Spotkamy obcych i co dalej? „Ramię Perseusza”, świetna powieść science fiction Rafała Dębskiego
Jestem i nie jestem dobrym targetem dla autorów książek science fiction. Jestem, bo porywa mnie i wciąga spekulacja na temat przyszłości – często odbicie znajdują w niej dylematy naszych czasów. I pociąga nieokiełznana fantazja tych pozycji – od przetestowanych już przez rzeczywistość wizji Verne’a. Nie jestem, bo nieraz gubię się w naukowych i technicznych szczegółach.
Rafał Dębski to klasa sama dla siebie. Ma poglądy, ale w tym gatunku raczej nie szuka kostiumu dla swoich mniemań o współczesności. A jeśli, to bardzo delikatnie. Można by rzec, że odsłania nam przyszłość tak jak historycy i archeolodzy grzebią w źródłach i w ziemi żeby dokopać się wiedzy o dawnych dziejach. Może dzięki temu jego książki mają niepowtarzalną atmosferę. Akcja nie pędzi do przodu, ale nieraz i nie dwa zaskakuje. Nic nie jest tu pewne ani oczywiste. Obserwacje dotyczące czy to natury ludzkiej czy istoty rozwoju cywilizacji są nienachalne za to mądre. Czasem pobrzmiewa w nich ton filozoficznej przypowiastki.
Tak jest i w najnowszym „Ramieniu Perseusza” wydanym przez Rebis. Oto na odległej planecie w przyszłości spotykają się dwie wyprawy eksploracyjne: jedna ludzi, druga obcych. Oglądamy te same sytuacje raz z perspektywy jednych, raz drugich. Nie chcę zdradzać finału, ale logika jest tu inna niż w efektownych obrazach wojen Marsjan z ziemianami. Problem polega też na tym, że obcy tak bardzo różnią się od ludzi, iż nawet ich czysto fizyczny sposób postrzegania rzeczywistości jest odmienny. Ktoś z ludzkich bohaterów przypomina o grzechotniku, który ma słaby wzrok i nie ma słuchu, za to inne receptory wrażliwe do granic. – No tak, ale grzechotnik nie zbudował cywilizacji – mówi ktoś inny...
Przeczytajcie całą recenzję: