Siedem minut po północy
O tej książce mówi się tylko pochlebne opinie. Nie dziwię się czemu. W tak krótkiej książeczce jest zawartych tyle wartości, tyle ważnych przekazów, że ja jeszcze nie mogę wyjść z podziwu. Teraz po upływie kilku dni, analizując wszystko za każdym razem wynoszę coś nowego. Ta powieść jest po prostu niesamowita.
Historia Conora od pierwszych stron łapie za serce. Mam siostrę w wieku głównego bohatera i nie wyobrażam sobie jak ona radziłaby sobie, zdana na siebie z chorującą matką. Dalej zagłębiając się w powieść i poznając historie potwora, z początku sama się przerażałam, a później dopiero po wyjaśnieniu przez stwora, rozumiałam sens przekazu i brakowało mi słów by opisać prawdziwość tego wszystkiego.
Conor mimo młodego wieku jest bardzo dojrzały emocjonalnie. Naprawdę podziwiam jego postawę i to co robił. Końcówka gdy to on opowiadał historię i wyznał swoją tajemnicę, sprawiła, że łzy cisnęły mi się do oczu! Za to w powieści bardzo nie polubiłam babci ani ojca chłopca. I nie podobali się się nie ze względu na kreację, tylko ze względu na prawdziwość takich osobowości. Takich ludzi jak oni w naszym świecie jest mnóstwo i to mnie najbardziej przeraża.
"Nie zawsze musi istnieć jakiś dobry bohater. Tak jak i nie zawsze musi istnieć zły. Większość ludzi plasuje się gdzieś pośrodku."
Będę to powtarzać pewnie wiele razy, ale ta książka jest niesamowita! Wartość jaką za sobą niesie dorównuje "Oskarowi i Pani Róży". Obydiwe historie nie są długie, a niosą ze sobą takie ważne przekaży, że ja wymiękam! Serdecznie Wam polecam zapoznanie się z tą powieścią, bo warto. Nie zawiedziecie się, a zakochacie tak samo mocno jak ja.