Lem zostanie uhonorowany w kosmosie
Astronauta Europejskiej Agencji Kosmicznej, członek misji kapsuły SpaceX Crew Dragon, która w piątek poleciała w kosmos, uhonoruje w przestrzeni pozaziemskiej Stanisława Lema w stulecie jego urodzin. Astronauci pozostaną w kosmosie ponad pół roku.
Informację o planach upamiętnienia polskiego twórcy science fiction przekazała w piątek Polska Fundacja Fantastyki Naukowej.
„Stanisław Lem zostanie uhonorowany w kosmosie prawdopodobnie w jesieni, pod koniec misji. Ale w jaki dokładnie sposób – to pozostaje tajemnicą, a przygotowania trwają. Film i zdjęcia z wydarzenia zostaną opublikowane” – powiedział PAP Szymon Kloska z Krakowskiego Biura Festiwalowego, które z Polską Fundację Fantastyki Naukowej nawiązało współpracę z Europejską Agencją Kosmiczną.
Załoga rozpoczętej w piątek na Florydzie misji kapsuły SpaceX Crew Dragon na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS-International Space Station) liczy czterech uczestników. Jednym z nich jest francuski astronauta (specjalista misji) Thomas Pesquet – i to on, zgodnie z zapowiedziami, uhonoruje Stanisława Lema.
Pesquet jest astronautą Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), pozostali trzej uczestnicy pracują dla amerykańskiej agencji NASA: Shane Kombrough (dowódca misji), Megan McArthur (pilot) i Akihiko Hoshide (specjalista misji). Ich badania mają się przyczynić do lepszego poznania wszechświata.
To druga misja kapsuły SpaceX Crew Dragon. Pierwsza odbyła się rok temu.
Lem ponad pół wieku temu tak wyobrażał sobie podróże kosmiczne. „Kiedy już pilot ułożył się na fotelu, miał po obu bokach cztery rękojeści główne reaktora i sterowniczych dysz odchylających, trzy awaryjne, sześć dźwigni małego pilotażu, pokrętła rozruchu i biegu jałowego oraz regulator mocy, ciągu, przedmuchu dysz, a nad samą podłogą — wielkie szprychowe kółko aparatury klimatyzacyjnej, tlenowej, rączkę instalacji przeciwpożarowej, wyrzutni reaktora (gdyby rozpoczęła się w nim reakcja łańcuchowa nie kontrolowana), linkę z pętlą, przymocowaną do wierzchu szafki z termosami i jedzeniem, pod stopami zaś — wymoszczone miękko i opatrzone strzemiennymi pętlicami pedały hamownic i bezpiecznik wyrzutowy, którego naciśnięcie (pierwej trzeba było nogą rozbić jego kołpak i pchnąć go do przodu) wyrzucało pęcherz razem z fotelem i pilotem oraz wylatującymi za nim strunami spadochronu pierścienno–wstęgowego” – pisał w „Opowieściach o pilocie Pirxie”.
źródło: PAP, Beata Kołodziej