Najbardziej zakręcona science fiction jaką do tej pory przeczytałem. Spinrad zasługuje na nagrodę nie tylko Prix Tour Apollo ale dałbym mu Hugo za najlepszą fantasy. Bo jak inaczej ocenić szaloną fabułę, którą wymyślił autor „Żelaznego snu”, która dla bezpieczeństwa czytelników wymaga komentarza od wydawcy.
Otóż szalona wyobraźnia Spinrada stworzyła alter ego Hitlera, młodego patriotę Ferica Jaggara, którego losy wzorowane są na młodym Adolfie. Prowokacja, pastisz, mistyfikatorstwo w jednym. To mogło się udać tylko w jednym wypadku, kiedy autor „idzie na maxa” jak to mówią młodzi.
Posłowie Homera Whipple’a do drugiego wydania „Władcy swastyki” potwierdza moje przypuszczenia. Hitler mając artystyczne inklinacje (ilustruje książki, czasopisma,wydaje fanziny – słynny „Amazing”), pisze zaledwie w ciągu sześciu tygodni na zamówienie amerykańskiego wydawcy paperbacków powieść science fiction pod znamiennym tytułem „Władca swastyki”. Mimo ogromnego twórczego tempa wizja Hitlera znalazła wielu czytelników trafiając w czułą strunę pewnych kręgów społecznych wywodzących się z kręgów Ku Klux Klanu, gangów motocyklowych czy Legionu Antykoministycznego.
Walkę Ferica Jaggara o czystość rasową Republiki Heldonu, jej wielkość i władzę nad światem zaludnionym przez hybrydowe zmutowane rasy skażone po wojnie atomowej, zwane przez Jaggara podludźmi skądś znamy. Chęć oczyszczenia Wielkiej Republiki Heldonu ze zwierzoczłekokształtnych doprowadza do powstania partii Rycerzy Swastyki, ubranych w czarne skórzane mundury, hajlujących, defilujących z pochodniami, zarażając swoim patriotycznym usposobieniem zwykłych obywateli Heldonu.
A później mamy kawa na ławę odwzorowanie kariery Adolfa, od puczu, który ułatwił mu objęcie władzy, po demokratyczne wybory, przyłączenie się armii Gwiezdnego Dowództwa, aż do zawieszenia konstytucji, wprowadzenia dekretów i stopniowej dyktatury. Po objęciu władzy dzięki Boglowi, założycielowi Partii Renesansu Ludzkości, Jaggar po zrobieniu porządków z militarnymi oddziałami Czarnych Mścicieli skupia się na planach wojny z Dominatorami i krajem Zindu, Borgravią,Vetonią, Husakiem zaludnionymi przez zwierzokształtnych mutantów.
Zbrojenia idą pełną parą. Nie będę przytaczał czytelnikom odgłosów i szczegółów tych wojen, ale mają one wymiar totalny; żadnej litości dla podludzi, niszczyć ich domy, zagrody, wsie, miasta. Uzbrojeni po zęby Rycerze Swastyki dokonują nadludzkich wysiłków, żeby pokonać miliony papugogębych, ropuszan,bezpiórych ptaków, karłów i tym podobnych mutantów. Nie powstrzyma ich nawet stary Dominator detonujący ładunek atomowy. Jaggar ma i na to rozwiązanie, obozy do selekcji i dobrowolną sterylizację. Laboratoria pracują bez przerwy nad wyprodukowaniem nowego czystego genetycznie genotypu heldończyka. Najlepsze jest zakończenie, co świadczy o specyficznym poczuciu humoru Spinrada.
Jakiekolwiek podobieństwo, co do losu rasy panów i partii Rycerzy Swastyki mile widziane. Warto też zauważyć pewne aluzje do zimnowojennych „polowań na czarownice” w stylu McCarthy’ego.
Reasumując, „Żelazny sen” wart był lektury i poświęconego mu czasu. Spinrad należy do autorów, którzy po mistrzowsku wykorzystują pastisz, mistyfikację i parodię. Czyta się to dzieło wspólne Hitlera i Spinrada jak powieść o szaleństwie, które pochłonęło życie ponad sześćdziesięciu milionów podludzi. Książka aktualna i na czasie biorąc pod uwagę, to co dzieje się za naszą wschodnią granicą i w Strefie Gazy.
Warto też zwrócić uwagę na oryginalne słowotwórstwo dotyczące wojskowości i wytworów techniki. Parowe dretnoty, pancery, parojazdy, benzojady, ciężarojazdy, motorcykle, itp. czego nie powstydziłby się sam mistrz Stanisław Lem.
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.