Jak połączyć ze szkolne ferie, sportowe zacięcie dwóch młodych nauczycielek oraz niespodziewane zdarzenia skutkujące nowymi życiowymi perturbacjami. Potrzebne jest nam do tego pióro Agnieszki Pruskiej. To ona stworzyła parę sympatycznych przyjaciółek – nauczycielek, o imionach: Alicja i Julia. Ich pasją w lecie jest pływanie, spacery po okolicy, zbieranie grzybów i czytanie książek, a w zimie narty „biegówki”, rakiety śnieżne, grzane piwo, ewentualnie wino. Obie mają wrodzoną inklinację do wpadania w tarapaty, co skutkuje odnajdywaniem śladów dokonanej wcześniej zbrodni, a dowodem na to są najczęściej sztywni denaci, czyli nieboszczycy.
Kolejna, trzecia już z tej serii powieść odsłaniająca przed nami ich kolejne kryminalne przygody nosi tytuł "Zimne nóżki nieboszczyka". Rozgrywa się tym razem w Chojnicach i okolicach.
Narratorką, która opowiada nam całą zimową historię jest Alicja. Charakterystyką serii książek z dwiema nauczycielkami Alicją i Julią jest lekkość i charakterystyczny humor aki Agnieszka Pruska wprowadza do opowiadanej historii. Obie panie nie silą się na to by wyręczyć policję, lecz obie mają to szczęście, iż jako agentki - amatorki najczęściej znajdują ofiary zbrodni przed „kryminalnymi', co czasami doprowadza do konfliktów, ale zwykle są one rozwiązywane dla obu stron polubownie.
„Zimne nóżki nieboszczyka” liczą sobie niespełna trzysta stron. Intryga opowiadana jest nieśpiesznie, rozwija się według ich dziennego scenariusza. Panie konsekwentnie realizują swoje feeryjne plany; spacery po mieście, biegi na nartach, spacery po okolicy w rakietach śnieżnych. Jakby zupełnie przypadkiem wpadają na trop podejrzanych historii – zaginięcia fotografa, a później atrakcyjnej młodej kobiety w szpilkach. Chojnice mimo, iż starają się być miastem odwiedzanym przez turystów, to nie są jakąś szczególną oazą sportów zimowych. Okoliczny park miejski i pobliskie lasy oferują niezbyt wygórowane warunki narciarskie, stąd często nasze bohaterki cierpią na nadmiar wolnego czasu. I wypełniają go zupełnie niewinnymi poszukiwaniami zaginionych hotelowych gości. To się rozumie samo przez się. Przecież mają już za sobą parę podobnych sytuacji, w których zupełnie przypadkiem wyręczały policję. A wręcz dostarczyły im czarno na białym dowodów popełnionych zbrodni.
Agnieszka Pruska stara się aby jej bohaterki nie były naiwnymi maniaczkami własnego idee fix; tam gdzie się pojawiamy zawsze dzieje się coś dziwnego. Stąd ich wolny czas wypełniają czynności zdawałoby się banalne; wspólne posiłki, po południu kawa, po spacerach grzane piwo. W kilku recenzjach czytelnicy narzekali, iż mogło być tych powtarzalnych sytuacji ciut mniej, ale nikt nie zauważył, iż dzięki temu, jako stali goście hotelowej kawiarni zdobyły sympatię obsługi, co przełożyło się na zdobyte od nich informacje. I tak od nitki do kłębka nasze detektywki amatorki o krok od miejscowej policji natrafiały na tytułowe „zimne nóżki nieboszczyków”.
Nie będę przytaczał Państwu najważniejszych rozstrzygających historii i kwestii. Intryga kryminalna nie jest tu wysublimowana do granic, ale doskonale komponuje się z prowincjonalnymi Chojnicami, zapyziałą atmosferą małego miasteczka. Po prostu życie takie jest, a nie każdy możedoświadczyć zbrodni godnej Sherlocka Holmesa czy pani Marple. Stąd sympatyczne nauczycielki, z których jedna ma na dodatek męża policjanta jeszcze nie raz zagoszczą w naszych domach, bo aż prosi się, o kolejną książkę z ich udziałem.
Nie wiem jak Państwo, ja czuję niedosyt, może dlatego, iż biel śniegu wprowadziła do książki atmosferę nostalgii. I aż zazdrość niesie, że Alicja i Julia trafiły na zaśnieżone Chojnice, a tu jak na złość większość Polski czarna od smogu i oczekująca z niedowierzaniem na odrobinę białego puchu.
Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.