Biblioteka Kwartalnika Kronos prezentuje: Paul S. MacDonald, „Psychē. Dzieje pojęcia. Dociekania o duszy, umyśle i duchu od Homera do Hume’a”
Tak więc otrzymujemy w tej księdze drobiazgowe analizy starotestamentowego „ruach”, preskoratejskiego „nous”, platońskiej i arystotelejskiej „psyche” i kilku pokrewnych historycznie terminów – i tylko one zajmują w niej sto pięćdziesiąt stron. Potem autor przechodzi do Nowego Testamentu, do późnego antyku i średniowiecza, skupiając się zwłaszcza na myśli Augustyna, na arabskich arystotelikach oraz, w kolejnych rozdziałach, na myślicielach późnośredniowiecznych i wczesnorenesansowych. Obszerny rozdział poświęcony jest ewolucji słów dotyczących „duszy” i „umysłu” w dawnej literaturze angielskiej. Finalne partie, jak już wspomniano, dotyczą początków filozofii nowożytnej: Kartezjusza, Spinozy, Leibniza i brytyjskiego empiryzmu, czyli form myślenia zwiastujących nadchodzenie nowoczesności z jej widzeniem ludzkich władz mentalnych odchodzącym stopniowo coraz dalej od prostych binarnych opozycji. Decyzja autora, aby przerwać wywód na tym etapie, podyktowana została zapewne nie tylko troską o wytrzymałość czytelnika i bilans roczny wydawcy. Rzecz bowiem w tym, że MacDonalda interesują tylko te odmiany myślenia Zachodu, w których „dusza” i „umysł” są bytami ontologicznie samodzielnymi.
Tylko w najstarszych warstwach dziejowych naszego uniwersum pojęciowego, w Starym Testamencie i w archaicznych eposach homerowych, nie obserwujemy podziału istoty ludzkiej na res extensa i res cogitans. Od czasów presokratyków narasta w Europie przeświadczenie, że tkwi w nas jakiś tajemniczy element wzbogacający materię naszych ciał o nieuchwytny, lecz w tej niepochwytności kluczowy pierwiastek. Sokrates, a zwłaszcza Platon nadali temu przeświadczeniu wyraz tak mocny i tak przekonujący, że zachodni krąg kulturowy uznał go za daną obiektywną, a nadejście chrześcijaństwa wzmocniło wydatnie monopol tego stanowiska. Dlatego myśliciele wszystkich epok borykali się z mind–body problem, nie widząc możliwości jego zniesienia i opowiadając się albo za duchem, albo za materią. Filozofia kantowska i pokantowska bardzo powoli podważała ten układ pojęciowy. Ale dopiero w XXI wieku osiągnięcia neuronauki i dziedzin pokrewnych – niemające nic wspólnego z humanistyką – zaczynają nam uświadamiać, że nasze życie duchowe (również: intelektualne, umysłowe, afektywne) nie zależy ani od materii, ani od nie-materii, lecz jest jakością niezależną od tego podziału. (...)