Rombo- najnowsza proza Esther Kinsky

Rombo- najnowsza proza Esther Kinsky

Rombo- najnowsza proza Esther Kinsky

Udostępnij

Wydawnictwo Drzazgi prezentuje książkę autorstwa Ester Kinsky, wyróżnioną Nagrodą Sebalda i nominowaną do Deutscher Buchpreis pt."Rombo"

Nota o książce:

W maju i wrześniu 1976 roku okolice Udine w północnych Włoszech nawiedziła seria trzęsień ziemi. W kataklizmach śmierć poniosło niemal tysiąc osób, a dziesiątki tysięcy straciły dach nad głową. Preludium wstrząsów stanowiło rombo, swoisty pomruk, który dało się dosłyszeć, jeszcze zanim ziemia się zatrzęsła.
Esther Kinsky przygląda się, jak trzęsienia ziemi zmieniły życie mieszkańców jednej z alpejskich dolin. Siedmioro bohaterów jej prozy opowiada o okolicznościach przerażających wydarzeń, o traumie, jaką wstrząsy pozostawiły w ich psychice, i o nieposkromionej sile natury, która lokuje się poza kategoriami dobra i zła. „Rombo” jest jednak także próbą opisania kulturowego i przyrodniczego ekosystemu doliny w całej jego rozciągłości. Autorkę interesują bowiem nie tylko ludzie, ale też lokalne legendy i mity, rośliny, ptaki, węże i – wreszcie – spektakularny pejzaż, wobec którego nie da się przejść obojętnie.

W najnowszej powieści Esther Kinsky język staje się najwyższą formą współodczuwania i solidarności – nie tylko z ludźmi, ale z całym światem, zarówno organicznym, jak i nieorganicznym, mówiącym wieloma ustami i żywymi głosami. Wspaniała książka, która powinna wręcz lśnić, gdy robi się ciemno.
Maria Stiepanowa.

Fragment:

Później każdy będzie mówić o tym odgłosie. O rombo, od którego wszystko się zaczęło. Które wszystko zmieniło, jak to się mówi, za jednym zamachem, przy czym przypominało raczej cios, głuchy, tępy odgłos siły nadciągającej z bardzo daleka. Każdemu w pamięci zapisał się ten dźwięk, pod różnymi określeniami. Buczący, furkoczący, grzmiący, mruczący, huczący, łomoczący, szumiący, świszczący, bulgoczący, gwiżdżący, brzęczący, ryczący. I tak dalej. Ale zawsze potężny. Także ci, którzy określili go jako gwiżdżący, zwracają uwagę, że gwizd był potężny. Nikt nie uznał go za jazgoczący, przenikliwy ani wrzaskliwy. Nikt nie przeczy, że wydobył się z głębi, zamiast stoczyć na przykład z górskich zboczy, nawet jeśli pewien łomot rozległ się kilkukrotnie, gdy tylko – co tego pierwszego wieczoru powtarzało się nieustannie – poruszone masy skalne oderwały się od góry i runęły w dolinę.


Komentarze

Komentując naszą treść zgadzasz się z postanowieniami naszego regulaminu.
captcha

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się