Rozmowa z Joanną Jodełką, autorką najnowszego kryminału "Córki nieboszczyka"
Redakcja Portalu Księgarskiego www.ksiazka.net.pl oraz Dom Wydawniczy REBIS z Poznaina zapraszją Państwa do lektury rozmowy z autorką poczytnych kryminałów i thrillerów Joanną Jodełko, lauretką Nagrody Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej powieści sensacyjnej 2009 roku - "Polichromia".
Gabriel Leonard Kamiński: Jest Pani autorką dziewięciu książek wliczając w to najnowszą "Córkę nieboszczyka", a także z racji swojego wykształcenia historyk sztuki, autorką nietypowego przewodnika po wielkopolskich kościołach i pałacach pt. „Na ratunek aniołom, diabłom, świętym i grzesznikom. Który z tych tytułów "układał się" Pani niejako sam, a który sprawiał Pani największy kłopot, sprowadzając na manowce...? I dopowiedzenie: Czy to, iż jest Pani historykiem sztuki ułatwia Pani pisanie, mam tu na uwadze przywiązanie do opisów przedmiotów, ich analizę, a nawet swoistą dedukcję towarzyszącą pracy historyka sztuki?
Joanna Jodełka: Jak właśnie policzyłam „Córka nieboszczyka” jest moją dziesiątą książką. I dokładnie dziesięć lat temu dostałam nagrodę za debiut. Dwie dziesiątki – dobra wróżba. A tak poważnie najtrudniejsze dla mnie były 2 miliony za Grunwald. Jest to sensacyjna historia oparta na prawdziwych wydarzeniach i do tego dziejąca się w czasach II wojny światowej. Wymagała szczególnego przygotowania. Poświęciłam bardzo dużo czasu na zbieranie materiałów, zarówno dotyczących samego Jana Matejki, jak obrazu bitwa pod Grunwaldem i tego co się z tym płótnem działo w czasie wojny. Spędziłam sporo czasu w Warszawie, Krakowie, Lublinie, czyli miejscach, gdzie toczyła się akcja. A najprzyjemniej powstawał przewodnik „Na ratunek, aniołom, diabłom…”. Zwrócono się do mnie o napisanie go jako do historyczki sztuki i pisarki kryminałów. Dwa w jednym, czyli absolutnie byłam sobą. Jeździłam po wybranych miejscach i pisałam o tym co zaciekawiło mnie najbardziej. Magdalena Adamczewska zrobiła „temu” piękne zdjęcia, a Marek Czachorowski tak projektował każdą stronę, żeby pokazać wszystkie detale, które mnie zachwyciły – urodą bądź historią. Chyba się to wszystko razem spodobało się bardzo, bo przewodnik będzie trzeci raz wznawiany.
GLK.: Która z Pani książek jest Pani najbliższa? Czy ta pierwsza, która otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru, czy też może ta ostatnia "Córka nieboszczyka". I w jednej i w drugiej jest sporo odniesień do zagadnień z historii sztuki, malarstwa, ale także z zagadnień wolnomularstwa i jego symboliki?
Joanna Jodełka: Dokładnie tak. Pierwsza i ostatnia. Polichromia, bo odmieniła moje życie i nadała mu inny, lepszy i właściwszy bieg. I „Córka nieboszczyka” pierwsza cześć nowego cyklu „Siostry Raj”, bo to takie najmłodsze dziecko, które trzyma się spódnicy i nie poszło jeszcze w świat. A co do treści, tak się widać złożyło, że po dziesięciu latach powróciłam do tematów z obrzeży sztuki. W pierwszej chodziło o barokową symbolikę i cnoty chrześcijańskie, w ostatniej przewija się symbolika masońska i cnoty obywatelskie. Zawsze pociągało mnie znaczenie znaków, wyobrażeń, wszelkich personifikacji i alegorii. Pisałam pracę magisterską z dziedziny ikonografii. Tym razem napisałam kryminał… z lekkim przymrużeniem oka.
GLK.: Z którego z Pani bohaterów literackich czy bohaterek jest Pani najbardziej zadowolona, który jest najbliższy Pani filozofii życia, a który sprawił Pani najwięcej kłopotu, rządząc się własnym podejściem do życia?
Joanna Jodełka: Najzabawniej, jeśli można tak powiedzieć, bo to mroczna opowieść - pisało mi się „Wariatkę”, nie dlatego, że bohaterka ma na imię Joanna i jest pisarką kryminałów, choć to na pewno zbliża, a dlatego, że jest zupełnym moim przeciwieństwem. Mówi, takie rzeczy, których ja bym nie powiedziała i robi takie rzeczy, których bym nie zrobiła. Było to ciekawe doświadczenie pobyć w skórze kogoś takiego.
GLK.: Jak już wspomniałem jest Pani uznaną autorką kilkunastu książek. Jak zauważyłem mieniała Pani też wydawców. Czy trudno jest w Polsce zadebiutować? Do ilu wydawców przesłała Pani swoją pierwszą powieść, i jak długo trwały sprawy sprawy związane z wydaniem jej drukiem?
Joanna Jodełka: Prawie tak samo często zmieniałam wydawców, jak wydawnictwa swoich właścicieli. Z resztą ciągle coś na tym rynku się zmienia. I to zapewne nie koniec. Myślę, że nietrudno jest wydać książkę. Jest wiele wydawnictw w Polsce. Ja miałam wyjątkowe szczęście. Nim skończyłam pisać Polichromię, przeczytała ją moja koleżanka. Ja chciałam napisać książkę ona założyć wydawnictwo. Dogadałyśmy się. Wydała tylko jedną pozycję, moją, ale za to od razu nagrodzoną Miałyśmy dużo radości z tego debiutu.
GLK.: W jednej z powieści "Kryminalistka" posłużyła się Pani złotą myślą Marka Aureliusza: "wszystko co dostrzegamy jest punktem widzenia, nie prawdą"? Jak możemy to odnieść do fabuły Pani książki?
Joanna Jodełka: …a wszystko co słyszymy jest tylko opinią, nie faktem”. Nie będę zdradzać co wspólnego ma to zdanie z Marka Aurelisza z treścią książki, bo zbyt wiele mogłabym zdradzić. Proszę przeczytać. Tam pierwszy raz pojawia się bohaterka Joanna, pisarka kryminałów. Zapraszam, tych którzy lubią bardziej mroczne, psychologiczne kryminały. Ja tylko mogę dodać, że staram się mieć, tę „myśl” w głowie codziennie. Moje oczy to tylko jeden z ponad sześciu miliardów punktów widzenia. Nie da się żadnego człowieka porównać z drugim. Nigdy nie będziemy tak naprawdę w czyjejś skórze, nigdy nie usłyszymy czyichś myśli, nigdy nie zbudujemy siebie z cudzych doświadczeń. Jedyne co możemy to się starać. Starać być wrażliwszymi, bardziej otwartymi. Próbować zrozumieć, a nie oceniać. To pomaga w życiu.
GLK.: Wielu z czytelników recenzujących Pani książki na łamach Lubimy czytać pisało, iż udało się Pani w trzech kolejnych powieściach kryminalnych wprowadzić inny styl, inny język?
Czy to wpływ Pani zainteresowań zawodowych jako historyka sztuki?
Joanna Jodełka: Nie. Inny styl, język, sposób narracji wynika bezpośrednio z tematu jaki jest danej książce. Z tego jaki jest własny i niepowtarzalny świat danej opowieści. Kryminalistka i Wariatka to kryminały, które właściwie dzieją się w głowie głównej bohaterki, a że tam trochę się plącze to i język bardziej dwuznaczny, zagmatwany. Związany ze światem wewnętrznych przeżyć. I z tej pozycji obserwowana jest akcja. 2 miliony za Grunwald to prawdziwa historia poszukiwania przez wywiad niemiecki obrazu Bitwa pod Grunwald i niesamowite losy ukrywanego wielkiego płótna. Wielkiego pod każdym względem – gabarytów i znaczenia. Sensacyjna akcja wymagała innego poprowadzenia. A ostatni kryminał Rektorski czek, dzieje się współcześnie, choć za sprawą fikcyjnego pamiętnika służącego rektora - Jana Kantego Rosy, cofamy się w czasie o sto lat. Wyjątkowo pisało się te fragmenty. Czytałam masę stuletnich gazet, spędziłam sporo czasu w uniwersyteckim archiwum, w muzeum medycyny. I jak opisywałam słowami służącego operację cesarskiego cięcia przeprowadzoną na poddaszu kamienicy na Piekarach, to miałam prawie gotowy zapis przebiegu tej operacji, z artykułu zamieszczonego przez doktora, rektora, profesora Heliodora Święcickiego w „Nowinach lekarskich”. Musiałam tylko zapytać współczesnego ginekologa, czy to na pewno było tak długie cięcie i czy jelita trzymano podczas operacji w rękach? Zapewniam, że w tym jednym fragmencie wziętym w całości z zapisu prawdziwych zdarzeń polało się więcej krwi niż, w niejednym kryminale. I to też wymagało innego języka.
GLK.: "Córka nieboszczyka", zapoczątkowuje nową serię kryminalnego cyklu, którego bohaterkami są przyrodnie siostry: konserwatorka dzieł sztuki Tycjana i charakteryzatorka teatralna Angelina. Jak długo zajęło Pani pisanie pierwszej części, i ile części będzie liczył sobie nowy cykl?
Joanna Jodełka: Nie umiem liczyć, ile zajmuje mi pisanie książki. Mniej więcej ten proces zajmuje rok. Najpierw się długo przygotowuję, czytam, zbieram tematy, obmyślam postacie. Na pewno trwa to parę miesięcy. Czasami sam pomysł dojrzewa znacznie dłużej. Potem piszę mniej więcej pół roku. A potem jest redakcja. I promocja. Niektóre pomysły krzepną już teraz, zacząć liczyć… Nie wiem? Często zbieranie materiałów do kolejnej książki nakłada się z redakcją bieżącej. Tak trochę w kółko. A nowy cykl, pierwszy w moim przypadku, ma się składać z trzech części. Pierwsza to właśnie „Córka nieboszczyka”, druga to: Pamiętnik Karła, trzecia – Taniec śmierci. W każdej siostry Raj spotka inna przygoda, inna dziedzina sztuki, inna epoka.
GLK.: Dwie czytelniczki i zarazem recenzentki Pani powieści kryminalnej "Kryminalistka" opublikowanej w wersji audio, w interpretacji Weroniki Nockowskiej stwierdziły, że dopiero w aktorskiej interpretacji dotarły do nich wszystkiej jej smaczki i niuanse. Czy w związku z tym planuje Pani wydanie wszystkich swoich kryminałów w formie audiobooków?
Joanna Jodełka: Trudno mi się do tego odnieść. Z książką tak magicznie się dzieje, że ja coś wymyślam, widzę to swoimi oczami, i zapisuje tę wizję za pomocą szyfru składającego się z liter i interpunkcji. Ktoś ten szyfr odczytuje, za pomocą liter i interpunkcji… ale co widzi swoimi oczami, tego to ja już nie wiem Z audiobookami podobnie, to dźwięki, które potrafią dotrzeć do nas, na swój jedyny i niepowtarzalny sposób. Czasami słyszymy to co chcemy usłyszeć, czasami czyjś głos potrafi nadać inny sens wyrazom. I właśnie to jest w książkach cudowne!( Czy w związku z tym planuje Pani wydanie wszystkich swoich kryminałów w formie audiobooków? ---- nie rozumiem pytania dokładnie --- Jak do tej pory to wydawcy wydawali audiobooki. Są z prawie z wszystkich moich książek, nawet przewodnik ma wersję audio, dostępną na portalu Kultura u podstaw.
GLK.: Jest Pani uznaną autorką 10 książek, w tym ośmiu powieści kryminalnych, thrillerów. Do naszej redakcji młodzi adepci pióra wysyłają swoje literackie próby. Gdyby mogła im Pani coś poradzić; od czego powinno zacząć, mając na względzie zasadę pierwszą - dużo czytać!, od konstrukcji fabuły, intrygi, czy powołaniu do życia głównych bohaterów?
Joanna Jodełka: Każdy ze sposobów jest dobry, a najlepszy taki, z którego wychodzi dobra książka.A tak poważnie, książka w miarę wygląda podobnie - ma okładkę, kilka setek stron zapisanych literami od góry do dołu. A w środku… za każdym razem co innego. Tak samo jest nieskończenie wiele sposobów na pisanie i na wymyślanie. Nie ma żadnej jednoznacznej odpowiedzi, ale za to jest ich całe mnóstwo, i to na pęczki. A zacząć można od postaci, która pojawi się nam w głowie, i po jakimś czasie będzie się wydawać, że znamy ją od zawsze. Od krótkiej historii, którą usłyszeliśmy przypadkiem na przystanku autobusowym, i już nie możemy jej zapomnieć. Od długiej opowieści rodzinnej, która nam się będzie sama rozwijać, odsłaniając kolejne tajemnice i nowe wątki. Albo nic się nie będzie dziać, aż tu nagle…! W tradycji masońskiej jest opowieść o jednym „słowie”. Pojedynczym słowie, które opisuje wszystko, wszystkie tajemnice i wszystkie opowieści tego świata. Ach… gdyby je znać! Cóż, podobno jeden człowiek je znał, już dawno nie żyje, z resztą został zamordowany… ale o tym więcej w „Córce nieboszczyka”. Nam profanom pozostaje nic innego jak zwyczajne używanie setek tysięcy słów
GLK.: Standardowo pytamy pisarzy, w tych nieskromnych czasach o odrobinę autoreklamy. Gdyby miała Pani w kilku zdaniach zareklamować czytelnikom naszego Portalu Księgarskiego, dlaczego powinni sięgnąć po Pani powieści kryminalne, to co by im Pani powiedziała?
Joanna Jodełka: O wszystkich moich książkach nie dam rady opowiedzieć i tak dużo już wymieniłam, a prawie każda jest inna. Polecę więc ostatnią i jednocześnie pierwszą część cyklu Siostry Raj: Córka nieboszczyka, bo jest lato. Lato, w którym pojawiło się trochę więcej zmartwień niż zwykle, a to letni, i mam nadzieję umilający czas kryminał. W sam raz na wakacje. A ja ze swojej strony życzę każdemu wygodnego leżaka, parasola nad głową i w szklance z lodem, a Sióstr Raj w ręku, czyli przyjemności wśród masonów w dobrym towarzystwie.
Dziękuję Pani Joanno za rozmowę
Gabriel Leonard Kamiński
Joanna Jodełka (ur. 1973) – polska pisarka związana z Poznaniem,gdzie ukończyła studia na wydziale historii sztuki UAM. Zadebiutowała w 2009 r. powieścią kryminalną „Polichromia. Zbrodnia o wielu barwach” (TimeMachine), za którą otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru, czym przełamała męską hegemonię wśród laureatów. Wydała także m.in. „Grzechotkę” (W.A.B. 2011), „Kamyk”, „Kryminalistkę” i „Wariatkę” (Świat Książki). W 2017 r. napisała także przewodnik po wielkopolskich kościołach i pałacach „Na ratunek aniołom, diabłom, świętym i grzesznikom” (Wydawnictwo Poznańskie). Nowa powieść pisarki, „2 miliony za Grunwald”, jest inspirowana okupacyjnymi losami „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki.