Recenzja

Świat pod maską – „Kreacja” Elizy Sarnackiej-Mahoney

 

Nowa powieść Elizy Sarnackiej-Mahoney, polonijnej pisarki i dziennikarki, która od dekad mieszka w USA, jest jak requiem dla postpeerelowskiego karierowiczostwa-dorobkiewiczostwa i jego „małej stabilizacji”, a jej bohaterowie są tak nieciekawi, jak telewizyjne programy, które „kreują” czy też produkują.

 

 W przejaskrawionym świecie reality show, telenowel i kolorowych magazynów, wypełnionym trywialnością, ambicjami, próżnością i pogonią za przyjemnościami, kobiety i mężczyźni z „Kreacji” nie mają zbyt wielu ideałów. Nawet całkiem egoistycznie rozumiane spełnienie nie wydaje się odgrywać w ich życiu większej roli. Chyba że chodzi o spełnienie oczekiwań określonych grup czy też „własnych” – tutaj w sensie wzorców medialnych, które się uwewnętrzniło. Sukces, pieniądze, kariera, pozycja, inteligencja, ubiór, wygląd, kosmetyki, fitness, wygoda, seks, rozrywki – w tym reklamowym zestawie wartości rodzina czy dziecko jawią się jako wybór heroiczny i niemal „uświęcający”. Niestety, z rodziną bohaterkom też za bardzo nie wychodzi, ale nad tym przynajmniej udaje im się popracować. Na ratunek w zawodowych i rodzinnych problemach wzywane są przyjaciółki, traktowane instrumentalnie. Jedyną bohaterką, której udaje się coś w rodzaju spełnienia, jest wdowa, która odkrywa dzięki ukochanej wnuczce porzuconą pasję do malarstwa, a ponieważ miłość i autentyczność przywołują to, czym emanują, odkrywa też, że na miłość czy przyjaźń w życiu nigdy nie jest za późno. Ona jest też w powieści jedyną osobą, która być może tworzy coś bardziej prawdziwie – dom dla niekochanego dziecka swojej córki i jego ojca, obrazy, dobry związek. Pod warunkiem, że zapomni o córce. Czy jej córka jest tak nieautentyczna właśnie dlatego, że matka odkryła swoje prawdziwe pragnienia, zdolności i potrzeby tak późno?

 „Gdyby odedrzeć świat ze wszystkich masek, pod którymi się ukrywa, rzeczywistość byłaby jednym wielkim krzykiem” – pisze w swojej książce Eliza Sarnacka-Mahoney, przywołując obraz Muncha, ale dla złagodzenia efektu wstawia go w ramy z telewizora, wypełnia twarzami z kolorowych pism i przykrywa mgiełką groteskowego humoru. Nie jest to wyłącznie pełna klisz opowieść o karykaturalnych personach, które noszą osoby pracujące w telewizji – kreacja dotyczny również wnętrz bohaterek. Pytanie „Dlaczego tak rzadko jestem osobą, którą chcę być?”, tak naprawdę powinno brzmieć: „Dlaczego tak rzadko chcę być osobą, którą jestem?”. Nikt go jednak tutaj sobie nie zadaje. I tak, przekonane o własnej sprawczości, bohaterki „Kreacji” wiodą życie, które tak się ma do świadomego życia, jak soap opera do rzeczywistości – i dopiero kryzys pokazuje im, że w życiu przeważnie jesteśmy jednak tą osobą, którą jesteśmy najbardziej w chwilach kryzysu, tylko dobrze ukrytą.

 Powieść Mahoney przekornie przypomina mi o historii pewnej gwiazdy amerykańskiej telewizji z lat 60., która udowadnia, że można pracować w telewizji i być naprawdę człowiekiem. Fred Rogers stworzył swój edukacyjny telewizyjny show, ponieważ nie podobało mu się to, co pokazywała dzieciom amerykańska telewizja. Jego „Mister Rogers’ Neighborhood” zdobył cztery nagrody Emmy i podczas jednego z rozdań Rogers, odbierając na scenie nagrodę, ukłonił się i w obecności wszystkich gwiazd sitcomów, soap oper i talk shows, powiedział do mikrofonu: „Każdy z nas ma swoich specjalnych bliskich ludzi, którzy kochają nas do głębi naszego bycia. Czy moglibyście teraz, razem ze mną, poświęcić dziesięć sekund na to, by pomyśleć o nich, którzy pomogli wam stać się tym, kim jesteście? Dziesięć sekund milczenia.” A potem podniósł nadgarstek, spojrzał na zegarek i publiczność, i powiedział “Będę mierzyć czas.” Najpierw wywołał konsternację i niepewne śmiechy, ale kiedy zorientowano się, że nie żartuje, ale naprawdę oczekuje, że to zrobią, zapadła cisza. Sekunda, dwie, trzy – i zaciśnięte szczęki rozluźniły się, a łzy zaczęły płynąć z błyszczącego tłumu niczym deszcz; mascara rozmazywała się po policzkach. W końcu Rogers podniósł głowę znad zegarka i, jak opisuje to jeden z dziennikarzy, powiedział miękko do swoich pokonanych dzieci: „Bóg z wami”.

 W opowieściach o zagubionych bohaterkach „Kreacji”, skonfliktowanych z sobą i rodziną, zamkniętych w wydumanych scenariuszach, które nie uwzględniają ani potrzeb ciała, ani istnienia duszy, ani uczuć innych ludzi, ani odruchów własnego, przeważnie skołowanego serca, można szukać podobnych momentów, choć nie są one tak głębokie i wyraźne. Istnieją rzeczy, których samą wolą, intelektem, sprytem, poczuciem humoru i pracowitością się nie stworzy i na pewno nie osiągnie się ich bez pomocy innych – należą do nich autentyczność oraz dobre życie. Trzeba ich jednak najpierw zapragnąć.

 L.G.

 

 

Recenzowana książka

  • Tytuł: Kreacja
  • ISBN: 978-83-65223-76-0
  • EAN13: 9788365223760
  • Numer wydania: 1
  • Liczba stron: 352
  • Format: 15.0 x 22.5 cm
  • Okładka: Miękka
  • Autorzy:
    • Elizy Sarnacka-Mahoney
    • Eliza Sarnacka-Mahoney
  • Tłumacze:
    • Gatunek: Powieść
    • Wydawca: Prozami
    • Miejsce wydania: Warszawa

    Poinformuj Redakcję

    Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

    Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

    Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

    Zaloguj się


    Zarejestruj się

    Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

    Zarejestruj się

    Wyloguj się