Od czasu powstania „Odysei 2001” do jej finalnej części „Odysei 3001” minęło ponad trzydzieści lat. Pierwsza powstała w 1954 roku, a ostatnia w 1996. Od tego czasu nasza wiedza o kosmosie, planetach, układzie słonecznym diametralnie się zmieniła.
Wysłane w głąb kosmosu sputniki, sondy kosmiczne, teleskop Hubble'a – teleskop kosmiczny poruszający się po niskiej orbicie okołoziemskiej, nazwany na cześć amerykańskiego astronoma Edwina Hubble'a, czy jego dopełnienie – kosmiczny teleskop Webba, do obserwacji w podczerwieni, promy kosmiczne, instalacja w kosmosie stałej Międzynarodowej Stacji Kosmicznej MSK, to tylko potwierdza, iż wizjonerska seria Odysei kosmicznej Clarke czerpie swoją literacką fikcję z bazy naukowych faktów. To wszystko zebrane razem staje się przesłaniem autora, że ludzkość krok po kroku realizuje własną opowieść, która w połowie jest nauką a w połowie opartą na wyobraźni twórczą wizją.
Odysjeja 2061 kończyła się wyprawą Heywooda Floyda lądowaniem na komecie Halley’a. A faktycznie to zmianą planów, czyli misją ratunkową statku Universe, gdy załoga Galaxy ulega katastrofie próbując wylądować na Europie dawnym księżycu Jowisza. W międzyczasie okazuje się, że zaginiony Bowman ujawnia się, by zdradzić ludzkości niezwykłe przesłanie czarnego monolitu.
W ostatniej czwartej części transportowy statek kosmiczny Goliat natrafia w przestrzeni kosmicznej na metaliczny obły obiekt, którym okazuje się tysiącletni astronauta Frank Poole. zastępca dowódcy statku Discovery. Tysiącletni, bo tyle czasu dryfował w kapsule w przestrzeni kosmicznej. I tak jak w komedii z Louisem de Funesem „Hibernatus” Poole poddany jest rehabilitacji związanej ze stopniowym oswajaniem go z tysiącletnią ewolucją ludzkości i towarzyszącym jej skokiem technologicznym.
Prawdopodobieństwo, że to Bowman go uratował rozwiało się w kosmosie, kiedy odleciał w przestrzeń zamarzł tak, iż ustał jego metabolizm, prawie na tysiąc lat, ale przedtem Hal zablokował właz hangaru. Poole jako kosmiczne dziecko szczęścia musiał oswajać się i uczyć wszystkiego od początku; obsługi zaawansowanej elektroniki, a nawet nowego współczesnego języka.
Clark, pisarz science- fiction rywalizuje tu z Clarkiem wizjonerem. Miasta wieże, ateistyczne społeczeństwa, uwolnione od religii, kolonizacja Wenus, to wszystko poparte na końcu książki udokumentowanymi stricte naukowymi inspiracjami, stawia go w pierwszym szeregu z takimi pisarzami jak Verne, Welles, Asimov czy Lem.
Pierwsza część Odysei rozgrywała się na Ziemi, w momencie, kiedy spada, czy przybywa na nią czarny monolit, przyspieszający ewolucję ludzkości, a właściwie kierujący nią, co potwierdza np. hipotezy Ericha von Dänikena, o tym, że „zrodził” nas kosmos. Nasi przodkowie traktowali go jak boga znosząc mu różne dar, o czym przekonał się w 2513 roku szef archeologów Del Marco wykopując w Olduvai bliźniaczy monolit.
W ostatniej części Odysei monolit, z czego zdaje sobie sprawę Bowman zagraża tejże ludzkości, którą pomógł wcześniej uformować i skierować na właściwe ścieżki ewolucji. Jak skończy się wyprawa i co stanie się z czarnym monolitem... tu zachęcam do lektury „Odysei 3001. Finał”. Powiem tylko, to oprócz "Odysei 2001", najlepsza jej część.
Przestrzeń kosmiczna, czarne dziury, Układ Słoneczny, skrywają przed nami jeszcze wiele tajemnic. Tacy pisarze jak Arthur C.Clarke podsycają naszą ciekawość i wrodzoną żyłkę eksploratorską, udowadniając przy tym, iż nawet najśmielsze marzenia można zrealizować, tak jak sen o sztucznej inteligencji dyskutującej z nim jak równy z równym o przeszłości i przyszłości ludzkości.
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.