Wyniki konkursu Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY
Wyniki konkursu - Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY. Jury graficzne w składzie Joanna Olech, Grażka Lange,Tomasz Broda przyznało następujące nagrody:
Nagrody graficzne w konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2019:
Jacek Ambrożewski oraz Zosia Frankowska za ilustracje i projekt graficzny do książki "Podróżnicy. Wielkie wyprawy Polaków", Wydawnictwo Dwie Siostry
Opis: Dżungle i wzburzone morza, śnieżne zbocza Himalajów i meandry Amazonki, ogromne żółwie i karawany wielbłądów. Pokonywanie przestrzeni na piechotę i rowerem, koleją i
samolotem, okrętem i kajakiem, czym się da, jak się da i dokąd się da. Podróże i podróżnicy. Precyzyjnie narysowana opowieść, ze swadą i znajomością tematu, swoistym wdziękiem i przerysowaniem, które potrafią więcej powiedzieć o urodzie i złożoności świata niż najdłuższy tekst.
Doskonałe połączenie ilustracji i narracji obrazem autorstwa Jacka Ambrożewskiego i Zosi Frankowskiej z adekwatnym projektem graficznym i pełną przygód opowieścią Andrzeja Fedorowicza. Dałam się wciągnąć! Te śnieżyce, szczeliny skalne, wiatr w oczy, upał i ulewa. Każda historia dzieje się w innym krańcu świata, jak to w podróży, i jest narysowana w innej, ograniczonej skali kolorystycznej, co czyni sztuczkę jeszcze atrakcyjniejszą i bardziej ekwilibrystyczną. (Grażka Lange)
samolotem, okrętem i kajakiem, czym się da, jak się da i dokąd się da. Podróże i podróżnicy. Precyzyjnie narysowana opowieść, ze swadą i znajomością tematu, swoistym wdziękiem i przerysowaniem, które potrafią więcej powiedzieć o urodzie i złożoności świata niż najdłuższy tekst.
Doskonałe połączenie ilustracji i narracji obrazem autorstwa Jacka Ambrożewskiego i Zosi Frankowskiej z adekwatnym projektem graficznym i pełną przygód opowieścią Andrzeja Fedorowicza. Dałam się wciągnąć! Te śnieżyce, szczeliny skalne, wiatr w oczy, upał i ulewa. Każda historia dzieje się w innym krańcu świata, jak to w podróży, i jest narysowana w innej, ograniczonej skali kolorystycznej, co czyni sztuczkę jeszcze atrakcyjniejszą i bardziej ekwilibrystyczną. (Grażka Lange)
Monika Hanulak za książkę obrazkową "Homo Lector" kalendarz na 13 miesięcy,wydawnictwo Wytwórnia
Opis: Książka Roku 2019 wybrana, pędzę na dworzec, odjazd. Wokół ludzie z nosami w smartfonach. Liczę smartfony w całym wagonie – ho, ho! Książek: zero. U tegorocznej laureatki, ilustratorki Moniki Hanulak, książkę czyta goryl. Człekokształtny tak się zatopił w lekturze, że zapomniał o bożym świecie. Wokół hula zima, leją się strugi deszczu, a nasz bohater nie może się oderwać od książki. Może czyta Darwina albo komiks o King Kongu?
Obsypany wiosennym kwieciem, obżarty czereśniami, rozwalony na plaży, pławiący się w morzu, przytulony do swojego małego towarzysza, królika (może czytają Alicję?), zasypany śniegiem – bije rekordy czytelnictwa przez cały rok. Może dlatego książka „Homo lector” wygląda jak kalendarz, który możemy powiesić na ścianie? Kalendarium jest tu umowne, zamiast niego mamy właściwie puste miejsce, możemy sobie wpisać dowolny rok, miesiąc, dzień, bo kiedy czytamy, czas przestaje się liczyć. I o tym też jest ta książka. Motyla noga
, to w końcu książka czy kalendarz? To książka, która ma formę kalendarza, bo jej bohaterem jest również czas. To książka bez słów, gdzie same ilustracje układają się w opowieść o bohaterze i jego pasji i o spotkaniu kultury z naturą. To książka, która stawia proste i ważne pytania i woła: ludzie, bierzcie przykład z tej małpy, czytajcie!
Hanulak, niech cię diabli! (Tomasz Broda)
Obsypany wiosennym kwieciem, obżarty czereśniami, rozwalony na plaży, pławiący się w morzu, przytulony do swojego małego towarzysza, królika (może czytają Alicję?), zasypany śniegiem – bije rekordy czytelnictwa przez cały rok. Może dlatego książka „Homo lector” wygląda jak kalendarz, który możemy powiesić na ścianie? Kalendarium jest tu umowne, zamiast niego mamy właściwie puste miejsce, możemy sobie wpisać dowolny rok, miesiąc, dzień, bo kiedy czytamy, czas przestaje się liczyć. I o tym też jest ta książka. Motyla noga
, to w końcu książka czy kalendarz? To książka, która ma formę kalendarza, bo jej bohaterem jest również czas. To książka bez słów, gdzie same ilustracje układają się w opowieść o bohaterze i jego pasji i o spotkaniu kultury z naturą. To książka, która stawia proste i ważne pytania i woła: ludzie, bierzcie przykład z tej małpy, czytajcie!
Hanulak, niech cię diabli! (Tomasz Broda)
Wyróżnienia graficzne w konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2019:
Ala Bankroft za ilustracje oraz Ewa Stiasny za projekt graficzny do książki "Widziałem pięknego dzięcioła", Wydawnictwo Dwie Siostry
Opis: Wakacyjny zeszyt chłopca z codziennymi jednozdaniowymi wpisami. Wakacje jak to wakacje – kończą się pierwszego września. Cała rzecz polega jednak na tym, że jest to lato 1939 roku i po tych wakacjach świat już nigdy nie miał być taki jak wcześniej. A pełnokrwiste malarstwo Ali Bankroft pokazuje urodę i nastrój wakacji zamieniające się w nieuchronny upadek świata spowodowany wybuchem wojny. Nieoczekiwane zderzenie dwóch różnych narracji i języków. Przemyślana i dojrzała opowieść obrazem. (Grażka Lange)
Maria Dek za autorską książkę "Przeplatalińscy", Wydawnictwo Dwie Siostry
Opis: Książka dla najmłodszych, z gatunku „trojaczków”: rozcięte na trzy części kartonowe strony możemy wymiennie układać w nowe konfiguracje – kiedy głowa pozostaje ta sama, zmienia się korpus lub/i nogi postaci. Jednocześnie zamieszczony obok tekst także „gubi” poszczególne człony zdania, zyskując nowe. Tworzą się absurdalne zlepki językowe, na przykład: „Sympatyczna Lucynka / zjada z apetytem / skarpety na bal”. Książka – poza tym, że komiczna i oswajająca dzieci z purnonsensem – namalowana jest z niezwykłą malarską swobodą, która stała się znakiem rozpoznawczym Marii Dek. Nie jest to ilustracja oschła i detaliczna – raczej pokaz umiejętności zdumiewająco szczerej malarki, pozornie naiwnej, której atutem jest prostolinijna świeżość na poły dziecięcego obrazka. Uzbrojona jedynie w pędzel i pudełko akwarelek, ilustratorka przełamuje dyktat perfekcyjnej kreski i fotograficznej wierności naturze. Otwiera przez nami światy, za którymi tęskniliśmy – krainę prostoty, radości, niefrasobliwego żartu. Kulfoniaste, groteskowe postaci Marii Dek sportretowane są z humorem i czułością. To rzadka i poszukiwana umiejętność. (Joanna Olech)
Małgorzata Dmitrukza ilustracje i Maciej Trzebiecki za opracowanie graficzne książki "Wojtek", wydawnictwo Agora
Opis: Napięcie jak u Hitchcocka, przemoc jak u Peckinpaha, nagromadzenie morderców, sadystów i psycholi jak we wszystkich filmach Quentina Tarantino. Przerywam co chwila lekturę, bo nie daję rady. Szukam czegoś, czym mógłbym im wszystkim rozwalić łby. Ta siekiera z piwnicy będzie dobra. No to teraz: – Który podniósł swoją łapę na Wojtka? Czytam książkę Wojciecha Mikołuszki „Wojtek”. Bohater, bocian, bociek, kochane polskie ptaszysko, właśnie doleciał do celu podróży, Afryki, odwalił robotę naprawdę heroiczną, zaliczył survival i lot z milionem przeszkód, a tu, gdzie miało być tak dobrze... nie, przeczytajcie lepiej sami. Ja wymiękam, biorę głęboki oddech i siadam do pisania. Ale jak tu przelać na papier wysiłek liczony w tysiącach kilometrów? Jak opisać stres kogoś, do kogo co chwilę ktoś strzela, zatruwa chemią, dusi śmieciem; strach, od którego można dostać obłędu?
Z okładki książki łypie na nas okiem bocian na tle rozwibrowanego nieba. Powietrze faluje jak na obrazach Van Gogha. Gęsta materia przypomina pociągnięcia pędzla i warstwy grubo kładzionej farby. Ale to nie farba, nie pędzel i nie Van Gogh, tylko Małgorzata Dmitruk i jej wyszywane ilustracje. Wyszywane pracowicie, w pocie czoła, aż się prosi, żeby wysiłek autorki porównać do lotu bociana. Popatrzcie na te tysiące misternych linii, utkanych pieczołowicie z kłębów nitek, wełny i Bóg wie czego. Wyobraźcie sobie, ile tu trzeba czasu, cierpliwości, dyscypliny. Ja się poddaję już przy próbie nawlekania igły. Ale to nie są równo prowadzone ściegi, lecz ekspresyjna materia, której bliżej do Pollocka niż do haftu z Cepelii. Tu gęsto nie tylko od nitek, ale i od emocji. Czytam tę książkę i czuję nie tylko każde machnięcie bocianiego skrzydła, ale też każdy ruch igły Małgorzaty Dmitruk. (Tomasz Broda)
Z okładki książki łypie na nas okiem bocian na tle rozwibrowanego nieba. Powietrze faluje jak na obrazach Van Gogha. Gęsta materia przypomina pociągnięcia pędzla i warstwy grubo kładzionej farby. Ale to nie farba, nie pędzel i nie Van Gogh, tylko Małgorzata Dmitruk i jej wyszywane ilustracje. Wyszywane pracowicie, w pocie czoła, aż się prosi, żeby wysiłek autorki porównać do lotu bociana. Popatrzcie na te tysiące misternych linii, utkanych pieczołowicie z kłębów nitek, wełny i Bóg wie czego. Wyobraźcie sobie, ile tu trzeba czasu, cierpliwości, dyscypliny. Ja się poddaję już przy próbie nawlekania igły. Ale to nie są równo prowadzone ściegi, lecz ekspresyjna materia, której bliżej do Pollocka niż do haftu z Cepelii. Tu gęsto nie tylko od nitek, ale i od emocji. Czytam tę książkę i czuję nie tylko każde machnięcie bocianiego skrzydła, ale też każdy ruch igły Małgorzaty Dmitruk. (Tomasz Broda)
Gosia Herba za ilustracje do książki "Balonowa 5", Wydawnictwo Egmont Polska
Opis: Słodka, ale nie przesłodzona. Nowoczesna, ale niewynosząca się ponad głowy dzieci. Ta pełna wdzięku, bezpretensjonalna książka to wspaniale ilustrowana „lista lokatorów” kamienicy pod adresem Balonowa 5. Co mieszkanie, to inne zwierzątko – od tyciej rodziny Pająków po pękatego Hipopotama. Każde z nich ma swoje nawyki, hobby, obyczaje: Nietoperz ćwiczy taniec, Czarna Pantera pielęgnuje kwiaty, a Żaby rapują... Każdy lokator urządza mieszkanie po swojemu, a ilustratorka Gosia Herba mebluje kolorową kredką niewielkie metraże, nadając im indywidualny, ekscentryczny rys i klimat oswojonego domostwa. Rytmy, wyliczanki, mnóstwo detali – graficzka kreatywnie i ze swobodą używa ulubionych przez dzieci „grepsów” i sztuczek. Rysunki, nawiązujące do estetyki lat 60., przywodzą na myśl szczytowe osiągnięcia polskiej szkoły ilustracji, która rządziła naszą wyobraźnią na długo przed epoką komputerowych programów graficznych. „Analogowy” charakter rysunku, ślad narzędzia, gest kredki na papierze to zwiastun wyczekiwanej odmiany po dekadzie dominacji tabletu i komputerowej myszy. Dotychczas te dwa media prowadziły nierówną walkę, dzisiaj kredka i pędzel zyskują na znaczeniu – hand made jest na fali
. Gosia Herba ma własny, rozpoznawalny styl – pogodny i przyjazny, a jednocześnie daleki od przymilnej słodyczy kiczu. Okraszone poczuciem humoru rysowniczki ilustracje to udany mariaż ilustratorskiej swobody i dezynwoltury z empatią skierowaną ku dziecku. (Joanna Olech)
Opis: Słodka, ale nie przesłodzona. Nowoczesna, ale niewynosząca się ponad głowy dzieci. Ta pełna wdzięku, bezpretensjonalna książka to wspaniale ilustrowana „lista lokatorów” kamienicy pod adresem Balonowa 5. Co mieszkanie, to inne zwierzątko – od tyciej rodziny Pająków po pękatego Hipopotama. Każde z nich ma swoje nawyki, hobby, obyczaje: Nietoperz ćwiczy taniec, Czarna Pantera pielęgnuje kwiaty, a Żaby rapują... Każdy lokator urządza mieszkanie po swojemu, a ilustratorka Gosia Herba mebluje kolorową kredką niewielkie metraże, nadając im indywidualny, ekscentryczny rys i klimat oswojonego domostwa. Rytmy, wyliczanki, mnóstwo detali – graficzka kreatywnie i ze swobodą używa ulubionych przez dzieci „grepsów” i sztuczek. Rysunki, nawiązujące do estetyki lat 60., przywodzą na myśl szczytowe osiągnięcia polskiej szkoły ilustracji, która rządziła naszą wyobraźnią na długo przed epoką komputerowych programów graficznych. „Analogowy” charakter rysunku, ślad narzędzia, gest kredki na papierze to zwiastun wyczekiwanej odmiany po dekadzie dominacji tabletu i komputerowej myszy. Dotychczas te dwa media prowadziły nierówną walkę, dzisiaj kredka i pędzel zyskują na znaczeniu – hand made jest na fali
. Gosia Herba ma własny, rozpoznawalny styl – pogodny i przyjazny, a jednocześnie daleki od przymilnej słodyczy kiczu. Okraszone poczuciem humoru rysowniczki ilustracje to udany mariaż ilustratorskiej swobody i dezynwoltury z empatią skierowaną ku dziecku. (Joanna Olech)
Pozostałe nominacje graficzne w konkursie Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY:
Agata Dudek oraz Małgorzata Nowak (Acapulco Studio)za ilustracje i projekt graficzny do książki "Archistoria. Opowieść o architekturze", wydawnictwo Muchomor
Opis: Książka o architekturze będąca znakomitym przykładem „architektury książki”. Udany przykład ilustracji funkcjonalnej, użytkowej , która nie pcha się przed orkiestrę, ale podąża za edukacyjną treścią, wzmacniając to, co warte podkreślenia, dodając „witaminy” solennemu wykładowi i porządkując ogromną liczbę informacji. Taki graficzny akompaniament – harmonijny i klarowny – to dla autora/autorki tekstu jak wygrana na loterii. „Archistoria” jest adresowanym do młodych czytelników i czytelniczek wykładem o stylach i technikach mo
numentalnego budownictwa, a także o pionierskich projektach inżynieryjnych. „Siostry Acapulco” – Agata Dudek i Małgorzata Nowak – nadały dziesiątkom architektonicznych obiektów, o których mowa w tekście, kształt prostych ikon. Syntetyczne, spójne stylistycznie znaki, logicznie pogrupowane, sprzyjają zapamiętywaniu. Typografia, układ kolumn, dobór fontu – wszystko tu służy merytorycznej zawartości, czyni ją przystępną. Dla odmiany duże, barwne rozkładówki stanowią przeciwwagę dla drobnych ilustracji śródtekstowych i wprowadzają elementy humorystyczne, groteskowe. Mądre operowanie bielą kartki, duże marginesy i matowy, elegancki papier – każda składowa layoutu współgra z geometrycznym charakterem ilustracji i skąpą, elegancką gamą kolorystyczną. Studio Acapulco nie tylko czyta ze zrozumieni em, ale potrafi też po mistrzowsku przełożyć czytany tekst na uniwersalny, znany nam wszystkim język obrazka. (Joanna Olech)
Opis: Książka o architekturze będąca znakomitym przykładem „architektury książki”. Udany przykład ilustracji funkcjonalnej, użytkowej , która nie pcha się przed orkiestrę, ale podąża za edukacyjną treścią, wzmacniając to, co warte podkreślenia, dodając „witaminy” solennemu wykładowi i porządkując ogromną liczbę informacji. Taki graficzny akompaniament – harmonijny i klarowny – to dla autora/autorki tekstu jak wygrana na loterii. „Archistoria” jest adresowanym do młodych czytelników i czytelniczek wykładem o stylach i technikach mo
numentalnego budownictwa, a także o pionierskich projektach inżynieryjnych. „Siostry Acapulco” – Agata Dudek i Małgorzata Nowak – nadały dziesiątkom architektonicznych obiektów, o których mowa w tekście, kształt prostych ikon. Syntetyczne, spójne stylistycznie znaki, logicznie pogrupowane, sprzyjają zapamiętywaniu. Typografia, układ kolumn, dobór fontu – wszystko tu służy merytorycznej zawartości, czyni ją przystępną. Dla odmiany duże, barwne rozkładówki stanowią przeciwwagę dla drobnych ilustracji śródtekstowych i wprowadzają elementy humorystyczne, groteskowe. Mądre operowanie bielą kartki, duże marginesy i matowy, elegancki papier – każda składowa layoutu współgra z geometrycznym charakterem ilustracji i skąpą, elegancką gamą kolorystyczną. Studio Acapulco nie tylko czyta ze zrozumieni em, ale potrafi też po mistrzowsku przełożyć czytany tekst na uniwersalny, znany nam wszystkim język obrazka. (Joanna Olech)
Zosia Frankowska za ilustracje do książki "Great! Wielka Brytania dla dociekliwych", Wydawnictwo Dwie Siostry
Opis: Najlepszy był ten, który serwował jedzenie z trumny; inny, który malował krowom kwiatowe wzory, też był niezły. W książce Tiny Oziewicz „Great! Wielka Brytania dla dociekliwych” najbardziej lubię rozdział o angielskich ekscentrykach. I choć trochę szkoda, że całaksiążka niejest spisem arystokratów dziwolągów, to i tak ten przewodnik po Wielkiej Brytanii czyta i ogląda się znakomicie. Przewodnik? Bez adresówrestauracji i hoteli z gwiazdkami? Bez zaznaczonych punktów widokowych? Bez zdjęć? Właśnie bez zdjęć! Zamiast nich są rysunki i odręcznatypografia Zosi Frankowskiej, dzięki którym czujemy się, jakbyśmy oglądali szkicownik podróżnika. Miłośnikom Pascala i Michelina mówimy good bye i przenosimy się do naszego rysunkowego świata. Tu mewa podkrada nam frytki, które pałaszujemy nad brzegiem morza, tamcałkiem zwyczajnie wyglądający ludzie zasuwają gdzieś, trzymając pod pachami łabędzie. Jest i królowa, która wygląda jak narysowana naserwetce, i nawet Banksy się załapał – pozuje naszej ilustratorce podczas jednej z akcji. Dzięki tym spontanicznym, niewymuszonym szkicomi całej szacie graficznej książka nabiera charakteru subiektywnej opowieści. Zupełnie, jakbyśmy snuli się z autorkami po wrzosowiskach, wiosłowali w kajaku na Tamizie, bawili się w wikingów w Yorku, a potem umówili się na pogaduchy o tym, jak ohydne śniadania jedzą Angole, ale za to te ich crumble z kruszonką – palce lizać! (Tomasz Broda)
Marianna Oklejak za autorską książkę "No to gramy! Muzyczna awantura od Little Richarda do Björk", Wydawnictwo Egmont Polska
Opis: Budząca szacunek, tytaniczna robota ilustratorska – obszerne kompendium wiedzy o współczesnej muzyce rozrywkowej. 130 stron dużego formatu jest w istocie kompletnym, profesjonalnym leksykonem, ubranym w kształt picturebooka. Ten album to uporządkowany zgiełk – między okładkami zgromadzono setki twarzy, postaci, kostiumów i instrumentów. Marianna Oklejak nadała książce formę komiksu, suto okraszonego „dymkami”. Graficzka do każdej muzycznej osobowości przypisała odrębny, indywidualny charakter kreski, różnicując siłę gestu i gamę kolorystyczną. Tonacje pastelowe kontra drapieżne, nuty sentymentalne versus metalowe – wszelkie odcienie muzyki znalazły tu swój wizualny ekwiwalent. Ilustracja Oklejak ma charakter pop – jest szybka, stanowcza, szalona. I chociaż nawiązuje do nietrwałej, doraźnej kultury „jednorazowego użytku”, to jest zdumiewająco pomocna i rzetelna w portretowaniu gwiazd muzyki rozrywkowej – bez trudu identyfikujemy gigantów rocka, disco, punka... Merytoryczna zawartość książki jest esencjonalna, dowcipna, kompetentna – a przy tym skrojona na potrzeby młodych czytelników, tak w warstwie tekstowej, jak i wizualnej. (Joanna Olech)
Dawid Ryski za opracowanie graficzne i ilustracyjne książki "Książka otwarta na świat. Podróż po Muzeum Emigracji i nie tylko", Muzeum Emigracji w Gdyni.
Opis: Otwarcie granic nie oznacza jedynie, że z Polski można wyjechać – można także do niej przyjechać”. Trzy w jednym – książka aktywnościowa, edukacyjna i przewodnik nie tylko po Muzeum Emigracji w Gdyni, ale też po temacie aktualnym i trudnym: EMIGRACJA. Praca zespołowa, która nie dość, że nie gubi ostrości i złożoności przedstawionego problemu, to jeszcze uzyskała spójny i atrakcyjny kształt wizualny dzięki Dawidowi Ryskiemu. Staranna i bogata edytorsko. (Grażka Lange)
Dawid Ryski za opracowanie graficzne i ilustracyjne książki "Książka otwarta na świat. Podróż po Muzeum Emigracji i nie tylko", Muzeum Emigracji w Gdyni.
Opis: Otwarcie granic nie oznacza jedynie, że z Polski można wyjechać – można także do niej przyjechać”. Trzy w jednym – książka aktywnościowa, edukacyjna i przewodnik nie tylko po Muzeum Emigracji w Gdyni, ale też po temacie aktualnym i trudnym: EMIGRACJA. Praca zespołowa, która nie dość, że nie gubi ostrości i złożoności przedstawionego problemu, to jeszcze uzyskała spójny i atrakcyjny kształt wizualny dzięki Dawidowi Ryskiemu. Staranna i bogata edytorsko. (Grażka Lange)
Juryliterackie w składzie Maciej Skowera, Justyna Deszcz - Tryhubczak i Joanna Żygowska przyznało następujące nagrody:
Nagrody literackie w konkursie Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY - za książkę dla dzieci:
Marta Kisiel za "Małe Licho i anioł z kamienia", Grupa Wydawnicza Foksal, wydawnictwo Wilga
Marta Kisiel za "Małe Licho i anioł z kamienia", Grupa Wydawnicza Foksal, wydawnictwo Wilga
Opis: W drugim tomie cyklu o Bożydarze Antonim Jekiełłku Marta Kisiel wznosi się na wyżyny pisarskiej wyobraźni (i humoru!), proponując opowieść jeszcze zabawniejszą i bardziej wzruszającą niż „Małe Licho i tajemnica Niebożątka”. Wraz z nadejściem Bożego Narodzenia w niezwykłym domu, który oprócz ludzi zamieszkują niezwykłe istoty różnej proweniencji, zaczyna się seria niefortunnych zdarzeń: anioł Tsadkiel nie przyjmuje prezentu od Bożka, wuj Konrad łapie półpaśca, a Małe Licho i potwór Krakers zaczynają chorować na ospę. Chcąc nie chcąc, główny bohater – „pół chłopiec, pół widmo” – musi wyjechać na ferie do położonego w lesie domostwa cioci Ody (dobrze znanej fanom i fankom serii Dożywocie, a tajemniczej dla tych czytelników i czytelniczek, którzy swoją przygodę z pisarstwem Marty Kisiel za częli później).
Bożkowi towarzyszy Tsadkiel, na pierwszy rzut oka – niezbyt dobry kompan, zważywszy na jego trudny charakter i postępowanie podczas Wigilii („Doprawdy... alleluja!” – wykrzyknąłby zapewne anioł). Tak zostaje wprawiona w ruch karuzela zdarzeń i kulturowych nawiązań (pisarka po raz kolejny twórczo przetwarza literaturę romantyczną, ale nie tylko!), na
której wirują komiczny czort Bazyl i jego matka Ossa, demoniczne istoty z piekła rodem, dobroduszna wiła, kochający wiersze gość z zaświatów i wreszcie on, zastygły pośrodku stawu tytułowy anioł o pozornie kamiennym sercu; stróż, któremu trzeba ruszyć na ratunek. Choć wszystko rozgrywa się w zimowej scenerii, po lekturze tej wyrażającej pochwałę różnorodności historii o stereotypach robi się nieco cieplej – okazuje się bowiem, że najważniejsze są nie różnice, a to, co łączy ludzi, potwory, anioły... i czorty! (Maciej Skowera)
Bożkowi towarzyszy Tsadkiel, na pierwszy rzut oka – niezbyt dobry kompan, zważywszy na jego trudny charakter i postępowanie podczas Wigilii („Doprawdy... alleluja!” – wykrzyknąłby zapewne anioł). Tak zostaje wprawiona w ruch karuzela zdarzeń i kulturowych nawiązań (pisarka po raz kolejny twórczo przetwarza literaturę romantyczną, ale nie tylko!), na
której wirują komiczny czort Bazyl i jego matka Ossa, demoniczne istoty z piekła rodem, dobroduszna wiła, kochający wiersze gość z zaświatów i wreszcie on, zastygły pośrodku stawu tytułowy anioł o pozornie kamiennym sercu; stróż, któremu trzeba ruszyć na ratunek. Choć wszystko rozgrywa się w zimowej scenerii, po lekturze tej wyrażającej pochwałę różnorodności historii o stereotypach robi się nieco cieplej – okazuje się bowiem, że najważniejsze są nie różnice, a to, co łączy ludzi, potwory, anioły... i czorty! (Maciej Skowera)
Za książkę dla młodzieży:
Agnieszka Wolny - Hamkało za "Lato Adeli", Wydawnictwo Hokus-Pokus
Opis: Zwyczajne blokowisko, zwyczajne lato, choć może tym razem nieco bardziej lepkie – od gorąca i wrażeń. Czas długich dni, ciepłych nocy; świat z dorosłymi, choć bez ich realnej obecności. Momenty, kiedy „coś” się wydarza. Co dokładnie? Trudno to nazwać jednym słowem. Agnieszka Wolny-Hamkało odsłania kolejne kadry z życia Adeli. Nie mamy jednak pewności, kim jest bohaterka. Dziewczynką, dziewczyną, kobietą? W końcu – ile ma lat? Nadaje imiona kamieniom, czasami przeklina, bierze długie kąpiele w pianie, biega nago nad rzeką. Miewa sny o erotycznym zabarwieniu (a może to nie sny?). Książka w subtelny i wieloznaczny sposób, choć nie bez wyrazistych obrazów, opisuje skomplikowany proces stawania się z dziecka-dziewczynki dziewczyną, w końcu kobietą. A przede wszystkim samą sobą. Przemiana ta dotyczy ciała, umysłu i wszystkich najdrobniejszych elementów, które wpływają na kształt osobowości. Pierwsze erotyczne doświadczenia Adeli są trochę nieporadne, jeszcze dziewczęce, już prawie dorosłe, przeżyte cieleśnie lub we własnej fantazji. Wielowymiarowość tych obrazów gwarantuje język. Wolny-Hamkało pisze w sposób bezkompromisowy, a jej wyobraźnia poetycka jest odporna na przewidywalne skojarzenia
i połączenia słów, które nie powodują lawiny asocjacji. Lato Adeli to także małe, letnie studium spojrzenia, które rozgrywa się w czasie, gdy nosi się lekkie ubrania, a noce spędza na balkonach. Spojrzenia stają się wtedy niejednoznaczne – zawłaszczające, ale także upragnione, potwierdzające zarówno atrakcyjność, jak i sam fakt istnienia. (Joanna Żygowska)
i połączenia słów, które nie powodują lawiny asocjacji. Lato Adeli to także małe, letnie studium spojrzenia, które rozgrywa się w czasie, gdy nosi się lekkie ubrania, a noce spędza na balkonach. Spojrzenia stają się wtedy niejednoznaczne – zawłaszczające, ale także upragnione, potwierdzające zarówno atrakcyjność, jak i sam fakt istnienia. (Joanna Żygowska)
Wyróżnienia literackie w konkursie Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY:
Ewa Jałochowska za książkę "Smutek mamuta. Prawie wszystkie mity świata.Rozmowy z Jędrkiem", Wydawnictwo Nisza
Opis: Ludzie od zarania dziejów opowiadają sobie historie. Te wspólne, utrwalone dzięki przekazywaniu z pokolenia na pokolenie, i te znane niewielu: prywatne, intymne, ważne dla określonego kręgu osób, czasami – tylko dwóch. Smutek mamuta przynosi afirmację wytwarzającej się w takiej sytuacji bliskości i empatii. Jest w niej miejsce na głos dziecka i głos dorosłego oraz ich wzajemne oddział ywanie. Czyni to z książki znakomitą lekturę familijną, doskonałą do wspólnego, głośnego czytania przez dzieci i rodziców. Nie jest to przy tym kolejna sztampowa publikacja z mitami dla dzieci, nie jest też jej celem jedynie uwspółcześnienie starych historii. Ewa Jałochowska raczej uważnie przygląda się mitom i przybliża czytelnikom i czytelniczkom dawny sposób myślenia ludzi z różnych części świata; mity są zaś po raz kolejny opowiadane, a nie tylko powtarzane. Smutek mamuta to także świetnie napisana współczesna literatura, opowieść o opowiadaniu, której narrację tworzą głosy mamy i Jędrka. Czytając książkę, nie warto się spieszyć. Każdy rozdział to inna historia, pełna niuansów i krótkich dziecięco-dorosłych rozważań filozoficznych. Autorka z niezwykłą lekkością myśli podejmuje także temat tradycji. Z kolejnych opowieści wyłania się obraz nie tylko tego, co stare, wspólne, przekazywane niegdyś z pokolenia na pokolenie, ale też tego, co współcześnie kontynuowane i stale poszerzane. Mitologicznych narracji o stworzeniu świata było wiele, a będzie jeszcze więcej. Autorka pisze: „Jędrek otworzył oczy i stworzył świat”. (Joanna Żygowska)
Tina Oziewicz za książkę "Awaria elektrowni", Wydawnictwo Dwie Siostry
Tina Oziewicz za książkę "Awaria elektrowni", Wydawnictwo Dwie Siostry
Opis: Szeroko dyskutowane problemy ze smogiem, tak dokuczliwe dla mieszkańców wielu polskich miast, mogą przysłonić inną ważną kwestię: zanieczyszczenie sztucznym światłem, które ma negatywny wpływ na życie przyrody i człowieka. Awaria elektrowni zaprasza czytelników i czytelniczki do wyobrażenia sobie nocy bez świateł spowodowanej nagłym brakiem prądu w mieście. Przy czym nie chodzi tu o refleksję jedynie z punktu widzenia człowieka, być może zachwyconego rozgwieżdżonym niebem, ale jednak wciąż polegającego na latarce w smartfonie. Autorka w niezwykle liryczny, ale również i realistyczny sposób przedstawia tę nieoczekiwaną sytuację także z perspektyw y rosnących w mieście roślin i zamieszkujących je zwierząt. Lisowi, rakowi, żabie, dziwaczkowi jalapa, jeżowi, ćmie, sowie, ropusze, borsuczycy i słonce noc rozświetlona jedynie blaskiem gwiazd i księżyca przynosi wspomnienia lepszego, bezpieczniejszego i pełniejszego życia, które nie zostało jeszcze bezpowrotnie utracone. Dopiero w taką noc dziwaczek otwiera swój kielich, ćma jest wolna od szalonego tańca wokół lamp, a borsucza mama po raz pierwszy wyprowadza swoje dzieci na świat. I chyba nieprzypadkowo ciemne miasto i jego okolice widziane z samolotu mają kształt serca. Awaria elektrowni to piękna, ważna i inspirująca opowieść o nierozerwalności natury i kultury, który ch jesteśmy częścią wraz z innymi istotami żyjącymi wokół nas. (Justyna Deszcz-Tryhubczak)
Małgorzata Strękowska-Zaremba za książkę "Lilana", Wydawnictwo Nasza
Małgorzata Strękowska-Zaremba za książkę "Lilana", Wydawnictwo Nasza
Opis: Małgorzata Strękowska-Zaremba od ponad dekady mistrzowsko wykorzystuje motywy i konwencje gatunkowe właściwe dla rozmaitych odmian fantastyki, aby opowiadać o realnych problemach współczesnych dzieci i nastolatków. Po „Złodziejach snów” i „Domu nie z tej ziemi” autorka podarowuje nieco starszym odbiorcom „Lilanę” – na poły baśniową, a na poły zanurzoną w tradycji horroru historię Natali i, jej rodziców i brata, którzy (urzeczeni? zwabieni?) przeprowadzają się do tytułowej miejscowości. Jest to jednocześnie pełen barw obraz namalowany prozą najwyższej próby; literacki portret ludzi, zwierząt, roślin, budynków, przedmiotów i legend składających się na oniryczno-fantazmatyczną czasoprzestrzeń miasteczka – jednocześnie pociągającą i budzącą grozę. Pisarka, czyniąc z Natalii narratorkę, prowadzi i nteresującą w formie i treści narrację wspomnieniową: gdy czytamy „Lilanę”, mamy wgląd tylko w perspektywę głównej bohaterki; nierzadko czujemy, że dziewczyna nie mówi całej prawdy o wydarzeniach, które stały się jej udziałem; podejrzewamy, że są w jej relacji pęknięcia, puste miejsca, wyrwy. Wspomnienia narratorki, przywoływane przez fotografie z przeszłości, pozwalają na stopniowe rozwikłanie tajemnicy i dostrzeżenie, że pod warstwą sensacyjnej, fantastycznej fabuły kryje się bolesna opowieść o traumie, stracie, żalu i winie, o milczeniu i głosie.
Ostatni rozdział stawia czytelników i czytelniczki przed kolejnym wyzwaniem: odpowiedzią na pytanie, czy to, o czym czytali, jest prawdą, czy też – jak w cytowanym w motcie powieści utworze Taco Hemingwaya – „to wszystko na niby, to wszystko na niby”. (Maciej Skowera)
Ostatni rozdział stawia czytelników i czytelniczki przed kolejnym wyzwaniem: odpowiedzią na pytanie, czy to, o czym czytali, jest prawdą, czy też – jak w cytowanym w motcie powieści utworze Taco Hemingwaya – „to wszystko na niby, to wszystko na niby”. (Maciej Skowera)
Pozostałe nominacje literackie w konkursie Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY:
Justyna Bednarek za książkę "Banda Czarnej Frotté (Skarpetki powracają!)", Wydawnictwo Poradnia K
Justyna Bednarek za książkę "Banda Czarnej Frotté (Skarpetki powracają!)", Wydawnictwo Poradnia K
Opis: „Na kłopoty... Bednarek!” – chciałoby się powiedzieć po lekturze kolejnej już części bestsellerowego cyklu. Przy „Bandzie Czarnej Frotté” nie sposób szeroko się nie uśmiechać (a momentami trudno nie śmiać się w głos!). Tym razem zamiast krótkich opowiadań o losach skarpetek pisarka wybrała dłuższą formę – i słusznie, gdyż tytułowa przywódczyni grupy awanturniczych (i lubiących się awanturować) części garderoby zasługuje na wielostronicową historię. Autorka, nie tracąc nic ze swojego skrzącego się humorem stylu, sprawnie porus
za się po meandrach tradycji literackiej i proponuje fabułę opierającą się na wzorcach prozy podróżniczo-przygodowej (nawiązuje do prawideł eposu i romansu heroicznego, prześmiewczo wyzyskuje kolonialny schemat narracji o podbijaniu dalekich lądów, daje nowe życie nieco zapomnianemu gatunkowi literatury dziecięcej i młodzieżowej – powieści pirackiej). Bednarek okazuje się mistrzynią w łączeniu przeszłości i teraźniejszości: oto na kartach książki sąsiadują ze sobą postaci mitologiczne (Andromeda, Kasjopeja, Perseusz) oraz ożywione smartfony (stojące na straży „straconego czasu i straconych okazji”); jednooki Olbrzym Tyran (nowoczesny, a jednak podobny do Homeryckiego Polifema) oraz armia białych rękawiczek (wojowniczek okrutnych, lecz eleganckich i dobrze wychowanych). Sama Czarna Frotté jest bohaterką sprytną, odważną i mającą zaskakującą tajemnicę. Oto tysiąc pierwsza twarz archetypowego mitycznego herosa! (Maciej Skowera)
Katarzyna Maziarz za książkę,"Trochębajki o Stanisławie Wyspiańskim", Muzeum Narodowe w Krakowie
za się po meandrach tradycji literackiej i proponuje fabułę opierającą się na wzorcach prozy podróżniczo-przygodowej (nawiązuje do prawideł eposu i romansu heroicznego, prześmiewczo wyzyskuje kolonialny schemat narracji o podbijaniu dalekich lądów, daje nowe życie nieco zapomnianemu gatunkowi literatury dziecięcej i młodzieżowej – powieści pirackiej). Bednarek okazuje się mistrzynią w łączeniu przeszłości i teraźniejszości: oto na kartach książki sąsiadują ze sobą postaci mitologiczne (Andromeda, Kasjopeja, Perseusz) oraz ożywione smartfony (stojące na straży „straconego czasu i straconych okazji”); jednooki Olbrzym Tyran (nowoczesny, a jednak podobny do Homeryckiego Polifema) oraz armia białych rękawiczek (wojowniczek okrutnych, lecz eleganckich i dobrze wychowanych). Sama Czarna Frotté jest bohaterką sprytną, odważną i mającą zaskakującą tajemnicę. Oto tysiąc pierwsza twarz archetypowego mitycznego herosa! (Maciej Skowera)
Katarzyna Maziarz za książkę,"Trochębajki o Stanisławie Wyspiańskim", Muzeum Narodowe w Krakowie
Opis: Stanisław Wyspiański był twórcą uniwersalnym – malarzem, pisarzem, architektem, projektantem... Dlatego też przedstawienie jego biografii w przystępnej dla młodych czytelników i czytelniczek formie stanowi ogromne wyzwanie. Katarzyna Maziarz poradziła sobie z nim niezwykle przekonująco, a zarazem pomysłowo. „Trochębajki o Stanisławie Wyspiańskim” to zbiór historii o artyście opowiedzianych przez tych, którzy go poznali lub byli świadkami jego pracy. I nie chodzi tu tylko o ludzi! Wyspiańskiego wspominają na przykład jego ciocia, Joanna Stankiewiczowa, Dziad Proszalny spod kościoła Mariackiego, duch króla Kazimierza Wielkiego, piec z bronowickiej chaty czy dziewanna z witraża w kościele ojców Franciszkanów. Wypowiedzi każdego z narratorów mają swój własny styl i niepowtarzalną dynamikę, co widać szczególnie wyraźnie w przypadku pieca, oburzonego, że to nie on
został bohaterem „Wesela”; w rzeczowych uwagach surduta, który dzielnie wspierał artystę w trudnych momentach; wreszcie – w lirycznych rozmyślaniach dziewanny, dumnej, że to właśnie polne kwiaty stały się inspiracją dla Wyspiańskiego. Zawarte w książce opowieści oraz towarzyszące im ilustracje rzucają coraz to nowe światło na postać artysty, zachęcając czytelnika do poskładania poszczególnych fragmentów w całość, do zgłębienia dalszych kontekstów jego życiorysu i twórczości, a przede wszystkim – do odwiedzenia wymienionych w „Trochębajkach” miejsc i osobistego spotkania z jego dziełami. (Justyna Deszcz-Tryhubczak)
Natalia Osińska za książkę Fluff, Wydawnictwo Agora
został bohaterem „Wesela”; w rzeczowych uwagach surduta, który dzielnie wspierał artystę w trudnych momentach; wreszcie – w lirycznych rozmyślaniach dziewanny, dumnej, że to właśnie polne kwiaty stały się inspiracją dla Wyspiańskiego. Zawarte w książce opowieści oraz towarzyszące im ilustracje rzucają coraz to nowe światło na postać artysty, zachęcając czytelnika do poskładania poszczególnych fragmentów w całość, do zgłębienia dalszych kontekstów jego życiorysu i twórczości, a przede wszystkim – do odwiedzenia wymienionych w „Trochębajkach” miejsc i osobistego spotkania z jego dziełami. (Justyna Deszcz-Tryhubczak)
Natalia Osińska za książkę Fluff, Wydawnictwo Agora
Opis: Słowo „fluff” (z języka angielskiego) oznacza między innymi rodzaj fanfika o nieskomplikowanej fabule i lekkim, optymistycznym nastroju, koncentrującego się na romantycznych przeżyciach bohaterów i zakończonego happy endem. Kolejna – po „Fanfiku” i „Slashu” – powieść młodzieżowa Natalii Osińskiej wpisuje się w tę konwencję, jednocześnie czyniąc z niej ramę dla kilku splecionych ze sobą opowieści o dojrzewaniu, uczuciach, dokonywaniu pierwszych poważnych wyborów życiowych i trudnych relacjach rodzinnych. Towarzysząc przygotowującej się do matury Matyldzie, czytelnicy i czytelniczki są więc świadkami jej fascynacji tajemniczą Wiką, burzliwego związku Daniela i Leona, dramatycznego ślubu Sandry i Huberta oraz powoli rodzącej się przyjaźni między mamą Matyldy a tatą Daniela, próbującymi zaakceptować rosnącą niezależność swoich dzieci. Niezobowiązująca, momentami wręcz
humorystyczna konwencja fluffu pozwala autorce na przedstawienie młodzieży LGBTQ jako zwykłych nastolatków przeżywających wzloty i upadki, problemy podobne do tych, których doświadczają ich hetenormatywni rówieśnicy. Przykładem może tu być bunt nowożeńców przeciwko tyrańskiemu ojcu panny młodej, reprezentującemu skostniałe poglądy i tradycje. Autorka poświęca również sporo uwagi zjawisku FOMO (strach przed pominięciem) i autokreacji w mediach społecznościowych, a także niebezpieczeństwu osamotnienia, którego
nie potrafi zażegnać nawet posiadanie sporej grupy obserwatorów na Instagramie czy Facebooku. Powieść Natalii Osińskiej, jakkolwiek zabawna i pogodna, jest niewątpliwie ciekawą diagnozą współczesnej rzeczywistości i wyzwań, jakie stawia ona przed dzisiejszą młodzieżą. (Justyna Deszcz-Tryhubczak)
Anna Sakowicz za książkę "Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer", Wydawnictwo Poradnia K
humorystyczna konwencja fluffu pozwala autorce na przedstawienie młodzieży LGBTQ jako zwykłych nastolatków przeżywających wzloty i upadki, problemy podobne do tych, których doświadczają ich hetenormatywni rówieśnicy. Przykładem może tu być bunt nowożeńców przeciwko tyrańskiemu ojcu panny młodej, reprezentującemu skostniałe poglądy i tradycje. Autorka poświęca również sporo uwagi zjawisku FOMO (strach przed pominięciem) i autokreacji w mediach społecznościowych, a także niebezpieczeństwu osamotnienia, którego
nie potrafi zażegnać nawet posiadanie sporej grupy obserwatorów na Instagramie czy Facebooku. Powieść Natalii Osińskiej, jakkolwiek zabawna i pogodna, jest niewątpliwie ciekawą diagnozą współczesnej rzeczywistości i wyzwań, jakie stawia ona przed dzisiejszą młodzieżą. (Justyna Deszcz-Tryhubczak)
Anna Sakowicz za książkę "Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer", Wydawnictwo Poradnia K
Opis: Książek łamiących tabu w polskiej literaturze dla młodych było już wiele. Jednak dopiero w „Listach do A”. podjęty został temat choroby Alzheimera jako doświadczenia, które dotyka także dziecka, gdy dotyczy bliskiej mu osoby. Anna Sakowicz opowiada historię z perspektywy kilkuletniej dziewczynki, Anielki, w której domu nagle zamieszkała ukochana babcia. Wraz z nią wprowadził się jeszcze ktoś. Tajemniczy pan o trudnym do zapamiętania nazwisku, po prostu A. Jego pojawienie się spowodowało wiele problemów. Jednego poranka ułożył na półkach lodówki buty domowników. Innym razem podlał konewką szuflady zamiast kwiatów. Za każdym razem jednak zrzucał winę na babcię. By się go pozbyć, Anielka zaczyna pisać tytułowe listy. Prosi w nich o zostawienie w spokoju babci, a tym samym – całej rodziny. Kolejne części korespondencji przedstawiają rozwój choroby, a także rosnący stan dziecięcej wiedzy na jej temat. Proces odnajdywania się w rzeczywistości naznaczonej babcinym zapominaniem staje się także procesem żegnania się z bliską osobą i przywoływania najpiękniejszych wspomnień z nią związanych. W tej przyspieszonej lekcji dojrzałości towarzyszy Anielce starsza siostra. Choć dziewczyny często się kłócą, kryzysowa
sytuacja w obu wyzwala nową jakość siostrzanych uczuć. Umożliwia im to wspólne przeżycie pięknych chwil z ukochaną babcią. Sakowicz z niezwykłą wrażliwością opisuje chorobę, której objawy są trudne do wyobrażenia. Nie tylko dla dziecka. (Joanna Żygowska)
Michał Zabłocki za książkę "Wiersze do kolorowania", Czuły Barbarzyńca Press
sytuacja w obu wyzwala nową jakość siostrzanych uczuć. Umożliwia im to wspólne przeżycie pięknych chwil z ukochaną babcią. Sakowicz z niezwykłą wrażliwością opisuje chorobę, której objawy są trudne do wyobrażenia. Nie tylko dla dziecka. (Joanna Żygowska)
Michał Zabłocki za książkę "Wiersze do kolorowania", Czuły Barbarzyńca Press
Opis: Poezja w polskiej literaturze dla dzieci jest współcześnie stosunkowo wąsko reprezentowana, choć publikacji wypełnionych rymowankami powstaje wiele. Niepozorna książka (która jest także kolorowanką) pod zwyczajnym na pierwszy rzut oka tytułem skrywa w sobie dwadzieścia niezwykłych wierszy. Bez rymów. Michał Zabłocki już od pierwszego wiersza zabiera czytelników i czytelniczki na niezwykłą przejażdżkę. Wsiadamy do czerwonego autobusu, po czym niespodziewanie znajdujemy się w żółtej łodzi podwodnej. A to dopiero początek. Wiersze do kolorowania wyrastają z codzienności, ale nie stanowią wyłącznie jej opisu. Dotyczą choćby zupy pomidorowej, nocy i poranka czy zanieczyszczonego powietrza. Ciekawe jest jednak to, co dzieje się między następującymi po sobie strofami i poszczególnymi wersami. Ich połączenia niekiedy wywołują wzruszenie, uśmiech czy śmiech, ale
także zaskoczenie. Ta nieoczywistość to miejsce dla czytelników i czytelniczek, przestrzeń na ich własną interpretację. Wiersze do kolorowania napisał dorosły, który wie, że nie jest już dzieckiem, nie udaje, że mówi w jego imieniu. Wprost przyznaje, że dzieci i dorośli się różnią, również w sposobie łączenia słów. Głos poety jest nacechowany nutą melancholii i zadumy. Nie brakuje w nim jednak przewrotności, szaleństwa, radości i afirmacji świata. To wiersze do cierpliwej lektury, wers po wersie. Jak każda dobra literatura (a w szczególności poezja) – wielokrotnej. Co z tego wynika? Sam, sama się przekonaj. Poeta mówi: otwórz trzecie oko. (Joanna Żygowska)
Nagroda specjalna „Dziecko jest najważniejsze”:
Marcin Szczygielski za książkę "Teatr Niewidzialnych Dzieci", Instytut Wydawniczy Latarnik
także zaskoczenie. Ta nieoczywistość to miejsce dla czytelników i czytelniczek, przestrzeń na ich własną interpretację. Wiersze do kolorowania napisał dorosły, który wie, że nie jest już dzieckiem, nie udaje, że mówi w jego imieniu. Wprost przyznaje, że dzieci i dorośli się różnią, również w sposobie łączenia słów. Głos poety jest nacechowany nutą melancholii i zadumy. Nie brakuje w nim jednak przewrotności, szaleństwa, radości i afirmacji świata. To wiersze do cierpliwej lektury, wers po wersie. Jak każda dobra literatura (a w szczególności poezja) – wielokrotnej. Co z tego wynika? Sam, sama się przekonaj. Poeta mówi: otwórz trzecie oko. (Joanna Żygowska)
Nagroda specjalna „Dziecko jest najważniejsze”:
Marcin Szczygielski za książkę "Teatr Niewidzialnych Dzieci", Instytut Wydawniczy Latarnik
Opis: Gdy „Teatr Niewidzialnych Dzieci” zdobywał wyróżnienie literackie w konkursie Książka Roku 2016, przewodnicząca jury, Irena Bolek-Wiącek, pisała, że „wbrew pozorom nie jest to jeszcze jedna książka o traumatycznych przeżyciach podopiecznych domów dziecka. A przynajmniej nie tylko o tym tu mowa – także o pewnej »niedzieli bez Teleranka« sprzed 35 lat”. Kontekst historyczny, choć istotny, schodzi na dalszy plan, gdy czytamy powieść Marcina Szczygielskiego w poszukiwaniu wątków związanych z losem tytułowych „niewidzialnych dzieci”. Dwudzielna struktura dzieła pozwala pisarzowi na skontrastowanie obrazów dwóch odmiennych placówek: molocha w Siemianowicach Śląskich, którego nazwa – „Młody Las” – nijak ma się do tamtejszej codzienności, oraz „Dębowego Lasu”, leżącego gdzieś pod Lublinem, dokąd główny bohater powieści, dziesięcioletni Michał, trafia po traumie spowodowanej odejściem ukochanej opiekunki i najlepszego kolegi.
„Dębowy Las” to wyjątkowy dom dziecka. Panuje w nim niemal rodzinna atmosfera, wychowanków jest niewielu, a dorośli są przyjaciółmi podopiecznych. Tam właśnie chłopiec poznaje Sylwię, „kuzynkę” Lindgrenowskiej Pippi i Ani z powieści Lucy Maud Montgomery – zakochaną w sztuce scenicznej młodą artystkę, która wkrótce wraz z Michałem i innymi dziećmi zakłada amatorski teatr. Utwór Szczygielskiego można czytać przez pryzmat wydarzeń roku 1981, dostrzegając w powieści metaforę życia w różnych okresach PRL-u (w tym stereotyp
owym, „szarym”, w karnawale Solidarności, w stanie wojennym). Wielkim osiągnięciem pisarza jest jednak również pełne wrażliwości i dbałości o realia ukazanie egzystencji podopiecznych ówczesnych domów dziecka, w tym – losów Michała, którego postać pod wieloma względami wykracza poza standardowe portrety literackich sierot. (Maciej Skowera)
Nagroda za upowszechnianie czytelnictwa w konkursie Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY
Danuta Świerczyńska-Jelonek, za to, że jako nauczycielka nauczycieli wykształciła kilka pokoleń pedagogów i bibliotekarzy, dla których czytelnictwo dzieci i młodzieży stało się
życiową pasją.Pedagożka,literaturoznawczyni, nauczycielka akademicka, która wykształciła kilka pokoleń nauczycielek i nauczycieli. Autorka i współautorka wielu pozycji naukowych,
artykułów. Członkini kolegium redakcyjnego kwartalnika o książce dla dzieci „Guliwer”. Zasiadała w jury wielu nagród literackich. Przyjaciółka wielu domów dziecka i zakładów
opiekuńczych dla młodzieży, gdzie działa biblioterapeutycznie, przynosząc dzieciom książki najwyższej jakości i organizując działania wokół nich.
Fot.Maciej Wróbel.
Nominacje do nagrody za upowszechnianie czytelnictwa w konkursie Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY:
Lucyna Brzezińska- Eluszkiewicz – animatorka kultury, autorka oryginalnych warsztatów, imprez i cykli tematycznych propagujących czytelnictwo m.in. TuCzyTam i CzyTam Świat, Czytanie i Działanie. Pracuje w Fundacji 12 Kamienica w Bydgoszczy.
Jolanta Grzelczyk – bibliotekarka i promotorka literatury w Polsce i zagranicą. Inicjatorka akcji „Czytam po polsku” oraz organizatorka spotkań z polskimi twórcami „Noc w Bibliotece” w Wielkiej Brytanii i Kanadzie.
Urszula Hoczyk – kustoszka w Bibliotece Gminy Stare Babice. Założycielka lokalnych Dyskusyjnych Klubów Książki, organizatorka wielu akcji promujących czytelnictwo, m.in. „Bibliotekarka z bajkową walizką”, „Bibliobajka”. Autorka rubryki w lokalnej „Gazecie Babickiej”.
Kapituła nagrody za upowszechnianie czytelnictwa:
Beata Jewiarz, Iwona Haberny, Małgorzata Narożna
Gratulujemy wszystkim nagrodzonym, wyróżnionym i nominowanym!
„Dębowy Las” to wyjątkowy dom dziecka. Panuje w nim niemal rodzinna atmosfera, wychowanków jest niewielu, a dorośli są przyjaciółmi podopiecznych. Tam właśnie chłopiec poznaje Sylwię, „kuzynkę” Lindgrenowskiej Pippi i Ani z powieści Lucy Maud Montgomery – zakochaną w sztuce scenicznej młodą artystkę, która wkrótce wraz z Michałem i innymi dziećmi zakłada amatorski teatr. Utwór Szczygielskiego można czytać przez pryzmat wydarzeń roku 1981, dostrzegając w powieści metaforę życia w różnych okresach PRL-u (w tym stereotyp
owym, „szarym”, w karnawale Solidarności, w stanie wojennym). Wielkim osiągnięciem pisarza jest jednak również pełne wrażliwości i dbałości o realia ukazanie egzystencji podopiecznych ówczesnych domów dziecka, w tym – losów Michała, którego postać pod wieloma względami wykracza poza standardowe portrety literackich sierot. (Maciej Skowera)
Nagroda za upowszechnianie czytelnictwa w konkursie Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY
Danuta Świerczyńska-Jelonek, za to, że jako nauczycielka nauczycieli wykształciła kilka pokoleń pedagogów i bibliotekarzy, dla których czytelnictwo dzieci i młodzieży stało się
życiową pasją.Pedagożka,literaturoznawczyni, nauczycielka akademicka, która wykształciła kilka pokoleń nauczycielek i nauczycieli. Autorka i współautorka wielu pozycji naukowych,
artykułów. Członkini kolegium redakcyjnego kwartalnika o książce dla dzieci „Guliwer”. Zasiadała w jury wielu nagród literackich. Przyjaciółka wielu domów dziecka i zakładów
opiekuńczych dla młodzieży, gdzie działa biblioterapeutycznie, przynosząc dzieciom książki najwyższej jakości i organizując działania wokół nich.
Fot.Maciej Wróbel.
Nominacje do nagrody za upowszechnianie czytelnictwa w konkursie Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY:
Lucyna Brzezińska- Eluszkiewicz – animatorka kultury, autorka oryginalnych warsztatów, imprez i cykli tematycznych propagujących czytelnictwo m.in. TuCzyTam i CzyTam Świat, Czytanie i Działanie. Pracuje w Fundacji 12 Kamienica w Bydgoszczy.
Jolanta Grzelczyk – bibliotekarka i promotorka literatury w Polsce i zagranicą. Inicjatorka akcji „Czytam po polsku” oraz organizatorka spotkań z polskimi twórcami „Noc w Bibliotece” w Wielkiej Brytanii i Kanadzie.
Urszula Hoczyk – kustoszka w Bibliotece Gminy Stare Babice. Założycielka lokalnych Dyskusyjnych Klubów Książki, organizatorka wielu akcji promujących czytelnictwo, m.in. „Bibliotekarka z bajkową walizką”, „Bibliobajka”. Autorka rubryki w lokalnej „Gazecie Babickiej”.
Kapituła nagrody za upowszechnianie czytelnictwa:
Beata Jewiarz, Iwona Haberny, Małgorzata Narożna
Gratulujemy wszystkim nagrodzonym, wyróżnionym i nominowanym!
Konkurs Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY jest dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Nagrody pieniężne w konkursie sponsorują: partner konkursu - wydawnictwo Nowa Era, oraz firma Lotos Poligrafia Sp. z o.o.
Nagrody pieniężne w konkursie sponsorują: partner konkursu - wydawnictwo Nowa Era, oraz firma Lotos Poligrafia Sp. z o.o.