"Poczucie przyjemności posiadania jest zmienne, jak wiele innych uczuć w życiu" - rozmowa z Włodzimierzem Hermanem kolekcjonerem zabytkowych wizytowników

"Poczucie przyjemności posiadania jest zmienne, jak wiele innych uczuć w życiu" - rozmowa z Włodzimierzem Hermanem kolekcjonerem zabytkowych wizytowników

"Poczucie przyjemności posiadania jest zmienne, jak wiele innych uczuć w życiu" - rozmowa z Włodzimierzem Hermanem kolekcjonerem zabytkowych wizytowników

Udostępnij

Redakcja Portalu Księgarskiego prezentuje rozmowę z Włodzimierzem Hermanem, polskim reżyserem teatralnym, tłumaczem, autor książek o tematyce teatralnej, znanym kolekcjonerze, który wraz z żoną Beatą, od lat zbierają artystyczne zabytkowe wizytowniki. Od września do października 2021 wystawiali je w Sali pod Filarem Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego. Wystawie towarzyszyła publikacja - katalog  "Magiczny świat zabytkowego wizytownika".

Gasbriel Leonard Kamiński: Pańska wizytówka nie pomieściłaby informacji o Pańskich rozległych zainteresowaniach, reżyser teatralny, dyrektor artystyczny, tłumacz, kolekcjoner, historyk, filozof! Jakie jeszcze nie wymienione profesje i zainteresowania stanowią o pańskiej zawodowej biografii?

Włodzimierz Herman: Z wyżej wymienionych to ja na pewno nie jestem filozof. Ale jestem za to kibicem duńskiej piłki ręcznej, szczególnie tej damskiej.

GLK.: Czy zaczął Pan swoją przygodę z kolekcjonerstwem od wizytowników, czy było coś jeszcze przedtem? Pytam, bo zaczynałem od kolekcjonowania naklejek na pudełkach zapałek, od filumenistyki, potem zbierałem znaczki pocztowe, stare fotografie, a na końcu płyty analogowe i zbieram je do dzisiaj?

Włodzimierz Herman: Przedtem byłem zaangażowanym kolekcjonerem starych pocztówek, szczególnie tych sygnowanych przez znanych artystów. Również bilecików i kartek ręcznie kolorowanych okresu biedermeiera (lata wczesno XIX wieczne). Były wśród nich stare też wizytówki. Stąd już był tylko mały krok do wizytownika…

GLK.:  Co ujęło Pana w kolekcjonowaniu zabytkowych wizytowników? To, że są czymś po średnim między mini szyldem biografii zawodowej, a wytworem artystycznym sztuki rękodzielniczej, mówiącej wiele o swojej epoce, a także właścicielu wizytownika? A może ta magia o której Pan pisze?

Włodzimierz Herman: . Wszystko to, co Pan sam wymienił i ja przerobiłem na czerwono.

GLK.: Jako reżyser teatralny przemieszczał się Pan często z kraju do kraju, spotykał z ciekawymi ludźmi, czy ta wykonywana profesja pomogła Panu w realizacji kolekcjonerskich planów, czy angażowała dodatkowo wolny czas?

Włodzimierz Herman:  W moim zawodzie, i w ogóle w środowisku teatralnym, jest bardzo mało kolekcjonerów. Ludzie teatru traktują swój zawód również jako hobby… A jeżeli do tego dochodzi rodzina, no, to chyba nie mają czasu na taki luksus. Jednak zdarzają się wyjątki. Ja takim jestem. W swoich wielu podróżach zawodowych do różnych krajów i kontynentów znajdywałem czas również by polować na interesujące mnie przedmioty, które kolekcjonowałem.

GLK.: Każdy z osób które poznałem jako zawodowi kolekcjonerzy, z żyłką pasji i wręcz detektywistycznej dociekliwości opowiadali mi o tym, jak czasem sporo wysiłków ich kosztowało wejście w posiadanie upatrzonego obiektu; nie obyło się nawet bez specyficznej kradzieży, czy „wycyganienia”. Czy Pana też to nie ominęło? Który z posiadanych wizytowników kosztował gro Pana energii i zachodu?

Włodzimierz Herman:  Pierwsze zdania w Pana pytaniu, tak, to prawda. Ale wizytowniki to dość specyficzne hobby. Jest nas bardzo mało w tej branży. Rozproszeni po całym świecie. Tutaj nie może być mowy o „wycyganianiu”… Ja mam kontakt tylko z trzema kolekcjonerami . Dwóch w Londynie i jeden w Hong Kongu. Moja pierwsza książka o tym obiekcie Collecting Visiting Card Cases (2005/6) jest bardzo popularna wśród kolekcjonerów na całym świecie i oni czasem mnie kontaktują, ale dość rzadko. Proszą przeważnie o sygnowanie kiedy nabywają jakiś egzemplarz. Obiekty moje kupowałem przede wszystkim na aukcjach w Anglii (teraz jest to utrudnione przez Brexit) i na targach antyków, również w Anglii. No i na eBay-u. Najciekawsze egzemplarze, te np. japońskie, moje ulubione, zwane Shibayama, jest niezwykle trudno znaleźć… Za wielu myśliwych… (bo polują na nie również inni miłośnicy sztuki japońskiej, niezależnie czy to wizytownik, czy jakiś inny atrakcyjny przedmiot).

GLK.: Mimo, że urodził się Pan w Warszawie, to był Pan jakiś czas związany z Wrocławiem; Teatr Kalambur, Teatr Polski, wcześniej studia na Uniwersytecie Wrocławskim. Czy ma Pan jakieś ciekawe historie z tego okresu dotyczące Pańskich kolekcjonerskich osiągnięć?

Włodzimierz Herman: Niestety, nie. Wtedy to właśnie nie miałem w ogóle czasu na kolekcjonowanie. Ani nie miałem też większych możliwości finansowych. Lubiłem jednak popatrzeć czasami, np. w Desie na ciekawe starocie…

GLK.:  Czy to drogie hobby, pytam, gdyż często za rzadką płytę jestem w stanie zapłacić ponad 350 euro, rozumiem, że oryginalne artystyczne wizytowniki warte są wielokrotność tej kwoty?

Włodzimierz Herman: To zależy od przedmiotu (jak w każdej innej dziedzinie kolecjonerstwa) … Angielskie srebro, chińska rzeźba w kości (słoniowej!) i właśnie japońska Shibayama są bardzo drogie. Trzeba się mocno naszukać (m. innymi na Internecie), żeby je kupić za przystępną cenę. Na dużych aukcjach kilka tysiące złotych za dobry egzemplarz to dość często spotykana cena... Ale ja bardzo sobie też cenie egzemplarze mniej cenne, na które jest mniejszy popyt, ale ze względu na materiał i technikę wykonania mnie bardzo interesują.

GLK.:  Coraz więcej osób w Polsce zaczyna swoje kolekcjonerskie plany od wizyty na giełdach staroci, flomarkach, odwiedzinach różnych graciarni. Co by im Pan poradził, od czego powinni zacząć, na czym się skupić?

Włodzimierz Herman:  Trudno dawać rady. Jeżeli się jest początkującym, to ma się może trochę mniejsze wymagania i cieszą kogoś bardziej dostępne przedmioty. Poczucie przyjemności posiadania jest zmienne, jak wiele innych uczuć w życiu… Są przedmioty kolekcjonerskie, które jest trudno już dzisiaj znaleźć w graciarniach… Zależy kto co kolekcjonuje. A zaczyna się kolekcjonowanie rzadko od tego, że ktoś sobie tak zaplanował. Często jest to problem przypadku (coś się otrzymało w podarunku, cóż się odziedziczyło, coś się znalazło...). Czasem jest to pośrednio związane z zawodem. I dalszy rozwój już zależy od zaangażowania. Moja rada? Cieszyć się, angażować intelektualnie i uczuciowo, ale nie wpadać w przesadę, zależność… Fanatyzm, jak wszędzie, zawsze i we wszystkich dziadzinach życia, nie powinien kolekcjonerem zawładnąć. Mały dystans jest wskazany.

GLK.: W tym roku odbyła się w Sali pod Filarem w Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego wystawa Pańskiej kolekcji pt. znamiennym tytułem „Magiczny świat zabytkowego wizytownika|”. Wystawie towarzyszy publikacja opatrzona wstępem p. dr Urszuli Bończak- Dawidziuk dotyczącym kolekcjonerstwa oraz Pańskim zasadniczym tekstem o tymże magicznym świecie. W globalnym świecie odrobina autoreklamy nikomu nie zaszkodziła. Gdyby w kilku zdaniach miał Pan zachęcić nie tylko naszych czytelników do sięgnięcia po tą książkę, co by im Pan powiedział?

Włodzimierz Herman: Jak na moje rozeznanie, to publikacja ta po raz pierwszy zahamuje się innymi aspektami kolekcjonerstwa wizytowników: aspekty psychologiczne, dociekanie źródeł i inspiracji u tych, którzy te przedmioty wytwarzali… I co może najbardziej atrakcyjne w tej publikacji: tak wykonanych zdjęć, i to przez znanego fotografa!- nie można zobaczyć/spotkać ani na aukcjach, ani w innych publikacjach!

PS.

Wspomnijmy, iż autorem zdjęć kolekcjonerskich biektów edytowanych w książcr jest znany i ceniony fotografik  Piotr Topperzer

Z góry dziękuję Panu za odpowiedzi

Gabriel Leonard Kamiński

 


Komentarze

Komentując naszą treść zgadzasz się z postanowieniami naszego regulaminu.
captcha

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się