95 lat temu reaktywowano Bibliotekę Narodową
95 lat temu, 24 lutego 1928 roku prezydent Ignacy Mościcki wydał rozporządzenie o formalnym utworzeniu Biblioteki Narodowej. Jej korzenie sięgają już XVIII wieku. Rocznie do Biblioteki Narodowej wpływa ok. 200 tys. nowych jednostek. Znaleźć w niej można nie tylko zabytki języka polskiego, ale też nieoczywiste obiekty – pióropusz księcia Poniatowskiego czy kożuch Marka Hłaski.
W tym roku mija 95 lat od reaktywowania Biblioteki Narodowej przez prezydenta Mościckiego, jednak jej tradycje są dużo dawniejsze. Sięgają początków wieku osiemnastego i wiążą się z postaciami i dziełem Andrzeja Stanisława i Józefa Andrzeja Załuskich, twórców pierwszej w Polsce dużej biblioteki publicznej i zarazem narodowej, otwartej dla publiczności 8 sierpnia 1747 roku. Nad wejściem do gmachu fundatorzy umieścili łacińskie inskrypcje o treści: „Zachęta dla młodzieży, podpora dla starców, zajęcie dla uczonych, rozrywka dla zajętych, widowisko dla wypoczywających, pełen chwały pomnik dla założyciela”.
Biblioteka Załuskich od początku pomyślana była jako księgozbiór dostępny dla publiczności. W momencie otwarcia jej zbiory były jak na tamte czasy bardzo obszerne – liczyły 200 tys. woluminów, a znajdowały się w niej niemal wszystkie najcenniejsze zabytki piśmiennictwa polskiego m.in. z kolekcji królewskich.
Dyrektor Biblioteki Narodowej dr Tomasz Makowski wskazał, że książnica Załuskich była „bardzo nowoczesna – w 1780 roku Sejm przyznał jej prawo do otrzymywania obowiązkowego egzemplarza każdej publikacji”. „Tak więc prawo, które mamy obecnie (czyli przekazywanie dwóch egzemplarzy każdej publikacji do BN), ma swoje korzenie w uchwale Sejmu jeszcze sprzed Konstytucji 3 Maja. Zazwyczaj biblioteki narodowe mają swój początek w bibliotekach królewskich, a u nas byli to dwaj biskupi, wielcy intelektualiści. Po śmierci Józefa Załuskiego biblioteka otrzymała miano Biblioteki Rzeczypospolitej” – przypomniał.
„Oprócz ksiąg zbieranych przez lata przez braci były tam też zbiory innych członków rodziny Załuskich, a także biblioteki Sobieskich, Żółkiewskich, książki po Zygmuncie Auguście i Stefanie Batorym, drukowane i rękopiśmienne książki oraz źródła historii polskiej, m.in. najstarsze roczniki i kroniki polskie, korespondencje królów oraz archiwa wielu rodzin magnackich oraz klasztorów. Kolekcje Załuskich obejmowały nie tylko księgozbiór, ale i rzeźby, obrazy, gabinety rycin, numizmatów, historii naturalnej, kartografii, matematyki, astronomii. Załuscy bardzo dużo kupowali książek, często byli wręcz na granicy utraty kredytu… To była wspaniała, słynna na całą Europę biblioteka” – zaznaczył dyrektor Makowski.
Po śmierci fundatorów opiekę nad biblioteką przejęła Komisja Edukacji Narodowej, nadając jej nazwę Biblioteka Rzeczypospolitej Załuskich Zwana. Okres świetności trwał jednak niedługo. Po zgnieceniu przez wojska rosyjskie insurekcji kościuszkowskiej (1794) na polecenie imperatorowej Katarzyny II wywieziona została do Petersburga: nad Newą stała się zaczynem Cesarskiej Biblioteki Publicznej.
Zbiory te jedynie w części rewindykowane zostały do Polski na mocy kończącego wojnę polsko-bolszewicką traktatu ryskiego (1921). Na skutek celowej polityki prowadzonej przez mocarstwa rozbiorowe w XIX wieku rozproszeniu uległo wiele cennych kolekcji zgromadzonych w zbiorach prywatnych i kościelnych.
Do tradycji Biblioteki Załuskich nawiązywały dwie powstałe na początku XIX wieku biblioteki warszawskie – Towarzystwa Przyjaciół Nauk i związanej z Uniwersytetem Warszawskim Publicznej Narodowej Biblioteki. Podzieliły one los książnicy Załuskich – po upadku powstania listopadowego w 1831 roku ich zbiory trafiły do Petersburga.
Idea narodowej książnicy powróciła po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Bibliograf i społecznik Stefan Demby, w przyszłości pierwszy dyrektor Biblioteki Narodowej, już na początku 1918 roku opracował projekt jej utworzenia. Przez lata zabiegał o finanse i zbiory i jeszcze przed oficjalnym powołaniem zapewnił jej przywilej obowiązkowego egzemplarza.
Dyrektor Biblioteki Narodowej wskazał, że „data 24 lutego 1928 roku jest nieco myląca”. „Tego dnia prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki wydał rozporządzenie o formalnym utworzeniu Biblioteki, ale natychmiast po odzyskaniu państwowości wiedziano, że jako jeden z symboli niepodległości, Biblioteka Narodowa musi powstać, a raczej zostać reaktywowana”.
„Pierwszy swój budżet dostała zresztą już w 1919 roku – zatrudniono pracowników, zaczęto znów gromadzić zbiory m.in. przyjechały księgozbiory z Paryża czy Rapperswilu. W 1924 roku kupiono rękopis Wacława Seweryna Rzewuskiego »O koniach wschodnich i wywodzących się z ras orientalnych«, który niedawno wydaliśmy drukiem. Do wybuchu drugiej wojny światowej Biblioteka Narodowa stworzyła, po raz kolejny, jedną ze wspanialszych kolekcji – udało się zebrać ponad 52 tys. samych tylko rękopisów. II RP włożyła ogromną pracę w odbudowę Biblioteki Narodowej” – zaznaczył.
Jesienią 1939 roku najcenniejsze księgi m.in. „Kazania świętokrzyskie”, „Psałterz Floriański” udało się wywieźć do Kanady i zdeponować w banku w Montrealu. Wiele z cennych obiektów, które pozostały w Warszawie, zostało wywiezionych podczas okupacji do bibliotek niemieckich. Zbiory specjalne dwu warszawskich bibliotek – Narodowej, Uniwersyteckiej – zgromadzono w budynku przy ul. Okólnik, gdzie jeszcze przed wojną mieściły się zbiory Biblioteki Ordynacji Krasińskich, jednego z najwspanialszych polskich zbiorów książek. Budynek został uszkodzony już we wrześniu 1939 roku, jednak większość zbiorów ocalała. Po zakończeniu w maju 1942 roku akcji przemieszczania zbiorów pomiędzy trzema bibliotekami, kolekcje specjalne połączone w gmachu BOK przy ul. Okólnik liczyły ogółem ok. 400 tys. jednostek, stanowiąc prawdopodobnie najcenniejszy wówczas zbiór książek na polskich ziemiach.
W takim stanie biblioteka dotrwała do powstania warszawskiego. W pierwszych dniach sierpnia przez wojska niemieckie podpalony został gmach BOZ (Biblioteka Ordynacji Zamojskiej). 4 września 1944 roku niemieckie wojsko zrzuciło bomby na gmach Biblioteki Ordynacji Krasińskich, wywołując pożar na kilku piętrach. Ratujący zbiory próbowali ugasić płomienie, ocalałe książki z pięter zajętych przez ogień wyrzucając na dziedziniec budynku. Choć wyższe piętra zostały zniszczone, dolne, a także piwnice, a zatem pomieszczenia, w których przechowywano najcenniejsze zabytki, ocalały. 6 września gmach zajęty został przez wojska niemieckie. Do tego gmachu polscy bibliotekarze powrócili dopiero po kilku tygodniach. 14 października stwierdzić mogli, że dopalają się podziemia gmachu książnicy.
Jak pisze badaczka Hanna Łaskarzewska w pracy „Straty Okólnika w czasie powstania warszawskiego i po jego upadku”, łącznie w wyniku bombardowania gmachu we wrześniu oraz akcji celowego niszczenia zbiorów w październiku 1944 roku spłonęło na Okólniku niemal 80 tys. starych druków (w większości cenne polonika z XVI-XVIII wieku), 26 tys. rękopisów, 2500 inkunabułów, 100 tys. rysunków i grafik, 50 tys. nut i teatraliów, bogate zbiory kartograficzne, część katalogów i inwentarzy. Z dymem poszły m.in. fragmenty rękopisu „Pana Tadeusza” Mickiewicza, materiały literackie Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego. Straty stanowiły około 40 proc. przedwojennych zbiorów BN i 90 proc. tzw. zbiorów specjalnych (czyli najcenniejszych rękopisów i starodruków).
„Urna wypełniona popiołem spalonych książek średniowiecznych, nowożytnych i współczesnych to jedno z najbardziej wstrząsających świadectw barbarzyństwa, bez precedensu w historii świata. Tych dziesiątków tysięcy rękopisów i książek drukowanych średniowiecznych i nowożytnych nikt już nigdy nie przeczyta” – podkreślił dyrektor BN.
Po wojnie mozolnie odbudowywano Bibliotekę Narodową. Od 1945 roku powracały do pustych magazynów BN wywiezione przez okupanta niewielkie fragmenty zbiorów rękopiśmiennych. Największe transporty rękopisów nadeszły w 1946 roku z Fischhorn w Austrii; z Moskwy w 1947 roku i 1958 roku zwrócono rękopisy znajdujące się pośród zbiorów zagarniętych przez Armię Czerwoną w Niemczech, a w 1959 roku rząd kanadyjski zwrócił rękopisy, złożone w Banku w Montrealu wraz ze skarbami wawelskimi w depozycie podczas wojny. Do biblioteki włączono też porzucone księgozbiory niemieckie z Ziem Odzyskanych. Przekazano tam także fragmenty bibliotek prywatnych min. Ordynacji Zamoyskiej.
„W 2021 roku przekroczyliśmy 10 milionów zbiorów w naszych magazynach. Rocznie wpływa około 200 tys. nowych jednostek. Skończyliśmy katalogowanie naszych zbiorów, więc wiemy dokładnie, co mamy. Postanowiliśmy z okazji stulecia odzyskania niepodległości Polski zgromadzić całość publikacji polskich. Ogłosiliśmy akcję zbierania brakujących egzemplarzy i z wielką satysfakcją stwierdzam, że po pięciu latach jej trwania rezultaty są imponujące. Ludzie przynosili czasopisma, książki, druki ulotne. Dla nich pamiątki rodzinne, dla nas często unikatowe egzemplarze. Brakuje nam nadal niektórych gazet lokalnych, przeważnie drukowanych na złej jakości papierze, literatury popularnej, romansów, kryminałów, podręczników szkolnych kompletnie zaczytanych przez uczniów i nieprzechowywanych jak literatura piękna. Zachęcamy do przekazywania szczególnie tych pozycji sprzed 1945 roku. Warto dołączyć do szlachetnego grona darczyńców od biskupów Załuskich poczynając, a kończąc na prezydentach RP” – powiedział w rozmowie z PAP dyrektor narodowej książnicy.
W Bibliotece znajdują się egzemplarze każdej publikacji ukazującej się na terenie Polski tj.: książek, czasopism, druków ulotnych, oprogramowań, filmów i nagrań dźwiękowych, nut, map, globusów itd. „Mamy zgromadzić całość piśmiennictwa drukowanego, ale też najcenniejsze zabytki piśmiennictwa polskiego i polskiej kultury, by przekazać je następnym pokoleniom. Tutaj trafiają też publikacje polskich autorów przetłumaczone na obce języki i wydane za granicą” – wskazał Makowski.
W skarbcu Biblioteki Narodowej przechowywane są prawdziwe skarby: „Kazania świętokrzyskie” (poł. XIV wieku), „Psałterz floriański” (koniec XIV wieku), „Rozmyślanie przemyskie” (XV wieku). Do najcenniejszych zabytków piśmiennictwa europejskiego – oprócz „Testamentum novum” (przełom VIII i IX wieku), najstarszego rękopisu w zbiorach książnicy – należą kunsztownie i bogato iluminowane kodeksy „Ewangeliarz Anastazji” w srebrnej oprawie (XII wieku), „Psałterz wilanowski” (ok. poł. XIII wieku), czternastowieczne „Roman de la Rose”, „Calendarium Parisiense” i „Revelationes sanctae Birgittae” (ok. 1375-1395).
Wraz z rozwojem technologii cyfrowej podstawowym narzędziem ochrony unikatowych obiektów i jednocześnie masowego ich udostępniania stała się digitalizacja i budowanie bibliotek cyfrowych, które mogą ocalić dorobek kulturalny zapisany na tradycyjnych i nietrwałych nośnikach. Digitalizacja zbiorów stanowi dla Narodowej Książnicy jeden z głównych priorytetów działania. Z roku na rok w BN wzrasta więc liczba obiektów przenoszonych dzięki nowoczesnym technologiom do postaci cyfrowej.
„Dzięki digitalizacji na Polona.pl mamy dostęp do 3,8 mln publikacji z magazynów Biblioteki Narodowej i innych bibliotek, do korzystania z którego nie trzeba instalować aplikacji, ani innych programów, nie trzeba też nic płacić. Wystarczy wejść na stronę Polona.pl i zacząć szukać tego, co nas interesuje lub też ze strony głównej wybrać obiekt z zestawu ciekawych publikacji, który jest codziennie aktualizowany. Wśród nich książki, czasopisma, rękopisy, starodruki, mapy, rysunki, grafiki, fotografie, pocztówki, nut i druki ulotne, a także e-booki i audiobooki” – wymieniał Makowski.
Dodał, że „zasoby są wzbogacane również o utwory pozostające pod ochroną prawnoautorską pisarzy żyjących lub zmarłych niedawno”.
„Publikacje chronione prawem autorskim są dostępne nie tylko w Warszawie, ale też 4 tys. bibliotek w Polsce, które zainstalowały darmowy terminal Academica. Utalentowana młodzież i inni czytelnicy mogą tam korzystać z publikacji naukowych i wszystkich pozostałych jakby mieszkali w centrum Warszawy. Zachęcam studentów i uczniów, aby odwiedzili swoją bibliotekę gminną lub miejską i spytali o dostęp do niej. Skróciliśmy cywilizacyjny dystans między stolicą a odległymi od centrum miejscowościami. Dzięki temu ponad 300 tys. książek więcej przeczytano w całej Polsce” – zwrócił uwagę.
Zaznaczył, że po udostępnieniu 3,8 miliona publikacji na Polona.pl. Biblioteka Narodowa nie spodziewa się spadku zainteresowania czytelniami. „Szerokie udostępnienie zbiorów cyfrowych pokazuje, jak wspaniałe i poszukiwane publikacje znajdują się w bibliotekach. W naszych nowych czytelniach, otwartych rok temu, chcemy pokazać jak można korzystać z najnowocześniejszych technologii cyfrowych w połączeniu z wysokiej klasy estetyką wnętrz. Za darmo” – podkreślił.
Zapytany o najciekawsze aspekty funkcjonowania Biblioteki Narodowej, o których przeciętny czytelnik nie ma pojęcia, odpowiedział: „Życia nie starczy, aby poznać BN. Najciekawszy jest magazyn. Na portalu polona.pl można poczuć się jak w środku 10-piętrowego magazynu. Znaleźć nie tylko zabytki języka polskiego, ale także najstarsze zabytki polskiej historii w języku łacińskim jak »Rocznik świętokrzyski dawny«, w którym znajdują się łacińskie zdania »Dąbrówka przybyła do Mieszka« z 965 roku i rok późniejsze »Mieszko został ochrzczony«. Rozpoczyna się od nich historia Polski. Najstarsze zabytki języka polskiego zgromadziliśmy w specjalnej kolekcji cyfrowej o tym samym tytule”.
„Dzięki temu każdy może zapoznać się z tekstami takimi jak: »Kazania świętokrzyskie«, »Psałterz floriański« czy »Bogurodzica«, ale także z listem miłosnym z 1444 roku. Dużo nieoczywistych obiektów gromadzi Biblioteka Narodowa, a wśród nich pióropusz z czako (rodzaj wysokiej czapy wojskowej – przyp. PAP) księcia Józefa Poniatowskiego, włosy Tadeusza Kościuszki, kożuch Marka Hłaski i barometr Witolda Gombrowicza. Zapraszam wszystkich do nowych czytelni BN, zaprojektowanych przez Tomasza Koniora. Teraz jest dodatkowa szansa zobaczenia cennych zbiorów związanych z Powstaniem styczniowym” – zdradził dyrektor Biblioteki Narodowej.
źródło: Katarzyna Krzykowska, PAP
Udostępnianie informacji PAP - klauzula informacyjna