Ciało człowieka i jego tajemnice fascynowała od wieków wielkich uczonych tego świata. Począwszy od starożytnego Asklepikosa, ojca lekarzy Machaona internisty i Podalejriiosa chirurga,
Hipokratesa, arabskiego Ibn Sinaę czyli Awicennę, po Leonarda da Vinci, Paracelsusa, czy Thomasa Willisa. Nowożytnego neurologa, z "zacięciem filozoficznym", który jako pierwszy trafnie opisał odruch bezwarunkowy. Myślę, że dałoby się tu wymienić tych nazwisk znacz nie więcej, co znaczy, i9ż człowiek i jego cielesnego u duchowe wnętrze interesowała ludzkość od dawien dawna.
Autor "Twojego mózgu bez tajemnic" Marc Dingman nie sięga tak daleko w głąb historii medycyny, ale przytacza bardzo ciekawe przypadki kliniczne. Stają się one później tematem do jego własnych dywagacji i refleksji na ten temat. A jest o czym rozmawiać, głównym bohaterem tej książki jest bowiem nasz mózg.
Autor, klinicysta jest adiunktem na wydziale Biobehavioral Health Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii oraz autorem cyklu o odkryciach neuronauki na YouTube. Jak praktyk i nauczyciel akademicki napisał przystępnym językiem kompendium podstawowej wiedzy na temat funkcji naszego mózgu. Podzielił swoją pracę na dziesięć rozdziałów, i w każdym z nich zajmuje się innym jego obszarem. Już w podtytule wyjaśnia czym się będzie zajmował, a więc jest to „rzecz o emocjach, uczuciach, śnieniu i myśleniu".
Zaczyna od strachu, analizując funkcję ciała migdałowatego mózgu, robi to na poziomie popularyzatorskim, ale tak aby każdy z nas mógł zrozumieć podstawową terminologię anatomiczną czy neurologiczną. W ramkach zamieszcza ciekawe praktyczne porady np. jak opanować strach. Uświadamia nam z jednej strony złożoność procesów mózgowych, ujawnia ich tajemnice, np. połączenia między różnymi jego częściami czyli jak wyspecjalizowane jego części odpowiedzialne za różne zadania zlecone komunikują się ze sobą.
W kolejnym rozdziale zajmuje się pamięcią, inaczej mówiąc naszą wewnętrzną kamerą, która zapisuje wszystko co dzieje się wokół nas czy związane z nami w długotrwałej lub krótkotrwałej pamięci operacyjnej czyli na takiej naszej własnej kliszy filmowej. Później nasz mózg formatuje czyli kojarzy pamięć na poziomie neuronów, łącząc fabułę i obrazy, tak abyśmy mogli wyświetlić je sobie przed oczami w dowolnej chwili rozpoczynając proces zapamiętywania.
Trzeci rozdział dotyczy snu i jego różnych uwarunkowań, czuwania sennego, bezsenności i związanych z tym problemów, sen bowiem potrzebny nam jest jak lekarstwo do oszczędzania i odtwarzania energii. Tak proszę państwa energii, co przekłada się np. na usuwanie z mózgu szkodliwych produktów np. peptydów AB, ale największą rolę odgrywa w konsolidacji pamięci.
Czwarty rozdział tyczy się języka i mowy, a więc bardzo ważnych dla homo sapiens funkcji odróżniających nas od innych ssaków. Autor opowiada nam historię Yukiego, japońskiego pięćdziesięciolatka u którego odkryto duży krwiak mózgu. Operacja się udała, ale mężczyzna miał kłopoty z przypomnieniem sobie nazw przedmiotów. Dingman opowiada nam przy tej okazji całą historię związaną z odkrywanie funkcji obu naszych półkul mózgowych czyli odpowiedzialnych za język i mowę. Tak proszę państwa obu, bo jak udowadnia Marc nie tylko lewa półkula ma tu sporo zadań, lecz rola prawej nie jest do przecenienia. Prawa odpowiada za ważną dla nas funkcję intonacji i rytmu wypowiedzi
Piąty i szósty rozdział poświęca smutkowi i ruchowi. Na scenie pojawia się nasz układ limbiczny, który różni uczeni umiejscowili w podwzgórzu i wzgórzu naszego mózgu, w tzw. obwodzie Papeza. Odsyłam do książki, gdyż jest tu podanych trochę nazwisk, ale tylko po to abyśmy sami poszukali w dostępnych źródłach wiedzy na ich temat. To książka popularnonaukowa ale zarazem wprowadzająca czytelnika w świat neuronauki.
W siódmym zajmuje się naszym widzeniem. Jak się okazuje wzrok to nie tylko widzenie obrazu, lecz jego zapamiętywanie i rozpoznawanie twarzy, a z tym Steve miał problemy. To kolejny przypadek kliniczny, który pozwolił Dingmanowi snuć dywagacje na temat części mózgu odpowiedzialnych za widzenie. A to się wiąże nie tylko z siatkówką, okiem, ale też obrazem przetwarzanym przez nasz mózg. Powiem tylko tyle, że czyta się ten rozdział jak sensacyjny artykuł, gdyż proces przetwarzania jest bardzo skomplikowany i wymaga od mózgu maksymalnego wysiłku.
Ostatnie rozdziały poświęcił Dingman uczuciom przyjemności i bólu, a zamyka go kwestia uwagi. To spotkamy wzmiankę o dopaminie jako neuroprzekaźnikowi szczęścia ukrytemu w śródmózgowiu. A później zajmuje się receptorami bólu, i centrum dotyku i bólu czyli pierwszorzędową korą somatouczuciową. Pomimo, iż brzmi to naukowo zaręczam, iż autor tej książki doskonale radzi sobie ze skalą trudności, wiedzą, iż większość jego czytelników będzie miała pierwszy raz do czynienia z tak wyspecjalizowaną wiedzą. Dlatego warto zagłębić się w tajemnice i niuanse naszego mózgu, chociażby po to aby zacząć o niego dbać. A to wymaga cierpliwości, nauczenia się paru zalecanych przez autora ćwiczeń i przede wszystkim kojącego, spokojnego snu. Nie ma to jak senna regeneracja sił, w tym sprawności naszego mózgu, a on już wie jak nam się za to odpłaci.
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.