Recenzja

Dzienniki więzienne

Więzienie jako miejsce przymusowego odosobnienia od lat stawało się natchnieniem dla pisarzy, ale również stanowiło rodzaj bezgranicznego protestu, połączonego ze strachem przeciwko takiej właśnie formie karania, niejednokrotnie za błędy młodości. Pamiętacie „Nędzników”,poemat Ballada o więzieniu w Reading” Wilde, zainspirowaną pobytem w tym ciężkim więzieniu, prozę i „Dzienniki” Jeana Geneta, czy „Dziennik więzienny”. Jacquesa Fescha. Ponad trzy i pół roku spędzone w więziennej celi stało się powodem jego głębokiego nawrócenia. Dwa miesiące przed śmiercią Jacques Fesch postanawia spisać dziennik dla swojej sześcioletniej wówczas córeczki Weroniki. Albo pisany w celi "Dziennik więzienny" Hansa Fallady, (potajemnie, za pomocą całego systemu skrótów). Jest tym cenniejszy, że powstał jeszcze w okresie trwania, a nawet rosnącej opresji reżimu nazistowskiego.

 

Wszyscy ci pisarze wykorzystali tą ekstremalną sytuację, przymusowego odosobnienia od społeczeństwa i świata zewnętrznego do spisania swoich przemyśleń i refleksji. Podobnie wykorzystał  ten czas znany na całym świecie pisarz Jeffrey Archer, autor ponad dwudziestu dwóch powieści, sześciu zbiorów opowiadań i recenzowanych trzech tomów „Dzienników więziennych”. Sprzedał w sześćdziesięciu jeden krajach blisko dwieście siedemdziesiąt milionów egzemplarzy swoich książek.
„Jeffrey Archer, baron Archer Weston-super-Mare, brytyjski polityk, angielski autor poczytnych powieści z wątkiem sensacyjnym. W 1963 roku reprezentował Wielką Brytanię w biegu na 100 metrów. W latach 1969-74 zasiadał w Izbie Gmin. Od września 1985 roku do października 1986 roku był wiceprzewodniczącym Partii Konserwatywnej. Typowany na następcę Margaret Thacher”. Tyle krótka biografia podana za Wikipedią. Ale czy ta okrojona notka jest w stanie pokazać jego wrażliwość, wiedzę, doświadczenie życiowe, poglądy na rodzinę, status społeczny, politykę, współczesną historię? Nie, ale właśnie dzięki takiemu codziennemu diariuszowi więziennemu, gdzie podaje nam zgoła te same informacje, modyfikowane przez kolejne przeprowadzki z więzienia, do więzienia pozwalające odcedzić plewy o czystego ziarna prawdy, o człowieku, jego charakterze, światopoglądzie, wierze, poznajemy tego wewnętrznego, niewidzialnego do tej pory dla nas Jeffreya Archera, obywatela i poddanego Królestwa Wielkiej Brytanii.
Skazany na cztery lata więzienia za krzywoprzysięstwo przez stronniczego i uprzedzonego do niego sędziego Pottsa, musi przyjąć mimo wniesionej apelacji ten wyrok jako wynik działania angielskiej machiny sądowej. Wcześniej wiedział o niej tyle, ile wiedzieli jego koledzy partyjni, czy politycy zajmujący się wymiarem sprawiedliwości. Ale właśnie Archer doświadczył jej na własnej skórze.

Wpierw zamknięty w najcięższym więzieniu Belmarsh, które nazwał w swoim dzienniku „Piekłem”. Spędził w nim dwadzieścia dwa dni. Dłużące się w wąskiej celi, pięć kroków na trzy, ceglane mury pomalowano na ciemnofioletowy trupi kolor. Potem przeniesiony do lżejszego zakładu penitencjarnego Wayland, gdzie odsiaduje kolejne osiemdziesiąt dziewięć dni. A na końcu ląduje w półotwartym zakładzie North Sea Camp, gdzie przepracował następne siedemset dwadzieścia pięć dni swojego wyroku, a który ochrzcił mianem Nieba.
Jaką przyjąć strategię aby przetrwać w tym skrajnie nieprzyjaznym, nieznanym mu wcześniej środowisku. Pamiętajmy wszak, że skazano go za krzywoprzysięstwo i utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości. Nigdy nie był agresywny, nie jeździł bez prawa jazdy, czy po popijanemu, nie używał przemocy wobec najbliższych, nie upijał się, płacił podatki. Jednym słowem wzorowy przedstawiciel wyższych brytyjskich sfer, bierze udział w życiu politycznym, w akcjach charytatywnych. A tu taki dopust losu. Prawie jak bohaterowie jego książek. Tylko, że jego nie kusiło ani bogactwo, ani władza, bo praktycznie wszystko to miał.

Archer wiezień nr FF8282 musi zmieścić się ze swoim światem w tych murach, gdzie na każdym kroku ociera się o morderców, z wyrokiem dożywocia, bandytów, dla których pobicie człowieka to jak gratka, złodziejami, oszustami, a większość z nich uzależniona od narkotyków.  Ale więzień nr FF8282 stara się dostosowywać do narzuconych mu warunków, rozplanowuje dzień, na początku zamknięty szesnaście godzin w celi, bez możliwości zmiany tej sytuacji (powód podstawowy: brak personelu, niskie zarobki), zaczyna uczyć się regulaminu więziennego życia, nie tylko tego ustanowionego przez naczelnika, lecz niepisanego, ustalonego przez osadzonych, poznaje towarzyszy swojej doli. Podejmuje pracę, prowadzi warsztaty twórczego pisania, pracuje jako sanitariusz w szpitalu, bierze udział w szkoleniu antynarkotykowym. Wszystko to bez żadnej taryfy ulgowej. Brukowa prasa, media tylko czekają na jego potknięcie. I tak bez przerwy spotyka się z prasowymi kłamstwami i pomówieniami. Paparazzi czyhają na okazję by go sfotografować, przekupują więźniów. Swoiste polowanie na barona zamkniętego w celi i poczytnego pisarza, na długi czas staje się pożywką dla skundlonych dziennikarzy.

W międzyczasie, zakulisowo toczy się batalia o jego zwolnienie, apelacja o oddalenie zasądzonego wyroku ślimaczy się w trybach sądowniczej angielskiej machiny. O tym też pisze w swoich „Dziennikach” Archer. Redaguje pierwszy tom siedząc w Wayland, Siedemdziesiąt tysięcy słów, myśli, spostrzeżeń, przytoczonych ludzkich historii. Dodatkowo opatruje  "Dzienniki” rysunkami poznanych tam kolegów. Historia każdego z nich, to osobny rozdział niesprawiedliwości, braku konsekwencji i dystansu w skostniałym systemie sądownictwa Wielkiej Brytanii. Po wyjściu na wolność Archer obiecuje sobie zająć  tymi sprawami polityków i swoich kolegów z Partii Konserwatywnej.Pytanie, czy zdrowyrozsądek, racjonalizm i praktycyzm mają jeszcze jakąkolwiek szansę utorować sobie drogę wbrew obowiązującej poprawności politycznej i populizmowi?

Można spytać, czego się nauczył w tej niekonwencjonalnej szkole życia baron Archer? Ano pewnie tego, że w celi jesteś tylko numerem sprawy, numerem więźnia, podlegasz regulaminowi, rygorom wewnętrznym ustanowionym przez naczelnika i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Reszta zależy od ciebie, szczęścia, konsekwencji, przyjętej taktyki przetrwania. Myślę, że Archer ten ekstremalny egzamin zdał. Starał się być im równy, chociaż towarzyszyło mu często uszczypliwe określeni: :Milordzie podano do stołu”. Trzeba tu wspomnieć o jego bliskich: żonie, synach, przyjaciołach, których prawdziwych poznaje się w biedzie, asystentce, redaktorom jego "Dzienników". Gdyby nie ich wsparcie i działania,
to sprawy mogły by mieć zupełnie inny obrót.

Jeffrey Archer, więżień nr FF8282 przeszedł swoją więzienną ścieżkę nie zdzierając stóp, nie został pobity, zawsze wspierali go w trudnych dla niego momentach współwięźniowie, rodzina, strażnicy, pracownicy służb administracyjnych, ponieważ zawsze i w każdej sytuacji okazywał się człowiekiem, a na to miano, w tych pieskich czasach trzeba sobie po prostu zapracować.

 

 

 

 

 

 


 

 

 

Recenzowana książka

  • Tytuł: Dzienniki więzienne
  • Tytuł oryginału: Prison Diaries, Volume I, Volume II, Volume III
  • Seria/cykl: X-Varia
  • ISBN: 978-83-8062-262-3
  • EAN13: 9788380622623
  • Numer wydania: 1
  • Liczba stron: 800
  • Format: 135x215 cm
  • Okładka: Twarda
  • Autor: Jeffrey Archer
  • Tłumacze:
    • Danuta Sękalska
    • Łukasz Praski
  • Gatunek: Zbiór Dzienników
  • Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
  • Miejsce wydania: Poznań

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się