Pod warstwą ironii, za uśmiechem, czasami kpiną skryte są cierpienia, miłosne fascynacje, świat głębokiego serio. Mając w pamięci książki Nabokova, czeskich i południowoamerykańskich klasyków Miłkowski udowadnia, że o Zagładzie, o historii warto pisać w sposób nowoczesny, bo wtedy dopiero można odczuć jej bolesne piętno. "Czuł, że wokół niego zaciska się pętla. Nie był już w stanie dłużej pracować, nie był w stanie czytać, chodzić na Miodową, mijać bramy, którą widział już tylko on jeden. W sześćdziesiątym ósmym wreszcie zdecydował się wyjechać. Sprzedał książki, sprzedał wszystko, co się dało. Kupił już nawet bilet, w końcu jednak nie wyjechał. Mieszkanie numer trzynaście — to musi być na samej górze. W miejscu, gdzie upadł na chodnik, dzisiaj stoi kiosk. Tak sobie to wyobrażam." MACIEJ MIŁKOWSKI
|