"To książka o wewnętrznych tragediach i poszukiwaniu siebie, o losie i rządzącym przypadku"- rozmowa z Olehem Poliakovem autorem "Niewolnic i przyjaciół pani Tekli"
Redakcja Portalu Księgarskiego www.ksiazka.net.pl oraz Fundacja Libroskop przedstawiają rozmowę z Olehem Poliakovem autorem powieści "Niewolnice i przyjaciele pani Tekli", która właśnie w tym roku ukazała się w wydawnictwie ANAGRAM.
Gabriel Leonard Kamiński: Powiedz Oleh skąd wziął się pomysł na twoją najnowszą książkę, powieść "Niewolnice i przyjaciele pani Tekli? Intryguje tytuł i dopisek na okładce "Najlepszy debiut ostatnich lat w literaturze ukraińskiej?
Oleh Poliakov: Pewnego dnia weszliśmy z przyjacielem do znanego w Kijowie fast food-u „Puzata Hata”, żeby napić się kawy. Przed nami w kolejce stała kobieta, która miała dość atrakcyjne ciało. Kiedy się do nas odwróciła, oszołomiło mnie jej piękno. Młoda, około 30- letnia dziewczyna była niezwykle piękna, ale miała duży nos. Jednak to właśnie ten nos czynił jej urodę unikatową. W tamtej chwili poczułem jakbym dotknął sacrum. Uświadomiłem sobie, że właśnie spotkałem bohaterkę literatury naszych czasów. Zrozumiałem też, że muszę zmierzyć się ze swoją estetyką i napisać o tym książkę.
GLK.: Jak długo trwała praca i czy od początku miałeś przed sobą wyrazisty jej plan, czy też bohaterowie czasem chcieli pójść w zupełnie inną stronę?
Oleh Poliakov: Zacząłem pisać 11.01.2011 roku, a skończyłem 11.11.2011. Jak widzisz to numerologia z cyfrą „11”, choć ani ja, ani moi bohaterowie nie wierzą w takie rzeczy. Na początku wyobrażałem sobie nawet spotkanie głównego bohatera z Teklą, w restauracji „Elementarne rzeczy”, spotkanie, które opisałem na początku powieści. Ale dalsza część historii była dla mnie jedną wielką zagadką. Jeśli chodzi o bohaterów, to starałem się nie ograniczać ich wolności, chyba że naprawdę zachowywali się niepoprawnie. Moim zdaniem, kiedy bohater jest wolny, wtedy najpełniej rysuje się jego osobowość, a tym samym można odnaleźć jego przeznaczenie w powieści. Plan książki był zaszyfrowany na poprzednich stronach i wszystko, czego potrzebowałem to po prostu wsłuchać się we własną intuicję.
GLK.: Krytycy piszą o niej, to "proza chimeryczna"? A ja po jej lekturze skłonny jestem nazwać ją "wschodnim realizmem magicznym"?
Kto cię inspiruje i czy masz swojego "literackiego mistrza"?
Oleh Poliakov: Pewnie znalazłeś najlepszą definicję dla „prozy chimerycznej”, ale wolę tę, którą zaproponowali krytycy. Jednocześnie sam, z pewną dozą humoru, nazywam swój styl „realistycznym magizmem”- z akcentem na pierwsze słowo. Nie naruszam praw fizyki, nie tworzę nieistniejących, fantastycznych istot z niespotykanymi umiejętnościami. Choć spirytystyczny seans na japońskiej wyspie, gdzie bochaterka spotyka swojego zmarłego nauczyciela jest nieco mistyczny, to jednak podobne zjawiska można odnaleźć w realnym świecie. Jednocześnie czytelnicy często, po lekturze niektórych fragmentów powieści, mówią: „nie do wiary!”, ale jest to najlepszy dla mnie komplement.W przypadku „Tekli” inspirowali mnie Norman Mailer, Irvine Welsh i Michel Houellebecq. Oprócz tego pisałem pod muzykę King Crimson, Doors i Radiohead.
GLK.: W ostatnim pytaniu pytałem cię o literackiego mistrza, gdyż po lekturze twojej powieści mam wrażenie jakbym mimo woli w chodził w świat Bułhakowa czy Schulza?
Oleh Poliakov: O, tak, Bruno Schulz – wielki prozaik, którego światy można odkrywać w nieskończoność. Możemy na długo zanurzyć się w jakiejć stronie lub zdaniu. I jeśli od moich bochaterów pachnie cynamonem to jest to piękny zapach! Jeśli chodzi o Bułhakowa, to jego bohaterów z pewnością możemy nazwać chimerycznymi; ale i humor Bułhakowa to artystyczne wyżyny, z którymi warto zmierzyć się każdemu pisarzowi.
GLK.: Którego ze swoich literackich bohaterów darzysz największą estymą (sympatią), a który z nich sprawił ci najwięcej kłopotu?
Oleh Poliakov: Całkiem na poważnie i odpowiedzialnie wnioskuję, że kocham moich bohaterów, jak tata dzieci, bez względu na to, jakie są! Szczególny sentyment mam do Tomy, bo bardzo trudna i długa była jej droga do wymarzonego szczęścia. Ale kłopoty miałem ze wszystkimi, bez wyjątku. Żeby napisać bodaj kilka zdań o epizodycznym bohaterze, musiałem bardzo dobrze go poczuć, wyobrazić sobie jego biografię, zestawić z innymi bohaterami – co również bywa kłopotliwe!
10. Warszawskie Targi Książki. Oleh reklamuje swoją książkę na stoisku ANAGRAMU
GLK.: Czy dostałeś już jakieś propozycje, co do jej ekranizacji, bo "Niewolnice" są tak napisane jakby stanowiły gotowy scenariusz?
Oleh Poliakov: O sfilmowaniu „Tekli” mówiono mi na Ukrainie wielokrotnie, wspominał też o tym tłumacz na język polski, a ty. Myślę więc, że faktycznie warto! Na razie nie dostałem żadnej propozycji, ale jestem na nią gotowy.
GLK.: Właściwie powinienem zacząć od pytania, jak trafiłeś na swojego polskiego wydawcę - Magdę Koperską z Anagramu i jak długo trwał przekład licząc od daty zawarcia umowy i czy twoja powieść dostała jakieś ministerialne wsparcie?
Oleh Poliakov: Wszystko zaczęło się od tego, że przetłumaczyłem około 15 stron powieści i wysłałem do różnych wydawnictw w Polsce, które znalazłem w internecie. Bardzo szybko otrzymałem odpowiedź od dyrektora wydawnictwa ANAGRAM, Magdaleny Koperskiej. W treści pisma było czuć, że bardzo spodobały jej się przetłumaczone fragmenty. I odpisała, że chciałaby wydać w nowej serii „Proza świata”. Tłumaczenie trwało wiele miesięcy, ściśle współpracowałem z tłumaczem, Witalijem Miskovem. Niektóre fragmenty dostosowaliśmy do potrzeb polskiego odbiorcy, a niektóre zostawiliśmy niezmienionymi. Chcę zapewnić, że polskie tłumaczenie jest lepsze niż wersja ukraińska. Sponsorem tego projektu jest Szwajcarska Fundacja Redukcji Ryzyka, która wspiera między innymi międzynarodowe tłumaczenia literatury.
GLK.: Czy przychyliłbyś się do zdania, iż "Niewolnice i przyjaciele pani Tekli to również satyra, pastisz różnych ruchów New Age czy
też Tajnych Stowarzyszeń oferujących "szybki rozwój duchowy"?
Oleh Poliakov: Jeszcze nigdy nie rozmawiałem na ten temat, ale myślę, że w jakimś znaczeniu tak jest. W wielkim „Klubie długonosych ślicznotek” możemy zobaczyć cień tych wszystkich nowoczesnych europejskich ruchów z zatartymi moralnymi granicami, które spekulują na ludzkich komleksach, które często są zamaskowanymi projektami biznesowymi, jedynie dla chęci wzbogacenia się ich założycieli. Jednak projekt Tekli różni się od tych wszystkich New Age tym, że naprawdę ma szczytny cel: poszerzyć ludzką świadomość o pięknie, charytatywności, miłości w najszerszym tego słowa znaczeniu. Tekli praktycznie udało się zrealizować swój zamysł, ale zapłaciła za to wielką cenę: śmiercią jednej z członkiń klubu; była to wielka egzystencjalna trauma dla niej samej.
GLK.: Wiem, że jest dalszy ciąg "Niewolnic.." Podobno będzie tam wątek wojny na wschodzie Ukrainy?
Oleh Poliakov: Wiesz, ja już wycisnąłem ze swoich bohaterów, jak z cytryny, wszystkie soki dlatego nie ma mowy o kontynuacji. Wydałem już drugą powieść, zatytułowaną „Kroniki mglistej Troi”, ale to zupełnie inna książka, którą z pierwszą lączy tylko miasto Kijów. W trzeciej książce, która ma wyjść drukiem we wrześniu 2019 na Lwowskie Forum Wydawnictw (czyli Ukraińskie Narodowe Targi Książki), uwzględniłem pewne echa wojny na wschodzie, ale przede wszystkim piszę o kijowskim Majdanie z lat 2013-2014, znanym w świecie jako Majdan Godności. W tej powieści spróbowałem połączyć chimeryczną prozę i ostrą socialną problematykę – jestem ciekawy, co z tego wyszło?
GLK.: Tradycyjne moje pytanie z odrobiną autoreklamy: Gdybyś mógł w paru zdaniach zachęcić polskich czytelników do sięgnięcia właśnie po twoją książkę, co byś im powiedział?
Oleh Poliakov: To książka o wewnętrznych tragediach i poszukiwaniu siebie, o losie i przypadku, o świecie wysokiej mody i prowincji, o technologiach przyszłości i duchach przeszłości, a także o prawie wszechświata: na jaką miarę miłości jesteś zdolny – taka będzie twoja nagroda. Spodziewam się, że lektura coś czytelnikowi da, a nic nie odbierze. zapraszam do świata „realistycznego magizmu”.
Olwh Poliakov podpisuje swoją powieść |Niewolnice i przyjaciele pani Tekli"
Tłumaczenie Olena Finashuna
Bardzo ci dziękuję za poświęcony mi czas, a polskich czytelników zachęcam do lektury "Niewolnic i przyjaciół pani Tekli" Oleha Poliakova, gdyż zaręczam, iź będziecie mile zaskoczeni, że na Ukrainie ukazuje tyle znakomitych powieści, w tym świetny debiut Oleha.
Z Olehem Poliakovem rozmawiał red. Gabriel Leonard Kamiński
Zdjęcia: Facebook/ ANAGRAM