Relacje z Bruno Schulz. Festiwal – dzień drugi
Bohaterzy drugiego dnia Bruno Schulz. Festiwal? Pasjonaci słowa. A było ich pięcioro: Melchior Wańkowicz, Antoni Fryderyk Ossendowski, Wanda Melcer, Tadeusz Gajcy i… Stanisław Bereś.
Drugi dzień Bruno Schulz. Festiwal to także drugi dzień sesji naukowej „Minione i zapisane”, w której wzięli udział literaturoznawcy i pisarze. Tematem konferencji byli międzywojenni reportażyści, a bohaterami dnia: Melchior Wańkowicz, Antoni Fryderyk Ossendowski i Wanda Melcer. O trzech pasjonatach słowa opowiadali między innymi Grzegorz Nowak (pisarz i… weterynarz!), Krzysztof Mroziewicz i Magdalena Grzebałkowska.
Pasję słowa miał też bez wątpienia wybitny poeta Tadeusz Gajcy, o którym wieczorową porą mówił Stanisław Bereś. O tym, dlaczego akurat tego poetę wybrał na bohatera biografii-monografii (zatytułowanej „Gajcy. W pierścieniu ognia”), historyk literatury opowiadał Marcie Mizuro, swojej „uczennicy w trudnej sztuce rozmowy”. Gajcy był bez wątpienia intrygującym człowiekiem, którego życie stanowiło splot przeciwieństw. Z jednej strony wrażliwy poeta, autor subtelnych wierszy, z drugiej – redaktor naczelny ultraprawicowej „Sztuki i Narodu”. Człowiek, w którego życiu nieustannie przenikały się tragedia i groteska. I choć nie można „wyprać” go z nacjonalizmu i antysemityzmu, nie można też stwierdzić, jak rozwinęłyby się jego poglądy polityczne, gdyby dane mu było przeżyć więcej niż dwadzieścia dwa lata. Nie wolno więc robić tego, co teraz robi się w podręcznikach literatury (i nie tylko w nich): „odbarwiać” poetów pokolenia Kolumbów.
Ale nie było to spotkanie wyłącznie „gajcologiczne”. Druga jego część mogłaby śmiało nosić tytuł „Stanisława Beresia rozmowy z pisarzami”. Trzeba bowiem wspomnieć, że profesor przez czternaście lat był gospodarzem „Telewizyjnych wiadomości literackich” (dla których pracowała również Marta Mizuro) i przeprowadził mnóstwo rozmów z wieloma pisarzami, między innymi Stanisławem Lemem, Tadeuszem Konwickim i Leo Lipskim. Historyk literatury nie omieszkał podzielić się z publicznością kilkoma anegdotami, na przykład opowieścią o swojej pierwszej w życiu rozmowie z pisarzem – przeprowadził ją jako siedemnastolatek z Rafałem Wojaczkiem i liczyła sześć słów, z czego dwa niecenzuralne – czy o tym, jak to Stanisław Lem na niewygodne dla siebie pytania odpowiadał… wyjmując aparat słuchowy z ucha.
Konkluzja z drugiego dnia Bruno Schulz. Festiwal jest prosta: rozmowy z pisarzami to nie zawsze dziennikarska przyjemność. Za to mówienie o nich jest niewątpliwie przyjemnością – i dla mówiących, i dla słuchaczy.
Ewa Dąbrowska
fot. Max Pflegel