2022 w warszawskiej polityce kulturalnej
Likwidacja niezależnych instytucji, kontrowersyjne konkursy na dyrektorów, wątpliwe decyzje grantowe i stypendialne – tak wygląda bilans roku w kulturze zarządzanej przez warszawski Ratusz.
Awantura o Strzępkę
Od początku szło nie najlepiej. W lutym przewodnicząca Dorota Buchwald odeszła ze Społecznej Rady Kultury przy Rafale Trzaskowskim. Powody? Przede wszystkim nietransparentne zasady przeprowadzania konkursów dyrektorskich w teatrach Komedia, Studio i Dramatycznym, co kilka miesięcy później zemściło się odwołaniem Moniki Strzępki z funkcji dyrektorki Teatru Dramatycznego przez Konstantego Radziwiłła. Środowiska liberalne oprotestowały decyzję wojewody, punktując PiS-owi zamach na wolność słowa i niezależność instytucji, cenzurowanie działalności artystycznej czy obyczajowy i antyfeministyczny obskurantyzm.
I wszystko zgoda, jednak podstawą decyzji nadzorczej Radziwiłła była rozbieżność propozycji Strzępki z oczekiwaniami samego organizatora konkursu (a więc władz stolicy): TD miał być przeznaczony dla tzw. widzów środka, opierać się na dziełach literatury klasycznej i nawiązywać do własnej przeszłości.
Podobne zarzuty formalne wiele miesięcy wcześniej sformułowała Dorota Buchwald w magazynie „Więź”: „w procedurze przeprowadzenia tego konkursu stała się rzecz absolutnie niedopuszczalna. […] konkurs wygrała oferta niezgodna z ogłoszeniem”, które określało charakter teatru jako „klasyczny, oparty na literaturze dramatycznej i adaptacjach prozy, narracyjny; szanujący tradycję tego miejsca”. „Pytaniem otwartym pozostaje – jak sformułował to na portalu teatralny.pl Łukasz Drewniak – jak to jest możliwe, że daje się ogłoszenie na plac zabaw a wygrywa basen?”.
Jeśli kandydaci nie spełniali oczekiwań organizatora, konkurs należało uznać za nierozstrzygnięty i rozpisać nowy. Lecz warszawscy decydenci, próbując ratować własny wizerunek, poszli na skróty, czym zrobili PiS-owi prezent. Starali się bowiem odżegnać od sformułowanych wobec ogłoszenia, słusznych zresztą zarzutów Strzępki o rozdawnictwo stanowisk w zamkniętej bańce: „Preferowani są kandydaci, którzy już byli dyrektorami. […] wymagania wobec kandydatek i kandydatów dają nam poczucie, że właściwie poszukiwany jest kandydat-technokrata. […] Technokratyczny język daje poczucie bezpieczeństwa i dobrze wykonanej roboty – ale wyłącznie stronie się tym językiem posługującej”. Wyszło, jak wyszło...