Recenzja

Boże Narodzenie w Pradze

 Rudiś ma w Polsce sporą grupę swoich zagorzałych czytelników. Każda jego nowa książka potwierdza jego klasę i poziom z jakim wprowadza nas w swój literacki świat. A jest on mimo że pisze po niemiecku na wskroś czeski. Ten od Vladislava Vančury, Ota Pavla, Hrabala, Haška, że wymienię tylko tych.

 

Rudiś buduje swoją opowieść bożonarodzeniową z iście poetycką wirtuozerią. Jego Praga zatopiła się w stearynowej świecy czasu. Czuć jej woń: miodowego wosku, piwa i niezwykłego światła, które nadaje ludziom i przedmiotom cudowności i magii rodem z niej z tej ziemi.

Spacer opustoszałą w tej wigilijny czas Pragą staje się rodzajem spowiedzi i deja vu z pełną świadomością osadzoną w klimatach oryginalnych piwnych pubów, których nazwy przypominają średniowieczne Jatki. A oprowadza nas po Pradze sam Rudiś i jego literackie alter ego. W tej praskiej scenografii ożywają nieprzypadkowi bohaterowie. Mężczyzna Latarnia ze świecącą głową, ale tylko wtedy, gdy kończy się w kuflu pienić piwo, któremu rodzice dali nazwisko Kavka i stąd je przeklina, gdyż wszyscy łączą go z autorem, ojcem Gregora Samsy. Po drodze spotykają w „Kotwicy” Króla Pragi, dla którego żaden zamek czy kłódka, przemyślne zamknięcie nie ma tajemnic. Dołącza do nich Stella,Włoszka z Milano, której nieżyjący mąż, mediolański motorniczy marzył o spędzeniu świąt w Pradze i pokierowaniu praskim tramwajem. Bo nie ma to jak rozjazdy i tory tramwajowe w czeskiej stolicy. Są tak jak Wełtawa długie, błyszczące we świetle księżyca, i jak się w nie wpatrzysz to możesz dostrzec ich drugie podziemne życie.

Rudiś i jego alter ego, Człowiek Latarnia, Król Pragi i Włoszka z Milano tworzą zgoła slapstikową trupę, jak u Felliniego w „La Stradzie”, trochę jak w filmach Chaplina. Urzeczywistniają praską aurę, a powiedziałbym, że bliżej jej do świetlistej aureoli przez którą prześwituje Zamek na Hradczanach, most Karola, i oczy Jana Nepomucena. To on pilnuje z góry, aby aura nie przestała dziwnie świecić, a Wełtawa przyjęła w swój nurt zabite karpie.

Ale co ja wam będę dalej opowiadał. Sami musicie dołączyć do tego lirycznego towarzystwa, spróbować piwnej piany pod „Kotwicą” i odbyć spacerowe deja vu w czeskiej Pradze, najpiękniejszemu miastu spośród włoskich miast. O czym przekonał mnie autor „Końca punku w Helsinkach” w swojej arcymądrej podręcznej książeczce „Boże Narodzenie w Pradze”. No i to też jest ważne, u Rudiśa. W jego Pradze jest prawdziwa zima, pada gęsty śnieg i można, jak kto chce ulepić sobie Praskiego Bałwana, z piwną brodą.

 

Recenzowana książka

  • Tytuł: Boże Narodzenie w Pradze
  • Tytuł oryginału: Weihnachten in Prag
  • Seria/cykl: dzieła Rudiśa
  • ISBN: 978-83-66505-78-0
  • EAN13: 9788366505780
  • Numer wydania: 1
  • Liczba stron: 96
  • Format: 13.00 x 19,00 cm
  • Okładka: Twarda
  • Autor: Jaroslav Rudiś
  • Tłumacz: Małgorzata Gralińska
  • Gatunek: Literatura piękna
  • Wydawca: Książkowe Klimaty
  • Miejsce wydania: Wrocław

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się