Agi Miszol, laureatką Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2019
Fundacja im. Zbigniewa Herberta ogłosiła laureata Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2019. Uhonorowano nią Agi Miszol, poetkę izraelską, o której wierszach Amos Oz napisał: „potrafią w tym samym czasie opowiada historie, śpiewa oraz tańczy.
Nagroda przyznawana jest na polu literatury światowej za wybitne dokonania artystyczne i intelektualne nawiązujące do idei, które przyświecały twórczości Zbigniewa Herberta.
Agi Miszol, korzystając z na pozór prostych form językowych, potrafi zachować powagę i głębię poetyckich sensów, mówi o rzeczach dramatycznych, a nawet tragicznych. Nie uważa się za poetkę »polityczną«, swoją twórczość komentuje jednak w ten sposób: »pisząc, nie medytujemy na szczytach Himalajów, jesteśmy otoczeni zgiełkiem tutaj, w tym szalonym, agresywnym kraju, polityka zaś przesącza się do mojej poezji«” – tak werdykt uzasadniał Jurij Andruchowycz, tegoroczny przewodniczący Jury.
„To wielki zaszczyt otrzymać Nagrodę im. Zbigniewa Herberta i dołączyć do wspaniałego grona jej laureatów. Jestem tym bardziej poruszona, iż Herbert jest jednym z moich najbardziej ukochanych i najbardziej podziwianych przeze mnie poetów. Wiersze Herberta, wspaniale przetłumaczone na język hebrajski przez jego przyjaciela, Davida Weinfelda, są źródłem inspiracji dla mojej twórczości. Miałam też szczęście zobaczyć Herberta w roku 1991, gdy odbierał nagrodę przyznaną mu przez miasto Jerozolima” – skomentowała laureatka po uzyskaniu informacji o przyznanej jej Nagrodzie.
Agi Miszol przyszła na świat w roku 1947 w Transylwanii, jako Agnes Fried. Jej żydowscy rodzice zdołali przeżyć Holocaust (matka była więźniarką Auschwitz), a na początku lat 50. zdecydowali się na wyjazd do Izraela. Do końca życia posługiwali się w domu językiem węgierskim, który był też pierwszym językiem przyszłej, mającej tworzyć po hebrajsku, poetki. Miszol zaczęła pisać we wczesnej młodości, jak dotąd opublikowała kilkanaście tomów wierszy. W swojej poezji porusza szerokie spektrum tematów, związanych tak z bolesną sytuacją polityczną Izraela (jeden z wierszy poświęciła palestyńskiej dziewczynie, która stała się zamachowcem-samobójcą), czy z historią własnych rodziców, jak i z szeroko rozumianą ludzką kondycją, cielesnością, seksualnością. Zdaniem Amosa Oza, wiersze Miszol „potrafią w tym samym czasie opowiadać historie, śpiewać oraz tańczyć ”, są też w stanie w tajemniczy sposób przezwyciężyć smutek radością. Uhonorowana m.in. amerykańską Newman Prize, włoską Nagrodą Lerici Pea, czy izraelską Nagrodą im. Yehudy Amichaja, Miszol mieszka na farmie, gdzie wraz z mężem, a także w towarzystwie licznych kotów i psów, uprawia brzoskwinie.
Międzynarodowa Nagroda Literacka im. Zbigniewa Herberta to wyróżnienie na polu literatury światowej – przede wszystkim w dziedzinie poezji. Przyznawana jest od 2013 roku za wybitne dokonania artystyczne i intelektualne nawiązujące do idei, które przyświecały twórczości Zbigniewa Herberta. Jej laureatami byli dotąd W.S. Merwin, Charles Simic, Ryszard Krynicki, Lars Gustafsson, Breyten Breytenbach oraz Nuala Ni Dhomhnaill.
„Wierzę, że mój mąż przyjąłby z radością wiadomość o tym, że nagroda jego imienia trafia do poetki z Izraela, która zarówno w swej twórczości, jak w wypowiedziach publicznych, przeciwstawia się nacjonalizmom, także temu, który nęka jej własne społeczeństwo. Herbert zawsze uważał, że pisarz musi opowiadać się po stronie krzywdzonych, niezależnie od tego, jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić ” – mówiła Katarzyna Herbert, wdowa po poecie i założycielka Fundacji.
„Dla polskiego poety związek z kulturą żydowską miał szczególne znaczenie, a podróż do Jerozolimy w roku 1991, kiedy przyznano mu Jerusalem Prize for the Freedom of the Individual in Society, traktował jako nieledwie pielgrzymkę. Do tłumacza Davida Weinfelda pisał: »Wszystko, co dotyczy Izraela, żywo mnie obchodzi (…) i uważam się za przyjaciela Pana kraju. To nie sentyment, ale dawne uczucia, jakie łączyły mnie w moim rodzinnym Lwowie z przyjaciółmi – Żydami” – przypomniał Andrzej Franaszek, biograf Zbigniewa Herberta i sekretarz Nagrody.
Laureatkę wskazało międzynarodowe jury, w skład którego weszli poeci, eseiści, tłumacze i wydawcy: Jurij Andruchowycz (Ukraina), Edward Hirsch (USA), Michael Krüger (Niemcy), Mercedes Monmany (Hiszpania) oraz Tomasz Różycki (Polska).
Na język polski wiersze Agi Miszol przekładały Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska („Literatura na Świecie” 2004, nr 11/12 oraz „Literatura na Świecie” 2005, nr 5/6), a także Beata Tarnowska („Fraza” 2011, nr 2).
Nota biograficzna:
Agi Miszol
Jest jedną z najbardziej znanych i cenionych poetyckich osobowości w Izraelu. Doceniają ją zarówno krytycy i jurorzy międzynarodowych nagród literackich, jak i szerokie grono czytelników z całego świata.
Agnes Fried, czyli późniejsza Agi Miszol, urodziła się 20 października 1947 roku w miejscowości Cehu Silvaniei (węg. Szilágycseh) w Transylwanii. Jej rodzice byli węgierskojęzycznymi Żydami. Podczas wojny jej matka została zesłana do Auschwitz, ojciec zaś do obozu pracy. Obojgu udało się przeżyć, utracili jednak swoją pierwszą córkę.
Gdy Agnes miała cztery lata jej rodzice wyjechali do Izraela, gdzie urzędnik emigracyjny zapisał bardziej hebrajsko brzmiącą wersję jej zdrobniałego imienia: nie „Agi”, lecz „Hagi”. Po latach dorosła już pisarka przywróciła swemu imieniu pierwotne brzmienie, przyjęła też nazwisko drugiego męża – Miszol. Zmiany te
w symboliczny sposób oddają kwestię złożonej tożsamości samej poetki: językiem jej dzieciństwa był węgierski (jak sama mówi, nadal potrafi się nim posługiwać, ale na takim właśnie, dziecięcym poziomie), zaś jej rodzice, którzy w Izraelu prowadzili skromny warsztat rowerowy, do końca życia nie opanowali dobrze hebrajskiego. Innymi słowy: nie mogli nigdy w pełni odczytać wierszy swej córki. W wywiadzie udzielonym polskiej tłumaczce, Beacie Tarnowskiej, poetka wspominała, iż w wielkim stopniu ukształtowało ją doświadczenie wykorzenienia, emigracji, a także spotkania dwóch języków: „kiedy miałam cztery lata, przekładałam dla siebie każde słowo; zastanawiałam się, jak ono brzmi po węgiersku, a jak po hebrajsku?”.
Po odbyciu służby wojskowej, Miszol rozpoczęła studia humanistyczne na Uniwersytecie Ben Guriona w Negewie, następnie zaś kontynuowała je w Jerozolimie, gdzie stała się też uczestniczką zajęć literackich prowadzonych przez wybitnego poetę, Jehudę Amichaja. Wiele lat później sama będzie wykładać creative writing, podkreślając przy tym, iż nie da się w ten sposób „stworzyć” poety, nauczyć go wyobraźni, można jednak osobie utalentowanej dostarczyć lepszych pisarskich narzędzi, wskazać kulturowe zaplecze.
Agi Miszol swą pierwszą książkę publikuje w wieku lat 18. Wydany dzięki pomocy finansowej rodziców i podpisany jedynie imieniem Agi tom „Kodem Tafasti Rega” nie przetrwał jednak próby czasu nawet w oczach autorki. Miszol wspomina, że wkrótce wykupiła wszystkie egzemplarze (jeden z nich kradnąc nawet z Biblioteki Narodowej), by skrupulatnie je zniszczyć. Do prawdziwego debiutu dojrzała kilka lat później – w roku 1972, od tego czasu publikując blisko 20 książek poetyckich, nieodmiennie powstających w najbardziej tradycyjny sposób: z pomocą pióra i kartki. Ich autorka wyznaje: „hebrajski jest dla mnie świętym językiem. To właśnie przede wszystkim zawdzięczam moim rodzicom – że przywieźli mnie do kraju, w którym mówi się po hebrajsku. Hebrajski stał się dla mnie ojczyzną”. Agi Miszol ceniona jest przez krytyków m.in. za posługiwanie się bardzo szerokim wachlarzem odcieni hebrajszczyzny – od odniesień do języka biblijnego po najbardziej współczesne wyrażenia slangowe. Sama zaś przekonuje, iż poeci są „sejsmografami języka”. Dobrze z tym współbrzmi lekkość, poczucie humoru oraz swoboda poetyckiej wyobraźni Miszol, w jednym ze swych tomów tworzącej np. cykl próz poetyckich, będących zapisem onirycznych, surrealistycznych wizji.
Godna uwagi jest też rozpiętość tematów poruszanych przez Miszol, która nie daje się zaklasyfikować ani jako np. autorka lirycznych wyznań, ani jako tzw. poetka zaangażowana. W jej dorobku znajdziemy wiersz o tytule (w polskim przekładzie Angeliki Adamczyk i Justyny Radczyńskiej) „Samobójczyni Andalib Takatka”, poświęcony młodej Palestynce, która w 2002 roku dokonała samobójczego zamachu w jerozolimskiej piekarni. Wiersz przekraczający podziały polityczne, budujący – wbrew wszystkiemu – możliwość empatii: „Masz dopiero dwadzieścia lat / i twoje pierwsze dziecko jest bombą. / Pod szeroką ciążową sukienką / nosisz materiał wybuchowy z ostrymi kawałkami metalu”. Znajdziemy też u Agi Miszol utwory poświęcone życiu robotników – współczesnych imigrantów w Izraelu, czy napięciom kulturowo-politycznym wewnątrz tego kraju, ale także liczne wiersze poświęcone przyrodzie, życiu na wsi i uprawie roli, zawsze bliskim autorce tych utworów zwierzętom, śmiałej erotyce czy ludzkiemu ciału, również oglądanemu bez złudzeń ciału starzejącej się kobiety. Miszol pisze: „sytuacja kobiet w Izraelu jest taka jak wszędzie – nie tak dobra, jakbyśmy chciały, nawet w poezji... Choć Izraelki są silne. Ruch feministyczny jest tutaj prężny: mamy wykłady na uniwersytetach, liczne pisma feministyczne, różnego typu działania. Osobiście popieram ten ruch, chociaż nie jestem działaczką. Ja nie walczę, ja piszę”.
Pojawia się w jej twórczości także – daleka od jakiejkolwiek ortodoksji i nie przynosząca łatwego pocieszenia – perspektywa metafizyczna, co sama Miszol podsumowuje: „moja filozofia przypomina filozofię Alberta Camusa – życie jest absurdem. Szukasz jakiegoś głębszego sensu, ale zarazem dobrze wiesz, że żadnego sensu nie ma. Jedyna metafizyka w moich wierszach to te chwile, kiedy wszystko otwiera się na jakiś inny wymiar. Większość wierszy przychodzi z tych samych źródeł
i mówi o moim »ja«. Ale istnieje wiele »ja«: jest Agi metafizyczna i inna, która jest cyniczna, a także jest Agi naiwna, a nawet czasami (w pewnym, szerszym sensie) religijna”. Jej tłumaczka, Beata Tarnowska, rozwija tę formułę: „poezja Agi Miszol ma wiele twarzy: jest skupiona na otaczającym świecie oraz otwierająca się na inne przestrzenie, metafizyczna i zarazem zmysłowa, odważnie wyrażająca uczucia, a także pełna ironii i dystansu. Tym, co urzeka w wierszach Miszol (notabene zwanej „izraelską Szymborską”), jest nie tylko rzadki w poezji humor, ale także dar odkrywania metafizycznej głębi w rzeczach i zdarzeniach na pozór błahych. Niewielu jest zapewne poetów, którzy potrafiliby jak Miszol wejść w świat przyrody i z tak wielką czułością pisać o zwierzętach i o drzewach. Poezja Miszol afirmuje istnienie, pomimo całego jego bólu i cierpienia, i czyni to za pomocą klarownego, dalekiego od wzniosłości języka, który najlepiej jest w stanie uchwycić Rzeczywistość.
Jedną z najbardziej błyskotliwych opinii na temat tej twórczości sformułował wybitny izraelski pisarz Amos Oz, przekonując, iż wiersze Miszol „potrafią w tym samym czasie opowiadać historie, śpiewać oraz tańczyć”, są też w stanie w tajemniczy sposób przezwyciężyć głęboki smutek radością. Być może poetka spełnia w ten sposób dziedzictwo swoich rodziców, wyznając, iż po ojcu odziedziczyła przede wszystkim intensywne poczucie humoru, podczas gdy znacznie głębsze emocjonalne porozumienie wiązało ją z matką, z jej smutkiem i depresjami.
Od ponad 40 lat mężem poetki jest Giora Miszol – razem osiedlili się w miejscowości Kfar Mordechai, niespełna 30 km na południe od Tel Awiwu, kierując farmą specjalizującą się w hodowli brzoskwiń. Prowadząca jednocześnie zajęcia uniwersyteckie, Dół formularzaprzekładana m.in. na język angielski, Agi Miszol jest laureatką wielu nagród, w tym Newman Prize za dorobek życia (USA, 2018), Nagrody Lerici Pea (Włochy, 2014) czy Nagrody im. Yehudy Amichaja (Izrael, 2002).
W roku 1991 miała okazję poznać w Jerozolimie Zbigniewa Herberta, który odbierał tam Jerusalem Prize for the Freedom of the Individual in Society. Dziś sama ocenia: „kiedy czytam wiersze Herberta, Miłosza (we wspaniałych przekładach Davida Weinfelda) czy Szymborskiej, mam wrażenie, że są one hebrajską poezją”. Opowiada również: „w moim domu tomiki poezji stoją na półkach w salonie, w przedpokoju oraz na szafce przy moim łóżku. Te, które stoją na szafce, są mi najbliższe... Lubię Rilkego, Whitmana, ale też Szymborską, która o rzeczach skomplikowanych i trudnych umie pisać prostym, mocnym językiem”.
Twórczość Agi Miszol na język polski przekładały Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska („Literatura na Świecie” 2004, nr 11/12 oraz „Literatura na Świecie” 2005, nr 5/6), a także Beata Tarnowska („Fraza” 2011, nr 2). W tym ostatnim piśmie można także przeczytać rozmowę z Agi Miszol, przeprowadzoną przez Beatę Tarnowską.
gi Miszol – wybór wierszy
„Samobójczyni Andalib Takatka”
wieczorem ściemnia się, / a ty masz tylko dwadzieścia lat
Natan Alterman, „Wieczór na bazarze”
Masz dopiero dwadzieścia lat
i twoje pierwsze dziecko jest bombą.
Pod szeroką ciążową sukienką
nosisz materiał wybuchowy z ostrymi kawałkami metalu
i przechodzisz przez targ, Andalib Takatko
tykając między ludźmi.
Ktoś poprzestawiał ci tryby w głowie
i kazał iść do miasta.
Ty która pochodzisz z Bejtlechem,
wybrałaś właśnie piekarnię
i tam wyrwałaś zawleczkę.
Razem z chałkami na szabat
posypanymi sezamem i makiem
posłałaś się do nieba.
Razem z Riwką Fink
Jeleną Konrib z Kaukazu
Nissim Cohenem z Afganistanu
i Suhillą Huszi z Iranu
pociągnęłaś za sobą jeszcze
dwóch Chińczyków.
Od tamtego czasu twoją historię
zaćmiły inne sprawy
ale ja wciąż o niej mówię i mówię
nie mając nic do powiedzenia.
[przeł. Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska; z tomu „Miwchar wa-chadaszim”, 2003]
Z cyklu: „Woskowe kwiaty” (fragmenty)
1.
Prawdę mówiąc,
nie znam ciebie
ani ty nie znasz mnie.
W twoich oczach widzę drut kolczasty, który rdzewieje,
i duszę błądzącą gdzieś wieczorami,
kiedy ty siedzisz przed telewizorem,
jedząc sałatkę z tuńczyka
i grzanki.
Twój język ojczysty nie jest moim,
dlatego wolimy pójść na spacer:
lepiej chodzić niż siedzieć,
lepiej siedzieć niż leżeć,
lepiej leżeć niż spać.
Idziemy,
twoje ramię przy moim,
odgrywamy role,
w których dawno temu ja byłam
twoją matką,
a teraz ty jesteś moją.
2.
Na skrzyżowaniu Kastina*
nagle patrzysz na mnie
wzrokiem krów
jadących ciężarówką do rzeźni.
Przerażona, uczę się na pamięć
numerów wypalonych na ich grzbietach
czerwone światło miga
moje oczy zatrzymują się na żółtym,
które wskaże nam drogę w prawo albo w lewo,
ku życiu albo ku śmierci.
[* Skrzyżowanie niedaleko wsi Kfar Mordechaj, 30 km na południe od Tel Awiwu, między miejscowościami Aszdod, Gedera i Jawne – B.T.]
5.
Każdego ranka przynoszę ci
śliczne, domowe kanapki,
żebyś miała
pięknie wypieczone słowa
i mogła udobruchać Panią Śmierć:
owies,
kiełki pszenicy,
pumpernikiel, chleb
wieloziarnisty,
żebyś tylko jadła, jedz
zdrowy chleb na przekór śmierci,
pełny chleb na przekór nicości.
15.
Ceremonia była skromna:
urzędniczka wręczyła mi
akt twojego zgonu. Ty,
która nigdy nie otrzymałaś żadnego świadectwa,
nagle masz prawo do ślicznego
certyfikatu śmierci,
z symbolem państwa,
jakbyś zasłużyła się czymś wielkim
i spełniła wszelkie wymogi.
Ona zapytała mnie, czy chcę uaktualnić
(tak właśnie powiedziała)
akt zgonu ojca.
Położyła obok siebie papiery
jak dwa bliźniacze nagrobki
i wcisnęła elektryczny guzik.
Wyszłam na ulicę,
ściskając,
jak mała
dziewczynka,
dłonie papierowych rodziców,
które szeleściły na wietrze.
[przeł. Beata Tarnowska, z tomu “Miwchar we’chadaszim”, Jerusalem 2003]
„Pojednanie”
Mój ojciec, stary i zmęczony,
powrócił ze świata zmarłych,
aby zdrzemnąć się w moim fotelu.
Przybył wytwornie ubrany –
garnitur i krawat –
Europejczyk, który znalazł się pośród Azjatów.
Jestem moich rodziców rodzicem
i nie chowam urazy.
Podchodzę,
żeby dziarsko
klepnąć go po plecach:
„Ale głupek z ciebie, tato!”
wołam,
mając na myśli typ mężczyzny,
którego muszę kochać całe życie.
[przeł. Beata Tarnowska, z tomu “Miwchar we’chadaszim”, Jerusalem 2003]
„Spowiedź”
Jestem o wiele bardziej martwa niż na to wyglądam.
Z powodu wszystkich twarzy zapomniałam własną twarz
i czystą pustkę w sobie zamurowaną obliczami
które wymyślałam dla potrzeb chwili.
Ale pisałam o tym wiersze
tak jakby rozgrzeszeniem mógłby być styl mojego pisania
tak jakby umysł mógł wszystko
usprawiedliwić w swoich szarych zwojach.
A rozumowi wierzyłam bardziej niż czemukolwiek -
tej wyniosłej latarni morskiej w moim ciele
która pełna pychy dawała sygnały mojej nieustraszonej flocie
wychodzącej po omacku by zbadać ciemność.
Rozum powstrzymywał mnie aby pokazać życiu
plecy obrażonej dziewczynki,
która słabnie i pada w objęcia
(ach co za chwila) straszliwej rozpaczy.
[przeł. Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska; z tomu „Ha-szfela ha-pnimit”, 1995]
„Nokturn 1”
1.
W domu
zgromadzone rzeczy:
cukier w słoiku,
chleb w koszu na chleb,
nóż w szufladzie,
jedzenie w garnku,
złe duchy
w fałdach firanek,
jedne na drugich
rzeczy do prania
i pragnienia,
majtki i staniki,
wszystko zgromadzone:
nawet muzyka w rowkach płyt,
i szczur na stercie
tylu niepotrzebnych rzeczy.
2.
Kiedy kobieta wstaje z łóżka
i otwiera lodówkę,
widać jej twarz,
widać jej spojrzenie,
gdy patrzą na nią dziury w serze,
w tym bladym świetle i widać też,
że jest głodna
innego światła,
nie niebieskości, co tańczy w telewizorze,
nie czerwieni wyzierającej z budzika,
nawet nie blasku księżyca,
który świeci w jej duszy jak neon.
Ona potrzebuje innego światła
w nocy, która czeka jak czarny, skórzany fotel
żeby ją połknąć.
3.
Nie ot tak sobie wstaję w środku nocy,
zajmuję swoje stanowisko
pochylona nad zlewem
śpiewam na głos
„Pijanego marynarza”
ponieważ wszystko
co może oddala się od ziemi:
dym z komina,
modlitwa,
człowiek skaczący ze szczęścia,
ale domownicy oddychają jak stado,
śpią w swoich pokojach – Boże, ich pasterzu
pod domem wody otchłani,
pod otchłanią
lawa zmęczenia.
[przeł. Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska; z tomu „Re’e szam”, 1999]
„Ta z widłami”
Kiedy siedzę, moje sutki tworzą zgrany tandem
jak czerwień i zieleń, mój cudowny kot „Russian Blue”,
którego niebawem wykastruję,
przechodzi obok,
ty przynosisz mi w kapeluszu najładniejsze jajka
i wszystko, co powtarzałeś latami
tej i tamtej kobiecie, a teraz chcesz
wiedzieć, jakim typem jestem ja –
chimera.
Chciałeś spokoju i lucerny, tak?
Gruchającej gołąbeczki, tak?
Nie jestem Laurą. Sam widziałeś,
że gdy chodzę bez biustonosza, bo lubię, moje piersi
nie nadążają za moim ciałem,
że moje roztargnione palce rozjeżdżają się (nie ma
na to słowa) każdy w swoją stronę, poza tym
jestem tą z widłami,
która wszystkie twoje uśmiechy zagrabia
z powrotem do życia.
[przeł. Beata Tarnowska, z tomu “Miwchar we’chadaszim”, Jerusalem 2003]
„Wieczór literacki”
Cisza zaległa na sali – tkwię w pęcherzyku światła.
Nogi tancerki w moich nogach powstrzymują się od piruetów
a niesamowity sopran w mojej piersi
grozi wybuchem i rozbiciem szyb w wielkich oknach
ale ja ani drgnę
Faszysta od poezji już podnosi moją rękę
żebym powiedziała coś porywającego
o rasie poetów
ale błazen we mnie chce was rozśmieszyć
aż zaczniecie się trącać łokciami
i spadać z krzeseł – wy wspólnicy puenty
ale ja ani drgnę.
Zastygam przed mikrofonem – strachem na wróble
opieram się na kartkach
i otoczona ciemnością czytam szybko szybko
rzeczy, które wymyślałam powoli.
[przeł. Angelika Adamczyk i Justyna Radczyńska; z tomu „Re’e szam”, 1999]
„Muzom”
Wybaczcie mi, nieśmiertelne,
że niepokoję was naszą historią,
która wciąż się powtarza;
podobnie sprytne samosiejki wracają
i obsypują fioletem mój trawnik, ale teraz
trudno cieszyć się pięknem,
które nie ma celu, prócz siebie.
Niebiańskie kobiety, które pływacie między szarfami z muślinu,
grzebienie z kości słoniowej w waszych złotych włosach,
co wam do starych kobiet, zrywających trawę
na wzgórzach Kandaharu,
żeby ugotować zupę spuchniętym z głodu dzieciom,
co wam do kobiet, które grzebią w gruzach Rafah –
jak czarne trujące grzyby powstające z ruin.
Jak dobrze rozumiem język waszych dzikich kwiatów!
Nie będę was trudzić, byście wymykały się ze mną w środku nocy,
żeby pogłaskać małpki w laboratorium
albo zmiękczyć serce farmera,
który przypala rogi na głowie cielęcia.
Nie pokazujcie mi dzisiaj
tonącego w chmurach zamku,
nie głoście zwycięstwa
triumfalnym
ptasim V.
[przeł. Beata Tarnowska, z tomu “Miwchar we’chadaszim”, Jerusalem 2003]
„Wniebowstąpienie”
Kiedy wstąpiłam do nieba
i niepewnie otworzyłam bramę,
nie oślepił mnie żaden blask,
tylko na poduszce, w honorowym miejscu,
leżał biały, kudłaty owczarek,
a wokół niego –
pudel z pogotowia dla maltretowanych zwierząt,
kundel zabłąkany pod Rechowot
i ten porzucony na przystanku w Jawne
i jeszcze
pokolenia kotów, których dusze ożywiła
karma Friskies, jaką trzymam w samochodzie,
szczeniaki znalezione na plaży,
zziębnięta zimą czapla, którą ogrzałam suszarką,
myszy, które wyniosłam na pole,
pająki uratowane od miotły sprzątaczki,
jeżozwierz, któremu usunęłam pchły
pincetą,
wszystkie zwierzęta,
wszystkie tam były
łaskawe
i czułe spojrzenie owczarka
napełniło zwierzęta i niebiański pałac
żadne słowo nie zostało na świecie
wszystkie
odeszły
odeszły
tylko moja miłość odbijała echem jego miłość
moja głowa spoczywała spokojnie na jego futrze.
[przeł. Beata Tarnowska, z tomu “Korim dawarim”, Jerusalem 2007]
„Gęsi”
Mój nauczyciel matematyki Epstein
lubił wołać mnie do tablicy.
Mówił, że moja głowa nadaje się tylko do noszenia kapeluszy,
a ptak z móżdżkiem jak mój
latałby do tyłu.
Odsyłał mnie, bym pasała gęsi.
Teraz, kiedy minęły lata
i siedzę pod palmą,
a obok pasą się trzy cudowne gęsi,
myślę, że mój nauczyciel umiał patrzeć w przyszłość.
Tak, on miał rację,
nic nie uszczęśliwia mnie bardziej
niż widok moich gęsi,
kiedy rzucają się na okruchy chleba,
radośnie potrząsają kuprami
albo zastygają w bezruchu,
gdy spryskuję je
szlauchem,
i szeroko rozkładając skrzydła,
wyciągają szyje
jakby pamiętały dalekie jeziora.
Odkąd mój nauczyciel nie żyje,
znikły też matematyczne problemy,
których nigdy nie umiałam rozwiązać.
Lubię kapelusze,
a każdego wieczora,
kiedy ptaki wracają na drzewa,
szukam tego, który lata do tyłu.
[przeł. Beata Tarnowska, z tomu “Korim dawarim”, Jerusalem 2007]
„Poniedziałek”
Co dzisiaj mieliśmy?
Słodki zapach jaśminu,
pomarańczową kulę słońca
odkrytą nagle,
kiedy nóż przeciął owoc kaki
w strumieniu porannego światła.
Błękit cykorii
przed południem,
całą łąkę,
gromadkę ślimaków
na liściach urginii,
a także słowo „pliszka”.
Co jeszcze?
Płacz cykad,
różowe baranki na pochyłym niebie
i miękkie, wycałowane ucho
kota,
to wszystko, myślę,
to dzisiaj
mieliśmy.
[przeł. Beata Tarnowska, z tomu “Korim dawarim”, Jerusalem 2007]
Uroczystość wręczenia Nagrody laureatce odbędzie się 15 maja 2019 r. w Teatrze Polskim w Warszawie.
Partnerami Fundacji im. Zbigniewa Herberta są:
-
Fundacja PZU – partner strategiczny Międzynarodowej Nagrody Literackiej
im. Zbigniewa Herberta 2019, -
Instytut Adama Mickiewicza,
-
Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie,
-
Biblioteka Narodowa,
-
Polskie Radio – patron medialny.
Projekt dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Więcej informacji o Międzynarodowej Nagrodzie Literackiej im. Zbigniewa Herberta:
-
www.fundacjaherberta.com
-
www.facebook.com/FundacjaHerberta