Emancypantka, katoliczka, socjalistka. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie
Kazimiera Iłłakowiczówna żyła niemal sto lat (dziś 35. rocznica jej śmierci). W tym czasie była tłumaczką, nauczycielką, ale przede wszystkim wybitną poetką. Zapamiętano ją jednak głównie jako sekretarz marszałka Józefa Piłsudskiego. Biografia „Iłły” pióra Joanny Kuciel-Frydryszak prezentuje bogatą sylwetkę tej niezwykłej kobiety, która – prócz oczywistych sukcesów – przez większość życia zmagała się z wielkimi przeciwnościami: piętnem nieślubnego dziecka, samotnością, wycofaniem. A to wszystko na tle targanej historycznymi dramatami Polski. Ale od początku.
Nieślubne dziecko
Tak naprawdę, do tej pory nie wiadomo, w którym dokładnie roku Iłła przyszła na świat. W oficjalnych dokumentach figuruje kilka dat. Zamieszanie wynika z faktu, że dziewczynka była nieślubnym dzieckiem, a pragnąc to ukryć – i oszczędzić tym samym córce przykrości – matka Barbara Iłłakowiczówna jako rodziców wskazała… swojego brata Jakuba i jego żonę Eugenię. Później, już jako dorosła, Iłła sama wskazywała kilka różnych dat – a wszystko po to, by – prozaiczny, ale jakże oczywisty w przypadku kobiety powód! – odjąć sobie nieco lat.
Zamieszanie w papierach to jednak najmniejszy problem wynikający z jej pochodzenia. Matka dziewczynki umiera młodo (mając zaledwie ok. 30 lat). Pozostaje więc pytanie, kto zaopiekuje się sierotą. Paradoksalnie, dramatyczna strata matki staje się dla małej Iłły błogosławieństwem, bo trafia pod opiekę arystokratki Zofii Buyno z Plater-Zyberków. To wydarzenie otworzyło całkiem nowy etap w jej życiu.
Charakterna Iłła
W domu arystokratki Ille niczego nie brakowało. Miała wszystko – lekcje języków, gry na instrumentach, liczne podróże. Wszystko, prócz matczynego ciepła. Takiego prawdziwego. Choć traktowała Zofię Buyno jako matkę – co podkreślała też po latach – to jednak dało się odczuć, że to nie było „to”, a surowa i powściągliwa w okazywaniu uczuć arystokratka nie zapełniła tak do końca pustki w sercu dziewczynki.
Być może bolesne doświadczenia Kazimiery (rozdzielenie z najbliższą rodziną, także z siostrą Barbarą – na jakiś czas) sprawiły, że Iłłakowiczówna do końca życia była samotnicą. Cierpiała z tego powodu, nie wchodząc nigdy w poważne związki, nie nawiązując trwałych przyjaźni. Nawet jej relacja z jedyną siostrą była naznaczona licznymi kłótniami (spowodowanymi w dużej mierze ciężkim charakterem Iłły).
Poetka, do której pielgrzymują Skamandryci
Iłłakowiczówna miała wrażliwą, artystyczną duszę. Swoje spojrzenie na świat przekazywała za pośrednictwem poezji. Jej poetycki debiut został zresztą przyjęty niezwykle ciepło. Dość wspomnieć, że zachwycał się nim Stefan Żeromski czy Jarosław Iwaszkiewicz, a Skamandryci ponoć usilnie zabiegali o jej przyłączenie do ich grupy. O radę nieraz prosiła ją Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, doceniała ją także Maria Dąbrowska (choć obie panie – mówiąc delikatnie – nie przepadały za sobą).
O tym wszystkim jednak mało kto pamięta, bo Iłłakowiczówna zapisała się w historii bardzo mocno jako… sekretarz Józefa Piłsudskiego. Jak to się stało, że poetka rozpoczęła współpracę z Marszałkiem? Wszystko dlatego, że po przeprowadzce do Warszawy Iłłakowiczówna – jako biegle znająca kilka języków – znajduje zatrudnienie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Po śmierci Gabriela Narutowicza, a następnie powrocie do władzy Józefa Piłudskiego, jej kariera urzędniczki nabiera tempa. Ponoć to sam marszałek zaoferował jej pracę, którą ona – nie bez obiekcji zresztą – przyjęła.
Wierna marszałkowi Piłsudskiemu
Tej pracy Iłła nadawała znaczenie większe, niż miała ona w rzeczywistości. Tak naprawdę nie była bowiem osobistą sekretarką Piłsudskiego, a co więcej – nawet niezbyt często go widywała. To nie zmienia jednak faktu, że była pracownicą wierną i oddaną, a nawet zapatrzoną w Marszałka. Co zresztą stało się przyczyną jej niemałych kłopotów, kiedy po śmierci Piłsudskiego Iłła wydała książkę „Ścieżka obok drogi”, która została przyjęta przez licznych czytelników z konsternacją, a niekiedy nawet oburzeniem. Publikacja została rozjechana walcem krytyki, ale w gruncie rzeczy sprawa szybko przycichła w obliczu dramatycznych losów, jakie wkrótce spotkały Polskę.
Wojenna zawierucha nie szczędzi także Iłły, która trafia do Rumunii. Żyje skromnie, a niekiedy nawet biednie. Zna języki, więc dorabia jako tłumaczka i nauczycielka. Na powrót do Polski decyduje się dopiero po wielu latach. Boi się. Wraca do zupełnie innego kraju, w którym prawie nikt na nią nie czeka. Większość bliskich jej osób dawno nie żyje albo też wyjechała. Jej nowym domem staje się Poznań, gdzie mieszka do końca swego niemal stuletniego życia.
Biografia jak powieść
Joanna Kuciel-Frydryszak pokazała wielowymiarowe, skomplikowane życie Iłły jak w powieści najwyższej klasy. To nie standardowe „urodziła się, żyła, zmarła”, ale wielowątkowa, wciągająca historia, niekiedy z wątkami detektywistycznymi (jak np. kiedy autorka próbuje dociec prawdy ws. daty urodzenia i pochodzenia poetki). Docenić należy potężny wysiłek w dotarciu do źródeł, archiwaliów, dokumentów i opisanie pogmatwanych losów nie tylko w przystępny, ale ujmujący czytelnika sposób. Ale to w końcu najlepsze scenariusze pisze życie.
Joanna Kuciel-Frydryszak, Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie, Marginesy 2017
źródło: https://pl.aleteia.org