To już piąta powieść kryminalna Jeffrey’a Archera, której bohaterem jest detektyw, starszy inspektor William Warwick. Jego bohater u Archera, Warwick jest normalnym człowiekiem, pozbawionym nałogów, chyba, że chodzi o piłkę nożną. Posiada rodzinę; dwoje bliźniaków, Artemisię i Petera i kochającą żonę Beth. Ale jest jedno ale, uwielbia swoją pracę, jest w tym niesamowicie dobry, ale mimo wszystko stara się znaleźć czas dla swoich bliskich.
Po wyciągnięciu z lamusa archiwum londyńskiej Policji Metropolitalnej kilku nierozwikłanych spraw kryminalnych, starszego inspektora Warwicka włączono do pracy w nowo powołanym Zespole do spraw Niewyjaśnionych Morderstw. Tam pod wodzą komendanta Hawksbury’ego zwanego „Jastrzębiem”.
Jak zwykle u Archera akcja rozkręca się z rozdziału na rozdział wprowadzając czytelnika w atmosferę poszczególnych spraw kryminalnych i pracującego nad nimi zespołu. Nie znajdziemy tu brawurowych scen, czy spektakularnych pogoni za przestępcami,lecz misternie skonstruowane narracje odsłaniające przed nami tajniki dedukcji, procedur śledczych i planowanych akcji.
William Warwick jest szefem Zespołu Niewyjaśnionych Morderstw. Musi oprócz sprawnego kierowania nim, przekonać swoich współpracowników do swoich pomysłów, a to nie takie proste. Jego zastępca, detektyw sierżant Adaja, sierżant Roycroft, konstabl Pankhurst czy Ross Hogan, każdy z nich jest inny, i wymaga indywidualnego podejścia. Adaja niezbyt wierzący w siebie, Roycroft kwestionująca swój udział w zespole, konstabl Pankhurst czująca drzemiący w niej potencjał, lecz ciągle odwlekająca chwilę, gdy zechce go naprawdę ujawnić. No i wytrawny lis, chadzający zwykle własnymi ścieżkami Ross Hogan, dawny członek elitarnej jednostki specjalnej SAS, dokoptowany do ich zespołu przez samego „Jastrzębia”, z zamysłem zdynamizowania ich działań śledczych.
Akcja zaczyna się od morderstwa na statku pasażerskim płynącym z Nowego Jorku do Londynu linii Pilgrim Line, jej prezesa Frezera Buchanana. Po chwili poznajemy główną postać intrygi, nieuchwytnego przestępcę Milesa Faulknera vel Ralpha Neville’a, byłego emerytowanego kapitana marynarki wojennej Jej Królewskiej mości, który sfingował własny pogrzeb i w ten sposób uciekł przed wymiarem sprawiedliwości. Od tego czasu jego ponowne aresztowanie i wsadzenie go do więzienia staje się idee fix detektywa Warwicka.
Książka liczy trzysta piętnaście stron i daję słowo, iż Archer wykorzystał w stu procentach każdą z nich, tworząc interesującą intrygę wciągającą czytającego w miarę rozwijania się akcji. Potwierdza ona, iż jest on niezmiernie zdolnym mistrzem kryminalnej intrygi. Misterna żmudna detektywistyczna praca w jego książce za sprawą tajniaka Rossa Hogana została zdynamizowana dzięki jego sprytowi, umiejętnościomwywiadowczym i wrodzonym predyspozycjom. Hogan działa niekonwencjonalnie, niczym James Bond, z licencją na zabijanie. Stąd Warwick, otacza go dyskretną obserwacją, co i tak zdało się jak psu na buty, bo Ross, jak coś sobie postanowi, to zmierza do celu...po trupach.
Nie muszę namawiać miłośników dobrych kryminałów do sięgnięcia po powieść Archera „Po moim trupie”. William Warwick, jako główny bohater na trwałe zaistniał w pamięci czytelników. Piszę kryminału, bo klasyczny thriller operuje bardziej radykalnym przekazem. Ale kto lubi powieści Simenona, Chandlera, Highsmith czy Gardnera odnajdzie w Archerze swoje klimaty.
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.