Staram się śledzić na bieżąco większość ważnych wydarzeń sportowych, jednak piłkę nożną lubię najbardziej. - rozmowa z Patrycjuszem Pilawskim, autorem "Historii polskiej piłki nożnej. Quiz"
Redakcja Portalu Księgarskiego zaprasza do lektury rozmowy z Patrycjuszem Pilawskim, autorem książki "Historia polslkiej piłki nożnej. Quiz" opublikowanej przez krakowską Oficynę Wydawniczą IMPULS.
Gabriel Leonard Kamiński: Czy piłka nożna jest pańską ulubioną dziedziną sportu? Co to dla Pana jako językoznawcy osobiście znaczy?
Patrycjusz Pilawski: Staram się śledzić na bieżąco większość ważnych wydarzeń sportowych, jednak piłkę nożną lubię najbardziej. Emocje towarzyszące meczowi piłkarskiemu są niepowtarzalne, podobnie jak jedyna w swoim rodzaju jest estetyka tej gry: efektowne dryblingi, parady bramkarzy, perfekcyjnie wykonywane rzuty wolne…Jestem językoznawcą samoukiem, więc mogę jedynie powtórzyć za Jerzym Pilchem, że „Nie da się piłki nożnej opisać za pomocą świata albo z pomocą języków wziętych ze świata, bo to rozrzedza temat. Natomiast językiem piłki nożnej można bardzo wiele powiedzieć o świecie”.
GLK: Skąd pomysł na książkę o historii polskiej piłki nożnej w formie quizu?
Patrycjusz Pilawski: Rynek wydawniczy obfituje w monografie poświęcone polskiej piłce nożnej, więc uznałem, że pisanie kolejnej tego rodzaju publikacji mija się z celem. Quiz – jako forma rozrywki i jednocześnie wyzwanie intelektualne – jest poznawczo bardziej angażujący niż kilkusetstronicowe opracowanie pełne tabel i statystyk.
GLK.: Pańskie domeny to język, leksykografia, ortografia. Czy nie uważa Pan, iż subkultura kibiców często posługuje się własnym językiem? Nie kusi Pana, żeby opracować Słownik slangu kibolskiego? Czy jest to w ogóle możliwe?
Patrycjusz Pilawski: Na taki pomysł wpadli już sami kibice, tworząc na forach internetowych odpowiednie wątki. Obawiam się jednak, że liczba leksemów tam występujących nie wystarczyłaby do opracowania profesjonalnego słownika. Proponowałbym raczej stworzenie Słownika slangu piłkarskiego. Że jest to możliwe, udowodnił były piłkarz Legii Warszawa, a obecnie dziennikarz sportowy – Marcin Rosłoń.
GLK.: Który okres uważa Pan osobiście za najciekawszy dla polskiej piłki nożnej: ten przedwojenny, kiedy tworzyły się jej zręby i legenda, czy powojenny?
Patrycjusz Pilawski: Za najciekawsze uważam lata 70. i 80. XX wieku, bo właśnie wtedy miały miejsce największe sukcesy – reprezentacyjne i klubowe. Niestety, złota era polskiej piłki skończyła się na mistrzostwach świata w Meksyku w roku 1986. Zapowiedzią jej kontynuacji wydawał się srebrny medal wywalczony przez naszych piłkarzy na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, jednak nic takiego nie nastąpiło. Na otarcie łez pozostaje czterokrotny awans do mistrzostw Europy w XXI wieku, co nie udało się drużynie Górskiego ani Piechniczka.
GLK.: Czy nie uważa Pan, iż polscy piłkarze, szczególnie ci z drużyny Górskiego i Deyny, nie mieli do końca szczęścia w swojej karierze zawodowej? Na przykład Lubański po kontuzji w meczu z Anglią nie odzyskał tak naprawdę swojej szczytowej formy (wcześniej oferowano za niego milion dolarów, ale egzekutywa PZPR nie wyraziła na ten transfer zgody), a Deyna zginął tragicznie w wypadku samochodowym.
Patrycjusz Pilawski: Lubański za szybko chciał odzyskać formę po kontuzji, ćwicząc w kamizelkach z kilkukilogramowym obciążeniem. Po latach sam przyznał, że przesadził z intensywnością treningu, przez co mogło dojść do trwałego kalectwa. Na pewno szkoda, że tak wybitny napastnik nie został zawodnikiem klubu z europejskiej czołówki. KSC Lokeren czy Valenciennes FC, których barwy reprezentował, z pewnością do niej nie należą. Nieco inne były losy Kazimierza Deyny. Został piłkarzem jednej z lepszych drużyn klubowych w Anglii, ale dopiero w wieku 31 lat. Na domiar złego styl gry Manchesteru City, oparty na strategii kick and rush, zupełnie mu nie odpowiadał. Należy jednak pamiętać, że Deyna trafił do tego klubu jako piłkarz spełniony, z wieloma osiągnięciami. Na tym tle przygoda z ligą angielską jawi się jako mało znaczący epizod w jego karierze. W jednym z wywiadów przyznał nawet, że sportowo osiągnął w życiu prawie wszystko, co chciał, i że ma ze swojej kariery dość satysfakcji.
GLK.: Do Portalu Księgarskiego wielu młodych literatów przesyła swoje pierwociny literackie, najczęściej są to powieści fantasy. Naśladują Tolkiena, Gwiezdne wojny, chcą stworzyć własny alternatywny świat. Co by Pan radził takim młodym pisarzom? Od czego powinni zacząć?
Patrycjusz Pilawski: Przede wszystkim pisanie powinno wynikać z talentu, a nie z chęci zobaczenia swojej książki na półce w empiku. Wielu młodych adeptów pióra chciałoby być drugim Tolkienem, Lemem czy Sapkowskim, zamiast napisać coś w miarę oryginalnego. Parafrazując znany cytat, można powiedzieć, że w literaturze warto płynąć pod prąd, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się płynąć z prądem, ale nie warto.
GLK.: Gdyby miał Pan w kilku zdaniach zareklamować swoją książkę nie tylko naszym czytelnikom, dlaczego powinni sięgnąć po Historię polskiej piłki nożnej. Quiz, co by im Pan powiedział?
Patrycjusz Pilawski: Autopromocja nie jest moją mocną stroną, ale jeśli koniecznie muszę coś powiedzieć na temat swojej książki, poprzestanę na stwierdzeniu, że opracowany przeze mnie quiz to solidna dawka wiedzy o tym, co w polskiej piłce najważniejsze i najciekawsze.
Dziękuję za interesującą rozmowę
Gabriel Leonard Kamiński