"Rowerem przez Polskę Ludową", czyli Bernard Newman po raz ostatni w Polsce
Władze PRL długo nie chciały wpuścić do Polski Bernarda Newmana. Udało się to dopiero, kiedy do I sekretarzem został człowiek, który poznał Newmana osobiście, czyli Władysław Gomułka.
Już z samolotu dostrzegłem ten obiekt: gigantyczny budynek, drapacz chmur dominujący nad Warszawą.
– To coś to Pałac Kultury i Nauki.
– Och, przypominam sobie. To Rosjanie wam go podarowali, prawda?
– Aha. A kiedy odzyskamy wolność, to od razu się go pozbędziemy.
– Nie podoba się wam?
– Rany boskie, niech pan na niego spojrzy! A panu by się podobał, gdyby stał w Londynie?( Bernard Newman, Rowerem przez Polskę Ludową.Ostatnia podróż brytyjskiego dżentelmena do Polski. Reportaż z 1958 roku)
Do Warszawy wróciło życie i przedwojenne lokale (choć upaństwowione). Na Ziemiach Zachodnich młodzi repatrianci biją europejskie rekordy w liczbie posiadanych dzieci, a miejscowi Polacy zdrapują niemieckie napisy z grobów swoich przodków. Wrocław podniósł się z gruzów, chociaż ma mniej mieszkańców niż przed wojną. Gdańsk, zaciekle broniący swojej germańskości, znów jest polski, spichlerze nad Motławą czekają na odbudowę. Nasz pordóżnik odwiedza też Górny Śląsk, Poznań, Szczecin i Mazury.
Bernard spotka na swojej drodze chłopów i robotników fabrycznych, poetów, polityków, dziennikarzy, nauczycieli i wojskowych. Opowiedzą mu i pokażą inną Polskę. Taką, której próżno szukać w podręcznikach historii. Może jednym z jego rozmówców był ktoś z naszych bliskich? To by była dopiero niespodzianka!