Niewielkich rozmiarów publikacja Oficyny Wydawniczej ATUT wzbogaca naszą wiedzę o dziewiętnastowiecznej historii Wrocławia i Dolnego Śląska, a szczególnie w okresie biedermeierowskim.
To cud, iż pomimo tylu zawirowań historycznych, związanych także z obiema wojnami zachowały się i to jak widać na zamieszczonym w książce zdjęciu w bardzo dobrym stanie oryginały jej pamiętnika. Skończywszy siedemnaście lat, córka bogatego, znanego kupca handlującego tkaninami i płótnem Susanne Websky zaczyna prowadzić osobisty pamiętnik. Ma siedemnaście lat. Urodzona w 1801 roku, w czasach wojen napoleońskich, gdzie w wyposażeniu mieszkań obowiązywał styl empire, a w modzie, architekturze wnętrz i rozrywkach biedermeier czyli styl bogatych mieszczan, głównie w Niemczech i Austrii.
Susanne uwielbia modne wówczas spacery i wędrówki po górach. To im poświęca najwięcej miejsca w swoim pamiętniku - tagebuchu. Drugim ulubionym zajęciem panny Websky są wyjścia do teatru i sali tańca, wrocławskiego Zwingeru czyli sali resursy kupieckiej ufundowanej przez Związek Kupiecki. Zaprojektował ją znany ówczesny architekt Carl Gothard Langhans. Sala ta mieściła się tam, gdzie obecnie4 stoi Teatr Lalek. Zburzono ją pod koniec lat osiemdzie3siątych XIX wieku, pod budowę nowej siedziby towarzystwa kupieckiego. Pozostało tylko wspomnienie w pamiętniku Susanne.
Wycieczki Susanne, to jakby osobny liryczny ton w pamiętniku. Jego autorka wrażliwa jest na doznania wynikające ze spotkania z naturą; łąki, kwiaty, doliny pełne wiosennych, kwitnących roślin, górskie szlaki turystyczne, wtedy na wpół dzikie, nieprzetarte przez masową turystykę; wszystko to wywiera na nią wręcz terapeutyczne wrażenie. Często współbohaterką jej eskapad jest jej najlepsza przyjaciółka Marianne, z którą wymieniają się co jakiś czas pamiętnikami. Ten rodzaj wypowiedzi osobistej przeżywał wówczas prawdziwy renesans. Ich łamy często zdobiły własnoręczne rysunki i szkice wykonane przez autorki. Były to albo szkice roślin, zwierząt albo rysunki mijanych budowli czy okolic. Przyjaciółki w pamiętnikowych wpisach wymieniają się również opiniami na temat przeczytanych książek. Życie młodych kobiet nie było zbyt intensywne. Spacery, wycieczki, uczestnictwo w kościelnym chórze, pisanie pamiętnika, wyjście do teatru i na tańce do Zwingera, wizyty u znajomych, to właściwie cały ich kulturalny repertuar. Suzanne i tak ma szczęście, że urodziła się w bogatej rodzinie. Mimo kryzysu w płóciennym interesie na niczym jej nie zbywa.
Panna Websky pochyla się też w swoim pamiętniku nad losem miejscowych tkaczy i mieszkańców wsi. Ubolewa nad ich ciężką egzystencją. W tamtych czasach moda na dobroczynność dopiero zaczęła zataczać kręgi również wśród bogatych wrocławskich mieszczan. Są to ciężkie dla nich czasy, kiedy produkowane w angielskich przemysłowych manufakturach płótno zalewa europejski rynek, wypierając zeń tradycyjne wyroby dolnośląskich tkaczy. Skończy się ten kryzys głośnymi protestami i strajkiem tamtejszych tkaczy, opisanymi przez późniejszego noblistę Gerharda Hauptmanna w słynnej sztuce "Tkacze". W czasie wizyty u pewnej robotnicy z bielarni, która zaprosiła ich do swojego skromnego domu Suzanne rozmawia na te trudne tematy, ma swoje zdanie, nie boi się go wypowiadać, co i tak jest dużo odwagą jak na tamte czasy.
Bardzo przyjemnie się to czyta, będąc przy okazji świadkiem, jak rozwija się charakter i osobowość młodej Suzanne. W wieku niespełna siedemnastu lat poznaje swojego przyszłego męża, Ernst Meitzena, którego poznała na wieczorku tanecznym. Potem poświęca mu na łamach pamiętnika coraz więcej miejsca. Jej rodzina ma ciche obiekcje, czy Ernst będąc audytorem, czyli rewidentem finansowym w armii zdoła ze swojej pensji utrzymać nową rodzinę. Po dwóch latach znajomości, jej uczucie do młodego Meitzena uświadomiło jej, iż to on jest tym, z którym chce spędzić resztę swojego życia.
Trzydzieści jeden stron, dwujęzycznego druku, w niemieckim oryginale i po polsku, zaiste to tylko mały wyimek z życia Suzanne Websky vel Meitzen. Ale jakże charakterystyczny dla tamtej biedermeirowskiej epoki. Poznajemy życie młodej kobiety pochodzącej z dobrze sytuowanej rodziny kupieckiej. Potem żyje jak pisze w tysiąc osiemset dwudziestym szóstym roku ciut skromniej. Mieszkają we Wrocławiu. Ma troje dzieci, dwóch chłopców i małą, dziewięciotygodniową córeczkę. Jest szczęśliwą żoną i matką. Nie stać ich na służbę, więc Suzanne samo wszystko robi i wszystkiego dogląda, Ale za to wieczorami jej małżonek Ernst czyta jej do snu książki. Jeszcze raz potwierdza się dewiza, iż czytanie wynosi się z domu, trudniej przyzwyczaić do niego młodych ludzi, którzy spotykali się z tym na co dzień w swoim domu.
Ciekawy dokument pewnej epoki, jak zawsze w Atucie starannie wydany, w wersji dwujęzycznej. Dla znających niemiecki ciekawe porównanie polskiego tłumaczenia.
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.