Wymagający polski czytelnik wychowany na wańkowiczowskim reportażu na gorąco „Monte Cassino” nie powinien się rozczarować. Matthew Parker jak przystało na szkołę historycznego pisarstwa rodem z Royal Historical Society mistrzowsko łączy ze sobą różne wątki: opowieści weteranów, tak walczących po stronie aliantów jak i relacje niemieckich żołnierzy Kesselringa, relacje dowódców obu stron, pamiętniki, wspomnienia, doniesienia prasowe, a także zamieszcza w swoim opracowaniu przebogaty zestaw fotografii i zdjęć korespondentów wojennych jak i ze zbiorów prywatnych.
To było starcie 20 narodów i 2 państw Osi, Niemców i Włochów (pod Monte Cassino walczyły dywizje Włoskiej Republiki Socjalnej). Zgranie tylu odmiennych narodowości, zsynchronizowanie jednostek Australijczyków, Nowozelandczyków,żołnierzy Związku Południowej Afryki, Maroka, Abisynii, Nepalu, Indii wymagało jak dokumentuje to Parker w cierpkich słowach trzech miesięcy prób i starań okupionych gigantycznymi stratami po stronie aliantów. Cierpieli zwykli frontowi żołnierze.Źle skoordynowane natarcia, niedostateczne wsparcie ogniowe, inaczej mówiąc ewidentne błędy i niepotrzebna brawura sprawiły, iż ta bitwa przeszła do historii jako najdłuższa i najkrwawsza w II wojnie światowej na Zachodzie.
„Bitwa narodów” miała kilka odsłon. Podzielona na cztery krwawe epizody po blisko osiemdziesięciu latach dla młodych wydać się może wymysłem szaleńców w generalskich mundurach planujących hekatombę swoich żołnierzy. U żyjących jeszcze uczestników wzbudza rozdzierający żal za poległymi kolegami i przyjaciółmi, za utratą zdrowia i czasu młodości.
Polski wkład w zwycięstwo wszyscy znamy, ale do wielu dotarła wówczas prawda, że Jałta pogrzebała szansę na niepodległą Polskę. Dodatkowo utrata Kresów dla żołnierzy urodzonych we Lwowie, Wilnie, Nowogródku, znaczyła utratę także synczyzny. Stąd ich wściekłość i determinacja, która w Anglikach wzbudzała często niepokój, a czasem strach.
Zwycięstwo Aliantów, przełamanie linii Zygfryda i otwarcie drogi na Rzym okupione śmiercią ponad 60 tys. żołnierzy w tym ponad tysiąca Polaków i prawie trzema tysiącami rannych wymaga pamięci kolejnych pokoleń. Znamiennym było tegoroczne spotkanie, w osiemdziesiątą rocznicę bitwy, może ostatnich już żyjących świadków na cmentarzu pod Monte Cassino. Dobrze, że równolegle ukazała się informacja o tym, że dzięki staraniom sekretarki Melchiora Wańkowicza p. Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm w USA ukaże się w końcu monumentalna relacja Wańkowicza „Monte Cassino”, w wydawnictwie Lexington Books, w przekładzie prof. Charles S. Kraszewskiego, slawisty, tłumacza literatur: polskiej, czeskiej słowackiej. Aby pamięć o tych bohaterach „Bitwy narodów” nigdy nie wygasła.
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.