Dwie książki Forczyka, które recenzowałem: „Fall Weiss”, analiza najazdu na Polskę w 1939 roku i „Fall Riot. Upadek Francji 1940”, okazały się być znakomitymi analizami wojskowymi, opartymi na bogatych nieznanych wcześniej materiałach źródłowych. Autor po raz pierwszy tak dokładnie pokazał drugą część kampanii francuskiej, która ukazała wysiłek wojenny żołnierzy francuskich w zupełnie innym niż do tej pory świetle, obnażając pasywność i niechęć brytyjskiej ekspedycji i jej dowódców.
Forczyk jest uznanym autorytetem w kwestiach historii militarnej, II wojny światowej, szczególnie broni pancernej. Przez osiemnaście lat pełnił służbę w siłach lądowych USA jako czołgista i oficer zwiadu, zakończył ją w stopniu podpułkownika. Jest nie tylko znawcą ale i pasjonatem. To wyczuwa się w trakcie lektury. Czytanie jego prac, to przyśpieszone studia nad militarnym aspektem każdego konfliktu zbrojnego. Stąd jego uwagi nie uniknął półwysep krymski i krwawe walki w czasie II wojny światowej, między Wehrmachtem a Armią Czerwoną.
Autor „Fall Riot” przed jej napisaniem zbadał dokładnie archiwa niemieckie i rosyjskie, chcąc rzucić nowe światło na ten teatr działań wojennych. Ale za nim wciągnie nas w swoją drobiazgową opowieść o zdobyciu Krymu przez wojska Mansteina, w Prologu i rozdziale pierwszym zawarł skrócony rys historyczny walk carskiej Rosji o ten skalisty półwysep, najpierw z Tatarami, a potem Turcją. Forczyk podzielił książkę na dwie podstawowe części: lata 1941 - 1942 – niemiecki podbój Krymu, lata 1943-1944 – kontratak Armii Czerwonej i rok 1944 – klęska wojsk niemieckich na Krymie. Czytając dokładne opisy walk, szczegółową analizę walczących ze sobą wojsk, ich skład, dowódców, kierunki natarcia, przegląd poszczególnych operacji, ,czułem się tak, jakbym siedział na wykładzie w akademii wojskowej. Opowieść, pomimo nasycenia wiedzą wojskową brzmi bardzo filmowo. Aż się prosi się, żeby zrobić na tej podstawie chociaż podcast do książki. Forczyk odsłania przed nami ogrom wysiłku militarnego, z jednej, jak i drugiej strony pochłaniający ogromne ilości zaopatrzenia i sprzętu wojskowego.
Autor "Fall Weiss" umiejętnie wmontował w tok wojennej narracji temat wcześniej prawie nieobecny w rozważaniach o wojnie o Krym - temat kolaboracji Tatarów Krymskich z niemieckim okupantem. Część z nich aktywnie uczestniczyła w formacjach ochotniczych, część wstąpiła do oddziałów policyjnych oczyszczających Krym z partyzantów.
Ale za tym wszystkim stoją żywi, młodzi ludzie wyszkoleni po to by zabijać. Zdobywanie przez Hitlera nowych przestrzeni życiowych i bogactw naturalnych kosztowała życie setki tysięcy Niemców. Z drugiej Armia Czerwona i Stawka – Sztab Generalny, ,w którym prym wiódł tow. Stalin. Dwóch szaleńców przekonanych o swoim geniuszu topiło swoje obłędne często decyzje w morzu krwi. Nie liczyli się żołnierze, lecz propagandowy wymiar sukcesu. Co z tego, że wyszkolenie, współdziałanie oddziałów niemieckich rekompensowało ich braki kadrowe, skoro i tak naprzeciwko siebie mieli kolejne fale „armatniego mięsa”.
Co z tego, że Niemcy zdobyli Krym, za nieludzką cenę, kiedy po półtora roku musieli z niego uciekać okupując to katastrofalnymi stratami. Wiele z tych pozostawionych na Krymie niemieckich oddziałów mogło wesprzeć inne kierunki teatru wojennego. Stracono znakomitą kadrę dowódczą, wybito otrzaskane z wojną jednostki Wehrmachtu, tylko po to by propaganda nazistowska mogła ogłosić, że zdobyto Krym. Aż prosi się o analogię z dopisanym specjalnie dla polskiego czytelnika rozdziałem „Postscriptum 2022” dotyczącym wojny na Ukrainie. Mam na myślil ogłoszenie przez Putina zdobycia Bachmutu, startego z powierzchni ziemi przez wojska rosyjskie i Grupę Wagnera, za nie możliwą do oszacowania cenę. Cenę ginących tam młodych Rosjan i Ukraińców.
Lektura „Tam, gdzie rosną żelazne krzyże” Roberta Forczyka ciągle stawia otwarte pytania - Jaki sens mają wojny na wyniszczenie, w obliczu powierzonej ludziom tajemnicy życia?
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.