Poczytaj mi, tato. Dlaczego mężczyźni powinni czytać dzieciom? [relacja i zdjęcia]
W piątkowej dyskusji o roli ojca we wpajaniu dzieciom nawyku czytania rozmawiali prof. Krzysztof Biedrzycki, Maria Deskur i Rafał Witek. Panel Instytutu Książki w ramach 22. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie poprowadził Krzysztof Cieślik.
Naukowcy z Harvardu dowiedli, że czytanie przez ojców daje lepsze efekty, ponieważ stanowi naruszenie konwencji. Dziećmi, zwłaszcza w pierwszym roku życia, dużo więcej zajmują się matki. Dlatego każdy rytuał, który zarezerwowany jest dla ojca budzi więcej zainteresowania niemowlaka.
„To nie jest tak, że w którymś momencie przekonamy ojców, że mają czytać. Przed nami ciężka kulturowa praca to wykonania” – stwierdził Krzysztof Biedrzycki z Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor nadzwyczajny w Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie, powołując się na badania czytelnictwa PISA.
Maria Deskur, dyrektor zarządzająca Wydawnictwa Egmont i prezes rady Fundacji Powszechnego Czytania, zauważyła, że badania Duursmy prowadzone były na rodzinach ubogich, gdzie różnice są najjaskrawsze. Dodała jednak, że: ojcowie bardziej się z tekstem bawią, mają odruch wyjścia poza sam tekst, wchodzą w interakcję. To bardzo pomaga dzieciom w porównaniu z płaską lekturą tekst”.
„Ostry kryzys czytelnictwa następuje w wieku 12-13 lat i w tym momencie gwałtownie rozchodzą się drogi chłopców i dziewczynek. Chłopcy w ogromnej liczbie odmawiają czytania, nawet lektur szkolnych” – zauważył prof. Biedrzycki. W Anglii do czytania zachęcają między innymi trenerzy sportowi, którzy są dla chłopców wzorami.
Ojcowie, którzy nie czytają nie są wzorcami dla synów, ale oni również z nimi nie rozmawiają. Nie tylko nie rozmawiają o książkach, nie robią tego w ogóle.
– dodał prof. Biedrzycki. To właśnie rozmowa okazuje się decydująca – chłopcy, którzy czytają, mają mocny kontakt emocjonalny z ojcami.
Pozytywne efekty ojcowskich lektur da się zauważyć także w przypadku przedszkolaków. Te, którym zaczęli czytać ojcowie, poprawiły swoje wyniki edukacyjne aż o 1/3. Maluchy, których ojcowie angażowali się w rozwijanie ich umiejętności językowych oraz sami dużo czytali, znajdują się później w grupie osób o wysokim wskaźniku czytelnictwa.
„Widzimy dziś, że matki czytają więcej, jeżeli w ogóle ktoś dzieciom czyta. Dobrze by było, gdyby te proporcje były mniej zaburzone” – stwierdziła Maria Deskur, sugerując, że w stosunku do ojców należy używać mocnych argumentów: „Na Boga, jeśli wy nie będziecie czytać, to te kobiety będą bardziej inteligentne, bardziej rozwinięte emocjonalnie i bardziej kompetentne społecznie. Nie chcę być antyfeministką, ale równowaga jest w naszym wspólnym interesie. Chciałabym, żeby mężczyźni przyszłości byli inteligentni, także emocjonalnie, i odnajdywali się w społeczeństwie”.
W ciekawy sposób do dyskusji włączył się autor popularnych książek dla dzieci Rafał Witek, który przyjrzał się problemowi od strony socjologicznej.
My, faceci, powinniśmy nadążyć za tym, jak bardzo zmienił się świat. Kiedyś dziecko po pierwszym okresie matczynej opieki przechodziło pod kuratelę ojca, który uczył je zawodu czy szermierki. W świecie informacji takim narzędziem jest czytanie. I to musimy zrozumieć
– spuentował Witek.