Rozmowa z Agnieszką Pruską autorką "Zimnych nóżek nieboszczyka"

Rozmowa z Agnieszką Pruską autorką "Zimnych nóżek nieboszczyka"

"Jako czytelnik lubię rozmaitość i zapuszczanie „macek” w rozmaite rejony, a jako pisarz staram się wypracować swój własny, rozpoznawalny styl - rozmowa z Agnieszką Pruską

Udostępnij

Redakcja Portalu Księgarskiego i Fundacja Laboratorium Kultury Książki Libroskop prezentują rozmowę z Agnieszką Pruską, autorką takich kryminałów jak: " Zwłoki powinny bnyć martwe, "Wakacje z trupami"  czy ostatnio "Zimne nóżki nieboszczyka".

Gabriel Leonard Kamiński: Jest Pani autorką siedmiu książek o tematyce kryminalnej. Bohaterem czterech z nich jest komisarz Barnaba Uszkier, piątą pt. "Zwłoki powinny być martwe", szóstką "Wakacje za trupami" oraz siódmą "Zimne nóżki nieboszczyka" reprezentują dwie przyjaciółki – nauczycielki Alicja i Julia. Którą z tych serii uważa Pani za najbardziej udaną?

      

Agnieszka Pruska: Te dwa cykle są zupełnie różne i trudno porównywać kryminał policyjny z komedią kryminalną. W przypadku pierwszej serii, tej z nadkomisarzem Uszkierem, mamy do czynienia z dochodzeniami, a co się tym wiąże, z pracą policjantów, techników lub lekarza sądowego. Śledzimy rozwój akcji głównie poprzez obserwację ich działań: przesłuchań, analiz, oględzin miejsc zbrodni czy zwłok. Seria z Alicją i Julią jest dużo lżejsza. Owszem, osią jest intryga kryminalna, którą z powodzeniem mogłabym wykorzystać w powieściach z Uszkierem, ale cała reszta jest zupełnie inna. Śledztwo prowadzą na własną rękę dwie nauczycielki z dużą fantazją i skłonnością do znajdowania zwłok. W odróżnieniu od policjantów mogą realizować prawie wszystkie pomysły, które przyjdą im do głowy, co sprawia, że znajdują się w sytuacjach, w jakich nigdy nie znalazłby się Uszkier. Ich brak kompetencji śledczych, zapał oraz pomysłowość pozwalają mi wykorzystać humor słowny oraz sytuacyjny. Według mnie te serie w pewien sposób uzupełniają się, mimo zupełnie innych bohaterów, i trudno powiedzieć, która jest bardziej udana. Oczywiście mówię z punktu widzenia autora. Przypuszczam, że w przypadku czytelników opinie mogłyby się rozłożyć mniej więcej po równo.

GLK.: Jest Pani członkinią Oliwskiego Klubu Kryminału. Jak wynika z noty o Pani – kocha Pani książki i czytanie! W którym momencie zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?

Agnieszka Pruska: Pisać zaczęłam trochę wcześniej niż zostałam członkiem OKK. Pierwszą książką, jaką napisałam jest fantastyka dla dzieci, która powstała na życzenie mojej córki. Powieść nadal leży w „szufladzie” i nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek ujrzy światło dzienne. Jeżeli chodzi o kryminały, to od dziecka je czytałam, a gdy miałam około dwunastu lat, musiałam przynieść do biblioteki zgodę rodziców na wypożyczanie książek dla dorosłych. Potem nastąpił etap czytania nie tylko kryminałów, ale również i innych publikacji traktujących o zbrodni i jej różnych aspektach. Zaczęła mnie interesować kryminologia, kryminalistyka, psychologia, medycyna sądowa, a kilka lat temu uczestniczyłam w krótkim kursie z profilowania kryminalnego. Wydaje mi się, że pisanie jest u mnie (i zapewne nie tylko u mnie) następstwem czytania, nagromadzenia rozmaitych informacji, chęcią spróbowania, czy uda się stworzyć ciekawą fabułę, dobrych bohaterów, logiczną i spójną całość. Bezpośrednim impulsem było jednak uświadomienie sobie, że można stworzyć prawie nieskończenie wiele fabuł kryminalnych. Ten gatunek daje możliwość pokazania samej zbrodni (motyw, miejsce, świadkowie, prowadzący dochodzenie, narzędzie zbrodni itd.), miejsca akcji, społeczeństwa, aktualnych problemów (lub minionych, w przypadku kryminału retro), zagadnień psychologicznych, relacji międzyludzkich i jeszcze wielu innych elementów składających się na powieść kryminalną. Postanowiłam spróbować i tak powstał „Literat”.

    

GLK.: Wiele osób, które wpisało swoje komentarze pod Pani książkami na lubimyczytac.pl uważa, że Pani kryminały podobne są w klimacie do książek Chmielewskiej. Czy zgadza się Pani z takimi porównaniami i czy to celowe nawiązanie do autorki "Lesia"?

Agnieszka Pruska: Absolutnie nie jest to zamierzone nawiązanie, Chmielewska to Chmielewska, Pruska to Pruska. Czytałam książki Joanny Chmielewskiej, szczególnie te wcześniejsze i są wśród nich jedne z moich ulubionych lektur, na przykład „Wszystko czerwone”. Do mojego słownictwa weszły niektóre powiedzonka jej bohaterek. Muszę się wystrzegać, żeby nie pojawiły się w serii z Alicją i Julią, bo Joanna Chmielewska ma charakterystyczny styl i słownictwo. Raczej nie zgodziłabym się z porównaniem, o którym Pan wspomniał, ale mogę nie być obiektywna. Według mnie trudno porównać powieści Joanny Chmielewskiej i, na przykład, Alka Rogozińskiego, Iwony Banach oraz moje. Wszystkie są komediami kryminalnymi, ale jednocześnie każdy z autorów ma swój własny styl. Nie ukrywam jednak, że bardzo cenię takie porównanie czytelników.

GLK.: Którą ze swoich książek uważa Pani za najlepszą, a którą pisało się Pani z "trudem"? Czy jest taka, która stawiała Pani opór?

Agnieszka Pruska: Przy pisaniu ciągle się czegoś uczę, zawsze mam nadzieję, że ta książka, nad którą aktualnie pracuję będzie lepsza niż poprzednie, a gorsza niż następna. Tak więc liczę na to, że ta najlepsza jest cały czas jeszcze nienapisana. Najwięcej pracy miałam przy powieści, która jest już przygotowywana do wydania. Zupełnie niezamierzenie wyszła mi bardzo obszerna i musiałam ją skrócić, a to nie jest takie proste, jeżeli nie chce się zmienić fabuły i zrezygnować z niektórych wątków.


GLK.: Jednymi z najczęstszych czytelniczym komplementów jest to, iż pokazała Pani w swoich książkach policjantów jako normalnych, zwykłych, zapracowanych ludzi. Czytelnicy orzekli, iż odpoczywali przy tym od skandynawskiej manii obarczania ich różnymi trudnymi przejściami, uzależnianiami czy traumami? Czy taki był Pani zamiar?

Agnieszka Pruska: Pierwszy kryminał zaczęłam pisać tuż po przeczytanie sporej dawki skandynawskich powieści tego gatunku. Można powiedzieć, że poczułam pewien przesyt i postanowiłam wykreować innego bohatera, takiego którego nie będą spotykały porażki na każdym kroku. Nie chciałam, aby miał problemy z żoną lub partnerką, dziećmi, kolegami, finansami i alkoholem, a jedyną rzeczą, którą może się pochwalić były rozwiązane sprawy kryminalne. Wolałam skupić na śledztwie, które prowadzi, a nie na niepowodzeniach bohatera. W ten sposób powstał nadkomisarz Barnaba Uszkier, w miarę szczęśliwy mąż i ojciec, człowiek, który w policji nie pracuje dlatego, że innej pracy nie znalazł, tylko dlatego, że lubi to robić. Uszkier jest utalentowanym dochodzeniowcem, ale jednocześnie zwykłym facetem, który z synami chodzi na spacer i odrabia lekcje. Trochę nudne życie pozasłużbowe? Możliwe, ale wydaje mi się, że bardziej naturalne i pozwalające skupić się na wątku kryminalnym. I jest, tak jak Pan wspomniał, odskocznią od straumatyzowanych bohaterów. Żeby nie było tak za idealnie, trochę jednak namąciłam w życiu osobistym Uszkiera, o czym czytelnicy mogą się przekonać, czytając „Hobbystę” i „Żeglarza”.

GLK.: Czytam ostatnią z Pani książek "Zimne nóżki nieboszczyka". Jej akcja dzieje się w Chojnicach i okolicy. W poprzednich książkach opisuje Pani i ciekawie przedstawia Trójmiasto, Frombork. Czytelnicy chwalą sobie taki sposób opowiadania o tych miejscach. Czy to celowy zabieg z Pani strony, niektórzy myślą, że jest to sposób na "lokowanie" turystycznych atrakcji.

Agnieszka Pruska: Jednym z kryteriów podziału miejsc akcji w powieściach jest to, czy pisarz je zna, czy nie. Można wyodrębnić podstawowe grupy: miejsca fikcyjne, stworzone na potrzeby książki, te dobrze znane autorowi i pozostałe. Ja umieszczam akcję w miejscach dosyć dobrze mi znanych. Przyczyny takiego wyboru są trzy: wolę pisać o czymś, co znam, lubię te miasta i miasteczka i chciałabym, aby czytelnicy przy okazji śledzenia kryminalnej intrygi też je trochę poznali. Może nawet polubili? W Gdańsku mieszkam już od ponad ćwierć wieku i jest to „moje miasto”, Olsztynek („Zwłoki powinny być martwe”), Frombork („Wakacje z trupami”) i Chojnice („Zimne nóżki nieboszczyka”) lubię i dosyć często tam bywam, stąd takie wybory. W przypadku moich powieści sprawienie, że miasto jest nie tylko tłem, ale również drugoplanowym bohaterem jest zabiegiem celowym. W większości przypadków fabuła jest tak związana z miejscem, w którym się rozgrywa, że przeniesienie jej w inny rejon jest praktycznie niemożliwe. Trudno jednak nazwać to „lokowaniem” czy to turystycznych atrakcji czy czegokolwiek. Proszę zwrócić uwagę, jak mało nazw konkretnych lokalizacji (oprócz tych znanych wszystkim na przykład z przewodników turystycznych) pojawia się w tekście. Po prostu zwracam uwagę na to, że warto zobaczyć rozmaite miejsca. Czy to te w mieście, w którym się mieszka, czy takie, do których trzeba specjalnie pojechać.

GLK.: Kto jest Pani literackim mistrzem, jeśli chodzi o ten gatunek? Którą szkołę pisania Pani ceni bardziej - skandynawską, francuską, angielską czy amerykańską?

Agnieszka Pruska: Nie mam ulubionej szkoły pisania, w moim przypadku wszystko zależy przeważnie od konkretnej powieści lub cyklu powieści. Należę do czytelników, którzy nie mają swojego jednego ulubionego autora i do autorów, którzy nie podążają za swoim literackim mentorem. To pierwsze związane jest z tym, że czytam rozmaite podgatunki powieści kryminalnej i nawet pośród tych, które mniej lubię (na przykład kryminały polityczne lub z mafią w roli głównej) trafiają się takie, które mi się podobają, a wśród utworów pisarzy, których cenię bywają również gorsze pozycje. Moja top lista cały czas się przetasowuje, chociaż zawsze jest w niej Agatha Christie i Georges Simenon (klasyka), Simon Beckett (seria z Hunterem) czy Eliot Pattison (kryminały z akcją umieszczoną w Tybecie). Czytam też (a właściwie przeczytałam) i kolekcjonuję polskie kryminały z doby PRL dwóch autorów: Jerzego Edigeya i Zygmunta Zeydler-Zborowskiego. Jako autorka staram się nie wzorować na kimś konkretnym, ale trudno nie zauważyć, że cykl z Uszkierem zbliżony jest do szkoły amerykańskiej, a komedie kryminalne do polskiej.
Podsumowując: jako czytelnik lubię rozmaitość i zapuszczanie „macek” w rozmaite rejony, a jako pisarz staram się wypracować swój własny, rozpoznawalny styl.

GLK.: Posiada pani mistrzowski pas w aikido. A bohaterkami Pani książek są nauczycielki gimnazjalne pozbawione jakichś specjalnych pasji?

Agnieszka Pruska: Jak to pozbawione pasji? A pasja rozwiązywania niewyjaśnionych zagadek kryminalnych? A tak poważnie, to przecież nie mogę ze wszystkich swoich bohaterów zrobić mistrzów aikido. Nadkomisarz Barnaba Uszkier jest aikidoką, „pozwoliłam” mu nawet mieć wyższy stopień niż ja mam (w Żeglarzu zdał na 3. dan) i w przypadku policjanta jak najbardziej jest to zgodne z postacią. Nadają też wiarygodności opisywanym przeze mnie scenom walki, w których Uszkier wykorzystuje swoje aikidockie umiejętności. Wiem co i jak opisać, chociaż czasem muszę zwracać uwagę na to, aby tekst był zrozumiały również dla nie-aikidoków. Często daję takie fragmenty do przeczytania znajomym, którzy nie mają nic wspólnego z tą sztuką walki. Nie muszę też tych opisów z nikim konsultować, co znacznie ułatwia mi pracę. Z aikido wywodzi się również sporo technik transportowych stosowanych w policji.

Alicja i Julka to zupełnie inny typ bohaterek: są nauczycielkami, a nie policjantkami, nie mają ani umiejętności jakimi dysponuje nadkomisarz, ani jego doświadczenia, ani możliwości wykorzystywania tego, z czego korzysta policja (na przykład z baz danych). Są za to ciekawskie, mają masę pomysłów i niespożytą energię śledczą. Ich zainteresowania, poza znajdowaniem kolejnych nieboszczyków, to historia w przypadku Alicji i biologia w przypadku Julki. Obie też są też zagorzałymi czytelniczkami.

GLK.: Urodziła się Pani we Wrocławiu i spędziła tu wczesną młodość, ale z wyboru jest gdańszczanką O ile Trójmiasto było dla Pani inspirujące, to Wrocław i Dolny Śląsk już
niezbyt. Czy jest szansa, iż narodzi się Pani kolejna książka z jakimś dolnośląskim wątkiem?

Agnieszka Pruska: To nie jest tak, że Wrocław i jego okolice są dla mnie mało inspirujące, ale nie da się umieścić akcji powieści we wszystkich ciekawych i intrygujących miejscach, trzeba się na coś zdecydować. Z przyczyn, o których już mówiłam wybrałam Gdańsk, Olsztynek, Frombork i Chojnice. Jeżeli chodzi o cykl nadkomisarzem Uszkierem, to nie planuję przeniesienia akcji w inne rejony, ale w przypadku serii komediowej jest inaczej. Za każdym razem Alicja i Julia trafiają w inne miejsce, to jedno z moich założeń przy pisaniu tego cyklu, więc nie jest wykluczone, że pojawią się również na Dolnym Śląsku. Z tym, że w ich przypadku mój wybór dotyczyłby mniejszego miasta, a nawet miasteczka. Może Trzebnica, Oleśnica albo Milicz?

GLK.: Dużo młodych osób teraz pisze, sporo zaczyna od kryminału, sensacji, thrillera. Co Pani, doświadczona pisarka poradziłaby im? Od czego powinny zacząć? Od konstrukcji intrygi, stworzenia pierwszoplanowych postaci?

Agnieszka Pruska: Od czytania. Uważam, że aby dobrze pisać, trzeba również czytać. Najlepiej nie tylko powieści z jednego gatunku, tego ulubionego lub tego, który jest zgodny z tym, co przyszły autor zamierza napisać, ale różne gatunki i różnych autorów. Wtedy można świadomie stwierdzić: to mi się podoba, a to nie, tak bym chciał pisać, ale tamten styl mi nie odpowiada, nie potrafiłbym napisać takiej sceny, a jest dobra, powinienem poćwiczyć. A potem trzeba pisać i liczyć się z tym, że pierwsze teksty nie muszą być (i chyba rzadko są) dobre, że aby powstała powieść, trzeba na jej napisanie poświęcić całkiem sporo czasu i że pisanie wymaga systematyczności. Powieść to historia, którą autor opowiada czytelnikom, musi być wciągająca, intrygująca, emocjonująca, nieprzewidywalna. Czasem impulsem do rozpoczęcia pisania jest zaobserwowana scena, do której prawie momentalnie powstaje fabuła, czasem miejsce, które zainspiruje, a kiedy indziej ciekawa postać czy usłyszane mimochodem zdanie. Poza tym niektórzy pisarze mają wszystko zaplanowane, inni nie, różne są style pracy. W przypadku autora, który dopiero zaczyna pisać swoją pierwszą powieść kryminalną proponuję zwrócić uwagę przede wszystkim na trzy rzeczy: fabułę (określenie kto kogo, gdzie i dlaczego zabił), postacie (ich charakterystykę i wzajemne powiązania trzeba dobrze sobie rozplanować) i scenerię (dobrze wybrane i dopasowane do fabuły miejsca akcji zdecydowanie podnoszą walory powieści).

GLK.: Która w najbliższym czasie seria jest w Pani planach: z komisarzem Uszkierem czy z Alicją i Julią? A może czeka nas czytelników jakaś niespodzianka?

Agnieszka Pruska: Pod koniec stycznia będzie miała premierę piąta część cyklu z Barnabą Uszkierem. W „Łowcy” nadkomisarz zmierzy się z kolejnym seryjnym mordercą, który zagraża mieszkankom Gdańska. Nic więcej na temat „Łowcy” powiedzieć nie mogę, bo zepsułabym czytelnikom przyjemność czytania. Sądzę, że miłośników audiobooków ucieszy informacja, że prawie jednocześnie z książką pojawi się w Storytel jej wersja audio. To te najbliższe plany. Jeżeli chodzi o dalsze, to kończę powieść, która, mam nadzieję, zaskoczy czytelników. Najprawdopodobniej będzie otwierała nowy cykl inny od dwóch dotychczasowych. Mam też w planach coś jeszcze, ale na razie mogę tylko poprosić o trzymanie kciuków.

Dziękuję Pani za rozmowę i do zobaczenia w księgarni!

Z Agnieszką Pruską autorką książek kryminalnych rozmawiał redaktor Portalu Księgarskiego i Fundacji Libroskop

Gabriel Leonard Kamiński

 


Komentarze

Komentując naszą treść zgadzasz się z postanowieniami naszego regulaminu.
captcha

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się