Recenzja

Kwadratowy jeż

Zastanawialiście się pewnie, co tak naprawdę  po nas zostaje? Jakieś pamiątki, rzeczy osobiste, zdjęcia? Teoretycznie tak, ale przede wszystkim historie, anegdoty, powiedzenia, cytowane przez bliskich, znajomych czy przyjaciół. Tak jest też w niedużej książce Janusza Garbalińskiego powstałej z opowieści znakomitych fryzjerów, powiedzielibyśmy, ze starej dobrej fryzjerskiej szkoły – dwóch panów Zenków – Sygentowskiego, z synem Dariuszem i Zenka Pecaka. Obaj panowie pracują w, nie wstydzę się tu użyć kolokwializmu kultowym zakładzie fryzjerskim „Zenek” mieszczącym się na warszawskim Mokotowie.

 

Ta niepozorna książka to kawał naszej polskiej historii. Historii niełatwej; odbudowa kraju ze zniszczeń wojennych, odbudowa stolicy Warszawy zniszczonej w 85%, a w tym Stare Miasto w 100%. I w takim właśnie mieście, stawianym praktycznie od nowa, miejsce swoje znaleźli przyszli fryzjerzy pan Zenon Sygentowski i Zenon Pecak. Niesforni, młodzi warszawiacy.

Lata sześćdziesiąte, to zarazem szara rzeczywistość gomułkowszczyzny, ale zarazem obecna tylko w tym wyjątkowym miejscu, warszawska fantazja i zaradność. Pamiętacie pewnie serial „Dom”, którego scenarzystami byli genialni Jerzy Janicki i Andrzej Mularczyk. To właśnie taką atmosferę i charakter mają w sobie warszawiacy. Zaradność, tzw. polskie kombinatorstwo, aby zdobyć, to czego nie było, wyróżniało mieszkańców tego bohaterskiego miasta. Chcesz przedwojennego Fiata 850, proszę bardzo, kurtka lotników RAF-u, nie ma sprawy, kolorowe skarpetki rodem z Londynu, się załatwi. Taki też był Mokotów, gdzie koegzystował ze sobą miejski półświatek rodem z bazaru Różyckiego, z niedobitkami dawnej warszawskiej inteligencji i szacownymi mieszczuchami. Wszyscy nierozłącznie spotykali się w zakładzie fryzjerskim „Zenek”. To był nie tylko rzemieślniczy zakład, lecz punkt kontaktowy. Jak w czasie okupacji, zostały nam te nawyki. Przychodzili tam różni ludzie; prawnicy, generałowie, przyszli i byli ministrowie, milicjanci, no i aktorzy. Cenieni w tamtych czasach, za reanimację polskości – w teatrach jak i w filmie. Ten przeżywał swój rzeczywisty boom. Kto pamięta „koników” przed kinami sprzedającymi bilety na najbardziej kasowe filmy? Ja pamiętam, kupiłem nawet w przypływie euforii przedarty-sklejony bilet na super film „Szarą wilczycę”. Bileterka mimo to nas wpuściła. Tak jak my kochała kino. Moja matka trzy razy wychodziła i wchodziła ze mną na salę kinową zapłakana. Tak, to były czasy, gdzie nie wstydzono się emocji.

Panowie Zenkowie prowadzą nas przez swój życiowy fotoplastikon (ten też pamiętam, na Małym Rynku w Krakowie), z iście anegdotyczną fantazją. Nie będę cytował tych historyjek, bo książka na tym straci, ale musicie sięgnąć po nią, by dowiedzieć się czegoś, nie tylko o codziennym życiu, w tym jak się wtedy mówiło „najweselszym baraku” wśród demoludów.

Jak to drzewiej w polszcze bywało, mieliśmy niewiele lat stabilizacji i spokoju. Lata gierkowskiej prosperity, dla jednych były namiastką eldorado, dla innych osobistą tragedią. Wygłodniały, zabiedzony naród, często dybał na majątki, mieszkania, konta bankowe swoich bliskich. Wielu klientów naszych Zenków doświadczyło tego na własnej skórze. Polski naród bowiem rozpięty jest, tak jak przedstawiał to na swoich obrazach Duda-Gracz (kto go pamięta?), między straceńczym heroizmem, a zwykłą hochsztaplerką i złodziejstwem.
Ilu z tych, którzy siedzieli na fryzjerskim fotelu tego doświadczyło? Potem szalone (kolejne) czasy transformacji. Politycy, rządzący, ministrowie co raz to spadali z karuzeli awansów i stanowisk. Wielka mickiewiczowska Improwizacja po raz wtóry przeszła przez maszynkę do mielenia historii i faktów. Rzeczywistość nie nadążała za realiami. Wielkie pieniądze powstawały z niczego, fortuny rosły i ginęły w odmętach zmieniających się realiów. Wszyscy się prywatyzowali, komuna spadła ponownie „na cztery łapy”. Ale ponownie wszyscy spotykali się u naszych dobrych znajomych; biedni, majętni, przegrani i wygrani, musieli coś zrobić ze swoimi włosami, brodami czy "pekaesami".

Słynęli z opowiadania anegdot nasi najwięksi m. in. Gustaw Holoubek, Jan Himilsbach, Tadeusz Konwicki, Adam Hanuszkiewicz (przytoczony w książce), a z żyjących Józef Hen, Jan Englert, prof. Bralczyk, czy podróżnik i warszawianista Olgierd Budrewicz.

Anegdota ma to do siebie, że żyje podawana z uszu do uszu, wywędrowuje z zakładu fryzjerskiego w świat i żyje potem wolnym anegdotycznym życiem. Dla mnie książka Garbalińskiego była prawdziwą wspomnieniową ucztą. Co prawda nie mieszkałem na Mokotowie, ale jeździłem do gomułkowskiej Warszawy z matką, a potem już sam do gierkowskiej, ocierając się o bazar Różyckiego, ekskluzywną Adrię” i imitującą chińską knajpę ogromną restaurację „Szanghaj” (teraz tam Biedronka, , a także pałacową PKWN-nowską „Bieriozkę”.
A w czasach stanu wojennego, oglądałem filmy na VHS-sie w lokalu reżimowej telewizji, kiedy zaraz po Szczepańskim partia wydelegowała na stanowisko Przewodniczącego Komitetu do spraw Radia i Telewizji „Polskie Radio i Telewizja” tow. Zdzisława Balickiego z Wrocławia. Ach to było jak bajka. Zakazane filmy, aż do samego rana,
m.in. Altmana „McCabe i pani Miller” z muzyką Cohena, „Opowieści kanterberyjskie” czy "Salò, czyli 120 dni Sodomy" Pasoliniego. To też już tylko anegdota. Ale kasety VHS wracają i stają się znowu modne, tak jak muzyczne analogi. Czyli reasumując proszę Państwa historia, pardon anegdota kołem się toczy...a jeszcze chwila, od czego wziął się ten tytuł książki? Tego już nie podpowiem, myślę, że każdy kto chodzi do fryzjera o tym wie.

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



 

 

 

 

Recenzowana książka

  • Tytuł: Kwadratowy jeż
  • Podtytuł: qnuf
  • ISBN: 978-83-948492-6-9
  • EAN13: 9788394849269
  • Numer wydania: 1
  • Liczba stron: 152
  • Format: 15.00 x 21.00 cm
  • Okładka: Miękka
  • Autor: Janusz Garbaliński
  • Tłumacze:
    • Gatunek: Literatura faktu
    • Wydawca: Manufaktura Słów
    • Miejsce wydania: Gdynia

    Poinformuj Redakcję

    Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

    Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

    Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

    Zaloguj się


    Zarejestruj się

    Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

    Zarejestruj się

    Wyloguj się