Beata Tadla

Beata Tadla

Rozmowa z Beatą Tadlą: "Każdy wywiad, każde spotkanie z drugim człowiekiem, to jest coś, co mnie kształtuje i rozwija"

Udostępnij

Prezentujemy rozmowę naszego redaktora Macieja Kamińskiego z Panią Beatą Tadlą, autorką "Czego oczy nie widzą". Pani Beata była gościem tegorocznych Warszawskich Targów Książki. 

https://www.rebis.com.pl/pl/book-czego-oczy-nie-widza-beata-tadla,SCHB07822.html

 

(fot. Maciej Kamiński)

 

Maciej Kamiński: Chciałbym zapytać o Pani początki w zawodzie. Jest Pani prezenterką telewizyjną, ale również wykładowcą na Uniwersytecie Wrocławskim, a według statystyk dziennikarstwo jest jednym z najbardziej obleganych kierunków w Polsce. Bardzo wielu studentów decyduje się na ten kierunek, nie wiedząc co ich czeka. Zastanawiają się, czy znajdzie się dla nich miejsce w branży, czy po studiach znajdą pracę. Czy mogłaby Pani powiedzieć, jak to wygląda z perspektywy osoby, której się to udało?

Beata Tadla: Dziennikarstwo, a szczególnie dziennikarstwo telewizyjne jest zawodem specyficznym i jeżeli nie spróbujemy, to nigdy nie będziemy wiedzieć, czy się do tego nadajemy, dlatego ważne jest, aby zacząć praktykować jak najwcześniej, żeby się sprawdzić. To bardzo trudny zawód, który wymaga wielkiego zaangażowania. Na pewno nie jest to zawód dla wszystkich. Jest to praca dla ludzi odpornych i ciekawych świata, ale należy pamiętać, że my opowiadamy świat, a nie kreujemy. Na pewno nie ma tutaj miejsca dla, kogoś kto chciałby wymyślać rzeczywistość. Codziennie świat dostarcza nam nowych bodźców i wydarzeń i jeśli będziemy tylko podążać za nim i opisywać rzeczywistość bez zakłamań i udziwnień, to praca będzie naprawdę ciekawa.

Maciej Kamiński: Mówi Pani o tym z wielkim zaangażowaniem. Nie pomylę się jak powiem, że dziennikarstwo jest dla Pani bardzo ważne?

Beata Tadla: Zdecydowanie tak. Uwielbiam tę pracę i chyba nie potrafiłabym odnaleźć się w zawodzie, w którym codziennie robię to samo, w tym samym pomieszczeniu, z tymi samymi ludźmi. Każdy wywiad, każde spotkanie z drugim człowiekiem, to jest coś, co mnie kształtuje, rozwija i mimo 26 lat w tym zawodzie ciągle czuję do tej pracy ogromny entuzjazm. Uprawiam ten zawód przez większą część mojego życia, zaczęłam bardzo wcześnie, bo pierwsze kroki stawiałam już w wieku 16 lat, dalej to robię i mam nadzieję, że będę to robić jak najdłużej. Nie trzeba się bać. Nie ma branży która, która może dać nam pewność i stabilizacje. Ja też straciłam pracę, chociaż wydawało mi się, że polityka aż tak głęboko nie wkroczy w życie dziennikarzy mediów publicznych. Na szczęście znalazłam miejsce w medium prywatnym, bardzo mi się tam podoba, atmosfera jest świetna i bardzo się z tego cieszę.

(fot. Maciej Kamiński)

Maciej Kamiński:  Wróćmy jeszcze na chwilę do momentu utraty pracy. Kiedy kończyła Pani pracę w telewizji publicznej, a zaraz po tym pojawiła się zapowiedź kolejnej książki, wydawało się jakby był to krok w stronę całkowitej zmiany branży. Jednak stało się zupełnie inaczej – kontynuuje Pani pracę dziennikarską, a książka jest jakoby zwieńczeniem pewnego okresu w Pani życiu. Chcę zapytać o moment, w którym to się łączy, czy i w jaki sposób Pani praca wplywa na pisanie? 

Beata Tadla:  Dokładnie tak. Jest to zwieńczenie, a zarazem element uzupełniający tego, co robię na co dzień. Dzięki książce jestem w stanie wytłumaczyć ludziom, że nie jestem tylko panią z okienka, która przyjdzie umalowana, uśmiechnie się i właściwie nic nie wnosi do ich życia, a ja chciałam wnieść właśnie swoją książkę — jedną, drugą, trzecią, czwartą, po to, żeby coś zostało. Kiedy pomyślę sobie, że mój syn będzie stary, a na jego półce będą leżały książki z moim nazwiskiem, to jest mi bardzo miło. Robię to wszystko, bo lubię się sprawdzać, lubię wyzwania, a pisanie jest zupełnie innym rodzajem działalności dziennikarskiej niż mówienie i relacjonowanie, niż to z czym jestem związana codziennie. Ja po prostu uwielbiam się rozwijać, a pisanie mi to zapewnia.

Maciej Kamiński: Chyba właśnie poruszyliśmy tematykę Pani książki. Wydaje mi się, że „Czego oczy nie widzą” ukazują profesję dziennikarza z trochę innej perspektywy. O to właśnie chodziło?

Beata Tadla:  Między innymi. Książka rzeczywiście opowiada o tym, czego nie widzą oczy naszych odbiorców, naszych widzów. Ludziom się często wydaje, że my spędzamy w pracy tylko tyle, ile trwa nasz program, czyli powiedzmy pół godziny programu informacyjnego, czy godzinę, jeśli dodamy do tego publicystykę, ale mało kto wie, że aby zrobić pół godziny programu całego dnia przygotowań, które wiążą się z emocjami. Czasami widać to na ekranie, czasem prezenter uroni łzę, innym razem parsknie się śmiechem i widzowie to dostrzegają, ale nie wiedzą, dlaczego i jak do tego doszło. I właśnie o kulisach pracy dziennikarskiej jest moja książka. Opisuje także pewne wydarzenia, które być może wbiły się w zbiorową świadomość, która opisywałam, będąc na dyżurach w dniach trudnych dla świata, dla Polski czy innych krajów jak np. katastrofa smoleńska albo wydarzenia na majdanie. Ludzie mają w pamięci te wszystkie wydarzenia, ale nie wiedzą co się działo kiedy musieliśmy o tym opowiadać, a nie zawsze jest łatwo, jesteśmy tylko ludźmi. Im więcej człowieka w dziennikarzy, więcej ludzkich emocji, tym większa szansa, że przejdziemy przez ekran i ludzie nas zapamiętają. Dziennikarz musi być empatyczny..

Maciej Kamiński: Czyli jest to pewnego rodzaju manifest?

Beata Tadla: Trochę tak, ale nie nazwałabym tego manifestem, a spowiedzią. Książka opisuje 25 lat mojej pracy w mediach, to taka opowieść o tym czego ludzie nie są w stanie dostrzec. Książka daje szanse spojrzeć na nas, dziennikarzy łaskawszym okiem. Z pozycji fotela łatwo nas krytykować, bo się przejęzyczyliśmy, zaliczyliśmy wpadkę i trudno się temu dziwić, ponieważ widzowie nie wiedzą jak to tego doszło. Ludzie często traktują nas inaczej, zapominają, że też jesteśmy ludźmi i też popełniamy błędy i to jest właśnie apel, aby nam tego prawa nie odbierać.

Maciej Kamiński:  W takim razie pomysł napisania kolejnej książki pojawił się w momencie odejścia z TVP? To był ten kluczowy moment?   

Beata Tadla: Do napisania książki przymierzałam się bardzo długo, głównie ze względów, o których wspomniałam wcześniej, natomiast przełomowym momentem rzeczywiście było zwolnienie mnie z pracy. To był moment zwrotny, ponieważ w roku, w którym mija 25 lat mojej pracy, po raz pierwszy w życiu ją tracę. Lubię szukać różnych motywacji i okazji, a ta była odpowiednia.

 


Komentarze

Komentując naszą treść zgadzasz się z postanowieniami naszego regulaminu.
captcha

Poinformuj Redakcję

Jeżeli w Twojej okolicy wydarzyło się coś ciekawego, o czym powinniśmy poinformować czytelników, napisz do nas.

Twoich danych osobowych nie udostępniamy nikomu, potrzebujemy ich jedynie do weryfikacji podanej informacji. Możemy do Ciebie zadzwonić, lub napisać Ci e-maila, aby np. zapytać o konkretne szczegóły Twojej informacji.

Twoje Imię, nazwisko, e-mail jako przesyłającego informację opublikujemy wyłacznie za Twoją zgodą.

Zaloguj się


Zarejestruj się

Rejestrując się lub logując się do Portalu Księgarskiego wyrżasz zgodę na postanowienia naszego regulaminu.

Zarejestruj się

Wyloguj się