"Galicja” - nowa książka Normana Daviesa
Ukazuje się nowa książka prof. Normana Daviesa pt. „Galicja. Historia nie narodowa”. „Każda społeczność zamieszkiwała własną bańkę i każdy praktykował wiarę na swój sposób. Te różnice nie przeszkadzały nikomu” - pisze brytyjski historyk.
W swojej książce Davies przedstawia dzieje ziem dawnej Rzeczypospolitej, na których okrzepły narody współczesnej Europy Środkowo-Wschodniej - Polacy, Węgrzy, Czesi, Słowacy, Ukraińcy - i opisuje współistnienie wyznawców katolicyzmu, judaizmu, prawosławia oraz grekokatolików, symbiozę wielu przeplatających się, a jednocześnie tak odrębnych kultur. Na ulicach i placach Krakowa, Tarnowa, Lwowa czy Stanisławowa codziennie można było usłyszeć język polski, niemiecki, ruski, jidysz i ormiański.
"W Galicji normą był pluralizm religijny. Każda społeczność zamieszkiwała własną, oddzielną bańkę i każdy praktykował wiarę na swój sposób. Rzymscy katolicy obchodzili Boże Narodzenie w grudniu, grekokatolicy zaś w styczniu. Wielkanoc łacińska przypadała 14 dni przed bizantyjską. Żydzi obchodzili własne święta: Chanukę, Rosz Haszana, Purim, Paschę i Jom Kippur. [...] Te różnice nie przeszkadzały nikomu" - ocenia historyk.
"W Galicji normą był pluralizm religijny. Każda społeczność zamieszkiwała własną, oddzielną bańkę i każdy praktykował wiarę na swój sposób. Rzymscy katolicy obchodzili Boże Narodzenie w grudniu, grekokatolicy zaś w styczniu. Wielkanoc łacińska przypadała 14 dni przed bizantyjską. Żydzi obchodzili własne święta: Chanukę, Rosz Haszana, Purim, Paschę i Jom Kippur. [...] Te różnice nie przeszkadzały nikomu" - ocenia historyk.
"Odkąd Habsburgowie nadali w 1773 r. nazwę swojemu nowemu krajowi koronnemu, Królestwo Galicji i Lodomerii różniło się charakterem od sąsiednich ziem. Osobowość Galicji była amalgamatem łączącym rządzący element austriacki z wielonarodową polsko-ukraińsko-żydowską populacją. Zawdzięczała wiele poprzednim stuleciom królewskiego panowania w Polsce, którego tradycje pozostawiły widoczne ślady, mniej zaś odleglejszym rządom książąt ruskich [...]. Różniła się od sąsiednich terytoriów Habsburgów" - pisze Davies, dodając, że "zdobywszy władzę w Galicji ewidentnie nieuczciwie, Habsburgowie potrzebowali wiarygodnego uzasadnienia dla swych rządów i znaleźli je w tak zwanej misji cywilizacyjnej". Właśnie na początku lat 70. XVIII w. wraz z pierwszym rozbiorem Polski i powołaniem przez Leopolda II Habsburga "Królestwa Galicji i Lodomerii wraz z Wielkim Księstwem Krakowskim i Księstwami Oświęcimia i Zatora" rozpoczyna się narracja historyka.
Badacz podkreśla, że opisywana przez niego kraina rozciągająca się od Jaworzna (ob. śląskie) do Husiatynia (ob. Ukraina) stale ewoluowała: "W przypadku Galicji charakter władzy państwowej uległ nagłej przemianie – miejsce łagodnego, zdecentralizowanego, quasi-demokratycznego i opartego na konsensusie ustroju Rzeczpospolitej Obojga Narodów zajęła ciężka ręka scentralizowanego, biurokratycznego imperializmu austriackiego". Dzieje Galicji to z jednej strony burzliwe i krwawe wydarzenia jak rabacja galicyjska 1846 r. czy konflikt polsko-ukraiński i walki o Lwów 1918-19, a z drugiej - wieloletnie trwanie w konserwatywnej atmosferze C.K. Monarchii. To właśnie tam losy rodu Potockich, Sanguszków i Badenich przeplatały się z historią dynastii Habsburgów. W Galicji polskość mogła się rozwijać pomyślniej niż na ziemiach polskich podbitych przez Prusy i Rosję. Równolegle w XIX w. narodziła się i dojrzewała idea narodu ukraińskiego.
"Zmieniała się [...] tożsamość mieszkańców Galicji. U schyłku XVIII w. pierwsze pokolenie urodzonych jeszcze w Polsce Galicjan pozostawało w pełni świadome swych korzeni i wciąż adaptowało się do nowych realiów austriackich rządów. Pięć czy sześć generacji później poddani Franciszka Józefa nie pamiętali już żadnej innej rzeczywistości. Chociaż niektórzy zyskiwali poczucie alternatywnej przynależności, zdecydowana większość nie miałaby trudności z zadeklarowaniem, że są zarówno Polakami, Ukraińcami czy Żydami, jak i poddanymi cesarza. [...] Większość Galicjan pozostała wierna monarchii aż do ostatniej chwili" - zwraca uwagę historyk i przypomina, że była to kraina silnych kontrastów społecznych - budującego od wielu pokoleń mieszczański dobrobyt Krakowa i Lwowa oraz nieprzeciętnie ubogiej prowincji, którą z gorzką ironią nazywano "Golicją i Głodomerią". Ponad 80 proc. mieszkańców było analfabetami, a statystyczny mężczyzna umierał w 27. roku życia. O tej ciemnej stronie Galicji pisał ekonomista i poseł do Sejmu Krajowego Stanisław Szczepanowski w książce "Nędza Galicji w cyfrach i program energicznego rozwoju gospodarstwa krajowego" (1888). Według Daviesa to ubóstwo przyczyniło się do wielkiej fali emigracji: galicyjscy Żydzi wybierali zwykle Nowy Jork, ludność ukraińska podróżowała do Kanady, a tatrzańscy górale i mieszkańcy Podkarpacia szukali lepszego życia głównie w Chicago i rejonie Wielkich Jezior, na pograniczu USA i Kanady.
Zdaniem Daviesa aby zrozumieć historię Galicji, warto pamiętać, że postrzegano ją w skrajnie odmienny sposób: dla jednych była to "Galicia felix" - szczęśliwa Galicja, inni oceniali ją jako "kocioł kipiący nienawiścią oraz przemocą", a wspomnienie rzezi galicyjskiej szlachty i Jakuba Szeli było żywe jeszcze na początku XX w.
Davies przeanalizował rozwój galicyjskiego społeczeństwa, przypominając, że "klasa średnia, choć niewielka jak na standardy zachodnioeuropejskie, szybko się rozwijała. Obejmując urzędników, kupców, wolne zawody, ludzi kultury, inteligencję techniczną oraz kręgi akademickie, dzieliła się niemal równo po połowie między Polaków i Żydów". Według niego również krakowscy czy lwowscy mieszczanie byli otwarci na świat - "stanowili trzon czytelników gazet, a więc siłę napędową rozwoju prasy i partii politycznych" - wyjaśnia.
Autor zaznacza, że Galicja odegrała kluczową rolę w rozwoju polskiej kultury przełomu XIX i XX wieku. Związani z Krakowem pisarze: Zenon Przesmycki, Stanisław Przybyszewski, malarz Jacek Malczewski, kompozytor Mieczysław Karłowicz oraz poeta, dramaturg, malarz, architekt i wykładowca Stanisław Wyspiański stali się twórcami nurtu nazwanego Młodą Polską od tytułu opublikowanych na łamach "Życia" cyklu artykułów Artura Górskiego (1898).
Na początku XX wieku "kultura, nauka i oświata poczyniły w Galicji wielkie postępy, co zaowocowało powstaniem pokaźnej warstwy inteligenckiej" - podkreśla Davies. W znacznej mierze była to zasługa Uniwersytetu Jagiellońskiego i C.K. Uniwersytetu im. cesarza Franciszka we Lwowie, które odegrały kluczową rolę także po 1918 r., już w niepodległej Rzeczypospolitej.
Autor przypomina rolę Galicji, zwłaszcza Małopolski i Krakowa w odzyskaniu niepodległości przez Polskę. "22 sierpnia 1914 Piłsudski, nie czekając na formalne pozwolenie, wydał rozkaz o utworzeniu Legionów Polskich. Wiedział, że Austriacy nie będą mogli odmówić. Do nowych formacji napływali ochotnicy, w tym pokaźna grupa spolonizowanych Żydów, których przyciągała zarówno antyrosyjska postawa Legionów, jak i tolerancja Piłsudskiego w sprawach rasowych oraz religijnych. Początkowo powstały dwie jednostki – Legion Zachodni w Krakowie i Wschodni we Lwowie" - pisze.
Davies odtworzył złożone dzieje części Galicji, która po 1918 r. znalazła się w granicach odrodzonego państwa polskiego. W kolejnych rozdziałach opisał narastający w okresie międzywojennym konflikt polsko-ukraiński we wschodnich województwach II RP oraz wojenny dramat, który rozpoczął się we wrześniu 1939r. a także losy mieszkańców terenów zagarniętych przez ZSRS. "Odpowiedzialność za brutalną kampanię sowietyzacji byłej Galicji Wschodniej ponosił (...) ówczesny pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Ukrainy Nikita Chruszczow" - ocenia Davies.
"Galicyjskich Żydów, którzy długo stanowili wyjątkowy zaczyn życia społecznego i kulturalnego prowincji, czekało niemal całkowite unicestwienie" - pisze Brytyjczyk, kontynuując narrację o masowych deportacjach kresowej ludności na Syberię, aktywności Polskiego Państwa Podziemnego i działaniach zbrojnych ukraińskich nacjonalistów z UPA i OUN.
Cezura zamykająca dzieje wielokulturowej krainy, "pomostu" między Wschodem a Zachodem, to dla Daviesa lata 1945-47, gdy Polska utraciła kresowe województwa, wysiedlono zamieszkałą tam ukraińską, bojkowską i łemkowską ludność na Ziemie Zachodnie, zwane w PRL "odzyskanymi". Należące do Polski, Czechosłowacji i Węgier tereny Galicji stały się częścią komunistycznego bloku.
Cezura zamykająca dzieje wielokulturowej krainy, "pomostu" między Wschodem a Zachodem, to dla Daviesa lata 1945-47, gdy Polska utraciła kresowe województwa, wysiedlono zamieszkałą tam ukraińską, bojkowską i łemkowską ludność na Ziemie Zachodnie, zwane w PRL "odzyskanymi". Należące do Polski, Czechosłowacji i Węgier tereny Galicji stały się częścią komunistycznego bloku.
"Galicja trafiła po 1945 r. na prawie pół wieku do zamrażarki bloku sowieckiego (...) . Przez dwa lub trzy pokolenia byłym Galicjanom, którzy przeżyli wojnę – czy to w PRL, czy na sowieckiej Ukrainie – nieustannie wmawiano, że przyszłością jest fałszywa ideologia, która nigdy nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. Po ostatecznym upadku ZSRS rozlała się powódź nostalgii. Galicja zrodziła się z mitu i z mitu miała ponownie powstać" - podsumował historyk.
Książka "Galicja. Historia nie narodowa" ukazuje się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.(PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ aszw/
źródło: https://dzieje.pl