabriel Leonard Kamiński: Bernard Pivot powiedział kiedyś takie słynne zdanie, że „Demokracja zabija literaturę”, i wieścił jej zmierzch, ponieważ będzie coraz trudniej z tej masy książek, które wychodzą, wydobyć te najlepsze, wypromować najlepszych pisarzy. W Polsce to dotyczy np. self-publishingu, gdzie ludzie sami wydają swoje książki. Mają drugi obieg, swoje spotkania autorskie. Są niechętnie nastawieni na każdą krytykę ich dzieł itd. Cieszy ich już sam fakt, że napisali książkę, że zaistnieli jako autorzy na rynku. Co Pan o tym sądzi? W jakim kierunku zmierza literatura i czy naprawdę demokracja może ją zabić?
Romain Puertolas: Nie, zdecydowanie nie. Wręcz przeciwnie, demokracja pozwala się każdemu wyrazić. Nie zabija to literatury.
Gabriel Leonard Kamiński: Ale przyzna Pan, iż trudno jest zwyłonić ztej masy tych najlepszych Gdyby nie Sonia Draga, która wydała i podsunęła mi Pana książki, to bym o nich nie wiedział. Mówię to jako nie jako krytyk lecz zwykły czytelnik.
Romain Puertolas: To prawda, że każdy może pisać. Ale jeżeli mówimy o self-publishingu, to nie każdy może zaistnieć w księgarni. Tu pojawia się ta pierwsza selekcja. Na przykład, we Francji osoby, które same wydają swoje książki, nie sprzedadzą ich w księgarniach. Tego się nie robi. Chyba, że zna się księgarza i ten zdecyduję się na sprzedaż.
Gabriel Leonard Kamiński: U nas właśnie jest odwrotnie, ci ludzie właśnie są w księgarniach, dają swoje książki, dają odpowiednie rabaty. W Polsce jest zawsze wszystko na odwrót.
Romain Puertolas Nie. W Anglii jest wszystko też, i to jeszcze bardziej!
Gabriel Leonard Kamiński: Do naszego portalu przychodzi codziennie ileś tam zapytań, prób literackich. Co by Pan poradził młodym adeptom sztuki pisania książek? Początkującym autorom? Od czego powinni zacząć? Czy ćwiczenia wyobraźni, czytania wielu książek? Czy pójście po prostu na żywioł.
Romain Puertolas: Mam sporo pomysłów, bo wiele osób mnie o to pyta: Co trzeba zrobić i jak się do tego zabrać? Ja osobiście, nigdy nikogo nie prosiłem o radę. Miałem swoją wizję. Natomiast, uważam, że najlepszym profesorem literatury jest czytelnictwo. Trzeba czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Prowadzę oczywiście warsztaty pisarskie, bo mnie o to proszą. Ale mówię zawsze, że najlepsi nauczyciele to: Aleksander Dumas, Wiktor Hugo. To są najlepsi nauczyciele pisarstwa. Jeżeli czytasz dużo, będziesz umiał w pewnym momencie pisać. Rozwinie się twoja wyobraźnia. I jak napiszesz już swoją pierwszą książkę, wyślesz ją pocztą do wydawcy i otrzymasz list odmowny. Pierwszy, potem drugi i trzeci…W międzyczasie napiszesz nową powieść, znowu ją wyślesz i dostaniesz kolejną odmowę. Mnie to się zdarzyło kilka razy. Siedem moich pierwszych powieści odrzucono. I dopiero ósmą zaakceptowano. Nie wolno się poddawać. Trzeba kontynuować i pracować.
Gabriel Leonard Kamiński: Ale, teraz na fali Twojego sukcesu, czy tamte odrzucone powieści mają szansę ukazania się drukiem?
Romain Puertolas: Wszyscy zadają mi to pytanie. Ale nie wiem. Teraz mam tyle pomysłów, taką łatwość w pisaniu, że idę do przodu. Nie cofam się.
Gabriel Leonard Kamiński: Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi, kto jest Pana mistrzem?
Romain Puertolas: Juliusz Verne. Gdybym miał wybrać jednego, to byłby to właśnie on. Ale lubię też Umberto Eco, Agathę Christie. I jeżeli mielibyśmy wrócić do rad dla młodych pisarzy, to na pewno czytać różne książki, w różnych możliwych stylach. To też wiele uczy.
Gabriel Leonard Kamiński: Czy mógłbyś wyjaśnić czytelnikom naszego portalu, skąd pomysł na tę książkę. Po wycieczce do IKEI?
Romain Puertolas: Na początku przyszedł mi do głowy tytuł. Pewnie był gdzieś w supermarkecie jakimś fakir, który zatrzasnął się w szafie w IKEI. Zapisałem to sobie w moim telefonie, a potem przesłałem na swojego maila. Potem po kolei, przyszła jedna faza, druga. Dlatego, że piszę tak szybko, nigdy nie wiem dokąd idę. Po prostu jestem cały czas zaskoczony moją wyobraźnią. My mamy często taki obraz pisarza, który cierpi pisząc. Musi przejść przez te wszystkie tortury przez wiele lat. Ale ja tak nie mam. U mnie jest super. Wszystko wypływa z taką wielką radością.
Gabriel Leonard Kamiński: Zgadzam się. Pierwsze moje wrażenie przy czytaniu jest takie, że Pan się doskonale bawi pisząc. Ale nie przeszkadza to Panu, przemycać w nich bardzo ważnych rzeczy. Losy emigrantów, to co się dzieje w Europie aktualnie. Pod płaszczykiem humoru ukryte są ważne problemy.
Romain Puertolas: Uważam, że potrzeba równowagi. Gdyby były tylko śmieszne, lub poważne rzeczy, nie było by to dobre. W książce musi być coś stabilnego, coś poważnego. I właśnie ten element nakrywam różnymi zabawnymi historiami, gagami. Uważam, że tak podana wiadomość zostaje zapamiętana przez czytelnika lepiej. Jeżeli będziemy pisać poważnie na poważne tematy, to będziemy mieli tysiące podobnych książek. Zresztą nie chodzi tylko o literaturę. Ja jestem taki. Wszędzie staram się znaleźć pozytywną rzecz. Nawet jeśli ktoś jest chory, umierający obok mnie – to szukam nadziei. Czegoś pozytywnego. Słońca.
Gabriel Leonard Kamiński: W takim razie, jeżeli lubisz takie szybkie tempo, to co sądzisz o książkach multimedialnych? Gdzie zakodowane byłyby aplikacje, które odsyłały by czytelnika np. do gry miejskiej w Paryżu.
Romain Puertolas: Możliwe, jeżeli by się to sprowadzało do jednego weekendu, na przykład do poszukiwania ukrytych skarbów. Ale nie jest to coś takiego, co dało by się przeczytać po raz drugi. Tylko raz. Zresztą ja nie czytam na komputerach, tabletach. Mam ogromną bibliotekę i uwielbiam książki papierowe. Mam starą wizję tych rzeczy.
Gabriel Leonard Kamiński: Ale nie ma Pan nic przeciwko temu, żeby Pana książki były wydawane jako e-booki lub audiobooki?
Romain Puertolas: To, że ja czytam tylko papierowe wydania książek, nie znaczy, że ludzie mają tak robić. W demokracji to jest piękne, że każdy może wybrać i robić to, co chce. Ja jestem kolekcjonerem i książka jest dla mnie obiektem bardzo cennym.
Gabriel Leonard Kamiński: W takim razie, czy miałeś jakiś wpływ na wygląd swojej książki? Na okładkę, typografię?
Romain Puertolas: Tak. Okładki do francuskich wydań robię sam, ponieważ uwielbiam to robić i lubię grafikę. A zresztą to bardzo mi pomaga. W swoim rękopisie sam układam wszystko. Jeżeli chcę powiększyć czcionkę, to robię to. I w takim stanie wysyłam to do swojego wydawcy. Na początku pisałem na maszynie, ale po pojawieniu się word′a w komputerze (dla mnie było to jak zbawienie), wszystko co napisałem wyglądało na monitorze jak wydrukowane na papierze.
Gabriel Leonard Kamiński: Czy mógł by Pan na zakończenie czytelnikom Portalu Księgarskiego www.książka.net.pl zareklamować siebie? Taka odrobina autoreklamy!
Romain Puertolas: Tak. Zresztą zawsze to robię, bo jak przynoszę rękopis do wydawcy, to mam przygotowane slogany, wszystko zaprojektowane. Więc nie daję tylko książki, ale cały pakiet. Zawsze wymyślam promocję dla danej, konkretnej książki. Ale powiedziałbym moim czytelnikom, że moje książki są po to, aby uciec trochę od rzeczywistości, żeby odlecieć, odpocząć od codzienności. Książki są po to, żeby podróżować, śmiać się i myśleć.
Romainem Puertolasem i Gabriel Leonard Kamiński na Tragach w Krakowie