Wywiad z Monsem Kallentoftem o nowym cyklu pt. Herkules
Redakcja Portalu Księgarskiego www.ksiazka.net.pl, Fundacja Laboratorium Kultury Książki Libroskop oraz Dom Wydawniczy REBIS zapraszają Państwa do lektury wywiadu z Monsem Erikiem Ingemarem Kallentoftem, który przeprowadził na krakowskich targach książek redaktor Gabriel Leonard Kamiński.
Gabriel Leonard Kamiński: Polskim czytelnikom dałeś się poznać serią kryminałów, których bohaterką była inspektor Malin Fors. Teraz w księgarniach pojawiła się nowa seria książek, której głównym bohaterem jest Zack Harry. Skąd pomysł na zmianę bohatera z kobiety na mężczyznę, właśnie teraz, kiedy miliony czytelników na całym świecie polubiły Mons? I co za tym stoi?
Mons Kallentoft: Oczywiście napisałem kilka książek o Malin. Odniosły duży sukces, ale czułem, że mój proces twórczy był nieco ograniczony. Chciałem to zmienić. Chciałem kontynuować cykl o Malin, ale jednocześnie napisać coś zupełnie innego, nowego.
Gabriel Leonard Kamiński: Do tej pory pisałeś swoje książki samodzielnie. Skąd ta zmiana i zaproszenie do pracy Markusa Luttemana, który nie pisał wcześniej kryminałów, tylko specjalizował się w biografiach?
Mons Kallentoft: Kiedy wpadłem na pomysł na „Zacka” wiedziałem, że chciałbym stworzyć go wspólnie z kimś innym, dla inspiracji. Zawsze niechętnie pozwalałem na ingerencję w moje pisanie. Aby coś zmienić, musiałem otworzyć wszystkie drzwi, porozmawiać o pomysłach z wydawcą. Kiedy postanowiłem, że napiszę książkę wspólnie z kimś innym, pojawiła się propozycja współpracy z Markusem. Jest wrażliwym pisarzem, zna się na ludzkich charakterach, a to bardzo ważne.
Gabriel Leonard Kamiński: Jak wygląda między wami taka współpraca? Kto co pisze, na przykład dialogi, czy poszczególne sceny? Czy ty najpierw wysyłasz mu swoje fragmenty, czy on tobie? Jak to wygląda z perspektywy techniki pisarskiej?
Mons Kallentoft: Zazwyczaj wygląda to tak, że ja tworzę historię, potem piszę scenopis każdego rozdziału. Następnie Markus tworzy szkic, w którym wprowadzam zmiany, uzupełniam go dialogami, czasami piszę sceny seksu, ponieważ Markus za tym nie przepada. Nie jest w tym zbyt dobry. Niektóre rozdziały w całości piszę sam. Im dłużej razem pracujemy, tym sprawniejszy jest sam proces. To niekoniecznie muszą być moje historie. To kwestia wzajemnego zaufania.
Gabriel Leonard Kamiński: Skąd wzięła się u ciebie fascynacja mitami i pomysł, żeby oprzeć na tym nowy cykl sensacyjno-kryminalny?
Mons Kallentoft: Zawsze byłem zafascynowany mitami. Jeśli spojrzeć na współczesną sztukę opowiadania historii, taką jak lansuje przemysł filmowy w Ameryce, to widać, że bardzo często, w mniejszym lub większym stopniu, opiera się ona właśnie na mitologii. Wiedziałem, że też chcę tego kiedyś spróbować. Wpadłem na ten pomysł już dawno temu, ale wreszcie nadszedł właściwy moment.
Gabriel Leonard Kamiński: Twoje książki świadczą o tym, że kryminał skandynawski cały czas ma się dobrze, jest cały czas na topie, tak w Skandynawii, jak w Europie. Z czego to wynika, iż nie znudziły się nam jeszcze kryminały skandynawskie, a pamiętajmy ciągle wchodzą nowi autorzy?
Mons Kallentofr: Myślę, że to dzięki umiejętności opowiadania dobrych historii. Po szwedzku mówi stosunkowo niewiele osób, więc jeśli chcesz zarabiać na życie jako autor, musisz pisać książki, które ludzie chcą czytać, a dużo osób chce czytać właśnie kryminały. W związku z tym wielu autorów zajmuje się tym gatunkiem. Myślę, że każdy człowiek wyobraża sobie Szwecję jako bardzo zorganizowany, bezpieczny kraj, a tymczasem książki opowiadają zupełnie inną historię. Ta sprzeczność fascynuje wielu ludzi. Szwecja jest też...egzotyczna. Śnieg, ciemność, ta sceneria również sprzyja kryminałom, jest odzwierciedleniem zbrodni.
Gabriel Leonard Kamiński: Na ile tomów planowany jest twój nowy cykl zatytulowany „Herkules”?
Mons Kallentoft: Dwanaście, tyle ile było prac Herkulesa. W planie jest jeden tom na każdą z prac i na tym koniec. Ale to się jeszcze okaże!
Gabriel Leonard Kamiński: Czy Szwecja jest rzeczywiście tak niebezpieczna, jak piszesz w swoich kryminałach? Czy to wynika tylko i wyłącznie z problemu napływu imigrantów do Szwecji? A może wynika to z kwestii poprawności politycznej, która wyciszyła ten problem w samej Szwecji i spowodowała, że teraz to pojawia się on w różnych książkach, niekoniecznie w reportażach, ale w książkach fabularnych?
Mons Kallentoft: Myślę, że przez wiele lat politycy obawiali się rozmawiać o imigrantach. Kilka lat temu, wraz z wielką falą imigracji, stało się to tematem, o którym rozmawiali wszyscy. Teraz każdy wie, że imigracja musi zostać ograniczona i że są związane z nią problemy. W Szwecji to aktualnie temat dość żywej debaty. Trzeba uważać na słowa. Jeśli wyjedziesz do Szwecji, nie odniesiesz wrażenia, że to niebezpieczny kraj, ale są pewne miejsca, dzielnice Sztokholmu, w których można napotkać kłopoty. W centrum miasta również można natknąć się na grupy młodych imigrantów, którzy dopuszczają się napadów, ale nie jest to tak powszechne.
Gabriel Leonard Kamiński: Czy wzorowałeś na kimś, czy na jakiejś sytuacji postać Zacka Herry’ego, bo przypomina mi to kultowy film Abla Ferrary „Zły porucznik”? Czy oglądałeś ten film? Czy są tu tego wpływy? Mnie to bardzo przypomina jego komplikacje z narkotykami i kobietami.
Mons Kallentoft: Zgadzam się, że można odnieść takie wrażenie, ale nie myślałem o tym filmie, pisząc książkę. Swoją drogą bardzo go lubię. Od zawsze fascynowało mnie tworzenie postaci, które są zarazem złe i dobre, mają ten wewnętrzny konflikt. Wzorowałem się na własnym postrzeganiu świata. Uważam, że mrok jest bardziej fascynujący niż jasność.
Gabriel Leonard Kamiński: Którą z tych części książek o Harrym uważasz za najlepszą? Która najlepiej wam się udała z tych wszystkich tytułów?
Mons Kallentoft: Myślę, że ostatnią czyli „Heroinę”. Tworząc tą serię, chciałem napisać książki, które są idealne pod względem dramaturgicznym, ekscytujące i świetnie opowiadają historię. W „Heroinie” akcja dzieje się jednego dnia, w jednym miejscu, minuta po minucie, prawie słyszy się tykanie zegara. Na końcu ma być wielka eksplozja, która zniszczy świat. Pod tym względem jest dla mnie idealną książką. Dla mnie jako twórcy to bardzo dobre dzieło. Fascynuje mnie.
Gabriel Leonard Kamiński: Recenzenci często wspominają, że twoje książki są bardzo filmowe. Czy dostałeś jakąś propozycję sfilmowania swoich książek?
Mons Kallentoft: Tak, wiele, ale zawsze odmawiałem. Wystarczyły mi książki. Poza tym zawsze chciałem to zrobić po swojemu. Zazwyczaj autor książek dostaje niewiele pieniędzy. Teraz mam własną wytwórnię. Jesteśmy w fazie rozwoju. Projekt jest mój.
Gabriel Leonard Kamiński: Gdybyś miał w paru zdaniach polecić polskim czytelnikom, a także czytelnikom Portalu, swoje książki, właśnie tę serię, co byś im powiedział? Jakbyś ich zachęcił?
Mons Kallentoft: Pamiętajcie, musicie je przeczytać! Nie, myślę, że jeśli chcecie przeczytać książki, które należą do dobrej literatury, a jednocześnie są niezwykle emocjonujące, to nie ma zbyt wielu równie dobrych autorów, jak ja. Mówię serio. Nie powinienem tego mówić, ale taka jest prawda.
Bardzo dziękuję ci za rozmowę i życzę w imieniu naszej redakcji jak i czytelników wiele satysfakcji i asukcesów z Zackiem Harry'm w roli głównej!
Z Monsem Kallentoftem rozmawiał Gabriel Leonard Kamiński, redaktor Portalu Księgarskiego i Fundacji Libroskop.
Mons Kallentoft, urodził się w 1968 roku, dorastał w okolicach Linköpingu, a obecnie mieszka na Majorce. Zdobył uznanie czytelników i krytyków dzięki swoim powieściom o Malin Fors. Jego książki przetłumaczono na trzydzieści języków i sprzedano w ponad dwóch i pół miliona egzemplarzy.
Nakładem Domu Wydawniczego REBIS do tej pory ukazały się: "Ofiara w środku zimy", "Śmierć letnią porą", "Jesienna sonata", "Zło budzi się wiosną", "Piąta pora roku", "Wodne anioły", "Duchy wiatru", "Ziemna burza", "Łowcy ognia", "Zapach diabła" oraz "Na imię mi Zack" i Leon (dwie ostatnie napisane z Markusem Luttemanem).