Lem w PRL-u, czyli nieco prawdy w zwiększonej objętości

Lem w PRL-u, czyli nieco prawdy w zwiększonej objętości

Lem w PRL-u, czyli nieco prawdy w zwiększonej objętości

Udostępnij

Wydawnictwo Literackie zapowiada: Stanisław LEM, Wojciech Orliński Lem w PRL-u, czyli nieco prawdy w zwiększonej objętości - premiera 29 września 2021 r. Lem w Polsce Ludowej, czyli wszystkie kręgi piekła. Perypetie genialnego pisarza w państwie absurdów. Wyjątkowa książka na 100. rocznicę urodzin Stanisława Lema.

 

 

Jaki urząd piętrzył przed Lemem największe trudności?
W jaki sposób pisarz kupował samochody?
Kogo chciał wieszać długo i etapami?

Autorski wybór korespondencji pisarza z instytucjami systemu, urzędnikami i przyjaciółmi dokonany przez Wojciecha Orlińskiego obnaża, ile bezsensownych problemów i kumulujących się trudności czekało w PRL na człowieka, który ciężką pracą i talentem odniósł duży sukces. Odrzucenie scenariusza do Szpitala Przemienienia bez żadnego wyjaśnienia, zwodzenie w kwestii wydania powieści i brak wsparcia w sporach z enerdowskim wydawcą czy notoryczne trudności z naprawą wadliwych samochodów - to tylko niektóre z nich.

- To, że nie każdemu interesantowi chce się interweniować w wyższych ogniwach Poczty, że więc godzą się potulnie z panującym bałaganem, stwarza atmosferę, w której młodzi pracownicy wszelkie uwagi przyjmują niechętnie, nawet ironicznie, z uśmiechami politowania. Nie wiedzą bowiem, że na całym świecie podobna sytuacja byłaby niedopuszczalna, i że to, co im wydaje się normalne, jest w rzeczywistości skandalicznym przejawem obojętności, wobec licznych interesantów. Jak każdy pracujący, nie mam zbyt wiele czasu, nie mniej dla zasady postanowiłem przynajmniej tę jedną sprawę załatwić do końca. W nadziei, że Pan będzie tego samego zdania, oczekuję – zgodnie z KPA – odpowiedzi, w której zechce Pan przeprosić za niewłaściwy stosunek urzędniczków Urzędu Pocztowego nr 14, nie jako pisarza, laureata państwowych nagród etc., ale jako zwyczajnego obywatela, wobec którego Poczta zobowiązana jest wypełniać całokształt usługowych czynności. Jak również, iż odpowiednim zarządzeniem zechce Pan radykalnie odmienić stosunki panujące w w/w Urzędzie Pocztowym. - Z poważaniem, Stanisław Lem

Fragment książki:

PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko przenieść się z jednego kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym względem, prowadziła do pogorszenia pod innym. - Wojciech Orliński

 


Komentarze

Komentując naszą treść zgadzasz się z postanowieniami naszego regulaminu.
captcha
Lemista
Niestety, ale niemalże cała ta książka jest w zasadzie tylko plagiatem, gdyż zawiera one głównie teksty Lema z mało profesjonalnym komentarzem Orlińskiego. Jest ona także jednym wielkim zakłamaniem, gdyż próbuje ona ukryć fakt, że Stanisław Lem był bardzo długo pupilkiem komunistycznego, PRL-owskiego reżimu. Podobno o zmarłych powinno się mówić dobrze albo wcale, ale co wtedy moglibyśmy powiedzieć o Hitlerze, Stalinie, obu Napoleonach (I i III) czy też np. o Dżyngis Chanie? Niestety, ale znalezienie jądra prawdy o Lemie, jest obecnie dość trudne, jako iż wciąż nie ma ogólnie dostępnego muzeum Lema z odpowiednią biblioteką a dostęp do archiwów Lema jest wciąż zastrzeżony w praktyce tylko dla grona „krewnych i znajomych” syna Stanisława Lema oraz byłego sekretarza osobistego Pisarza, czyli dla zakłamanych karierowiczów typu Orlińskiego. Ale to nie usprawiedliwia przecież Orlińskiego, który miał takowy dostęp, ale wykorzystał go głównie dla zakłamania prawdy o Pisarzu.
W sumie - Stanisław Lem zasłużył sobie chyba na lepsze upamiętnienie setnej rocznicy jego urodzin, niż to wątpliwej, jakości „dzieło” magistra Orlińskiego.
Lemologistyk
Jak wiadomo, Stanisław Lem otrzymał w połowie września roku 1958 pierwszy talon na ‎samochód. Był to AWZ P70 z „tekturowym” nadwoziem, silnikiem dwusuwowym ‎dwucylindrowym o pojemności 690 cm³ i mocy 22 KM z ręczną niesynchronizowaną skrzynią ‎biegów z trzema biegami, osiągający szybkość maksymalną nieco poniżej 100 km/h. Orliński na ‎stronie 272 swego „dzieła” twierdzi, ze samochód ten wymagał przeglądu co 500km, ale prawda ‎jest taka, że tak często trzeba było w P70 tylko regulować hamulce, jako iż były one ‎mechaniczne i na dodatek uruchamiane za pomocą linki ‎.‎

W roku 1960 Lem zamienił P70 na biało-pomarańczowego Wartburga 311‎ ‎ z silnikiem także ‎dwusuwowym, ale już trzycylindrowym o pojemności 901 cm³ i mocy 37 KM z ręczną skrzynią ‎biegów z czterema biegami, osiągający szybkość maksymalną 115 km/h. Początkowo model de ‎luxe, a nieco później standardowy (prostszy, a więc według Lema mniej awaryjny). Na stronie ‎‎273 swego „dzieła” Orliński twierdzi, że samochody marki Wartburg były sprzedawane w ‎wersjach Luxus, Roadster i Coupe Hardtop, i że Lem wybrał tę ostatnią, ale wedlug Wikipedii ‎, ‎samochody te były produkowane w wersjach: Standardlimousine (sedan wersja standardowa), ‎Luxuslimousine (sedan wersja luksusowa), Faltdachlimousine, (sedan z dachem składanym) ‎Kabriolett (kabriolet), Coupé, Schnelltransportwagen (Pick-up), Polizeieinsatzwagen ‎‎(Kübelwagen - policyjny pojazd ratunkowy, samochód osobowo-terenowy), Campinglimousine ‎mit Faltdach (wersja kempingowa z dachem składanym), Kombi i Sportwagen (wersja ‎sportowa).‎

W roku 1965 Lem kupił zaś za złotówki, po otrzymaniu od komunistycznej wladzy talonu czyli ‎przydziału, samochód Fiat 1800B z silnikiem czterosuwowym sześciocylindrowym o ‎pojemności 1795 cm³ i mocy 86 KM z ręczną skrzynią biegów z czterema biegami, osiągający ‎szybkość maksymalną około 145 km/h, z którym miał początkowo sporo problemów, ale ‎którym wybrał się w roku 1966 na udany urlop do Jugosławii. Lem wygrał także na loterii w ‎roku 1964 samochód marki Warszawa 203 (później 223), ale nim nie jeździł, tylko go sprzedał, ‎aby mieć pieniądze na zakup Fiata 1800 B.‎

Orliński na stronach 390-310 swego „dzieła” umieszcza treść listu Lema z dnia 27 maja 1968 ‎roku, wedlug którego zamówił on w Banku Pekao kolejnego Fiata 1800B za kwotę 2790 ‎dolarów USA. Jednakże Orliński nie przedstawił czytelnikom kopii oryginału tego listu, a tylko ‎zamieścił jego transkrypt. Dziwi mnie też, iż Lem, po tak złych doświadczeniach z takim samym ‎modelem Fiata (liczne awarie, brakujące części, kłopoty z nabyciem części zamiennych etc.), ‎zakupionym w roku 1965, zdecydował sie na ponowny zakup dokładnie tego samego modelu ‎Fiata, a nie innego, czy wręcz samochodu innej marki. Przecież według witryny Auto Świat ‎, W ‎latach 1960-tych Bank Pekao uruchomił sprzedaż samochodów marki nie tylko Fiat, ale także ‎Renault, NSU, Volkswagen oraz Hillman. Już przecież wówczas niemieckie samochody miały w ‎Polsce znacznie lepszą opinię niż włoskie.‎

W roku 1971 Lem zostaje, ale na krótko, właścicielem samochodu Fiat 125P w kolorze ‎grafitowym z dźwignią zmiany biegów jeszcze przy kierownicy, którym przejechał jednak tylko ‎około 25 tysięcy kilometrów, po czym rozbił go w wypadku. W liście z dnia 14 lipca 1971, ‎skierowanym do (nieżyjącej już) redaktor Katarzyny Krzemuskiej z Wydawnictwa Literackiego, ‎Lem daje popis swego zwyczajnego chamstwa i pogardy dla zwyczajnych ludzi i nietolerancji, ‎pisząc: „Wypadłem ma Warszawę, którą powoził jakiś wiejski ciołek”, mimo iż wina była ‎wówczas i to w oczywisty sposób po stronie Lema, ktory jechał wówczas za szybko i za blisko ‎poprzedzającego go samochodu. Zresztą wypadek ten świadczy także bardzo źle o refleksie i ‎umiejętnościach prowadzenia samochodu przez Lema, jako iż jechał on wówczas Fiatem 125P, ‎który od początku miał hamulce tarczowe ze wspomaganiem na wszystkich kołach, podczas gdy ‎poczciwa Warszawa miala zwyczajne hamulce bębnowe bez wspomagania, a więc znacznie ‎dłuższą drogę hamowania niż Polski Fiat 125. Nawiasem Oliński pisze na stronie 214 swego ‎‎„dzieła” o „Polskim Fiacie 125P”, co jest „masłem maślanym”, jaki iż literka P po 125 oznacza ‎właśnie „polski”, więc albo „Fiat 125P”, albo też „Polski Fiat 125” - tertium non datur. Ten brak ‎szacunku Lema dla osób ze wsi widoczny jest także np. w widowisku „Gabinet profesora ‎Tarantogi” z tomu „Noc Księżycowa”‎ ‎, gdzie występuje „normalna baba wiejska” - osoba mało ‎rozwinięta i mało sympatyczna, opisana jako „zwykła baba, handlarka” (str.144), zaś profesor ‎Tarantoga, jedno z alter ego Lema, zwraca się do niej protekcjonalnie i mizoginistycznie per ‎‎„moja kobieto” (str. 145). W wywiadzie udzielonym przez Lema dziennikarce Radia Wrocław ‎Marii Woś. Lem powiedział on wprost: „...22 września (roku 1941 - LK) wkroczyli Sowieci. To ‎byli dzicy, jacyś Kałmucy, skośne oczy”‎ ‎. Widać tu jest wyraźnie rasizm Lema, jego pogardę ‎dla Azjatów, „skośnookich”, a więc także dla Chińczyków, Japończyków i Koreańczyków. ‎Podobnie było zresztą w obszernym wywiadzie (wywiadzie – rzece) udzielonym przez ‎Stanisława Lema - Stanisławowi Beresiowi: „...z bocznych ulic wyjechali na koniach Sowieci ‎‎(nie wiedzieć czemu, wszyscy z mongolskimi gębami)”‎ ‎.‎

Orliński zamieszcza też w swoim „dziele” treść listu z dnia 5 marca 1971 roku, w którym ‎Centrala Techniczno-Handlowa „Motozbyt” informuje go, ze otrzymał on od Ministerstwa ‎Handlu Wewnętrznego pozwolenie na zakup z rezerwy tegoż Ministerstwa samochodu marki ‎Škoda 100 S de Luxe. Najprawdopodobniej Lem nie zakupił jednak tego samochodu, gdyż ‎zdecydował sie na Fiata 125P, który był większy i nowocześniejszy, a zatem miał lepsze osiągi, ‎co wówczas miało dla niego pierwszoplanowe znaczenie.‎

Na wiosnę na roku 1973 Stanisław Lem staje się zaś właścicielem samochodu Mercedes 250 2.8 ‎w kolorze żółtawym (Ahorngelb czyli numer 606) z silnikiem sześciocylindrowym o pojemności ‎‎2778 cm3 i mocy 130 KM, który osiągał zawrotną jak na tamte czasy szybkość maksymalną 180 ‎km/h. W roku 1981‎ ‎ Stanisław Lem zostaje właścicielem kolejnego samochodu marki ‎Mercedes, tym razem 280 SE (S oznacza klasę „S” a, E - „Einspritzung”, czyli wtrysk paliwa) z ‎roku 1981 w kolorze kanarkowym (Kanariengelb czyli numer 1637)‎ ‎, z silnikiem benzynowym ‎o pojemności 2746 cm³ i mocy 185 KM, który osiągał szybkość maksymalną aż 210 km/h. ‎Stanisław Lem kupił ten samochód w Berlinie Zachodnim wiosną 1981 roku. Samochód ten był ‎regularnie serwisowany w autoryzowanym warsztacie w Berlinie Zachodnim, choć podobno ‎dźwignia zmiany biegów się w nim czasami „sama” odkręcała.‎ ‎ Lem wielokrotnie przekraczał ‎nim granicę pomiędzy Wschodem a krajami po drugiej stronie tzw. żelaznej kurtyny i ‎wykorzystywał go do przewożenia dóbr nieosiągalnych wówczas w Polsce stanu wojennego i lat ‎następnych, a za oparciem tylnej kanapy przemycana była Kultura paryska i inne, zakazane ‎wówczas w Polsce, pisma emigracyjne. Po powrocie do Krakowa, aby wydobyć zza kanapy te ‎niewielkie książeczki (a były to specjalne miniaturowe wydania, przeznaczone do przemytu na ‎terytorium Polski), Lem zaopatrzył się w sklepie medycznym w szczypce porodowe.‎

Jak wiadomo, w grudniu roku 1981 wprowadzono w Polsce stan wojenny. Odcięcie od świata i ‎kłopoty z zaopatrzeniem, sprawiły wówczas, że Stanisław Lem postanowił wyjechać z Polski. ‎Rodzina Lemów (Stanisław, Barbara i Tomasz) zamieszkała więc w roku 1983 w Wiedniu. ‎Zgodnie z austriackimi przepisami, samochód ten wyposażono wówczas w wiedeńskie numery ‎rejestracyjne (W615203). Kiedy jednak Lemowie wrócili do Polski w roku 1988, to samochód ‎ten wrócił do swoich krakowskich tablic rejestracyjnych (KRC 1814). Podczas 27-letniej służby ‎samochód ten został kilkakrotnie doświadczony przez los: tylne światło zostało rozbite w ‎Wiedniu w latach 1980-tych, zaś przód uległ pewnej deformacji w latach 1990-tych. Drobne ‎ślady spotkania z jabłonką w ogrodzie Stanisława Lema w Krakowie na ulicy Narwik 66 były ‎widoczne w roku 2008 na tylnym zderzaku, jednocześnie jednak dowodzą one niemal ‎czołgowej solidności tego samochodu, przy czym jabłonka szczęśliwie ozdrowiała po krótkiej ‎rekonwalescencji. W roku 2008 samochód ten został wystawiony na charytatywną aukcję mając ‎przebieg 109 tysięcy kilometrów. Ostatni Mercedes Lema można było oglądać w salonie ‎Mercedesa-Benza Sobiesława Zasady w Krakowie, ul. Armii Krajowej 17. Ten ostatni Mercedes ‎Lema został sprzedany dnia 23 września roku 2008 o godzinie 22:37 za 50 211,00 zł (cena ‎wywoławcza wynosiła 25 000 zł).‎ ‎ W późnych latach 1990-tych Lemowie zaopatrzyli się zaś w ‎Toyoty Camry.‎

Na stronie 270 swego „dzieła” Orliński twierdzi, że władze PRL-u nie pomagały Lemowi w ‎kupnie samochodów (chodzi tu oczywiście o pojazdy z okresu „przed-mercedesowego”), gdy ‎tymczasem prawda jest taka, iż wielokrotnie otrzymywał on od władz komunistycznych talony ‎nas samochody, aby mógł je kupować po nominalnych cenach, o wiele niższych niż ówczesne ‎ceny rynkowe. Cytuję z artykułu o tych talonach ‎:‎
To był fenomen, który dla młodego pokolenia jest kompletnie niezrozumiały. Dziś o klienta walczą ‎producenci. Dawniej było odwrotnie - to klient walczył o produkt. Popyt tak bardzo przerastał podaż, że ‎samochody z rynku wtórnego były kilkakrotnie droższe od tych, które świeżo zjechały z taśmy ‎montażowej. Oznacza to dokładnie tyle, że Kowalski, który po wielu latach oczekiwania, w końcu ‎odebrał swojego wymarzonego Malucha, po kilku latach użytkowania mógł sprzedać samochód z ‎zyskiem. Dziś samochód po trzech latach jest o około połowę tańszy niż w chwili opuszczania salonu. ‎Dawniej po trzech latach był kilkakrotnie droższy.‎

Wyobraź sobie, że zanim kupisz samochód, musisz napisać podanie z uzasadnieniem do Rady ‎Narodowej, gdzie rozpatrzą je urzędnicy z nadania lokalnej „Nowogrodzkiej”. Taka procedura ‎obowiązywała za Gomułki, ale potem, aż do końca komuny partia nadal kontrolowała obrót autami. ‎Głównym narzędziem był mityczny talon - kwit, który upoważniał do zakupu nowego auta z ‎pominięciem kolejki. Talon był przedmiotem marzeń każdego Polaka. Nie można go było dostać, ‎wylosować czy zapracować na niego. Trzeba go było załatwić. A żeby go załatwić, trzeba było mieć ‎znajomości. A ponieważ talony przyznawali uznaniowo funkcjonariusze władz państwa i partii, trzeba ‎było mieć do nich dojście. Talony były przede wszystkim dla swoich albo dla tych, którzy mogli ‎zaoferować coś w zamian, dlatego w czasach PRL-u bywały przyczyną wielu życiowych kompromisów.‎

Lemologistyk
Zwraca też uwagę pominiecie w nim i to całkowite doktora Franza Rottensteinera, długoletniego ‎współpracownika Stanisława Lema. Rottensteiner w latach 1980-1998 był doradcą w Suhrkamp ‎Verlag w związku z serią Phantastische Bibliothek, w której ukazało się około trzystu tytułów, w ‎tym wiele kilkanaście dzieł Lema ‎. Był on też agentem Stanisława Lema na rynkach ‎zachodnich, a prowadzona przez niego promocja pisarza (aż do roku 1995) była jednym z ‎czynników, dzięki któremu polski twórca zyskał popularność w USA. Powód jest oczywisty a ‎związany z pozwem cywilnym Lema przeciwko Rottensteinerowi. Jak można się domyślić, ‎proces ten przegrał Stanisław Lem, a wszystko zaczęło się w 1983 roku, kiedy Lem podpisał z ‎zachodnioniemieckim wydawcą Suhrkamp kontrakt na powieść „Fiasko” (tytuł roboczy ‎‎„Pokonany”). Umowa ta została wynegocjowana przez Rottensteinera, który poniósł w związku ‎z tym znaczne koszta. Lem pobrał na nią zaliczkę, ale tej umowy nie dotrzymał, gdyż w 1985 ‎roku podpisał on kolejną umowę na tę samą powieść, czyli „Fiasko”, ale tym razem z innym ‎zachodnioniemieckim wydawcą - S. Fischer Verlag, od którego Lem otrzymał 100 000 marek ‎zachodnioniemieckich (ok. 51 100 euro), co musiało poskutkować konfliktem Lema z ‎Rottensteinerem.‎

Niewątpliwego faktu, że Stanisław Lem był tzw. pieszczochem komuny, dowodzą także, choćby ‎rozliczne nagrody państwowe otrzymane przez Lema w okresie PRL-u, te jego liczne ‎odznaczenia otrzymane od komunistycznych władz PRL-u, jego liczne wyjazdy zagraniczne na ‎koszt podatników do ZSRR, NRD czy CSRS a także na tzw. Zachód, czyli np. do Skandynawii, ‎Włoch, Grecji i RFN, talony na samochody etc. etc. Nie wspomina też Orliński o znajomości ‎Lema z niejakim Reichem-Ranickim, długoletnim agentem UB, m. in w Berlinie Zachodnim. Etc. ‎etc.‎

Wątpliwe też jest, że pierwotne tytuły „Czasu nieutraconego” miały cokolwiek wspólnego z ‎żydostwem, gdyż Lemowi chodziło wtedy wyraźnie o bieguny typu magnetycznych, ‎elektrycznych czy ziemskich (geograficznych i magnetycznych) a nie o jakieś egzotyczne ‎żydowskie sekty oraz o chodziło mu wyraźnie o płomienie, które ogarnęły Polskę, Europę i ‎Świat w latach 1939-1945. Przecież w roku 1951 szalała w Polsce UB, gdzie zresztą pracował ‎ojciec Stanisława Lema, a do żydowskości, to się przecież nikt z kręgów władzy i do niej ‎zbliżonych, wówczas oficjalnie nie przyznawał.‎

Także „erudyta” Orliński nie zauważył, że adresatem listu Lema za dnia 10 stycznia 1954 roku ‎jest sam Jan Stefczyk, czyli Władysław Kopaliński - szef „Czytelnika” w latach 1952-1954.‎ ‎ ‎Orliński nie zauważył także, iż Eduard de Capoulet-Junac (francuski pisarz science fiction) ‎doczekał się w „Fantastyce i futurologii” i „Filozofii przypadku” szczegółowego omówienia ‎swej twórczości przez Lema ‎. Natomiast w liście z dnia 25 listopada 1968 skierowanym do ‎Ossolineum, Lem przyznał się, że niszczy on maszynopisy już wydanych książek, a Orliński ‎przyznaje, że odbywało się to w najmniej ekologiczny sposób, czyli przez palenie papieru na ‎łączce za podkrakowskim domem Lemów. Z kolei w komentarzu do listu Lema z dnia 21 ‎stycznia 1970 roku skierowanego do Krzysztofa Teodora Toeplitza (KTT), redaktora naczelnego ‎satyrycznego tygodnika „Szpilki”, Orliński krytykuje tzw. konta wyrównawcze („W”), dzięki ‎którym w PRL-u osoby o nieregularnych dochodach, czyli np. artyści, mogli rozkładać swoje ‎dochody z danego roku na wiele lat, unikając w ten sposób, i to całkowicie leganie, płacenia ‎bardzo wysokich podatków. Jeżeli zaś operowanie takim kontem stanowiło rzeczywiście dla ‎Lema aż tak wielki problem, to przecież mógł on wynająć księgowych, którzy prowadziliby dla ‎niego sprawy związane z rozliczaniem dochodów i płaceniem podatków. Ale na to, aby płacić ‎fachowcom za prowadzenie swej „księgowości”, to Lem był jednak zbyt skąpy, co świadczy o ‎poważnych ograniczeniach intelektualnych, osoby, będącej skądinąd geniuszem w sprawach ‎innych niż finansowe i relacje międzyosobowe.‎

W liście z dnia 14 lipca 1971, skierowanym do (nieżyjącej już) redaktor Katarzyny Krzemuskiej ‎z Wydawnictwa Literackiego, Lem daje popis swego zwyczajnego chamstwa i pogardy dla ‎zwyczajnych ludzi i nietolerancji, pisząc: „Wypadłem ma Warszawę, którą powoził jakiś wiejski ‎ciołek”, mimo iż wina była wówczas i to w oczywisty sposób po stronie Lema, ktory jechał ‎wówczas za szybko i za blisko poprzedzającego go samochodu. Zresztą wypadek ten świadczy ‎także bardzo źle o refleksie i umiejętnościach prowadzenia samochodu przez Lema, jako iż ‎jechał on wówczas Fiatem 125P, który od początku miał hamulce tarczowe ze wspomaganiem ‎na wszystkich kołach, podczas gdy poczciwa Warszawa miala zwyczajne hamulce bębnowe bez ‎wspomagania, a więc znacznie dłuższą drogę hamowania niż Polski Fiat 125. Nawiasem Oliński ‎pisze na stronie 214 swego „dzieła” o „Polskim Fiacie 125P”, co jest „masłem maślanym”, jaki ‎iż literka P po 125 oznacza właśnie „polski”, więc albo „Fiat 125P”, albo też „Polski Fiat 125” - ‎tertium non datur. Ten brak szacunku Lema dla osób ze wsi widoczny jest także np. w ‎widowisku „Gabinet profesora Tarantogi” z tomu „Noc Księżycowa”‎ ‎, gdzie występuje ‎‎„normalna baba wiejska” - osoba mało rozwinięta i mało sympatyczna, opisana jako „zwykła ‎baba, handlarka” (str.144), zaś profesor Tarantoga, jedno z alter ego Lema, zwraca się do niej ‎protekcjonalnie i mizoginistycznie per „moja kobieto” (str. 145). W wywiadzie udzielonym ‎przez Lema dziennikarce Radia Wrocław Marii Woś. Lem powiedział on wprost: „...22 września ‎‎(roku 1941 - LK) wkroczyli Sowieci. To byli dzicy, jacyś Kałmucy, skośne oczy”‎ ‎. Widać tu ‎jest wyraźnie rasizm Lema, jego pogardę dla Azjatów, „skośnookich”, a więc także dla ‎Chińczyków, Japończyków i Koreańczyków. Podobnie było zresztą w obszernym wywiadzie ‎‎(wywiadzie – rzece) udzielonym przez Stanisława Lema - Stanisławowi Beresiowi: „...z ‎bocznych ulic wyjechali na koniach Sowieci (nie wiedzieć czemu, wszyscy z mongolskimi ‎gębami)”‎ ‎.‎

Na stronie 238 swego „dzieła” Orliński dziwi się zaś, że w PRL-u płacono w złotówkach a nie w ‎dolarach USA, tak jakby złotówka nie była wówczas oficjalną walutą Polski, a na stronie 239 ‎‎„odkrywa” on, że ustrój PRL-u był „absurdalny”. A przecież ustrojem ekonomicznym PRL-u ‎był kapitalizm, tyle że państwowy, czyli bez giełdy, ale z takimi typowo kapitalistycznymi ‎instytucjami jak pieniądz, procent, czeki, weksle (rodzaj czeków), budżet państwa, a nawet ‎spółki akcyjne, takie jak np. Polimex-Cekop S.A. Ale kapitalizm jest przecież z definicji ‎ustrojem absurdalnym, generującym z jednej strony wielkie bogactwa a z drugiej wielką nędzę, a ‎co za tym idzie nieuniknione wojny oraz konflikty klasowe, etniczne i religijne. Kapitalizm jest ‎także ustrojem, w którym jedynym idolem jest pieniądz, przy czym w kapitalizmie rynkowym ‎jest to wyraźnie powiedziane, a w kapitalizmie państwowym ukrywane pod pseudo-‎socjalistycznym sloganami. Prawda jest bowiem taka, że PRL, tak jak ZSRR, był de facto tzw. ‎Wehrstaat, czyli „państwem obronnym”, totalitarnym „państwem obrony narodowej”, które ‎mobilizowałoby całe społeczeństwo do wojny w czasie pokoju, tak jak np. Mandżuko, czyli ‎Mandżuria pod japońską okupacją w latach 1932-1945. Należy tu pamiętać, że silny wpływ na ‎japońską szkołę wojny totalnej, która była wówczas bardzo antykapitalistyczna, był pierwszy ‎plan pięcioletni w Związku Radzieckim, który stanowił przykład szybkiego wzrostu ‎przemysłowego osiągniętego bez kapitalizmu i że przynajmniej częściowo powodem zajęcia ‎Mandżurii przez Japonię w roku 1931 było wykorzystanie jej jako laboratorium do stworzenia ‎systemu gospodarczego nastawionego na utworzenie „narodowego państwa obronnego”, przy ‎czym kolonialna Mandżuria dawała japońskiej armii możliwości przeprowadzenia drastycznych ‎zmian gospodarczych, które nie były wówczas możliwe w Japonii. Od początku armia ta ‎zamierzała zresztą przekształcić Mandżuko w przemysłowe centrum imperium, a od roku 1932, ‎armia japońska sponsorowała politykę przymusowej industrializacji Mandżurii, która była ściśle ‎wzorowana na planie pięcioletnim w Związku Radzieckim. Ale skąd Orliński mógłby o tym ‎wiedzieć?.‎

Na stronie 250 swego „dzieła” Orliński „pasuje” zaś Jerzego Jarzębskiego na „najwybitniejszego ‎polskiego lemologa”, co jest mocno wątpliwe, szczególnie, że Lem nie mial zbyt dobrej opinii o ‎Jarzębskim, choćby ze względu na naukową ignorancję tego ostatniego, który przykładowo nie ‎potrafił zrozumieć pojęć matematycznych takich jak np. minimax czy punkt siodłowy jako ‎punkt równowagi w grze o sumie zerowej. Z kolei na stronie 263 swego „dzieła” Orliński ‎zamieszcza list Lema z 15 sierpnia 1987 roku, w którym Lem rezygnuje ze współpracy z ‎‎„Fantastyką” i „Małą Fantastyką”, pod pretekstem, że w redakcjach tych pism znajdować się ‎może niejaki ob. X, czyli ktoś, kto jest jednocześnie redaktorem „Życia Literackiego”, nie ‎wymieniając jednak tej osoby z nazwiska. Chodzi tu zapewne o Leszka Bugajskiego ‎‎(ekonomistę urodzonego w roku 1949) - w latach 1981–1989 szefa działu krytyki w „Życiu ‎Literackim”, który napisał był książeczkę zawierającą szkice o literaturze fantastyczno-‎naukowej ‎. Był on także członkiem redakcji „Fantastyki” w latach 1982-1990. Nie ma zaś ‎dowodów, aby Bugajski kiedykolwiek komukolwiek zaszkodził, a więc była to typowa pseudo-‎afera w stylu Lema.‎

Podsumowując tą „literacką” część „dzieła” Orlińskiego, przytoczę cytat z Lema, który wbrew ‎twierdzeniom Orlińskiego, wyraźnie dowodzi, że w PRL-u, a przynajmniej za czasów Gomułki i ‎późniejszych, można było opublikować, i to w nakładzie ponad dziesięciotysięcznym, ‎praktycznie niemalże każdą krytykę ówczesnego systemu, jeśli tylko nazwało się komunistów-‎robotami, a ich przywódcę-Kalkulatorem:‎
‎„- Na drogę dostanie pan komplet roczników „Kuriera Elektronowego” i dziennika opozycji - „Głosu ‎Próżni”.‎
‎- To oni mają i opozycję?‎
‎- Tak, ale na jej czele też stoi Kalkulator. Profesor Mlassgrack przypuszcza, że on ma, oprócz ‎elektrycznego, także polityczne rozdwojenie jaźni”‎

‎ ‎
Lemo-Log
Już na wstępie (str. 5) Orliński daje przykład swej niewiarygodności, stronniczości i nieuctwa, ‎pisząc, że Polska Rzeczpospolita Ludowa „była wówczas (lata 1944-1989 ) de facto ‎okupowana przez Armię Czerwoną, która narzucała nam swoje rozwiązania”, ale nie wspomina ‎o tym, że praktycznie od roku 1989 Rzeczpospolita Polska jest de facto okupowana przez Armię ‎USA: „15 sierpnia 2020 roku Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej i Michael Pompeo, ‎Sekretarz Stanu USA podpisali umowę o wzmocnieniu trwałej obecności wojsk USA w Polsce. ‎Umowa podpisana została w obecności Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Umowa o wzmocnionej ‎współpracy obronnej (Poland – United States Enhanced Defense Cooperation Agreement) to ‎ukoronowanie polsko-amerykańskich negocjacji dotyczących zwiększenia liczebności wojsk ‎USA w Polsce. Jednym z jej założeń było stworzenie w Polsce Wysuniętego Dowództwa V. ‎Korpusu Sił Lądowych USA, czyli jednostki odpowiedzialnej za dowodzenie Siłami Zbrojnymi ‎USA znajdującymi się na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego. 20 listopada 2020 ‎roku odbyła się w Poznaniu inauguracja działalności Wysuniętego Dowództwa V. Korpusu Sił ‎Lądowych USA” (https://www.gov.pl/web/obrona-narodowa/zwiekszenie-obecnosci-wojskowej-‎usa-w-‎polsce#:~:text=15%20sierpnia%202020%20roku%20Mariusz,obecno%C5%9Bci%20Prezydenta%20RP%20Andrzeja%20Dudy). ‎

Dużo mniej mówi się jednak o odpowiedzialności amerykańskich żołnierzy stacjonujących w ‎Polsce wobec polskiego prawa, a żołnierze US Army są przecież spod niego de facto a nawet ‎częściowo i de jure, wyjęci. Obecnie obowiązujące regulacje NATO-wskie i te wynikające z ‎porozumienia między USA a Polską przewidują bowiem, że w przypadku przestępstwa ‎amerykański żołnierz sądzony jest przez amerykański sąd. Zresztą wszędzie na świecie ‎Amerykanie dążą do tego, żeby sprawy, w których żołnierz US Army popełni przestępstwo na ‎szkodę obywatela kraju, w którym wojska stacjonują, miały finał przed amerykańskim sądem - ‎patrz np. https://www.money.pl/gospodarka/zolnierze-usa-w-polsce-wyjeci-spod-prawa-jak-cos-‎sie-stanie-zolnierz-wraca-do-kraju-i-znika-6524897384302209a.html.‎

Orliński pisze też na stronie 6, że złota era w twórczości Stanisława Lema przypada na lata ‎‎1856-1968, czyli na okres PRL-u. Mam on tu częściowo rację, ale ja bym ten „złoty okres” ‎‎„przesunął” do lat 1961-1986, czyli w wielkim skrócie od „Solaris” do, nomen omen, „Fiaska”, ‎czyli też do PRL-u, tyle, że w nieco innych latach. Na stronie 7 Orliński pisze zaś, że kluczowe ‎decyzje zapadały w PRL-u na podstawie kryteriów irracjonalnych a nawet i surrealistycznych, ‎tak jakby od roku 1989 i w latach 1918-1939 (do września) owe decyzje podejmowane były w ‎Polsce przez polskie władze na podstawie racjonalnych kryteriów. Przecież tak jak w latach ‎‎1918-1939, tak samo po roku 1989, Polska irracjonalnie prowadzi zabójczą dla siebie politykę ‎antyrosyjską, szukając wirtualnych przecież sprzymierzeńców albo we wrogo do Polski ‎nastawionych mocarstw zachodnich czyli Francji i Wielkiej Brytanii, czy też, jak po roku 1989, ‎szukając owych sprzymierzeńców w zawsze od końca XIX wieku wrogo nastawionych do ‎Polski Niemczech czy też odległych od Polski Stanach Zjednoczonych Ameryki, znanych z tego, ‎że aż do „Bitwy o Brytanię”, czyli aż do roku 1940, prowadziły one politykę izolacji od spraw ‎europejskich i ograniczyły radykalnie imigrację z Polski, na podstawie rzekomej niższości ‎rasowej Polaków w stosunku do głównie Brytyjczyków.‎

Tak samo jest na stronie 8 - zastanawia mnie, czy Orliński rzeczywiście jest aż tak naiwny, iż ‎twierdzi on, że obecnie dyrektor czy właściciel fabryki wie dokładnie ile i za ile sprzeda on na ‎danym rynku swych produktów i czy nie będzie mieć problemów z kooperantami, np. na skutek ‎strajków, zamieszek czy też, jak ostatnio, pandemii. Tak samo na tejże stronie 8 - który pisarz ‎jest dziś w Polsce niezależny od kaprysów rynku i wydawców? Przecież nawet autorka ‎bestsellerowych powieści o Harrym Potterze miała poważne problemy ze znalezieniem ‎wydawcy, jako iż książka jej trafiła początkowo do aż dwunastu wydawnictw, z których ‎wszystkie odrzuciły jej rękopis (“The J.K. Rowling Story” The Scotsman 16 czerwca 2003). ‎

Orliński pisze także na stronie 10, że „PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko ‎przenieść się z jednego kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym ‎względem, prowadziła do pogorszenia pod innym.” Ale zapomniał on dodać, że dziś to PO-PiS-‎owska Polska jest piekłem dla bezrobotnych, bezdomnych, zarabiających w okolicach płacy ‎minimalnej czy też dla wielu polskich kobiet (np. zakaz aborcji). Poza tym, to Orliński (rocznik ‎‎1969) pamięta z PRL-u tylko lata 1980-te, kiedy to na skutek „solidarnościowych” strajków i ‎blokady ekonomicznej ze strony tzw. Zachodu, które rozłożyły gospodarkę Polski „na łopatki”, ‎Polska znajdowała się w kryzysie, najgorszym od lat 1930-tych.‎

Na tejże stronie 10 swego „dzieła” Orliński twierdzi także, iż poczynione przez niego skróty w ‎listach napisanych przez Lema „nie zmieniają wymowy” tych listów. Ale jakże można mieć ‎zaufanie do kogoś, kto znany jest ze swego braku uczciwości, stronniczości i zamiłowania do ‎cenzury - patrz np. jego blog, w którym pisze on bez ogródek, że jest zwolennikiem cenzury ‎prewencyjnej. na przykład dnia 4 października 2021 o 10:45 napisał on do mnie (występującego ‎tam jako „Ijon Tichy”), po tym, jak napisałem, że „Cenzura w PRL-u być zła, ale cenzura w III ‎RP być dobra”, następujące słowa: „Wyjaśnię to tylko raz, potem będzie ban. Nie mylmy ‎państwowej cenzury prewencyjnym ze zwalczaniem mowy nienawiści albo kontrolą graniczną. ‎Jeśli chce pan to mylić, to gdzie indziej – tutaj się panu to nie uda” (link: ‎https://ekskursje.pl/2021/10/ziemkiewicz-na-granicy/#comments). Czyli że dla Orlińskiego ‎cenzurowanie wypowiedzi jego oponentów są tylko „zwalczaniem mowy nienawiści” a ‎zamykanie ust osobom mającym inne poglądy niż Orliński, jedynie „kontrolą graniczną”. No ‎cóż, Orwell już dawno temu stwierdził, że łatwo jest zmieniać w celach propagandowo-‎agitacyjnych znaczenie słów i tym samym „udowodnić”, jak w jego „Roku 1984”, że wojna jest ‎pokojem, a policja, jak to napisał Lem, „anielicją” („Podróż 13” z „Dzienników Gwiazdowych”), ‎choć czasami też i „bolicją” („Edukacja Cyfrania” z „Cyberiady”).‎

Zauważam też u Orlińskiego celowe i rozmyślne pominięcie niewygodnych epizodów z ‎życiorysu Pisarza, widoczne także w rezygnacji z publikacji skanów listów Stanisława Lema ‎‎(podwójna cenzura - zarówno w wyborze listów jak i ocenzurowaniu ich treści). Dotyczy to ‎praktycznie wszystkich tematów omówionych w „dziele „Orlińskiego. I tak w części pierwszej ‎jego „dzieła” poświęconej ekranizacjom prozy Lema, brak jest nawet wzmianki o konflikcie ‎Lema z Tarkowskim, który to konflikt został dokładnie opisany na rosyjskojęzycznej witrynie ‎poświęconej filmowi Tarkowskiego opartemu na powieści Lema „Solaris” („Создание фильма ‎СОЛЯРИС Андреяа Тарковского – архивные материалы” - „Stworzenie filmu SOLARIS ‎Andrieja Tarkowskiego - materiały archiwalne” - https://www.mosfilm.ru/news). Spore ‎znaczenie ma tu fakt, że Orliński poza językiem polskim praktycznie nie zna żadnego innego ‎języka, a więc nie był on w stanie, nawet gdyby chciał, dotrzeć do owej rosyjsko-języcznej ‎witryny zawierającej korespondencję Lema z Tarkowskim w języku rosyjskim.‎

Orliński naiwnie twierdzi też na stronie 17, że gdyby twórcy filmu „Milcząca Gwiazda”, ‎opartego na socrealistycznej powieści fantastycznonaukowej Lema „Astronauci” uwzględnili w ‎scenariuszu propozycje, jakie złożył im Lem, to „Milcząca Gwiazda” zajęłaby w historii ‎kinematografii miejsce okupowane od lat przez „Odyseję Kosmiczną” Kubricka, zapominając, ‎że nie tylko Kurt Maetzig, ale nawet i Andrzej Wajda nie byli artystami rangi Stanleya Kubricka i ‎że połączone siły studiów DEFA i Iluzjon nie byłyby w stanie sprostać technicznym i ‎finansowym wymaganiom, którym sprostała firma Harris-Kubrick Pictures Corporation - ‎producent „Odysei Kosmicznej”, Shepperton Studios - miejsce „kręcenia” tego filmu i ‎dystrybutor tego dzieła, czyli Metro-Goldwyn-Mayer.‎

Odnośnie spraw filmowych, to najlepsza chyba polska filmowa komedia wszechczasów, czyli ‎‎„Ewa chce spać” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego, z dialogami Jeremiego Przybory i z ‎Barbarą Kwiatkowską i Stanisławem Mikulskim w rolach głównych dzieje się w Polsce - w ‎ogromnej swej większości w przedwojennej, sanacyjnej Polsce, a nie w jakimś „niekreślonym ‎państwie w nieokreślonej epoce” (str. 57 „dzieła” Orlińskiego), co widać choćby po organizacji ‎policji pokazanej na tym filmie, wyglądzie miasta, w którym się owa komedia dzieje, postaciach ‎w niej występujących etc. Film ten został zresztą zrealizowany mimo sprzeciwu Ludwika ‎Starskiego (Ludwika Kałuszynera) oraz Aleksandra Forda (Mosze Lifszyca), a zdjęcia do tego ‎filmu były kręcone w Piotrkowie Trybunalskim oraz we Wrocławiu.‎

Także, Orliński, chcąc uchodzić w swej pysze i próżności za eksperta od PRL-u, wykazuje swą ‎już nie tylko ignorancję, jak nie wręcz zwyczajną tępotę, odczytując błędnie na stronie 63 swego ‎‎„dzieła” skrót (właściwie akronim) MHD jako „Ministerstwo Handlu Detalicznego” zamiast ‎‎„Miejski Handel Detaliczny”. Nie słyszał biedaczek o PRL-owskim Ministerstwie Handlu ‎Wewnętrznego.‎
Kagan
Niestety, ale niemalże cała ta książka jest w zasadzie tylko plagiatem, gdyż zawiera one głównie ‎teksty Lema z mało profesjonalnym komentarzem Orlińskiego. Jest ona także jednym wielkim ‎zakłamaniem, gdyż próbuje ona ukryć fakt, że Stanisław Lem był bardzo długo pupilkiem ‎komunistycznego, PRL-owskiego reżimu. Podobno o zmarłych powinno się mówić dobrze albo ‎wcale, ale co wtedy moglibyśmy powiedzieć o Hitlerze, Stalinie, obu Napoleonach (I i III) czy ‎też np. o Dżyngis Chanie? Niestety, ale znalezienie jądra prawdy o Lemie, jest obecnie dość ‎trudne, jako iż wciąż nie ma ogólnie dostępnego muzeum Lema z odpowiednią biblioteką a ‎dostęp do archiwów Lema jest wciąż zastrzeżony w praktyce tylko dla grona „krewnych i ‎znajomych” syna Stanisława Lema oraz byłego sekretarza osobistego Pisarza, czyli dla ‎zakłamanych karierowiczów typu Orlińskiego. Ale to nie usprawiedliwia przecież Orlińskiego, ‎który miał takowy dostęp, ale wykorzystał go głównie dla zakłamania prawdy o Pisarzu.‎

Lem nie uważał się zresztą za Polaka, a raczej za mieszkańca Polski i osobę polskojęzyczną. Na ‎przykład w wywiadzie udzielonym „Polityce” w roku 2001, zapytany o to, czy słowo ‎patriotyzm coś dla niego znaczy, powiedział: „(...) jeśli jakiś Polak rzuci najdalej młotem albo ‎czymś podobnym, nie czuję się z tego powodu specjalnie szczęśliwy. Jest mi przyjemnie, kiedy ‎za dzieło literackie Polak lub Polka dostaje nagrodę Nobla. Poza tym nie mam zbyt wielu ‎powodów do satysfakcji. (...) W obszarze moich zainteresowań nie mam (...) powodów, żeby ‎czuć dumę narodową” - Katarzyna Janowska „Rozmowa ze Stanisławem Lemem”, Polityka 15 ‎września 2001.‎

Omawiana tu książka jest zaś przede wszystkim plagiatem, gdyż jej prawdziwym autorem nie ‎jest Wojciech Orliński, a Stanisław Lem i poza tym, to jest ona wręcz beznadziejna, gdyż ‎zawiera ona tylko wybrane i to mocno tendencyjne listy napisane przez Stanisława Lema, bez ‎przypomnienia o tym, że Pisarz zawdzięcza swoją karierę nie tyle swojemu talentowi, gdyż ‎wówczas w Polsce nie brakowało przecież utalentowanych prozaików, także tworzących w ‎gatunku (genre) SF, czyli fantastyki naukowej, takich jak np. Boruń i Trepka a później także ‎Fiałkowski i Zajdel i nawet w pewnym czasie Snerg, ale temu, że ojciec Pisarza, Samuel Lem, ‎był przez długie lata etatowym funkcjonariuszem UB, a więc jego syn był uważany w kręgach ‎komunistycznej władzy za „swojego” i to tłumaczy, dlaczego Stanisław Lwem dostał ‎zamówienie na „Astronautów”, a po publikacji w masowych nakładach i niewątpliwym sukcesie ‎czytelniczym, raczej niż artystycznym tej pierwszej polskiej socrealistycznej powieści ‎fantastyczno-naukowej, był on już znany i to nie tylko w Polsce, ale i w tzw. demoludach ‎‎(krajach „demokracji ludowej”), a poprzez NRD, także i na tzw. Zachodzie.‎

Zauważam też u Orlińskiego celowe i rozmyślne pominięcie niewygodnych epizodów z ‎życiorysu Pisarza, widoczne także w rezygnacji z publikacji skanów listów Stanisława Lema ‎‎(podwójna cenzura - zarówno w wyborze listów jak i ocenzurowaniu ich treści), na przykład ‎dotyczących:‎
 Konfliktu Lema z Tarkowskim, który został dokładnie opisany na rosyjskojęzycznej ‎witrynie poświęconej filmowi Tarkowskiego opartemu na powieści Lema „Solaris”. Spore ‎znaczenie ma tu fakt, że Orliński poza językiem polskim praktycznie nie zna żadnego ‎innego języka, a więc nie był on w stanie, nawet gdyby chciał, dotrzeć do owej rosyjsko-‎języcznej witryny zawierającej korespondencję Lema z Tarkowskim w języku rosyjskim.‎
 Socrealistycznego okresu Lema, w tym wychwalania UB: „my robotnicy bezpieki się nie ‎boimy” - część trzecia socrealistycznej trylogii „Czas nieutracony” oraz opowiadanie ‎‎„Kocioł”.‎
 Oszczerczego opisu ucieczki Wojska Polskiego do Rumunii w drugiej części „Czasu ‎Nieutraconego”.‎
 Oszczerczego opisu rzekomego antysemityzmu Polaków w tejże drugiej części tej trylogii - ‎scena z polskimi dziećmi, opisanymi jako sadystyczni antysemici (epizod aresztowania ‎bohatera tejże trylogii przez Niemców z powodu jego rzekomo „niearyjskiego” wyglądu). Itp. ‎Itd.‎
 Niewątpliwego faktu, że Stanisław Lem był tzw. pieszczochem komuny - choćby te jego ‎rozliczne nagrody państwowe w okresie PRL-u, te liczne odznaczenia od komunistycznych ‎władz PRL-u, jego liczne wyjazdy zagraniczne na koszt podatników do ZSRR, NRD czy ‎CSRS a także na tzw. Zachód, czyli np. do Skandynawii, Włoch, Grecji i RFN, talony na ‎samochody etc. etc.‎
 Znajomości Lema z niejakim Reichem-Ranickim, długoletnim agentem UB, m. in w Berlinie ‎Zachodnim. Etc. etc.‎

Orliński pisze też, że „PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko przenieść się z jednego ‎kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym względem, prowadziła ‎do pogorszenia pod innym.” Ale zapomniał on dodać, że dziś to PO-PiS-owska Polska jest ‎piekłem dla bezrobotnych, bezdomnych, zarabiających w okolicach płacy minimalnej czy też ‎dla wielu polskich kobiet (np. zakaz aborcji). Poza tym, to Orliński (rocznik 1969) pamięta z ‎PRL-u tylko lata 1980-te, kiedy to na skutek „solidarnościowych” strajków i blokady ‎ekonomicznej ze strony tzw. Zachodu, które rozłożyły gospodarkę Polski „na łopatki”, Polska ‎znajdowała się w kryzysie, najgorszym od lat 1930-tych.‎

W sumie - Stanisław Lem zasłużył sobie chyba na lepsze upamiętnienie setnej rocznicy jego ‎urodzin, niż to wątpliwej, jakości „dzieło” magistra Orlińskiego.‎
Lemo-logistic
Książka Wojciecha Orlińskiego „Lem w PRL-u, czyli nieco prawdy w zwiększonej objętości” ‎‎(Kraków” Wydawnictwo Literackie, 2021) jest przede wszystkim plagiatem, gdyż jej ‎prawdziwym autorem nie jest Wojciech Orliński, a Stanisław Lem i poza tym, to jest ona wręcz ‎beznadziejna, gdyż zawiera ona tylko wybrane mocno tendencyjne listy Lema, bez ‎przypomnienia, że np.:‎
Czasy Bieruta:‎
Rok 1955 Stanisław Lem zostaje odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.‎
Czasy Gomułki:‎
Rok 1957 Stanisław Lem otrzymuje nagrodę literacką miasta Krakowa za całokształt twórczości, ‎ze szczególnym uwzględnieniem socrealistycznego „Czasu nieutraconego”.‎
Rok 1958 Stanisław Lem otrzymuje od Partii i Rządu w połowie września tego roku pierwszy ‎talon na samochód (P 70).‎
Rok 1959 Stanisław Lem zostaje odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski ‎‎(Polonia Restituta).‎
Rok 1960 Stanisław Lem otrzymuje od Partii i Rządu talon na swój drugi samochód (Wartburg ‎‎311).‎
Rok 1965 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę II stopnia od Ministra Kultury i Sztuki.‎
Rok 1968 Stanisław Lem otrzymuje razem z Andrzejem Wajdą nagrodę „Złoty ekran” ‎Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji za (odpowiednio) scenariusz i reżyserię filmu ‎‎„Przekładaniec”.‎
Rok 1970 Stanisław Lem zostaje odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia ‎Polski. (Polonia Restituta) oraz otrzymuje Nagrodę Ministra Spraw Zagranicznych za ‎popularyzację polskiej kultury za granicą.‎
Czasy Gierka:‎
Rok 1972 Stanisław Lem zostaje członkiem Komisji Polskiej Akademii Nauk „Polska 2000”.‎
Rok 1973 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę I stopnia Ministra Kultury i Sztuki w dziedzinie ‎literatury.‎
Rok 1976 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę Państwową I stopnia w dziedzinie literatury.‎
Rok 1979 Stanisław Lem otrzymuje Order Sztandaru Pracy II klasy.‎
Czasy Jaruzelskiego:‎
Rok 1981 Stanisław Lem otrzymuje Doktorat Honoris Causa Politechniki Wrocławskiej.‎
Rok 1987 Rada Państwa nadaje Stanisławowi Lemowi tytuł „Zasłużony dla kultury narodowej”.‎
Orliński pisze też, że „PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko przenieść się z jednego ‎kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym względem, prowadziła ‎do pogorszenia pod innym.” Ale zapomniał on dodać, że dziś to PO-PiS-owska Polska jest ‎piekłem dla bezrobotnych, bezdomnych i zarabiających w okolicach płacy minimalnej.‎
Poza tym, to Orliński (rocznik 1969) pamięta z PRL-u tylko lata 1980-te, kiedy to na ‎skutek ”solidarnościowych” strajków i blokady ekonomicznej ze strony tzw. Zachodu, które ‎rozłożyły gospodarkę Polski „na łopatki”, Polska znajdowała się w kryzysie, najgorszym od lat ‎‎1930-tych.‎
W sumie - Stanisław Lem zasłużył sobie chyba na lepsze upamiętnienie setnej rocznicy jego ‎urodzin, niż to „dzieło” magistra Orlińskiego
Gość
I co na to Orliński?
Gość
Beata Gontarz Krytyka kultury w PRL-u  na podstawie „Dziennika“ Jana Józefa Szczepańskiego
https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/7901/1/B_Gontarz_Krytyka_kultury_w_PRL-u.pdf Rozmowy na temat powinności sztuki i artysty, rozpatrywane między innymi w perspektywie koncepcji proponowanych przez marksistowskich ideologów, toczone były, jak wynika z dziennika, także w gronie bliskich znajomych i przyjaciół, wśród których znajdowali się zwolennicy nowego ustroju, między innymi kuzyn, Andrzej Jakimowicz, historyk i krytyk sztuki, czy Stanisław Lem, poznany w Kole Młodych krakowskiego oddziału (wówczas jeszcze, do 1949 roku, Związku Zawodowego Literatów Polskich). Szczepański referuje poglądy i argumentację adwersarzy, zestawia je z własnym stanowiskiem, pozostawiając na kartach dziennika świadectwo minipolemik ideowo-artystycznych:„Miałem przygnębiającą rozmowę z Jędrkiem [Jakimowiczem]. Przygnębiającą, bo nie potrafimy się już porozumieć nawet w dziedzinie sztuki. Dla niego ważne jest tylko to, co będzie,a to, co będzie, zostanie przez nich wyhodowane metodą naukowo przemyślanych przycięć i szczepień, środków o tyle dobrych, o ile będą skuteczne. Ich Sztuka projektowana już jest dla takiego nowego odbiorcy i nic nie szkodzi, jeżeli dzisiaj nikogo nie uszczęśliwia” (Dz 1, s. 294);
„Od urlopu nachodzi mnie Lem i nawraca. Może nie tyle na sam marksizm, ile na aprobatę marksizmu. Mówi bardzo błyskotliwie, ma zdecydowaną koncepcję przyszłości i koniecznych przeobrażeń kultury. Ma bardzo dużo racji. Jedno jest niepokojące:żaden z aktualnych minusów nie stanowi dla niego argumentu przeciw teoretycznej zasadzie. Wszystko, co nie wychodzi i nie klapuje, jest winą partaczy i durniów nieumiejących realizować tej zasady”.(Dz 1, s. 323).
Lemolog
Patrz także: https://www.academia.edu/53223038/Stanis%C5%82aw_Lem_w_PRL_u
Lemolog
Recenzja książki Wojciecha Orlińskiego „Lem w PRL-u, czyli nieco prawdy w zwiększonej objętości”

(Kraków” Wydawnictwo Literackie, 2021)



Książka ta jest przede wszystkim plagiatem, gdyż jej prawdziwym autorem nie jest Wojciech Orliński, a Stanisław Lem i poza tym, to jest ona wręcz beznadziejna, gdyż zawiera ona tylko wybrane mocno tendencyjne listy Lema, bez przypomnienia, że np.:

- Rok 1945 Stanisław Lem przenosi się w lipcu tego roku wraz z rodzicami do Polski, do Krakowa, na ul. Śląską 3 m. 2. Samuel Lem, ojciec Stanisława Lema, wstępuje na służbę do UB, gdzie jest zatrudniony na etacie lekarza do roku 1954 (Sygnatura akt IPN Kr 057/962, dawniej 2973/SB).

- Rok 1946 Stanisław Lem zaczyna kontynuować studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, które kończy bez uzyskania dyplomu w roku 1948.

- Rok 1947 Stanisław Lem zostaje zatrudniony (do roku 1949) jako młodszy asystent w Konwersatorium Naukoznawczym Uniwersytetu Jagiellońskiego prowadzonym przez doktora Mieczysława Choynowskiego i współpracuje w tym czasie z miesięcznikiem „Życie Nauki” - organie tegoż Konwersatorium.

- Rok 1948 Stanisław Lem zostaje członkiem Koła Młodych przy krakowskim oddziale Związku Literatów Polskich.

- Lata 1955-1975 Wyjazdy zagraniczne Lema do ZSRR, Grecji, Francji, Norwegii, NRD, RFN, ČSSR, Węgier i Włoch (dane IPN/SB).

- Rok 1944 albo 1956 Stanisław Lem wypływa z żoną w rejs do Danii i Norwegii (Oslo, Bergen, Kopenhaga) statkiem „Mazowsze”. Niektóre źródła, np. Orliński „Lem. Życie nie z tej ziemi” (2017 str. 150-151) oraz Praszkiewicz i Borysow 2015 str. 349) podają datę tej wycieczki na lipiec lub lato 1956 roku.

- Rok 1956 Wizyta Lema w NRD i Berlinie Zachodnim. Z NRD przywozi kolejkę elektryczną (zapewne PIKO) czyli „trzy lokomotywy, wagony osobowe, towarowe, semafory, zwrotnice, skrzyżowania, tory” oraz walizkowy magnetofon.

- Rok 1957 Lem bierze udział w tym roku albo w roku 1956 w zjeździe czechosłowackich pisarzy w Pradze Czeskiej. Mieszka w hotelu Ambassador na Placu Wacława (Václavské náměstí) oraz odwiedza z żoną Karlovy Vary czyli Karlsbad.

- Rok 1958 Stanisław Lem przenosi się w Krakowie z rodziną ze śródmieścia do jednorodzinnego domu w dzielnicy Kliny (ulica Narwik 21), gdzie po roku 1988 mieszka jego siostrzeniec Michał Zych - ten od „Dyktand”.

- Rok 1959 Na początku tego roku Stanisław Lem wraz z delegacją polskich pisarzy wyjechał do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Podczas kręcenia filmu „Milcząca gwiazda” (na podstawie powieści „Astronauci”) odwiedził on wówczas Berlin Zachodni. Za radą swojego znajomego, Marcela Reich-Ranickiego, przemyca on w jedną stronę waluty a w drugą towary.

- Stanisław Lem dostaje talon na Wartburga 311.

- Wycieczka z żoną jesienią tymże samochodem do Czechosłowacji (głównie Praga ale także Karlštejn, Karlove Vary, Mariánské Lázně, Brno i Bratysława). W Pradze Lemowie mieszkają w hotelu Ambassador na Placu Wacława (Václavské náměstí).

- Rok 1961 Lemowie spędzają jesienią urlop w Jugosławii (Chorwacja a dokładniej Dalmacja).

- Rok 1962 W październiku Lem odwiedza po raz pierwszy Związek Radziecki jako członek delegacji polskich pisarzy. Mieszka w hotelu „Pekin”. Słynne spotkanie z czytelnikami i studentami w wielkim audytorium Uniwersytetu im. Łomonosowa w Moskwie.

- Rok 1963 Stanisław Lem spędza urlop w Grecji we wrześniu, gdzie spotkał się na Krecie z subkulturą hippisów, której nie był on w stanie zrozumieć.

- Rok 1965 W dniach 5–9 września Lem bierze w Czechosłowacji udział w sympozjum poświęconym Karolowi Čapkowi (Mariánské Lázně - Mariańskie Łaźnie).

- W dniach 17 października - 8 listopada druga wizyta Lema w ZSRR: Moskwa, Leningrad, Charków i Dubna (Instytut Fizyki Jądrowej). W Moskwie mieszka w hotelu „Warszawa”.

- Wizyta we Francji (Paryż).

- Rok 1966 Udany urlop w Jugosławii (Fiatem 1800).

- Rok 1968 Kolejna wizyta Stanisława Lema w ZSRR, gdzie spotyka on kosmonautów Jegorowa, Fieokistowa i Komarowa i jest jeszcze bardzie fetowany niż w roku 1965.

- Rok 1969 Kolejna wizyta Lema w Berlinie Zachodnim (październik - listopad albo listopad-grudzień). Mieszka wtedy w hotelu Sylter Hof na Kurfürstenstraße 116 i zostaje przyjęty przez ówczesnego nadburmistrza Berlina Zachodniego.

- Stanisław Lem podejmuje stałą współpracę z Franzem Rottensteinerem, redaktorem austriackiego czasopisma literackiego „Quarber Merkur”. Współpraca ta kończy się w roku 1995 procesem cywilnym, który Lem wytoczył Rottensteinerowi i który Lem przegrał.

- Rok 1972 W listopadzie tego roku Franciszek Szlachcic, wówczas wysoki dygnitarz partyjny i państwowy (druga osoba w państwie), odwiedził Lema i poprosił go o współpracę w zamian za pomoc w nominacji do literackiej Nagrody Nobla.

- Rok 1973 Pobyt w Berlinie Zachodnim, skąd Stanisław Lem przywozi samochód Mercedes 250 (pierwszy Mercedes Lema). W Berlinie Zachodnim spotyka polskich Żydów, którzy wyjechali z Polski w roku 1968 do Izraela, ale nie wytrzymali panującej tam atmosfery militaryzmu, religijnej nietolerancji i braku swobody intelektualnej.

- Rok 1974 Październik - dłuższy wyjazd do Republiki Federalnej Niemiec. Lem przywozi do Polski m. in. „Playboy’a”. Na targach książki we Frankfurcie nad Menem spotyka swojego starego znajomego Marcela Reich-Ranickiego, personę bardzo wówczas wpływową w RFN, który obiecuje Lemowi pomoc w wydawaniu jego książek na tzw. Zachodzie.

- Rok 1975 Stanisław Lem otrzymuje życzenia noworoczne od Edwarda Gierka - ówczesnego I sekretarza KC PZPR czyli pierwszej osoby w państwie.

- Rok 1977 Lem przebywa przez kilka miesięcy (kwiecień-październik) w Berlinie Zachodnim jako stypendysta tamtejszej Akademii Sztuk (Akademie der Künste). Mieszka w centrum pod adresem Eisenzahnstraße 12. Ma wówczas liczne spotkania z czytelnikami. Jedzie do Frankfurtu nad Menem na targi książki. Wakacje spędza na wyspie Sylt na Morzu Północnym (Niemcy Zachodnie).

- Rok 1978 Wakacje letnie Stanisława Lema w Austrii (Alpy, Wiedeń) z Franzem Rottensteinerem.

- Lem kupuje działkę o powierzchni 0,27 hektara (2700 m2) położoną na ul. Narwik 66 w Krakowie (Kliny) i zaczyna na niej budować w roku 1979 nowy, większy dom.

- Rok 1980 Kolejny wyjazd Lemów na wakacje do Austrii.

- Rok 1981 Stanisław Lem zostaje w tym roku właścicielem samochodu Mercedes 280 SE (drugi Mercedes Lema).

- Rok 1982 Wyjazd Stanisława Lema do Berlina Zachodniego w związku z przyznaniem mu (jeszcze podczas stanu wojennego) paszportu i rocznego stypendium w Wissenschaftskolleg zu Berlin (Instytucie Studiów Zaawansowanych). Lem mieszka w Berlinie w domu jednorodzinnym przy Pacelliallee, blisko Władysława Bartoszewskiego, z którym się wówczas zaprzyjaźnił.

- Rok 1983 Powtórny wyjazd Stanisława Lema z Krakowa do Berlina Zachodniego (na początku miał to być wyjazd „na zawsze”) a później wyjazd 23 lipca z Berlina do Wiednia, gdzie dociera 28 lipca via Hanower i Bawarię (inna wersja, że samolotem).

- Lem jest bardzo niezadowolony z życia w Austrii, narzeka na panującą tam ksenofobię, co jest w kontraście z jego uprzednim, niemalże bezkrytycznym zauroczeniem się tym samym Zachodem, w tym tą samą Austrią.

- Lata 1983-1988 Pobyt Stanisława Lema z rodziną (żona i syn) w Wiedniu od września 1983 roku do października 1988 roku - najpierw w czteropokojowym mieszkaniu komunalnym w czwartej dzielnicy przy Freundgasse, blisko Margaretenstraße i Uniwersytetu, ale w budynku, gdzie mieszkali poza nimi tylko Turcy i Cyganie („Romowie”), a później od października 1983 roku przez 5 lat w domu jednorodzinnym przy Geneegasse 10 w dzielnicy Hietzing blisko parku i pałacu Schönbrunn.

- Rok 1984 Wielkanoc Lemowie spędzają w Polsce.

- Rok 1988 Powrót (w grudniu tego roku) Stanisława Lema do Krakowa - przenosi się do swojego nowego domu na ul. Narwik 66 w dzielnicy Kliny.



Oto lista odznaczeń i innych benefitów otrzymanych przez Lema od komunistów w czasach PRL-u:

Czasy Bieruta:

- Rok 1955 Stanisław Lem zostaje odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

Czasy Gomułki:

- Rok 1957 Stanisław Lem otrzymuje nagrodę literacką miasta Krakowa za całokształt twórczości, ze szczególnym uwzględnieniem socrealistycznego „Czasu nieutraconego”.

- Rok 1958 Stanisław Lem otrzymuje od Partii i Rządu w połowie września tego roku pierwszy talon na samochód (P 70).

- Rok 1959 Stanisław Lem zostaje odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (Polonia Restituta).

- Rok 1960 Stanisław Lem otrzymuje od Partii i Rządu talon na swój drugi samochód (Wartburg 311).

- Rok 1965 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę II stopnia od Ministra Kultury i Sztuki.

- Rok 1968 Stanisław Lem otrzymuje razem z Andrzejem Wajdą nagrodę „Złoty ekran” Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji za (odpowiednio) scenariusz i reżyserię filmu „Przekładaniec”.

- Rok 1970 Stanisław Lem zostaje odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. (Polonia Restituta) oraz otrzymuje Nagrodę Ministra Spraw Zagranicznych za popularyzację polskiej kultury za granicą.

Czasy Gierka:

- Rok 1972 Stanisław Lem zostaje członkiem Komisji Polskiej Akademii Nauk „Polska 2000”.

- Rok 1973 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę I stopnia Ministra Kultury i Sztuki w dziedzinie literatury.

- Rok 1976 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę Państwową I stopnia w dziedzinie literatury.

- Rok 1979 Stanisław Lem otrzymuje Order Sztandaru Pracy II klasy.

Czasy Jaruzelskiego:

- Rok 1981 Stanisław Lem otrzymuje Doktorat Honoris Causa Politechniki Wrocławskiej.

- Rok 1987 Rada Państwa nadaje Stanisławowi Lemowi tytuł „Zasłużony dla kultury narodowej”.



Orliński pisze też, że „PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko przenieść się z jednego kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym względem, prowadziła do pogorszenia pod innym.” Ale zapomniał on dodać, że dziś to PO-PiS-owska Polska jest piekłem dla bezrobotnych, bezdomnych i zarabiających w okolicach płacy minimalnej.



Poza tym, to Orliński (rocznik 1969) pamięta z PRL-u tylko lata 1980-te, kiedy to na skutek ”solidarnościowych” strajków i blokady ekonomicznej ze strony tzw. Zachodu, które rozłożyły gospodarkę Polski „na łopatki”, Polska znajdowała się w kryzysie, najgorszym od lat 1930-tych.



W sumie - Stanisław Lem zasłużył sobie chyba na lepsze upamiętnienie setnej rocznicy jego urodzin, niż to „dzieło” magistra Orlińskiego.
Gość
Takoż:
https://www.academia.edu/51882407/Biography_of_Stanislaw_Lem_in_English_
https://www.academia.edu/41989171/ACTA_LEMIANA_MONASHIENSIS_SPECIAL_STANISLAS_LEM_EDITION_OF_ACTA_POLONICA_MONASHIENSIS_PRZYCZYNEK_DO_BIOGRAFII_STANIS%C5%81AWA_LEMA_CONTRIBUTION_TO_BIOGRAPHY_OF_STANISLAS_LEM_VOLUME_3_NUMBER_2
Anty-Orliński
1. Dziś nakład 10-tysięczny to bestseller. Kto z komercyjnych wydawców zdecydowałby się dziś na „rzucenie” na rynek 3 tysięcy egzemplarzy „Filozofii przypadku”? A państwowa firma WL zrobiła to na rachunek podatników w czasach PRL-u. Zaś w czasach III RP, firma prywatna Interart zbankrutowała zaraz po wydaniu w roku 1997 w dwóch tomach tejże „Filozofii Przypadku”.

2. Lem nikomu łaski nie robił - to raczej czytelnicy robili mu łaskę, że kupowali jego książki, które, nota bene, po nomen omen „Fiasku”, miały bardzo małe nakłady i z reguły tylko jedno wydanie. Sam Lem to przyznał w wywiadzie p.t. „Łaciaty filozof” (magazyn LOT „Kalejdoskop” ze stycznia 1999 roku), gdzie powiedział on, że z wiekiem umysł słabnie, a więc książki pisane pod koniec życia autora są często słabe i z reguły nie mają drugiego wydania.

3. Wówczas (lata 1950-1970) takie pokoje były luksusem dla przeciętnego Polaka. A kto z pracujących Polaków mógł wówczas marzyć, aby spędzać niemalże za darmo miesiące w takim pensjonacie z Zakopanem? Proszę też zauważyć, że wówczas, czyli w latach 1950 czy 1960, to większość pensjonatów czy hoteli miala wówczas (nie tylko w Polsce) taki standard. Dziś za pokój w Astorii płaci się zaś od 278 złotych za noc, a w hostelu pokój 2-osobowy kosztuje w Zakopanem od 30 zł za noc, ale wtedy “cena jest adekwatna do jakości”, a znanych literatów tam się raczej nie spotka (https://meteor-turystyka.pl/mrowce,zakopane.html).

4. Składki jakie płacił Lem do kasy „zlepu” były wręcz symboliczne. Poza tym, to Astoria nie leży na obrzeżu Zakopanego, a tylko w ekskluzywnej dzielnicy willowej: Willa „Astoria” położona jest w cichej okolicy Zakopanego, przy ul. Droga do Białego 12, zaledwie 15 minut spacerem od centrum uzdrowiska, popularnych Krupówek i skoczni Wielka Krokiew (http://www.fundacjadl.com/nasze-obiekty/willa-astoria-w-zakopanem/).

5. Dawano mu talony nas samochody, aby mógł je kupować po nominalnych cenach, o wiele niższych niż ówczesne ceny rynkowe. Cytuję z artykułu o tych talonach:

„To był fenomen, który dla młodego pokolenia jest kompletnie niezrozumiały. Dziś o klienta walczą producenci. Dawniej było odwrotnie - to klient walczył o produkt. Popyt tak bardzo przerastał podaż, że samochody z rynku wtórnego były kilkakrotnie droższe od tych, które świeżo zjechały z taśmy montażowej. Oznacza to dokładnie tyle, że Kowalski, który po wielu latach oczekiwania, w końcu odebrał swojego wymarzonego Malucha, po kilku latach użytkowania mógł sprzedać samochód z zyskiem. Dziś samochód po trzech latach jest o około połowę tańszy niż w chwili opuszczania salonu. Dawniej po trzech latach był kilkakrotnie droższy.

Wyobraź sobie, że zanim kupisz samochód, musisz napisać podanie z uzasadnieniem do Rady Narodowej, gdzie rozpatrzą je urzędnicy z nadania lokalnej „Nowogrodzkiej”. Taka procedura obowiązywała za Gomułki, ale potem, aż do końca komuny partia nadal kontrolowała obrót autami. Głównym narzędziem był mityczny talon - kwit, który upoważniał do zakupu nowego auta z pominięciem kolejki. Talon był przedmiotem marzeń każdego Polaka. Nie można go było dostać, wylosować czy zapracować na niego. Trzeba go było załatwić. A żeby go załatwić, trzeba było mieć znajomości. A ponieważ talony przyznawali uznaniowo funkcjonariusze władz państwa i partii, trzeba było mieć do nich dojście. Talony były przede wszystkim dla swoich albo dla tych, którzy mogli zaoferować coś w zamian, dlatego w czasach PRL-u bywały przyczyną wielu życiowych kompromisów

(https://moto.pl/MotoPL/7,88389,24856620,samochod-w-prl-dla-wybranych-na-talon-za-dolary-albo-po-czterech.html).

6. Zapraszano go z polecenia Partii, gdyż bez tego nie dostałyby paszportu, wymaganego wówczas nawet podczas podróży do tzw. demoludów. Dopiero za Gierka można było wyjechać do NRD na dowód osobisty, i tylko po podstemplowaniu go przez MO.

6. W realnym kapitalizmie, Lem byłby, jak dziś np. Sapkowski, beneficjentem swojego talentu i pracowitości, ale w PRL-u, to trzeba było też uzyskać poparcie ze strony Partii.

7. Skąd Pan wie, że ja nie czytałem żadnej biografii, już wszystko jedno czyjej? I to Pan o historii PRL-u pojęcie ma nader mgliste, skoro nie wie Pan nawet, czym był talon na samochód (patrz np. https://moto.pl/MotoPL/7,88389,24856620,samochod-w-prl-dla-wybranych-na-talon-za-dolary-albo-po-czterech.html) . Przy takich deficytach sugeruję unikanie stanowczych tez. ;-)

Lemofil
Z dziejów inteligenta prześladowanego przez władze PRL-u:‎
Rok 1945 Stanisław Lem przenosi się w lipcu tego roku wraz z rodzicami do Polski, do ‎Krakowa, na ul. Śląską 3 m. 2. Samuel Lem, ojciec Stanisława Lema, wstępuje na służbę do UB, ‎gdzie jest zatrudniony na etacie lekarza do roku 1954 (Sygnatura akt IPN Kr 057/962, dawniej ‎‎2973/SB).‎
Rok 1946 Stanisław Lem zaczyna kontynuować studia medyczne na Uniwersytecie ‎Jagiellońskim w Krakowie, które kończy bez uzyskania dyplomu w roku 1948.‎
Rok 1947 Stanisław Lem zostaje zatrudniony (do roku 1949) jako młodszy asystent w ‎Konwersatorium Naukoznawczym Uniwersytetu Jagiellońskiego prowadzonym przez doktora ‎Mieczysława Choynowskiego i współpracuje w tym czasie z miesięcznikiem „Życie Nauki” - ‎organie tegoż Konwersatorium.‎
Rok 1948 Stanisław Lem zostaje członkiem Koła Młodych przy krakowskim oddziale Związku ‎Literatów Polskich.‎
Lata 1955-1975 Wyjazdy zagraniczne Lema do ZSRR, Grecji, Francji, Norwegii, NRD, RFN, ‎ČSSR, Węgier i Włoch (dane IPN/SB).‎
Rok 1944 albo 1956 Stanisław Lem wypływa z żoną w rejs do Danii i Norwegii (Oslo, Bergen, ‎Kopenhaga) statkiem „Mazowsze”. Niektóre źródła, np. Orliński „Lem. Życie nie z tej ziemi” ‎‎(2017 str. 150-151) oraz Praszkiewicz i Borysow 2015 str. 349) podają datę tej wycieczki na ‎lipiec lub lato 1956 roku.‎
Rok 1956 Wizyta Lema w NRD i Berlinie Zachodnim. Z NRD przywozi kolejkę elektryczną ‎‎(zapewne PIKO) czyli „trzy lokomotywy, wagony osobowe, towarowe, semafory, zwrotnice, ‎skrzyżowania, tory” oraz walizkowy magnetofon.‎
Rok 1957 Lem bierze udział w tym roku albo w roku 1956 w zjeździe czechosłowackich ‎pisarzy w Pradze Czeskiej. Mieszka w hotelu Ambassador na Placu Wacława (Václavské ‎náměstí) oraz odwiedza z żoną Karlovy Vary czyli Karlsbad.‎
Rok 1958 Stanisław Lem przenosi się w Krakowie z rodziną ze śródmieścia do jednorodzinnego ‎domu w dzielnicy Kliny (ulica Narwik 21), gdzie po roku 1988 mieszka jego siostrzeniec Michał ‎Zych - ten od „Dyktand”.‎
Rok 1959 Na początku tego roku Stanisław Lem wraz z delegacją polskich pisarzy wyjechał do ‎Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Podczas kręcenia filmu „Milcząca gwiazda” (na ‎podstawie powieści „Astronauci”) odwiedził on wówczas Berlin Zachodni. Za radą swojego ‎znajomego, Marcela Reich-Ranickiego, przemyca on w jedną stronę waluty a w drugą towary.‎
Stanisław Lem dostaje talon na Wartburga 311.‎
Wycieczka z żoną jesienią tymże samochodem do Czechosłowacji (głównie Praga ale także ‎Karlštejn, Karlove Vary, Mariánské Lázně, Brno i Bratysława). W Pradze Lemowie mieszkają w ‎hotelu Ambassador na Placu Wacława (Václavské náměstí).‎
Rok 1961 Lemowie spędzają jesienią urlop w Jugosławii (Chorwacja a dokładniej Dalmacja).‎
Rok 1962 W październiku Lem odwiedza po raz pierwszy Związek Radziecki jako członek ‎delegacji polskich pisarzy. Mieszka w hotelu „Pekin”. Słynne spotkanie z czytelnikami i ‎studentami w wielkim audytorium Uniwersytetu im. Łomonosowa w Moskwie.‎
Rok 1963 Stanisław Lem spędza urlop w Grecji we wrześniu, gdzie spotkał się na Krecie z ‎subkulturą hippisów, której nie był on w stanie zrozumieć.‎
Rok 1965 W dniach 5–9 września Lem bierze w Czechosłowacji udział w sympozjum ‎poświęconym Karolowi Čapkowi (Mariánské Lázně - Mariańskie Łaźnie).‎
W dniach 17 października - 8 listopada druga wizyta Lema w ZSRR: Moskwa, Leningrad, ‎Charków i Dubna (Instytut Fizyki Jądrowej). W Moskwie mieszka w hotelu „Warszawa”.‎
Wizyta we Francji (Paryż).‎
Rok 1966 Udany urlop w Jugosławii (Fiatem 1800).‎
Rok 1968 Kolejna wizyta Stanisława Lema w ZSRR, gdzie spotyka on kosmonautów Jegorowa, ‎Fieokistowa i Komarowa i jest jeszcze bardzie fetowany niż w roku 1965.‎
Rok 1969 Kolejna wizyta Lema w Berlinie Zachodnim (październik - listopad albo listopad-‎grudzień). Mieszka wtedy w hotelu Sylter Hof na Kurfürstenstraße 116 i zostaje przyjęty przez ‎ówczesnego nadburmistrza Berlina Zachodniego.‎
Stanisław Lem podejmuje stałą współpracę z Franzem Rottensteinerem, redaktorem ‎austriackiego czasopisma literackiego „Quarber Merkur”. Współpraca ta kończy się w roku 1995 ‎procesem cywilnym, który Lem wytoczył Rottensteinerowi i który Lem przegrał.‎
Rok 1972 W listopadzie tego roku Franciszek Szlachcic, wówczas wysoki dygnitarz partyjny i ‎państwowy (druga osoba w państwie), odwiedził Lema i poprosił go o współpracę w zamian za ‎pomoc w nominacji do literackiej Nagrody Nobla.‎
Rok 1973 Pobyt w Berlinie Zachodnim, skąd Stanisław Lem przywozi samochód Mercedes 250 ‎‎(pierwszy Mercedes Lema). W Berlinie Zachodnim spotyka polskich Żydów, którzy wyjechali z ‎Polski w roku 1968 do Izraela, ale nie wytrzymali panującej tam atmosfery militaryzmu, ‎religijnej nietolerancji i braku swobody intelektualnej.‎
Rok 1974 Październik - dłuższy wyjazd do Republiki Federalnej Niemiec. Lem przywozi do ‎Polski m. in. „Playboy’a”. Na targach książki we Frankfurcie nad Menem spotyka swojego ‎starego znajomego Marcela Reich-Ranickiego, personę bardzo wówczas wpływową w RFN, ‎który obiecuje Lemowi pomoc w wydawaniu jego książek na tzw. Zachodzie.‎
Rok 1975 Stanisław Lem otrzymuje życzenia noworoczne od Edwarda Gierka - ówczesnego I ‎sekretarza KC PZPR czyli pierwszej osoby w państwie.‎
Rok 1977 Lem przebywa przez kilka miesięcy (kwiecień-październik) w Berlinie Zachodnim ‎jako stypendysta tamtejszej Akademii Sztuk (Akademie der Künste). Mieszka w centrum pod ‎adresem Eisenzahnstraße 12. Ma wówczas liczne spotkania z czytelnikami. Jedzie do Frankfurtu ‎nad Menem na targi książki. Wakacje spędza na wyspie Sylt na Morzu Północnym (Niemcy ‎Zachodnie).‎
Rok 1978 Wakacje letnie Stanisława Lema w Austrii (Alpy, Wiedeń) z Franzem Rottensteinerem.‎
Lem kupuje działkę o powierzchni 0,27 hektara (2700 m2) położoną na ul. Narwik 66 w ‎Krakowie (Kliny) i zaczyna na niej budować w roku 1979 nowy, większy dom.‎
Rok 1980 Kolejny wyjazd Lemów na wakacje do Austrii.‎
Rok 1981 Stanisław Lem zostaje w tym roku właścicielem samochodu Mercedes 280 SE (drugi ‎Mercedes Lema).‎
Rok 1982 Wyjazd Stanisława Lema do Berlina Zachodniego w związku z przyznaniem mu ‎‎(jeszcze podczas stanu wojennego) paszportu i rocznego stypendium w Wissenschaftskolleg zu ‎Berlin (Instytucie Studiów Zaawansowanych). Lem mieszka w Berlinie w domu jednorodzinnym ‎przy Pacelliallee, blisko Władysława Bartoszewskiego, z którym się wówczas zaprzyjaźnił.‎
Rok 1983 Powtórny wyjazd Stanisława Lema z Krakowa do Berlina Zachodniego (na początku ‎miał to być wyjazd „na zawsze”) a później wyjazd 23 lipca z Berlina do Wiednia, gdzie dociera ‎‎28 lipca via Hanower i Bawarię (inna wersja, że samolotem).‎
Lem jest bardzo niezadowolony z życia w Austrii, narzeka na panującą tam ksenofobię, co jest ‎w kontraście z jego uprzednim, niemalże bezkrytycznym zauroczeniem się tym samym ‎Zachodem, w tym tą samą Austrią.‎
Lata 1983-1988 Pobyt Stanisława Lema z rodziną (żona i syn) w Wiedniu od września 1983 ‎roku do października 1988 roku - najpierw w czteropokojowym mieszkaniu komunalnym w ‎czwartej dzielnicy przy Freundgasse, blisko Margaretenstraße i Uniwersytetu, ale w budynku, ‎gdzie mieszkali poza nimi tylko Turcy i Cyganie („Romowie”), a później od października 1983 ‎roku przez 5 lat w domu jednorodzinnym przy Geneegasse 10 w dzielnicy Hietzing blisko parku ‎i pałacu Schönbrunn.‎
Rok 1984 Wielkanoc Lemowie spędzają w Polsce.‎
Rok 1988 Powrót (w grudniu tego roku) Stanisława Lema do Krakowa - przenosi się do swojego ‎nowego domu na ul. Narwik 66 w dzielnicy Kliny.‎
Lemo-logistic
Prześladowanie Stanisława Hermana Lema przez władze w czasach PRL-u:‎
Czasy Bieruta:‎
Rok 1955 Stanisław Lem zostaje odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.‎
Czasy Gomułki:‎
Rok 1957 Stanisław Lem otrzymuje nagrodę literacką miasta Krakowa za całokształt twórczości, ‎ze szczególnym uwzględnieniem socrealistycznego „Czasu nieutraconego”.‎
Rok 1958 Stanisław Lem otrzymuje od Partii i Rządu w połowie września tego roku pierwszy ‎talon na samochód (P 70).‎
Rok 1959 Stanisław Lem zostaje odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski ‎‎(Polonia Restituta).‎
Rok 1960 Stanisław Lem otrzymuje od Partii i Rządu talon na swój drugi samochód (Wartburg ‎‎311).‎
Rok 1965 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę II stopnia od Ministra Kultury i Sztuki.‎
Rok 1968 Stanisław Lem otrzymuje razem z Andrzejem Wajdą nagrodę „Złoty ekran” ‎Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji za (odpowiednio) scenariusz i reżyserię filmu ‎‎„Przekładaniec”.‎
Rok 1970 Stanisław Lem zostaje odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia ‎Polski. (Polonia Restituta) oraz otrzymuje Nagrodę Ministra Spraw Zagranicznych za ‎popularyzację polskiej kultury za granicą.‎
Czasy Gierka:‎
Rok 1972 Stanisław Lem zostaje członkiem Komisji Polskiej Akademii Nauk „Polska 2000”.‎
Rok 1973 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę I stopnia Ministra Kultury i Sztuki w dziedzinie ‎literatury.‎
Rok 1976 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę Państwową I stopnia w dziedzinie literatury.‎
Rok 1979 Stanisław Lem otrzymuje Order Sztandaru Pracy II klasy.‎
Czasy Jaruzelskiego:‎
Rok 1981 Stanisław Lem otrzymuje Doktorat Honoris Causa Politechniki Wrocławskiej.‎
Rok 1987 Rada Państwa nadaje Stanisławowi Lemowi tytuł „Zasłużony dla kultury narodowej”.‎

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się