Recenzja

Irena Wyczółkowska „Poetka na nowo odkryta”

 Prawdziwe poetki i poeci żyją w cieniu. Nie muszą potwierdzać swojej „literackości” na tzw. salonach czy festiwalach. Oni po prostu są, tworzą w zaciszu swoich mieszkań. Jedną z takich poetek była Irena Wyczółkowska. Mieszkała w Opolu, więc napisano – poetka opolska. Ale poezja nie jest materią regionalną, nie posiada granic, jej uniwersum tkwi w specyfice języka literackiego. Dzięki temu poetka Wyczółkowska mimo, iż mieszkała w Opolu jest poetką ogólnopolską. A to, że nie jest znana, to kolejny kamyczek do naszego „polskiego ogródka”. Nie jest znana, bo system edukacji, bo wrażliwość i ciekawość nauczycieli polonistów została zastąpiona tzw. podstawą programową i testami. Kto będzie się wychylał i rozglądał za jej tomikami, kiedy pozamykano większość szkolnych bibliotek, a ich budżety to raptem 1 – 2 tys. złotych na rok. Pytanie następne do tego ogródka, czy trzeba dopiero śmierci,aby nagle wokół zaczęto się interesować twórczością zmarłego,. Czyżby w Polsce zmarli doświadczali większej estymy niż żywi?

 

 Irena Wyczółkowska, spokrewniona z malarzem Leonem Wyczółkowskim, pracowała w wydawnictwie uczelnianym. Odeszła 2 maja dwa tysiące piętnastego roku. Zmarła w hospicjum Betania. W ostatnich listach donosiła, iż pisze bajki, pewnie tak jest, kiedy człowiek w chorobie staje na granicy dwóch światów.
W międzyczasie po dwudziestu pięciu latach milczenia, od swojego debiutu w miesięczniku „Odra” w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym ósmym opublikowała, począwszy od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego roku dziesięć tomików poezji, m.in.: "Skórę węża", "Gdzie piołun rośnie", "Ptaszysko", "Balkon bez poręczy", "Gwar utajony", "Smoczą samotność", "Wstęp do teorii jawy", "Ulicę Równoległą", "Bilet na wodolot". To ponad dwieście wierszy, które zamykają jej koło życia.

Teraz czytam jej zbiór „ Wybrane wiersze”. Na dwustu osiemdziesięciu stronach Irena Wyczółkowska rozmawia z nami za pomocą swojej poezji czyli materii ulotnej, dostępnej tylko ludziom wrażliwym, otwartym na świat i jego mieszkańców. Bo to nie prawda, że poezji trzeba się uczyć. To bujda, którą tzw. nauczyciele straszą uczniów zamkniętych w szkolnych murach.  Bo czy trzeba się uczyć liryki, nie wymyślonej, ale mówiącej prawdę o nas:

x x x

Kocham cię
mówię psu
filiżance herbaty
motylowi
Rozjaśnia się wieczna lampka
pod obrazem Świętej Harmonii
Święta wychodzi z ramek
karmi srebrną łyżeczką wiersza
                                             (z tomu: Skóra węża)

Czysta liryka ma to do siebie, że nigdy się nie zestarzeje, bo po nas przychodzą kolejni wrażliwcy, którzy powtarzają te słowa, temu co kochają. A Irena była kobietą, jak Hanna Poświatowska, Małgorzata Hillar, Joanna Salamon czy Julia Hartwig. Każda z nich mogłaby zaprosić Irenę do swojej antologii. Dlatego, że wspólna dla nich precyzja, powściągliwość w wyrażaniu tego, co przed nią pisały również Achmatowa, Cwietajewa, Szymborska, Miłobędzka stawia ją w rzędzie poetek wybitnych. Żeby być wybitnym nie trzeba uczelni, świadectw i nagród, wystarczy to coś w środku, czyli umiejętność przekształcania rzeczywistości w liryczną, poetycką prawdę. Prawdę dającą nadzieję i mówiącą o życiu, takie jakie jest, bez tych wszystkich postmodernistycznych udziwnień, pustosłowia, które nie mając nic do powiedzenia piętrzy obrazy bez żadnej logiki i precyzji przysługującego mistrzom:

Modlitwa

Jeżeli trzeba przeżyć życie
poprzestając na tym co nam pisane
a co małe jak listek na rzece
spraw by wiatr nie ponaglał
słońce i gwiazdy pomagały w żegludze
i żebym mogła wierzyć
jak wieczne dzieci nasi przodkowie
że ci których żegnaliśmy kiedyś
będą nas oczekiwać gdy dobijemy do brzegu

                                                            (z tomu: Skóra węża)

Czy nie wyczuwacie tu Państwo ładu i wiecznego porządku, czy żeby wyrazić prawdę, swoją prawdę potrzebny jest chaos nowomowy. Taka poezja zwykle pisze się na marginesie, tego co nagradzają salony. Bo im jest potrzebny kociokwik, żeby wpoić ludziom nie nadzieję, ale strach, że świat jest niezrozumiały, a ludzie chorzy albo szaleni. Ale stoicki spokój Wyczółkowskiej przekona nawet najbardziej zbuntowanego adepta poezji, że mądrość wypowiada się z zachowaniem umiaru, poczuciem rytmu i odrobiną milczenia, takiej półpauzy, która daje nam czas na przemyślenie tego wszystkiego o czym pisze poetka:

Dłonie

To niemożliwe
żeby na moich dłoniach
tak często bezwiednie zaciśniętych
(to symptomatyczne – powiedział pan psycholog)
nie powstała nowa linia
I jak ją nazwie biegły chiromanta
linią ucieczki czy linią obrony
                                                    (z tomu: Skóra węża)

Prawda, że ten krótki wiersz daje do myślenia. To jak rozmowa perypatetyków w Lykeionie o wyższości słowa mówionego na pisanym, albo odwrotnie. Czy po takiej lekturze, tych kilku wierszy nie wraca do was siła i pewność, że nie wszyscy wokół są szaleni i sprzedali się mamonie, interesom, gromadzenie rzeczy uważając za nową filozofię

x x x

Oni wszyscy w papierowych koronach królowie migdałowi
zasłużeni kawalerowie laureaci
skaczą jak wiewiórki
po gałęziach zaszczytów
a sława za nimi powiewa jak kita

A ci inni
na równym się potkną
chorują nie w porę
beczą cicho jak kran z kozią brodą
albo milczą
z ustami zaklejonymi słowem
                                             (z tomu: Gdzie piołun rośnie)

Poetka potrafi celnie wymierzyć ostrze słowa w to co wydaje się jej śmiesznie lub tymczasowe. Patrzy z dystansu, bo z Opola na daleką stolicę, na metropolie i ich mieszkańców, również artystów, tych, którzy przez duże A, mówią również w imieniu Ireny, stają się lansowanymi przez media środowiskowymi tubami. Bo Oni wiedzą lepiej, wszak bywają, tu i tam. A tu tylko Opole, wszystkie kąty dawno zapoznane, spacery setny raz tymi samymi ulicami.

x x x

Ten wschód słońca
- małe czyste miasteczko
z kościółkiem z czerwonej cegły
                                               ( z tomu: Gdzie piołun rośnie)

Ale pamiętajcie prawdziwi poeci mają ten szósty zmysł, który pozwala im podróżować w czasie i podpatrywać rzeczy zdawałoby się już dawno podpatrzone i opisane:

Ikar

Śmierć Ikara była upozorowana
Podobno do dziś żyje
na jednej z mało znanych wysp
Ma cztery jachty
żonę – gwiazdę filmową
i frak z opuszczonymi skrzydłami
Czasem śni że fruwa
że morze się pod nim jeży i kłapie zębami
Nie boi się jednak – od dawna goryl
psychoanalityk dobrze władający Freudem
przechadza się po jego snach
                                            (z tomu: Gdzie piołun rośnie)

Liryka ma to do siebie, że zatrzymuje czas, osacza rzeczy i ludzi odchodzących z tego świata, dzięki Irenie Wyczółkowskiej pozostają z nami tak długo jak długo istnieć będzie nasz świat:

Epitafium dla czereśni

Z podrapanymi kolanami
łokciami szorstkimi jak nasze
brała nas na barana
i pozwalała szukać skarbów
w swoich zielonych kieszeniach
Łykaliśmy pestki jej owoców
żeby wyrosły w nas drzewa
(tak straszyli dorośli)
Dziś przy ściętym pniu
słyszymy śpiew liści
(z tomu: Gdzie piołun rośnie)

Czy tak daleko jest Wyczółkowskiej do Szymborskiej czy Hartwig? Jest, bo Opole leży sobie gdzieś na uboczu, a poeci wiedzą, że stolica to centrum, gdzie tworzy się samoprzylepne mandale zaszczytów.

Góry

Słyszę góry nad nami
jak się porozumiewają
jak wymieniają nasze imiona
Rozstrzygają
tu czy tam
podać ścieżkę czy zabrać
i czy strząsnąć z z niej wiatr
Stoją w ciszy otwartej na oścież
wsłuchują się w naszą zadyszkę
i wiedzą ile czasu zostało

Myślę, że mając tą wiedzę o nas i świecie Irena Wyczółkowska wiedziała, ile ma czasu przed sobą. Przez dwadzieścia pięć lat zbierała wiedzę i doświadczenie. Uczyła się, a pewnie miała ją w sobie precyzję i językową czystość, zero przegadania, zero własnego ego. Posiada oprócz własnego poetyckiego języka wrodzoną sobie wolność. Idzie swoją drogą, nie oglądając się na innych. Wie, że często wiedzie pod górę, może być stroma, śliska, ale czy jest sens zawracać, kiedy ma się w sobie tą witalną, wrodzoną siłę.

x x x

Te góry
co już jedzą
z ręki
plaże wyrzucone z morza
jak puszka po piwie
łąka obdarta ze skóry
gdzie hordy z tomahawkami
i lassem big-bitu
- nic tu po nas piesku
uczepieni nitki z nadprutego lasu
wejdźmy w ciszę jak w ucho igielne
( z tomu: Gdzie piołun rośnie)

Przedwieczna mądrość świata pomimo tego ciągłego hałasu i chaosu zostaje z nami. Wystarczy tylko zamknąć oczy i wchłonąć w siebie, to co niesie kolejny dzień. To co nietrwałe osiądzie na ziemi, to co ponadczasowe pozostanie z nami, bo eter jest substytutem duszy, a dusza przynależna ciału trzyma je przy życiu. A życie, ono ciągle trwa, kiedy nas już nie ma. Ale my też jesteśmy, zapisani i utrwaleni w tych słowach i obrazach. Ale do tego wszystkie potrzebne są nam odwieczne przywary:

Święci

Święty Spokój i Święta Cierpliwość
to nader zacni święci,
męczennicy wystawiani na próbę raz po raz
- to jabłko niezgody, to topór wojenny
patroni petentów, rodziców ibelfrów.
Modlimy się do nich żarliwie
by nas nie opuścili w potrzebie.
A gdyby mieli ołtarze i kaplice
złożylibyśmy je w ofierze
wota złociste – nie w kształcie serca,
stopy czy ręki,
lecz postronków nie do stargania na strzępy
                                                               (z tomu: Ptaszysko)

Materia poezji jest na tyle filozoficznej proweniencji, iż poeci nie muszą kończyć żadnej filozoficznej szkoły. Oni sami są umiłowaniem mądrości, bez tego ich słowa chybiły by celu, a tak mimo woli stają się uczniami nauk rozważających podstawowe problemy zawsze aktualnej wiedzy:

Motyw z Rilkego

„Porzucony na górach serca”
- nie dla ludzi rozrzedzone powietrze abstrakcji
chłód braku wątpliwości
Trzeba zejść co rychlej
zwłaszcza gdy zaczyna się wierzyć
że tylko stąd ziemia jest piękna
zejść pośpiesznie
bo można się zmienić w obłok
mgłę – lub kamień.
( z tomu: Balkon bez poręczy)

Kiedy odchodzimy z tego świata zostawiamy po sobie niezałatwione sprawy albo nienapisane listy, wiersze, wspomnienia. Irena Wyczółkowska była z nami, kiedy niewielu z nas o tym wiedziało. Jej tomiki zostaną w bibliotekach, naszych domach, jej poezja żyje. Zostawiła sobie w niej ścieżkę, niedomknięte drzwi przez które może przechodzić, z jednego świata do drugiego:

x x x

Starzy ludzie nie dowierzają samym sobie
po kilkakroć sprawdzają wieczorem
czy drzwi szczelnie zamknięte
wyłączony gaz dokręcone kurki
Potem mogliby już spokojnie zasypiać
ale snom nie dowierzają również -
mogą tam być drzwi nie domknięte

 

Recenzowana książka

  • Tytuł: Wiersze wybrane
  • ISBN: 978-83-62687-96-1
  • EAN13: 9788362687961
  • Numer wydania: 1
  • Liczba stron: 284
  • Format: 17,5x24,5 cm
  • Okładka: Miękka
  • Autor: Irena Wyczółkowska
  • Tłumacze:
    • Gatunek: Poezja
    • Wydawca: Rudy Kot
    • Miejsce wydania: Opole

    Poinformuj Redakcję

    Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

    Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

    Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

    Zaloguj się


    Zarejestruj się

    Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

    Zarejestruj się

    Wyloguj się