"Powstanie wielkopolskie nie było ani lepsze, ani gorsze pod względem charakteru i przebiegu działań w innych częściach odradzającej się Polski" - rozmowa z dr Markiem Rezlerem autorem "Powstanie Wielkopolskie. Po stu latach".
Redakcja Portalu Księgarskiego www.ksiazka.net.pl oraz Fundacja Laboratorium Kultury Książki Libroskop zapraszają do lektury rozmowy z dr Markiem Rezlerem autorem opublikowanej przez Dom Wydawniczy REBIS książki pt. "Powstanie Wielkopolskie. Po stu latach".
Gabriel Leonard Kamiński: Czytam na skrzydełku, iż jest to drugie poprawione wydanie "Powstania Wielkopolskiego". Czym się różni to wydanie od tego z 2008 roku?
Marek Rezler: Przede wszystkim uściślono szczegóły pobytu Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu, między 26 i 31 grudnia 1918 roku. Sprostowano szereg legend, m.in. o rzekomym nalocie polskich lotników na Frankfurt nad Odrą, 9 stycznia 1919 roku. Dodane zostały fragmenty dotyczące spraw związanych z ekonomiczną stroną powstańczych wydarzeń, z dyscypliną itd. Poprawiono szereg szczegółów, uaktualniono bibliografię, a we wstępie scharakteryzowano aktualny stan badań nad Powstaniem.
Gabriel Leonard Kamiński: Jak z punktu widzenia historyka jawi się Panu "Powstanie Wielkopolskie"? Było kluczowe dla kształtowanie się zachodnich granic niepodległej Polski, czy ważniejsze były np. "Powstania Śląskie"?
Marek Rezler: Był to czas, gdy nie było wydarzeń bardziej i mniej ważnych. W kluczowym dla narodzin Polski czasie, od listopada 1918 do końca 1920 roku. Powstanie wielkopolskie miało ogromny wpływ na kształt polskiej granicy zachodniej, ustalony postanowieniami Traktatu Wersalskiego, a powstania śląskie rozwiązywały problemy regionu stopniowo. Tam był zupełnie inny układ, inna sytuacja niż w Wielkopolsce.
Gabriel Leonard Kamiński: Jak to jest z tezą, iż "Wielkopolska" traktowana była przez Piłsudskiego, ale i "ojców" polskiej niepodległości Paderewskiego i Dmowskiego z dozą delikatnie mówiąc lekkiej niechęci?
Marek Rezler: Nic podobnego. Wielkopolska zawsze była traktowana jako integralna część odradzającego się państwa polskiego, przez wszystkich twórców polskiej niepodległości. Nawet wiodąca w Wielkopolsce endecja zawsze podkreślała nierozerwalną więź Wielkopolski z Rzeczpospolitą. Ale problem pojawiał się z chwilą wystąpienia emocji politycznych. Wtedy zaślepienie stawało się przyczyną irracjonalnych opinii i decyzji.
Gabriel Leonard Kamiński: Czemu wokół tego zrywu niepodległościowego narosło tyle niejasności i niedomówień. W końcu była to jedna z najlepiej rozwiniętych gospodarczo dzielnic Polski?
Marek Rezler: W dużej mierze był to rezultat specyficznej mentalności Wielkopolan, którzy nie umieją się reklamować, a jeśli już nawet próbują - często czynią to niezręcznie. Nie potrafią zdyskontować rzeczywistych zasług, rzeczy naprawdę wielkie i chwalebne traktują bez emocji, co sprawia, że działacze z innych dzielnic Polski bez trudu ich przelicytowują. W mieszkańcach i wśród działaczy wielkopolskich często pojawia się wtedy swoisty kompleks owocujący wymyślaniem legend, w gruncie rzeczy deprecjonujących zasługi regionu.
Gabriel Leonard Kamiński: Polska, jak można wywnioskować nie tylko z pańskiej książki była dla starych mocarstw zachodnich Francji, Anglii, Niemiec bardzo niewygodnym sojusznikiem, a na pewno nie partnerem. "Rozgrywano" nas w zależności od potrzeby sytuacji, w wygodny dla siebie sposób. Czy wobec powyższego nie wydaje się Panu, iż nie mieliśmy na tamtą chwilę dobrych kart przetargowych, i może stąd wzięła się potrzeba wywołania i postawienia państwa Ententy przed faktami dokonanymi?
Marek Rezler: Poruszył Pan tu szereg kwestii dyskusyjnych, wymagających szerszej analizy. Najogólniej biorąc, od chwili utraty przez Rzeczpospolitą niepodległości w XVIII wieku, a na dobre w 1815 roku, sprawa polska stała się nie podmiotem, a przedmiotem polityki europejskiej – niezależnie od naszych ambicji. Z kolei położenie geopolityczne ziem polskich wyklucza możliwość pominięcia tak zwanej sprawy polskiej – ale niemal zawsze w ramach kwestii państw sąsiednich. Takie państwa się rozgrywa, ich sprawę również, przy rzeczywistej bezsilności zainteresowanego, któremu się wydaje, że ma realny wpływ na swoje losy. W rzeczywistości jednak możliwości w pełni samodzielnego (nie mówiąc o mocarstwowym) działania są bardzo małe. Sytuacja ta wciąż zachowuje aktualność. Powrót czasów jagiellońskich jest już niemożliwy, od 1815 roku sprawa polska zawsze była i jest rozgrywana w kontekście państw sąsiednich. Nawet w dwudziestoleciu międzywojennym.
Gabriel Leonard Kamiński: Jak czytam w pańskiej pracy, Powstańcy Wielkopolscy od strony organizacyjnej i finansowej zdani byli na siebie. Żadnego wsparcia z Warszawy. Czy to może świadczyć o słabości wizji przyszłego Państwa Polskiego, czy może o słabości ówczesnej władzy i polityków?
Marek Rezler: Niekoniecznie. Warszawa, wbrew pozorom, jednak była doskonale zorientowana w sytuacji panującej w Wielkopolsce. Ale ujawnienie wprost jakiegokolwiek bezpośredniego wpływu polskiego rządu w Warszawie na rozwój sytuacji w zaborze pruskim, byłby w Paryżu odebrany jako ingerencja w wewnętrzne sprawy Niemiec i próba tworzenia faktów dokonanych. Przy naszej wtedy bardzo słabej możliwości poparcia polskich racji siłą gospodarczą i militarną, z góry trzeba było się nastawić na działania dyplomatyczne, niekiedy pozaprawne, prowadzenie umiejętnej gry politycznej. Z kolei nie zapominajmy, że ziemie zaboru pruskiego nie były zniszczone działaniami wojennymi; mieszkańcom i politykom Polski centralnej jawiły się jako eldorado. Rzeczywiście, względy powiedzmy ekonomiczne też miały wpływ na stosunek „Kongresówki” do Poznańskiego i Pomorza Nadwiślańskiego. Śląsk to już była zupełnie inna konfiguracja polityczna, społeczna i gospodarcza.
Gabriel Leonard Kamiński: Jak oceni Pan powstanie od strony kierownictwa wojskowego i taktyki? Czy można było inaczej, lepiej skoordynować taktykę walki i
dowodzenia? Czy to mogło wynikać na przykład z braków kadrowych o których Pan wspomina w swojej książce?
Marek Rezler: Powstanie w pierwszym okresie oparte było na umiejętnościach indywidualnych, przeważały działania spontaniczne. Walką dowodzili głównie podoficerowie i oficerowie najwyżej do stopnia kapitana – a więc posiadający kwalifikacje dowódcy kompanii i batalionu. Brak fachowego kierunkowego przygotowania był szczególnie widoczny podczas organizowania działań większymi siłami, wymagających synchronizacji poczynań, jak podczas walk o Inowrocław, czy w obydwu bitwach rawickich. W tym momencie wyraźnie było widać rezultat nie dopuszczania Polaków do wyższych stopni i stanowisk dowódczych w armii niemieckiej. Przybycie w połowie stycznia 1919 roku generała Józefa Dowbor Muśnickiego i oficerów wyższych stopni z byłego I Korpusu Polskiego, radykalnie poprawiło sytuację. Interesującym wyjątkiem był major Stanisław Taczak, który na stanowisku Głównodowodzącego znakomicie sobie poradził z zadaniem znacznie przekraczającym jego formalne kwalifikacje, tworząc Sztab Dowództwa Głównego, ustalając podstawy formowania wojska i główne założenia działań operacyjnych Powstania.
Gabriel Leonard Kamiński: Gdyby miał Pan ocenić "Powstanie Wielkopolskie" na tle innych polskich ówczesnych zrywów niepodległościowych, to jak by wyglądała Pańska ocena?
Marek Rezler: Działania były dostosowane do regionu i mentalności mieszkańców. Przeważały determinacja (wynikająca po części z nieświadomości ponoszonego ryzyka), pomysłowość i nieszablonowość działania. Nieco (ale tylko nieco) podobne były działania powstańcze na Górnym Śląsku w dwu pierwszych powstaniach. Powstanie wielkopolskie nie było ani lepsze, ani gorsze pod względem charakteru i przebiegu działań w innych częściach odradzającej się Polski.
Gabriel Leonard Kamiński: Gdyby miał Pan w paru zdaniach zachęcić nie tylko naszych portalowych czytelników do sięgnięcia po Pańską książką "Powstanie
Wielkopolskie. Po stu latach", to co by im Pan powiedział?
Marek Rezler: „Powstanie wielkopolskie. Po stu latach” to popularnonaukowa synteza wiedzy o tym wydarzeniu, uwzględniająca specyfikę wielkopolskiej drogi do niepodległości w okresie zaborów, przygotowania powstańcze i przebieg walk, a potem wyniki – wszystko podane w połączeniu z oceną wydarzeń i postaci z perspektywy naszych czasów. Dołączone zdjęcia i barwne tablice pozwalają bliżej zapoznać się z wyglądem powstańców, ich oznakami i uzbrojeniem. Jest to wiedza o powstaniu wielkopolskim podana w pigułce, z możliwością zapoznania się z odnośnikami do literatury pozwalającej rozszerzyć wiedzę na dany temat.
Gabriel Leonard Kamiński: Dlaczego dopiero teraz, po latach dostrzeżono rangę Powstania Wielkopolskiego, bo myślę, że wcześniej dzięki "śląskiej serii" Kutza bardziej znane były Polakom powstania śląskie?
Marek Rezler: Narzekanie na niedostateczną znajomość powstania wielkopolskiego w regionie i w kraju, to stały repertuar publicystyki dotyczącej wydarzeń w Wielkopolsce przed stu laty. W tej chwili wiedza o Powstaniu jest już znacznie szersza, choć nadal w centralnej Polsce orientacja w realiach odzyskiwania przez Polskę niepodległości i roli Wielkopolski w tym procesie rzeczywiście pozostawia wiele do życzenia. Wiele w tym winy narodowej demokracji, która w okresie międzywojennym była główną sił polityczną w Wielkopolsce. Otwarty konflikt endecji z piłsudczykami i sanacją doprowadził do politycznej izolacji Wielkopolski – a za tym również zmarginalizowania niepodległościowych działań Wielkopolan. Sporo w tym winy także mieszkańców regionu, którzy, jak wspomniałem, nie bardzo umieją się reklamować i w miejsce propagowania niewątpliwych, ogromnych sukcesów i osiągnięć, tworzą nie zawsze sensowne mity i legendy. Powstanie wielkopolskie broni się samo, tylko trzeba umiejętnie tę wiedzę szerzyć – bez przesadnej skromności, ale i bez niepotrzebnego zadęcia.
Dziękuję Panu za rozmowę!
Z dr Markiem Rezlerem historykiem zajmującym się m.in. dziejami Wielkopolski, autorem wznowionego przez poznański Dom Wydawniczy REBIS opracowania "Powstanie Wielkopolskie. Po stu latach" rozmawiał red. Gabriel Leonard Kamiński.
Marek Rezler opublikował m.in. biografie Emilii Sczanieckiej i Hipolita Cegielskiego, monografię militarnych dziejów wielkopolskiej Wiosny Ludów 1848 roku oraz – wspólnie z Jerzym Bogdanowskim – zbiór felietonów "Poznań. Miasto niepoznane" (REBIS, 2006). Należał do zespołu organizującego Ogólnopolskie Seminaria Historyków Powstania Wielkopolskiego 1918–1919, jest też laureatem nagrody „Dobosz Powstania Wielkopolskiego 1918–1919”.