Bruno Schulz Festiwal, Wrocław 2017

Bruno Schulz Festiwal, Wrocław 2017

Relacje z Bruno Schulz. Festiwal – dzień jedenasty. Oleg Pawłow laureatem Angelusa

Udostępnij

Dwa tygodnie poświęcone odkrywaniu prawdy i pamięci, łączeniu literatury i muzyki, poznawaniu książek, których nie ma i tych, które są, to już niestety historia. 21 października zakończył się Bruno Schulz. Festiwal 2017. Dzień, który zwieńczyła Gala Wręczenia Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, to czas potęgi języka jako istotnego, jak i nie najistotniejszego wyróżnika literatury.
Gościliśmy Jacka Dukaja, później Bronkę Nowicką, Macieja Płazę, Tomasza Wiśniewskiego oraz Mariana Pilota, Stanisława Aleksandra Nowaka i Andrzeja Muszyńskiego. A kto zdobył  tegorocznego Angelusa? Odpowiedź na dole strony!

Chwilę po godzinie 12.00 rozpoczęło się spotkanie z Jackiem Dukajem w ramach Salonu Angelusa – Lód, Czarne oceany i Serce ciemności, które poprowadził Szymon Kloska.

Dukaj stworzył kontrowersyjny projekt. Spolszczył „Heart of Darkness” Josepha Conrada na „Serce ciemności”. Będąc w szkole średniej, przeczytał po raz pierwszy „Jądro ciemności”. Tego czasu nie wspomina za dobrze, wręcz jako męczarnie. Na studiach oddał się lekturze „Heart of Darkness” w wersji oryginalnej w języku angielskim, które to zupełnie zmieniło jego postrzeganie najznakomitszej książki Josepha Conrada. Zauważył wiele różnic między obiema wersjami; okaleczenia tekstu, zmiany w treści, niepotrzebną archaizację. Chciał, aby w umysłach czytelników działo się to, co fanom „Jądra ciemności” pod koniec XIX wieku, poprzez tzw. „transfer przeżyć”, wewnętrzną emulację. Spróbował odtworzyć za pomocą uwspółcześnionego języka, neologizmów, wewnętrznych stylizacji, akcentów prawdziwy klimat „Heart of Darkness”. Zmienił też tytuł, odchodząc od polskiej tradycji literackiej na rzecz Conrada – „Serce ciemności”.Jak to wszystko wygląda w praktyce? Okaże się już 26 października, kiedy najnowsze dzieło Jacka Dukaja pojawi się w księgarniach.

Kolejne spotkanie poprowadził Michał Nogaś, mający swoisty „maraton” na Bruno Schulz. Festiwal, bo i w kolejnym był gospodarzem. Wydarzenie zatytułowane jako Nowy oddech, pozwoliło nam poznać autorów najgłośniejszych debiutów prozatorskich ostatnich lat.

Bronka Nowicka nie miała postanowienia, aby zacząć pisać, była to dla niej kolejna forma obrazowania. Jak sama mówiła, była to najbardziej organiczna rzecz, która się jej zdarzyła. Jest przeciwniczką twierdzenia, że jako pisarze są w stanie stworzyć coś zupełnie nowego, dlatego też otwarcie odnosi się do swoich poprzedników. Zdradziła nam, że chciałaby zapytać Junga, które symbole są archetypiczne. My też, ale o to, czy istnieją archetypy tylko dla „środkowych” Europejczyków. Dla Bronki Nowickiej wejście do literackiego środowiska było trudne. Różni się ono od stricte artystycznego ze względu na brak kooperacji między pisarzami. Szybko zwróciła na siebie światła reflektorów zdobywając Nagrodę Literacką „Nike” w 2016 roku, jako debiutantka rozbiła system. Na początku ją to przygniotło, więc musiała z tym walczyć technikami paramagicznymi – wykąpała statuetkę w morzu, to był pierwszy rytuał oswajający. Pracuje nad nową książką, która ukaże się w przyszłym roku.

Maciej Płaza był tzw. „dzieckiem piszącym”, które od małego było blisko z literaturą. To dzięki niej obrał polonistyczny kierunek studiów, gdzie chęć pisania zanikła (!). Po akademickich perypetiach zajął się zawodowym tłumaczeniem. Chęć pisania wróciła! Autor zbioru opowiadań „Skoruń”, potrzebował dojrzeć i teraz czuje się dumnym „późnym debiutantem”, mimo że na początku był skrępowany ze względu na wiek. Był onieśmielony, zastanawiał się, czy ktoś przeczyta jego książkę. I przeczytali, a na pewno jury Nagrody Literackiej Gdynia 2013, której został laureatem. Jego twórczość została wrzucona do worka literatury wiejskiej, opisał wieś w latach osiemdziesiątych, w specyficznym języku, aby było wyraziściej. Sam mówi: „oryginalność się wypracowuje z czasem”. Czekamy na nurt Macieja Płazy, którego powieść o malarzu jest w fazie przygotowywania.

Tomasz Wiśniewski, ulubieniec publiczności, który zauroczył wszystkich swoim ukrytym poczuciem humoru, nie wie, dlaczego zaczął pisać, nawet dla niego to tajemnicza sprawa. Pierwsze opowiadanie napisał 3 lata temu, kiedy odkrył surrealistów, ale przeczuwał od zawsze, że ma dryg do tworzenia i nie miał obaw co do debiutu. Miał szczęście, bo to wydawca odnalazł jego, a nie na odwrót. W swojej twórczości nawiązuje do tradycji surrealistycznej. „Mieliśmy jakiegoś Mrożka i Gombrowicza” – wzbudziło figlarne oburzenie, które Michał Nogaś zapisał w swoim tajnym notesie, ale Tomasz Wiśniewski od razu dokończył, że w ich nonsensie zawsze jest i tak jakiś sens, a w jego twórczości tego po prostu nie ma. Sam do końca nie wie o co chodzi w jego tekstach, ale mu się podobają, szczególnie, że powstają średnio w 30 minut „i do wydawcy”. Aktualnie tworzy quasi-biografię, w planach ma też dłuższe opowiadania.

Trudny temat nagród zagościł na panelu debiutantów, bo to często dzięki nim, jako czytelnicy, dowiadujemy się o nowych publikacjach. Dla Macieja Płazy nagrody są selektorem, tłumaczą, co należy czytać. Istotna jest też kwestia finansowa, która daje pisarzowi chwilową stabilizację i pozwala spokojnie tworzyć. Tomasz Wiśniewski, jak sam mówił, nie zna tego komfortu, ale to na pewno jest dobra promocja dla książki.

Ostatnim spotkaniem Bruno Schulz. Festiwal 2017 był Salon Angelusa – Odśrodkowi, czyli z pisarzami, którzy wędrują własnymi drogami.

Marian Pilot nieustannie chodzi swoimi ścieżkami. Żyjąc w Warszawie, wybrał do mieszkania dawny PGR Bródno, który otoczony jest nowoczesnymi apartamentami, ostatnia wieś w mieście. Autor słynnych „Panien szczerbatych” opowiedział uczestnikom wiele anegdot, czy to związanych z dzieciństwem, jak ojciec śmiał się, że pisze i radził mu przepisywać książki, skoro ma ich tak dużo, po prawdziwą historię powstania „Ubu Króla”, który jest plagiatem. Marian Pilot z sentymentem mówił o swoim ukochanym, historycznym Siedlikowie, wsi pogranicza, z której zabrał język do swojej twórczości (i do słownika „Słownik dawnej gwary Siedlikowa”). Obecnie wieś zamieniła się w małe miasteczko (powstały nawet apartamenty, które prześladują pisarza), odwiedzą ją wielu letników, a rdzenni mieszkańcy wyprowadzili się do Wrocławia. Jak sam Nogaś powiedział: „Językojazdy bez trzymanki” to specjalność Mariana Pilota.

Stanisław Aleksander Nowak stara się chodzić swoimi ścieżkami, ale podstawą jest zaplecze w postaci wydawnictwa, które szczerze powie, czy dana książka okaże się sukcesem. Przygodę z literaturą zaczął w… marynarce wojennej! To na morzu zafascynował się twórczością Josepha Conrada. Koledzy zaczęli prosić o pisanie za nich listów do ich kobiet i tak się zaczęła historia z tworzeniem, do czasów „Galicyjan”, tylko do szuflady. Stanisław A. Nowak jest ambasadorem Wrocławia, mimo że pochodzi z Sanoka. Podkarpacie wpłynęło na jego twórczość, miejscem akcji powieści jest tamtejszy Zaborów, w którym kupił działkę, którą po sukcesie książki sprzedał (i to z zyskiem!). Podglądał przez lata życie wsi w trakcie wakacji, podsłuchiwał gwary i na jej podstawie stworzył własny język, język „Galicyjan”. Kolejna książka będzie o zakonnikach, idąc za Michałem Nogasiem – tym razem będzie trudniej z miejscem akcji, bo Kościół ma drogie działki.

Andrzej Muszyński mieszka na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, wrócił do rodzinnych okolic, gdzie w dzieciństwie słuchał wiejskich gawęd. Nie wie, czy powędruje dalej. Ciągle poszukuje – w literaturze i w życiu. Wróciwszy na wieś, wróciły wspomnienia. Nie zmieniło się to, że starsze pokolenie często przychodzi bez zapowiedzi, domy są pomalowane w większości na niebiesko, wciąż opowiadane są legendy (będące zapalnikiem do opowiadań Muszyńskiego). W swojej twórczości natomiast tworzy własny język, będący mieszanką wielu różnych, bo co kilka wsi zmienia się co raz bardziej gwara.

Bruno Schulz. Festiwal 2017 zakończyła Gala Wręczenia Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus w Teatrze Muzycznym Capitol. Po części artystycznej przedstawiającej fragmenty nominowanych książek (Filip Florian, „Dni króla”, Andrij Lubka, „Karbid”, Stanisław Aleksander Nowak „Galicyanie”, Oleg Pawłow, „Opowieści z ostatnich dni”, Faruk Šehić, „Książka o Unie”, Monika Sznajderman „Fałszerze pieprzu. Historia rodzinna”, Andrea Tompa, „Dom kata”), jury w składzie: Mykoła Riabczuk, Marcin Cieński, Irek Grin, Krzysztof Koehler, Małgorzata Szpakowska, Piotr Śliwiński, Maciej Urbanowski przedstawiło laureatów. Pierwsze wyróżnienie otrzymała Andrea Tompa, Nagrodę Czytelników im. Natalii Gorbaniewskiej. Czytelnicy sami mogli wybrać książkę drogą internetową. Nagrodę główną, czyli Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus otrzymał Oleg Pawłow za trylogię „Opowieści z ostatnich dni” (statuetkę autorstwa Ewy Rossano oraz 150 tysięcy złotych), dodatkową nagrodę dostał tłumacz tejże książki Wiktor Dłuski w wysokości 20 tysięcy złotych. Nagrody wręczyli Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz oraz przewodniczący jury Mykoła Riabczuk. Galę poprowadził Artur Orzech.

                  



Oleg Pawłow ze swoim tłumaczem Wiktorem Dłuskim

Andrea Tompa w trakcie swojego przemówienia po otrzymaniu nagrody, powiedziała zdanie, które najlepiej podsumowuje tegoroczną edycję Bruno Schulz. Festiwal: „Powinniśmy się uczyć czegoś z przeszłości”. Uczmy się, czytajmy i trzymajmy kulturę z daleka od wszystkiego. Do zobaczenia za rok!

Maja Szyma







Komentarze

Komentując naszą treść zgadzasz się z postanowieniami naszego regulaminu.
captcha

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się