Nowa książka poetycka Gabriela Leonarda Kamińskiego - Nieme kino
Wielu twórców istnieje w tym zawirusowanym czasie w sieci dzięki internetowi. Pojawiają się na stronach społecznościowych ich utwory, czy to literackie, muzyczne czy filmy dokumentalne. Postanowiłem pisać "na żywo", zamieszczając, co dwa., trzy dni, nowy utwór poetycki z nowo powstającej książki zatytułowanej "Nieme kino". Będzie to kontynuacja wątków z poprzedniej książki "Kiedy śpiewał Cohen". Tym razem z perspektywy mojego dzieciństwa i młodości piszę o moich filmowych fascynacjach, począwszy od "Starego kina" Stanisława Janickiego, ówczesnej naszej filmowej Biblii, po filmy z maratonów filmowych i Dyskusyjnych Klubów Filmowych, których byłem adeptem.
Nieme kino
Chaplin ślizgał się drugą dobę na skórce
od banana. Jest rok sześćdziesiąty szósty,
ubrudzony atramentem robię kleksy, rozcieram je
rękawem mundurka, spod lewej ręki,
z okładki zeszytu obserwuje mnie królowa
brytyjska, zagryzam z nerwów ołówek za sześć
pensów, to dar Jej Wysokości dla naszej
tysiącletniej szkoły, za oknami widzę
pierwszy śnieg, czekam z zamkniętymi oczami,
jak Chaplin, na oblodzone zbocze
Górki Stolarskiej, na pierwszy ślizg w dół,
on też zakochał się w niewidomej kwiaciarce,
ja jak w Ance, skakałem dla niej z trzeciego piętra
na pryzmę piasku, łzy bezwiednie toczyły się
po twarzy, mrowiły mi stopy, czułem przez
zamknięte oczy uśmiech na jej twarzy, jak Charlie
bawiłem się w jednodniowego bohatera
własnego slapstikowego filmu, byłem
jego scenarzystą, aktorem i reżyserem,
jak on na skórce od banana, ślizgałem się
na pokrywie kotła do gotowania bielizny,
tworzyłem swoje autorskie nieme kino
kręcąc się w kółko między domem,
szkołą a wysypiskiem…
4 kwietnia 2020