Recenzja

Grzeszyć inteligencją

Kto z państwa nie przeżywał najintensywniej w swoim dzieciństwie i dojrzewaniu lat spędzonych w szkole, wśród nowych koleżanek i kolegów, gdzie zawierano nowe przyjaźnie, dzielono się na szkolne paczki, grupy, kółka zainteresowań? To niepowtarzalny czas, który wszyscy mimo różnych doświadczeń wspominamy z nostalgią. Wielu z nas próbowało w miarę sił, w swoich domorosłych literackich próbach ocalić szkolne historie pisząc, czy to rodzaj pamiętnika, dziennika, opowiadania, a nawet quasi powieść.

 

 

 Jak pisze na skrzydełku okładki wydawca, Marcin Kruk, – pedagog z powołania początkowo zamieszczał swoje opowiadania i teksty w internecie. Zachęcony ich dobrym odbiorem i komentarzami czytelników postanowił skompilować z nich książkę.

 Przejrzałem towarzyszące jej komentarze. Większość określała ją jako „zbiór opowiadań o szkole widzianej oczyma nauczyciela-ateisty”. Wydaje się, że skupienie swojego odbioru opowiadań Kruka tylko na tym jednym aspekcie spłyca ich wymiar literacki. Bo przecież w najdłuższym opowiadaniu będącym clou tego tomu zatytułowanym „Człowiek zajęty niesłychanie” mamy do czynienia z całą gamą spraw; od pytania: jaka jest współczesna szkoła, kim jest nauczyciel, po ukazany obraz mikroświata małego miasteczka. Wszystkie nasze przywary, wady, zaniechania, tu w tym opowiadaniu przyjmują charakter nie tyle narodowy, co właśnie społeczny, a ściślej mówiąc, rozpatrywane indywidualnie, jako zachowania uczniów pochodzących z różnych środowisk, domów staną się później normą jaką ci przeniosą do swojego własnego dorosłego życia. I to jest najbardziej alarmująca konkluzja. Bo to co młodzi ludzie wynoszą z obserwacji życia w swoim mieście, w swojej szkole, próbują później przetransponować na własną ścieżkę życia. Czyli, nie wychylamy się, jesteśmy bierni, bo tak jest lepiej, nie angażujemy się, nie inicjujemy nowego, bo z tego tylko same kłopoty. Najlepiej zamknąć się w czterech ścianach własnego ja, bo to wystarczy, by w tak zhierarchizowanym społeczeństwie osiągnąć własne cele, bez żadnego wysiłku. A myślenie o przyszłości, innowacjach zostawia,my innym, niech oni się narażają; moja chata z kraja. Ale jak zawsze w tym spolaryzowanym mikroświatku znajdzie się zawsze doktor Judym, niepokorna, niespokojna dusza, która wzburzy płynącą spokojnie wodę.

Nie ważna jest tu według mnie sprawa, czy ktoś wierzy, czy nie, bo obojętność, strach, zawsze ma jedno ludzkie oblicze. Tu ważniejsze jest, to, że w błahą sprawę zawieszenia przez młodych własnych „lutrowych” tez na drzwiach kościoła, angażuje władze sądowe, administracyjne, kościelne i szkolne. Czyli od czasów „Rewizora” i doktora Judyma nic się nie zmieniło. Stanęliśmy mentalnie w miejscu. Zawężamy spór o współczesność do kwestii wiary w Boga i Kościół, a gdzieś tam na marginesie krążą ważne naukowe idee. I nie ten sprany Darwin powinien generować nasz niepokój, tylko sytuacja, iż w szkołach uczniowie nie mają pracowni wyposażonych tak, by już na tym etapie próbowali swoich wynalazczych i kreatywnych sił. By ścierali się z utartymi poglądami walcząc nie tylko o własne miejsce w społeczeństwie, ale starając się kształtować swój charakter, obdarzając stare idee nowym życiem i siłą , np. ideę wolności, tożsamości, światopoglądu, filozofii życiowej.

Młodość to krótki dynamiczny czas, jak go stracimy, i jak myślę autor apeluje w swoim zakończeniu do wszystkich stron: rodziców, szkoły, władz, to kolejne wschodzące młode pokolenie nie będzie miało szans, by cokolwiek zmienić i znowu zamkną się w czterech ścianach swoich domów, by dotrwać do końca swoich dni, jak ich rodzice, bliscy, znajomi itp. To implikuje pozostałe zagadnienia, takie jak edukacja seksualna, wiedza ekonomiczna, praca na rzecz szkoły, środowiska, osiedla, dzielnicy, miasta. Kilka milionów wychowanych indywidualistów nie jest stanie zmienić trasy mknącej lokomotywy bez pomocy współpracującej ze sobą grupy, społeczności. Sami wśród swoich skazani jesteśmy na bierność, ale angażując się w daną społeczność, czy to szkolną, czy studencką jesteśmy w stanie podnieść bryłę naszego świata z zastanych fundamentów na wyższy poziom. Trzeba tylko odwagi, uporu i wiary, choćby tej w Boga i siły nadprzyrodzone jeśli prowadzi to nas do upragnionego celu.

Zbiór opowiadań Marcina Kruka, to bez dwóch zdań lektura, która powinna być zalecana dla czytelników legitymujących się łaską krytycznego rozumu, logicznością wyciąganych wniosków i formułowanych sądów. Ale to przede wszystkim książka dla nauczycielskiej braci, ku przestrodze i nauce, że to nie czasy dla pokornych, którzy jak pokorne ciele dwie matki ssą, lecz dla tych którzy młodość windują nad poziomy, by z tej perspektywy oglądać i naprawiać nasz poraniony świat.

 



 

 

 

 

 

Recenzowana książka

  • Tytuł: Grzeszyć inteligencją
  • Podtytuł: Opowiadania dla obdarzonych łaską krytycznego rozumu
  • Seria/cykl: Religie świata
  • ISBN: 978-83-7967-060-4
  • EAN13: 9788379670604
  • Numer wydania: 1
  • Liczba stron: 167
  • Format: 148 x 210 mm
  • Okładka: Miękka
  • Autor: Marcin Kruk
  • Tłumacze:
    • Gatunek: Zbiór Opowiadań
    • Wydawca: Akwedukt
    • Miejsce wydania: Katowice

    Poinformuj Redakcję

    Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

    Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

    Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

    Zaloguj się


    Zarejestruj się

    Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

    Zarejestruj się

    Wyloguj się