Pytanie, które postawił przed sobą Jerry Saltz, uznany krytyk sztuki piszący dla dwutygodnika „New York” stało się kanwą tej niepozornej książki. Jest ono o tyle ważne, iż rodzi bardzo wiele konotacji. Bo czym jest artyzm jak nie twórczym myśleniem i poddawaniem nieustannej interpretacji otaczającej nas rzeczywistości.
Przekształcaniem jej w materię artystycznego działania. Wobec powyższego, każdy z nas może być artystą? Tak potwierdza Saltz, jeśli potrafisz przełożyć to na język jednej z artystycznych dyscyplin. Możesz to namalować, wyrzeźbić w jakimś materiale, który masz pod ręką. Możesz jedynie zamienić ją i zapisać jako ideę, którą chcesz w prosty a zarazem błyskotliwy sposób przekształcić w język wizualny. Ten przekaże odbiorcom twoje elementarne emocje, które towarzyszyły ci w trakcie zapisywania twojej wizji, pomysłu. Bo sztuka to przede wszystkim ciekawy pomysł, nie musi być stricte oryginalny, możesz przecież zinterpretować w ten sposób twórczość jakiegoś znanego malarza. Wtedy tworzysz wariacje na jego temat lub hommage, czyli pokaz lub demonstrację szacunku lub oddania komuś lub czemuś, czasami poprzez proste oświadczenie, ale często bardziej artystyczne lub poetyckie odniesienie.
W każdej dyscyplinie artystycznej oprócz własnej kreatywności i pomysłowości potrzebna jest wiedza, wtedy dużo łatwiej jest nam przekształcić dorobek uznanego artysty w worek ciekawych pomysłów. Wówczas warto, jak pisze Jerry przejść się do galerii sztuki współczesnej albo do muzeum. Tam wybierzmy sobie jakąś salę, z malarstwem, rzeźbą, kolażami czy fotografią.
Przejdźmy się nieśpiesznie parę razy, popatrzmy na wystawione tam, dzieła na różne sposoby; usiądźmy przed obrazem, stańmy blisko rzeźby, zobaczmy jej faktury, dotknijmy jeśli można jej materiału z jakiego została wykonana, np. rzeźby słynnego Henry’ego Moore’a stoją na powietrzu, w parku. Widać jak są oświetlone, jaki cień rzucają. Z tego cienia możesz wysnuć własną opowieść. Zrób sobie z niego rzeźbę, naszkicuj kubistyczny portret, uwolnij fantazję, daj się ponieść swojej własnej fantasmagorii. Oczywiście musimy pamiętać, że nasza idea, pomysł, jego realizacja może spotkać się z brakiem akceptacji odbiorcy, musimy się uzbroić w cierpliwość, ale także nie pozwólmy opanować się niechęci, zwątpieniu we własne siły. Niestety artysta, to człowiek przeżywający nie tylko męki twórcze, ale również chwile braku wiary we własne możliwości twórcze.
Jak pisze Saltz, na tysiąc działających artystów, tylko 10 – 20 z nich ma szansę przebić się ze swoją twórczością do szerokiego kręgu odbiorców, być zauważonym przez krytyków. Czyżby w takim razie artystów było zbyt wielu? Myślę, że nie chodzi tu o ilość czy możliwości twórcze, bo te drzemią w wielu z nas. Po prostu rynek sztuki wymaga od publiczności pewnej wiedzy, wrażliwości, umiejętności jej interpretacji. Edukacja artystyczna w wielu państwach zachodnich jest na wysokim poziomie, ale nie wszyscy adepci liceów, licencjatów czy studenci interesują się współczesną sztuką, nie wszyscy też chodzą na wernisaże czy wystawy. Okazuje się, że najczęstszą blokadą jest odbiór, gdyż nie zawsze artysta opowiada nam jednoznacznie swoją historię. Często tak jak Pollock, kiedy malował swoje kolorowe rozlane linie zagęszczając je do rozmiarów jakiegoś gigantycznego labiryntu publiczność wpadała w jego interpretacyjną sieć, zarazem odrzucając jej przekaz.
Stąd Saltz cytuje Luise Bourgeois amerykańską rzeźbiarkę „naucz się opowiadać własną historię, tak aby zaciekawić innych”. Zacznij od pomysłu, osadź go w jakimś gatunku: malarstwo na płótnie, na desce, glina, modelina top. Nie daj się ograniczać formie, obraz może mieć różne kształty; od kwadratu, prostokąta po romb czy trójkąt, wszyscy zależy od opowieści jaką chcesz na nim zapisać. Ćwicz technikę rysunku, malowania, pracuj nad ręką, ćwicz wzrok, patrz na powstający obraz, raz jednym, raz drugim okiem, obserwuj jego cienie. Ale jak pisze Saltz, to dotyczy nie tylko malarstwa. Chcesz komponować, słuchaj dużo współczesnej muzyki, wsłuchuj się w dźwięki, staraj się wyłowić z nich te, które tworzą jego muzyczny kręgosłup oraz te które przetwarzają główny temat w poboczne impresje.
Reasumując, bądź twórczy, nie bój się samego siebie, uwolnij wyobraźnię, rysuj po swojemu, ale ćwicz perspektywę, możesz naśladować innych, ale w sumie staraj się na tej bazie wyróżnić oryginalnym podejście do tematu. Potem posprzątaj pracownię i jeszcze raz rzuć okiem na swoje dzieło, wracaj do niego, nie zostawiaj go samem u sobie, jest twoim dziełem, dzieckiem,
a ty musisz nauczyć je wszystkiego; publicznego zaistnienia, autoreklamy, bo w końcu chcesz zaistnieć w świecie sztuki, wobec powyższego czeka cię długa droga pełna osobistych wyrzeczeń. Jak dojdziesz do jej połowy; własna wystawa, strona w sieci, krytyczna recenzja, to wtedy okaże się, czy była to jednorazowa przygoda, czy też jesteś już w pełni świadom swojej twórczej taktyki.
Jeśli przeżywasz chwile zwątpienia, jesteś zmęczony jak dużo czasu poświęciłeś realizacji swojej oryginalnej wizji, pamiętaj, że Jerry Saltz napisał tą mądrą książkę „jak zostać artystą” również z myślą o tobie. Więc, do dzieła…
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.