Recenzja

Brzydka prawda

Czy możemy poznać prawdę jako taką? Czy też ma ona tyle obliczy, ile osóbprzyjęło ją w takiej, a nie innej postaci. Przefiltrowana przez usta kolejnych jej adwersarzy i zwolenników, rozmyta, rozgadana staje się z każdą nową odsłoną nieczytelna, nieprawdziwa. Staje się z czasem półprawdą lub jej namiastką. Taka też jest prawda o walce Facebooka o dominację na rynku serwisów społecznościowych.

 

 

Sheera Frenkel o Cecilia Kang, cenione i nagradzane dziennikarki z zespołu śledczego „New York Timesa” zajęły się fenomenem branży technologicznej jakim stał się w krótkim czasie serwis Facebooka, mający na swoich serwerach dane ponad 3 mld ludzi, swoich użytkowników. To potężna broń, nie tylko do zarabiania pieniędzy, ale przede wszystkim globalne ponadnarodowe archiwum rozpracowujące drobiazgowo każdego użytkownika; począwszy od jego danych osobowych, a skończywszy na kulisach jego ostatniej randki, wieczoru spędzonego z najbliższymi; rodziną, przyjaciółki, znajomymi z pracy. Tak spreparowane elektroniczne CV staje się przedmiotem największego pożądania, od wielkich korporacji handlowych, po polityków, agendy rządowe czy służby specjalne.

 Obie wytrawne dziennikarki uniknęły wielu pułapek, między innymi teorii spiskowych, co do kulis powstania Facebooka. Chociaż i one są w większości jego użytkowników znane, ominęły grząski teren teorii o globalnym ładzie informacyjnym będącym w 90% w żydowskich rękach, skupiając się na głównej sprawie; walce Facebooka i jej właściciela Marka Zuckerberga o dominację na rynku elektronicznych mediów społecznościowych.

 Pamiętajmy, iż to były złote czasy dla ludzi z branży IT, i brandu Doliny Krzemowej, gdzie rodzili się przyszli giganci tego rynku: Google, Yahoo, Amazon, Twitter, Instagram, WhatsApp. A na każdym kroku można było otrzeć się o genialnych innowatorów, pionierów wytyczających całkowicie nowe trendy, takich jak wynalazca i innowator Steve Jobs, twórca Apple Inc, , Joseph „Larry” Ellison, założyciel Oracle, Larry Page, właśc. Lawrence Edward Page, Seriej Brin, Eric Schmidt, twórcy Google, Jeff Bezos, ojciec Amazona, czy właśnie Zuckerberg, twórca Facebooka.

Książka jest przebogata w fakty, które większości użytkowników tak potężnego medium jakim stał się Facebook umknęły z oczu. Wszystkim wydawało się, że serwis społecznościowy niósł jeszcze w sob ie ten założycielski pierwiastek, czyli skupienie się głównie na kontaktach  między studentami wielu amerykańskich uczelni.

Tak było na początku, ale później sprawy przybrały zgoła czysto biznesowy charakter, a ciągle modyfikowane, subtelne algorytmy potrafiły "wyprofilować" pod względem produktowym każdego z milionów użytkowników serwisu. Zresztą to my, jego społeczność oddaliśmy Facebookowi w sposób jak najbardziej dobrowolny i legalny swoje najbardziej wrażliwe dane. Tylko prawdziwy głupiec nie skorzystałby z tak nadarzającej się okazji. A później mamy do czynienia z konsekwencjami z tym związanymi.
Facebook stał się wielozadaniowym narzędziem w rękach jego właściciela, bo nie oszukujmy się, z rozmów Frenkel i Kang wynika, iż to on ustanawiał kolejne etapy rozwoju, kierunki ekspansji, i strategię działania.

Wielu osób odeszło w międzyczasie z firmy, nie chcąc firmować tego swoim nazwiskiem, wielu odeszło na znak protestu, ale te fakty nie docierały do zglobalizowanej społeczności Facebooka. Jestem jednym z nich, mam swoje konto, wstawiam tam newsy, w których staram się zawrzeć wiedzę i prawdę o naszych czasach. Często mam kłopoty z zatwierdzeniem postu, gdyż dostaję ostrzeżenie, iż algorytm nie zgadza się z moim postem, kwalifikując go jak spam. Dziwi mnie, iż ludzie nie mają ochoty wykorzystać tego dla szerzenia wiedzy o naszym globalnym świecie, wstawiając tam błahe informacje czy zdjęcia.

Może z czasem dotrze do nas fakt, iż możemy zmienić Facebooka na naszą korzyść, tylko wymaga to współpracy wielu ludzi, dla których prawda i wolność osobista są najważniejszymi wyznawanymi wartościami.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Książka jest przebogata w fakty, które większości użytkowników tak potężnego medium jakim stał się Facebook umknęły z oczu. Wszystkim wydawało się, że serwis społecznościowy
niósł jeszcze w sobie ten założycielski pierwiastek, czyli skupienie się głównie na kontaktach  między studentami wielu amerykańskich uczelni. Tak było na początku, ale później sprawy przybrały zgoła czysto biznesowy charakter, a ciągle modyfikowane, subtelne algorytmy potrafiły "wyprofilować" pod względem produktowym każdego z milionów użytkowników serwisu. Zresztą to my, jego społeczność oddaliśmy Facebookowi w sposób jak najbardziej dobrowolny i  legalny swoje najbardziej wrażliwe dane. Tylko prawdziwy głupiec nie skorzystałby z tak nadarzającej się okazji.