Autorzy dwudziestego siódmego dnia 7. polskiej edycji Miesiąca Spotkań Autorskich: Ołena Husejnowa z Ukrainy i Lela Kodalashvili z Gruzji
W dwudziestym siódmym dniu spotkań gościliśmy dwie nietuzinkowe autorki. Pierwszą z nich była ukraińska poetka, Ołena Husejnowa. Warto zaznaczyć, że jej utwory w Polsce ukazywały się tylko pojedynczo w kilku antologiach. Autorka na początku podziękowała za obecność oraz przeszła do odczytywania swojej twórczości. Pierwsze wiersze „Cykl do użytku wewnętrznego” oraz „Zapiski o powodzi w sierpniu 2002 roku” pochodziły z pierwszego tomiku wydanego w 2012 roku „Widkrytyj rajder”.
Prowadzący Irek Grin, Olga Chrebor i Ołena Husejnowa z Ukrainy
Ołena Husejnowa, Marzycielka-superbohaterka
przekład: Aneta Kamińska
Bieliznę da się jeszcze wyprać, ale skóry nie wygładzi się
nawet namiętną dłonią...
(Josif Brodski)
1.
Kieszenie palta są głębokie –
da się w nich schować
nie tylko własne
zmarznięte ręce, ale i cudzą
dłoń –
która znajdzie, czego szuka.
I po raz pierwszy znikną
ulubione rękawiczki.
I nie zdążę nawet zatęsknić za nimi.
Nawet za rudymi guzikami,
które lada chwila
mogły się oberwać.
Bo już przytuliłam nagą dłoń
do okna tramwaju.
Było brudne i lekko wilgotne,
jakby pociło się od tego,
że tory wspinały się do góry.
2.
Gdyby skórzanym rękawiczkom
obciąć palce,
można by je nosić we wrześniu.
Można by w nich grać na fortepianie,
sprzedawać bułeczki z czymkolwiek.
I z rumianku obrywać płatki,
licząc wagony pociągu towarowego,
które widać stąd
nadzwyczaj dobrze.
3.
Wagon, do którego wsiądziesz
dzisiaj wieczorem,
doczepią do pociągu,
który właśnie dziś rano
z mojego dworca – odjechał.
(Oczywiście, na zachód.)
Tak długo na peronie czekać nie będę.
Ale ci, którzy zostaną w pociągu,
tobie przekażą,
że już mam
nowe rękawiczki.
Że jeszcze się nigdzie nie przetarły.
I wyglądają jak czarne.
4.
Po prostu tak sobie pokochać
dwa kawałki czarnej skóry
(nawet bardzo dobrej jakości) –
niełatwo.
Zatrzymuję się i dociera do mnie,
że z dwóch
znowu mam tylko jedną.
Pozostaje sprawdzić –
lewą czy prawą.
5. Irynce
Brama ogrodu botanicznego będzie zamknięta.
Na metalowej tabliczce nic:
ani godzin pracy, ani ceny biletu.
Zamiast tego sklepik obok,
w którym sprzedaje się kwiaty.
Spróbuję wziąć najbardziej czerwony.
Poczuję: korzenie poruszają się w środku.
Odgadnę, jak się nazywa.
Wyobrażę sobie – w pokoju najlepszej przyjaciółki.
I rękawiczki
(teraz już brązowe)
będą ze mną.
6.
W tym mieście zmieści się wszystko,
przecież jest rękawiczką,
zrobioną na zamówienie
papieża Sykstusa I.
Pamiętasz, miał malutki,
prawie niewidoczny, szósty palec?
Cykl do użytku wewnętrznego
1.
Gdybym jechała
wagonem pierwszej klasy,
to na kilka minut
przed ostatecznym zatrzymaniem się pociągu
stuliłabym dwie połówki
aksamitnej zasłony.
Pytano by mnie,
czy nie chcę pooddychać świeżym
(prawie górskim)
powietrzem
albo kupić miejscowej gazety.
Mówiłabym, że
Azja
mnie nie interesuje.
Jak zresztą wszystko,
co jest za murami
naszego ogrodu w Wiedniu.
2.
Ale gdyby mi wypadło jechać
drugą –
otworzyłabym okno
i wychyliłabym się przez nie.
Kupiłabym gazetę,
wodę sodową z sokiem
i lepkie irysy.
Moja porządna rodzina
podejrzliwie patrzyłaby
na te prowincjonalne trofea.
– Dziecko, czy widziałaś
bardziej brudne ręce?
A ja śmiałabym się tak,
że mogłabym połknąć
przedział
i cały pociąg.
– Mamo, czy mama nie wie,
że z całej Europy
tylko tu
nikt nie zmarł na gruźlicę?
3.
A gdyby to była trzecia –
to wyszłabym z wagonu,
rzucając na podłogę
nie doczytanego Musila.
Mężczyźni, ci z drugiej,
a już zwłaszcza ci z pierwszej klasy,
gapiliby się na mnie.
A ja nie spuszczając oczu,
próbowałabym im
przypomnieć,
że tam w wagonach,
tylko trochę młodsze ode mnie,
są ich córki.
A swoją jedyną monetę
oddałabym
dworcowej wróżce.
Uprzedzając, żeby milczała,
bo sama też dobrze znam
przyszłość.
4.
Pociąg ruszyłby dalej.
Przez resztę drogi
żałowałabym,
że nigdy się nie dowiem,
ile dzisiaj razy
otwierały się drzwi
w sklepiku
na ulicy Trzeciego Maja.
I to niezależnie od klasy.
Zapiski o powodzi w sierpniu 2002 roku
1.
Było widać góry.
Ale nie było widać
ziemianki,
gdzie żył mężczyzna,
który umiał
żartować
na długość
kartki pocztowej.
2.
Nawet w pokoju
z bardzo niskim sufitem
znajdzie się taki sąsiad,
który zdoła
namalować
nagą kobietę
za każdym razem na nowo.
3.
Radziecki film
w pustej
sali kinowej
jest zawsze trochę dłuższy
niż odmierzony ci
czas.
Nie patrz na ekran,
dopóki tam jeszcze nie ma
napisów.
4.
Spadają nie te samoloty,
w których czytam gazety
i smaruję biały chleb masłem.
Spadają inne.
Zdążają wybuchnąć
i dotknąć trawy
na lotnisku,
potem jeszcze raz
i jeszcze raz,
i jeszcze raz
ale już
za plecami kobiety
w granatowym kostiumie,
na kilometrach taśmy,
w blaszanych pudełkach,
które nie płoną.
5.
Dopóki chmury nie zasnuły
nieba,
złap
lewą ręką motyla.
Przekłuj jego ciałko
szpilką.
Podaruj
mu życie wieczne.
Jętkę jednodniówkę
wyrozumiale zostaw
panienkom,
które zamierzają
stracić cnotę,
żeby w święto
na wiejskim cmentarzu
chwalić świeże powietrze
i omijać grób
z imieniem Jewhenija.
6.
U fryzjera męskiego
są duże okna.
Przypadkowo przechodząc obok,
przyglądasz się,
kogo dzisiaj
prowincjonalna Dalila
pozbawia
sławy i siły.
7.
Tytani lamentują,
podstawiając nagie plecy
pod balkony
na których palą
ładniutcy młodzieńcy.
Nawet w deszcz
siedzą
na plecionych fotelach
i ich wypieszczone palce
żółkną
od francuskiego tytoniu.
8.
Miedziane węże
nie uratują cię,
kiedy zaczyna się deszcz
i najmłodszy z rycerzy
Mostu Karola
wrzuca swój miecz
do rzeki.
Brama jest otwarta,
ratujcie sami
siebie
i Galerię Drezdeńską.
9.
Teraz jest twój czas, żeby pofarbować
powietrze.
Twojego czerwono-żółtego oddechu
wystarczy na całe miasteczko,
w którym na ciebie już czekają i jeszcze boją się –
wyboiste ulice, góry, zielone wody,
plecione koszyki.
I Spartanka.
Olga Chrebor w rozmowie z Ołeną Husejnową
Moderator docenił rytmiczność poezji oraz sposób podziału słów. Dostrzegł nawiązanie do klasyki poprzez zamianę rymów na rytmy. W związku z tym zrodziło się pytanie o wzory poetyckie na Ukrainie. Ołena przywołała najprostszy schemat, czyli podział na poezję kobiecą i męską. Zaznaczyła, że nie chodzi tu o tematykę. Jest to podział ze względu na język poety, jego środki wyrazu. Jednak zawsze znajdą się wyjątki od reguły. Autorka przyznała, że jej bliższa jest Łesia Ukrainka, która nauczyła pisać ukraińskie kobiety. To ważna osoba, poetka dla jej kraju. Nie mówi tylko o jej obecności w kanonie lektur, ale też o jej wpływie na społeczeństwo i jego kulturę. Po 1991 roku pojawił się szereg nowych interpretacji twórczości Ukrainki, które trafiły do młodzieży. Był to powód, dla którego współcześni artyści powrócili do jej utworów. Ołena nawiązuje do wiersza, który był klasyczną lekturą szkolną „Słowo, czemu nie jesteś twardą zbroją”. Krytycy literaccy w komunistycznym, radzieckim okresie przedstawiali tę sytuację liryczną jako metaforę walki społecznej. Autorka przyznaje, że dopiero na studiach dowiedziała się, że jest to liryka intymna. Należy wspomnieć o historii miłosnej Łesi z pewnym Gruzinem. Kiedy wyjeżdżał na wojnę i żegnając ją powiedział: „Niech Twoje słowo będzie tak silne jak stal”. Niestety mężczyzna nie wrócił już do poetki. Wziął ślub z inną kobietą, a ten wiersz był jej odpowiedzią na te wydarzenia.
Prowadzący przyjął, że ukraińskie wzorce poetyckie mają początek w klasycyzmie. Autorka sprostowała, że według niej ich źródłem jest już barok. Pogląd, że zaczęły się wraz z XIX wiekiem jest dla niej radziecki. Istnieje podział poezji na awangardową oraz neoklasycystyczną. Wówczas punktem wyjścia dla tego zestawienia jest barok. W tym okresie byli poeci, którzy bawili się słowami, obracali je, przedstawiali w graficzny sposób.
Następnie zapytano o rolę poezji na ukraińskim rynku książki. Autorka przyznała, że na Ukrainie jest tęsknota za wielką, wybitną powieścią. Poezja odniosła już duży sukces w jej kraju. Istnieje autozarzut, że Ukraińcy potrafią mówić o sobie lirycznie, ale w formie narracji nadal nie. Ołena zwraca uwagę, że wydawanych jest wiele tomików, ale ich liczba nie osiąga 400 tak jak w Polsce. Niektórzy poeci gromadzą wokół siebie tak wiele osób, że są w stanie wypełnić stadion lub kino podczas spotkań autorskich. Na przykład Serhij Żadan, który jest performerem, prawie śpiewa swoją poezję. Ta twórczość ma pewną specyfikę. Posiada pewną fabułę oraz narrację. Ukraińcy w jego utworach odnajdują trochę prozy. Jeśli jest masowy czytelnik poezji to właśnie tego będzie szukał.
Nadszedł czas na odczyt kolejnych wierszy. Były to „Bracia”, „Pociąg”, „Cień”, „Głód” oraz „Dźwięk”. Moderator dostrzegł cechy poezji Szymborskiej w twórczości Ołeny: kameralność, dotykanie codziennych rzeczy i przedstawianie ich w charakterze parabolicznym.
Bracia
Początek ubiegłego wieku
obfitował w braterskie sojusze.
Bracia Czerepanow wymyślali
parowóz.
Wyobrażam sobie dwóch chłopców z bródkami
jak u Wołodomyra Wynnyczenki,
którzy kreślą na cztery ręce.
Ten rysunek przypomina mi
Miró,
jakby miał czarno-białe obrazy.
Na ulicy jest noc.
Słychać, jak krzyczą koty i pijane dziewczęta.
Bracia Czerepanow ich nie słyszą –
gryzą ołówki
i rysują śruby.
Nad ranem zaczyna im się podobać,
rozumieją,
że ten potwór jednak
będzie się ruszać.
Rzucają ołówki,
obejmują się,
nalewają sobie nawzajem
wódki,
szybko wypijają.
Znowu obejmują się.
Jest im obojętne, jak patrzą
ze ścian
ich
długobrodzi dziadkowie.
Z tego by wyszedł dobry film,
myślą bracia Lumiere
i wymyślają kamerę.
Pociąg
Sale kinowe są stworzone dla
pociągów,
które pełną parą
lecą przed siebie.
W ostatniej chwili,
kiedy na sali nie ma już nikogo,
kto by nie zamknął oczu,
na ekranie pojawia się coś innego.
Pewnego razu któryś z nich
nie wytrzyma i na pewno
rozerwie płótno ekranu.
Może to będzie europejski ekspres
z wyszukanym wagonem restauracyjnym,
podmiejska kolejka z brudnawymi oknami,
pociąg towarowy?
Zabitych będzie mniej
niż podczas katastrofy lotniczej.
W wiadomościach o tym będą mówić powściągliwie.
Związek kinematografów
weźmie na siebie obowiązek
opieki nad rodzinami ofiar
(bezpłatne bilety na pokazy premierowe
będą dla nich zapewnione).
Żadnego kina nie zamkną.
Komuś uda się zachować
kawałki szkła i strzępki rozerwanego
ekranu.
Czekam przed afiszem,
dopóki ostatecznie
nie upewnisz się,
że
w tym filmie
nie będzie
żadnego pociągu.
Cień
Kobieta, która za kilka lat
skończy trzydziestkę,
nudząc się w sali kinowej
(nawet najlepsze filmy
czasami wydają się za długie),
uświadomiła sobie,
że nigdy nie zagra w kinie.
Nigdy żaden reżyser
nie dotknie jej podbródka,
nie poprosi, żeby przeszła się w tę i z powrotem,
nie spyta, dlaczego ma sińce pod oczami.
Nie przyjdzie jej płakać
przed czerwonym oczkiem kamery.
Podlotki nie będą trzymać
jej fotografii pod
poduszkami.
Nikt nie powie o niej –
Chcę takie buty
jak w tym filmie,
u tej aktorki.
Pozostało podnieść się,
szybko przebiec przed tymi,
którzy mają odwagę siedzieć w pierwszym rzędzie,
wyjść.
(Nieprzystępność ekranu drgnęła, kiedy
jej szare usta
dotknęły
twarzy głównego bohatera.)
Bilet w kieszeni był cięższy niż ołów.
Głód
Marnie jest jeść w samotności.
Schodzimy się do kin,
żeby jeść z tymi, których zupełnie nie znamy.
Fotele – idealne na dobre trawienie,
nikt nie zagląda ci do talerza.
Ale i talerza nie ma żadnego.
Między tekturowymi pocałunkami
i zabójstwami z konfiturami malinowymi,
przełykamy słoną kukurydzę i jasne piwo.
Zdążamy zauważyć –
kino jest zbyt sentymentalne.
Johny Depp nie dorasta do
dziecięcego pisarza, Cygana, pirata
(właściwe podkreślić).
Po filmie staramy się nie dotknąć nikogo,
nawet siebie.
Tłuste i błyszczące palce
przypominają o
długich kolacjach,
o starej porcelanie,
jedwabnych monogramach
wyszytych na serwetkach,
srebrnych widelcach
i nożach, którymi nie kroi się chleba.
O winie, które sączy się
z butelki do przezroczystych kielichów,
a z nich do twojej piersi.
O słowach,
które można toczyć po okręgu.
O okrągłym stole,
który wystarcza dla wszystkich.
Dźwięk
Kino istnieje dla dźwięku.
Innego.
Słyszę z ekranu
suchość w ustach aktora,
który nie napił się w porę wody.
Albo ciągle jeszcze boi się kamery.
Słyszę jeszcze, jak szeleści suknia.
Ona podoba mi się bardziej
niż aktorka, na którą ją naciągnięto.
(Nigdy takiej nie będę miała,
ale i aktorka musi ją oddać
zaraz po zakończeniu zdjęć).
Inne dźwięki –
skrzypienie
rowerów,
drzwi,
stawów.
Kiedy zapala się światło
i wychodzimy,
w rozpiętych futrach,
bez czapek i szalików,
staram się być słyszalna
jak w kinie.
Wsłuchuję się
w dźwięki
własne,
patrzę na ciebie –
czy słyszysz –
moje suche dłonie,
ostre zęby,
długie włosy.
Dasz radę
usłyszeć
tu
to,
co
i
tam –
na płaskiej powierzchni
ekranu?
Ołena Husejnowa opowiada o swojej poezji
Poetka przyznaje, że zaczęła pisać bardzo późno, po otrzymaniu dyplomu magisterskiego. Miała wówczas nawyk pisania, ale nie miała już czego zapisywać. Dlatego zaczęła tworzyć swoje własne utwory. Wówczas przeczytała wszystkie dostępne wiersze Szymborskiej, stąd to podobieństwo, inspiracja. Jest wdzięczna osobom, które potrafią dostrzec ten pierwiastek w jej poezji.
Następne pytanie odnosiło się do sytuacji politycznej na Ukrainie. Czy Ukraińcy potrzebują poezji w trudnym okresie stanu wojny?
Autorka wróciła do wcześniejszych wydarzeń. Przyznała, że już w czasie Majdanu powstało dużo działań poetyckich. Zorganizowano kilka scen, gdzie czytano wiersze, m.in.: wokół barbakanu, przy więzieniach. Poezja była obecna w duchu tych wydarzeń politycznych. Wówczas Ołena zadawała sobie pytanie: Czy to potrzebne w sytuacji, kiedy walczymy o swoje być albo nie być? Oni siedzą i czytają. Czy więźniowie czują się przez to lepiej czy gorzej? Nie była przekonana, co do słuszności tych akcji. Stała z boku. Tylko w jednym z takich wydarzeń wzięła udział. Przeczytała jeden wiersz, ponieważ tylko on był według niej odpowiedni. To utwór o zimie. Jego przesłanie brzmi: idzie zimno, mrozy, ale i tak wierzę, że zdołasz się ogrzać. Po pierwszym mordestwie pojawiły się w niej inne utwory. Jej pierwszą reakcją na te wydarzenia był akt twórczy. Poezja może zareagować na ból, który nie został jeszcze skonsumowany. Natomiast proza jest reakcja na to, co zostało już przetworzone. Wówczas poezja rozkwitła, ale zmienił się jej język, środki wyrazu. Żadan długo przed tymi wydarzeniami używał metafory kuli, krwi, śmierci. Ludzie, inspirując się jego twórczością, nadużywali ich w kontekście miłości. Wobec nowej sytuacji to, co kiedyś było przenośnią stało się realne. Skutkiem tego było uczucie braku środków wyrazu, którymi mogliby wyrazić swoje myśli, emocje. Wtedy został stworzony wiersz „Rozkład”. Wszystko w nim jest rozłożone na części pierwsze i pomieszane, nawet imię i nazwisko autora. Każdy pisarz miał ten wiersz przed sobą i właśnie z tego próbował złożyć swój nowy, własny język. Ten proces jest dużo szerszy na przestrzeni kulturowo-językowej. Na tym polega sens poezji w czasie wojny.
***
Co noc
między pierwszą a drugą
myje się moją ulicę.
Powoli sunie cysterna
i po szarym cieknie woda.
Kierowca mieszka gdzieś na Darnycy
albo na Trojeszczynie.
Ma żonę i dzieci.
Nie goli się przed pracą,
więc wygląda jak złodziej.
Już od pół roku spotykam go co noc.
Szeroko otwieram oczy
właśnie wtedy, kiedy
pojawia się pod moimi oknami.
Ma dokładnie pięć minut,
żeby mnie ukołysać.
O szóstej rano na ulicy zjawia się dozorca.
Jest po czterdziestce.
Jego dziadek i ojciec też zamiatali tę ulicę.
Odziedziczone ruchy są idealnie filigranowe.
To zabija zbytnie współczucie.
Punktualnie o szóstej budzi mnie –
i ja się budzę.
...........................................................
– To nonsens
mówić ci teraz o samotności.
W poezji pewne jest to, że można stworzyć wiersz o miłości i odczytać go w zupełnie inny sposób. Każdy utwór można odczytać dosłownie lub zinterpretować. Na to twierdzenie Ołena odpowiedziała, że właśnie z taką tematyką boryka się w tomiku „Superbohaterowie”. Nawiązuje w nim do historii Supermana, którego śmiertelnym zagrożeniem był kryptonit. W swoich utworach jedynym alergenem na ten pierwiastek jest miłość do ojczyzny. Jednak można to odczytać również jako erotyki. W tym momencie zostały odczytane wiersze z wyżej wspomnianej książki. Był to między innymi pierwszy utwór napisany przez Ołenę po zabójstwie na Majdanie.
Irek Grin, Ołena Husejnowa i Olga Chrebor
Jak odbierana jest na Ukrainie twórczość polskich pisarzy? Czy na jej percepcję ma wpływ tłumacz? To kwestia tego, czego szuka czytelnik: pisarza czy nazwiska tłumacza. Autor przekładu może skupić się na znalezieniu środków wyrazu pasujących do oryginału lub pozwolić sobie na dołożenie własnej interpretacji. Ukraina w świecie literatury jest nadal postkolonialna, postradziecka. Imperium nie pozwalało na dobrą szkołę tłumaczy, aby pozbawić kolonie świadomości wartości języka. Rzadko zdarzały się wybitne jednostki. Najbardziej cierpią na tym pisarze. Wielu z nich czuje potrzebę przyswojenia swojemu otoczeniu utworów, których przekłady nie istnieją. Dlatego sami zaczynają tłumaczyć np. Gombrowicza. Może to jest zaczątek tej właściwej szkoły tłumaczy, kiedy autorzy pracują nad przekładami swoich mistrzów.
Jak autorka ocenia przekłady swoich utworów? Współpracę z tłumaczem rozpoczęła zanim w ogóle wydała pierwszy tomik. Według niej wydźwięk wierszy w języku polskim był lepszy niż w ukraińskim. Jednak jak słusznie zauważył moderator brakuje w nim rytmu. Chociaż widać, że jest to tłumaczenie przezroczyste, które skupia się na oddaniu poety. Autorka przyznaje, że lubi przekład ostatniego wiersza w zbiorze, gdzie wykorzystała grę słów. Użyła wyrazu korinʹ, który oznacza i korzeń, i pierwiastek. Nie mogła, jednak znaleźć wraz z tłumaczem polskiego odpowiednika. Dlatego zamieniono znaczenie z matematycznego na chemiczny.
Na końcu padło pytanie o to, czy Polacy traktowani są na Ukrainie jako byli koloniści? Ołenę od dziecka uczono, że było wiele wolnych państw, które zostały podporządkowane jednemu Imperium kolonialnemu – Rosji. Nie wie, skąd wzięło się takie spojrzenie na rzeczywistość u jej rodziców. Dopiero jak była na studiach poznała więcej aspektów kolonializmu. Jednak jej pogląd pozostał obarczony tym, co było jej przekazywane w domu. Autorka pracuje w publicznym radio i zdarzają się sytuacje, kiedy dostaje telefon od oburzonego słuchacza. Niektórzy mówią, że Polacy są wrogami i w ogóle wszyscy są wrogami. Uważa, że między wrogością, a przyjaźnią jest złoty środek, który oddaje ten właściwy charakter relacji polsko-ukraińskich. Na zakończenie spotkania rozbrzmiały oklaski.
Zobacz filmowy zapis spotkania na kanale Youtube.com
Drugim gościem dwudziestego siódmego dnia spotkań była Lela Kodalashvili. To gruzińska pisarka, dramatopisarka oraz krytyk literacki. Na wstępie zaznaczono, że będziemy rozmawiać o tym jak żyje się kobietom w Gruzji oraz poproszono autorkę o powiedzenie kilku słów o czytanym utworze.
Moderator Konstantine Grdzelishvili przedstawia twórczość Leli Kodalashvili
Lela podziękowała za przybycie i przyznała, że zwykle pisze o kobietach w przedziale wiekowym 35-50. Uważa, że jest to najcięższy okres w życiu kobiety. Dużo się wtedy zmienia. Jednak w dzisiejszym dramacie bohaterowie są starsi. Dlaczego wybrała akurat tę grupę? Często się zdarza, że w tym okresie zmienia się ich rola w rodzinie i służą już tylko jako dekoracje. Autorka podkreśla, że oni są nadal ludźmi i mają takie same uczucia, potrzeby seksualne jak wcześniej. Główni bohaterowie to starsza para i wirtualny kochanek. Kobieta nie powiedziała mu wszystkiego i nie pokazała swojego prawdziwego zdjęcia.
Lela Kodalashvili, Odkrywać emocje
przekład: Jarosław Witold Rybski
Nasze ciała bez życia
Postacie:
Abo – osiemdziesięciojednoletni malarz (On)
Keto – siedemdziesięciosześcioletnia poetka (Ona)
Merab- trzydziestoośmioletni malarz (On) Słyszymy tylko
jego głos
W sztuce będzie używany projektor.
(Pokój. Na ścianie wiszą obrazy olejne. W rogu stoją niedokończone prace. Stoi rozstawiona sztaluga. Na sztaludze schną obrazy. Obok widać stolik z laptopem. Leżą też na nim otwarte książki i jakieś papiery. Stoi tu stara sofa ze skrzypiącymi sprężynami I Keto siedzi przy laptopie wpatrując się w ekran komputera. Dobrze byłoby,
gdyby wpisywane słowa były widoczne na projektorze.)
Keto: Cholera! Znów mi się nie udało. Trudno jest kliknąć w okno. Powinnam spróbować myszą. Nana mówi, że z myszą jest łatwiej. -“moja skóra jest grobem tych liter (liter alfabetu)..Nie powinnam tak zapominać -“moja skóra jest grobem tych liter. Czasem biją we mnie niczym gwiazdy i znikają ze świstem”... “znikają ze świstem” – Jakoś mi się
nie podoba. – Szuka czegoś na półce pod blatem stolika. Znajduje mysz i przygląda się z powątpiewaniem. W końcu udaje się jej podłączyć mysz do komputera. “Biją we mnie niczym gwiazdy i znikają ze świstem,czasem i wzniecają wielkie ognisko I palą mnie żywcem niczym średniowieczną czarownicę, a czasami przelatują niczym klucz ptaków,
niektóre szczypią mnie dziobami, a inne poklepują skrzydłami. Niektóre zostają tutaj i nie wybierają się donikąd.”W końcu udało się, jest wszystko. Teraz powinnam to zapisać,albo zniknie jak to miało miejsce przedwczoraj, kiedy wyłączono prąd... Czarownice... Ech, ile mogli ich wtedy spalić. Co to Abo mówił wtedy na ten temat? Abo! (Krzyczy) Ile czarownic
palono na rok?
Wchodzi Abo z kombinerkami i śrubą w dłoni.
Abo: Co mówiłaś?
Keto: Ile kobiet palono w roku, powiedz proszę, to ty oglądałeś ten program w telewizji...
Abo: Zdjąłem kran, ale woda wciąż szmerze.
Keto: Nie pamiętasz ile kobiet palono w roku?
Abo: Nie potrafię tego zrobić, powinniśmy wezwać fachowca.
Keto: Powiedz proszę, ile kobiet palono na rok.
Abo: Ja bym tam palił setki dziennie takich jak ty, bo sama jesteś wiedźmą. No już znajdź numer telefonu do faceta, co był tu latem, może zrobi to tanio.
Keto: Słuchaj, podłączyłam mysz do laptopa, o Boże, chodź tu, usiądź i zobacz jakie to cool ... Znajdę ci ten numer, ale pozwól, że najpierw zapiszę. Nie podałeś mi ilości czarownic przeciętnie palonych rocznie. (Keto mruczy coś. Abo myje ręce i wraca)
Abo: Nic cię nie obchodzi, siedzisz tu całymi dniami i szperaszpo fejsbuku. W lustro powinnaś popatrzyć, to zobaczysz ile masz lat. Myślisz, że jesteś podlotkiem? Co to za słowo “cool”?
Keto: (kokieteryjnie) Jestem w wieku gwałtownej przemiany. Facebook po prostu się otworzył, a ja pracuję nad rymem, przejrzyj na oczy.
Abo: Nikogo nie obchodzą twoje rymy poza tobą i twoimi nowobogackimi koleżankami.
Keto: No jasne, bo cały świat klęka przed twoimi obrazami.
Abo: Nie znudziłaś się używaniem tych samych słów? Przypominasz postacie z opery mydlanej, nie masz takiego wrażenia? To po pierwsze, a po drugie dzwonił do mnie właściciel tej nowej galerii i powiedział mi, że pewnej bogatej klientce spodobał się mój obrazek „Jaja” i zdaje się, że zapłaci mi za niego 500 Lari. Właściciel dał mi jej numer telefonu. Teraz jest za Późno. Zadzwonię do niej jutro rano.
Keto: No pokaż mi taką co zapłaci ci 500 Lari za twoje “wyschnięte i powyciągane” jaja , a już nie powiem ani słowa.
Abo: Biedactwo, twoja siwa “wagina” kwitnie twoim zdaniem ...( mówi z udawanym patosem i zaczyna się śmiać).
Keto: Nie bój nic, zafarbuję sobie.
Abo: Co mówiłaś, że chcesz zrobić?( śmieje się. Znów uderza w patetyczny ton. A co zrobisz ze swymi zwiędłymi
labia majoras? Moja droga, ze swą starą słabizną? (Ostatnie słowo wypowiada podobnie patetycznie) No co z nimi zrobisz?
Keto: Każdy powinien zająć się swoją słabizną. (czuje się dotknięta) Nie rozumiem czemu się tak tym przejmujesz. Nawet gdyby przypominały płatki róży, twój wacek i tak by się nie podniósł. I to ci właśnie powiem.
Abo: Od kobiety zależy. Na twój widok dawno się nie podnosił.
Keto: Aha, mówisz jakbyś biegał po piętrach z żelaznym wzwodem...Uspokój się kochanie, nie o wszystko możesz mnie obwiniać. Powiedz mi czego jeszcze nie potrafię... mów jak dławiłam twoją karierę, przeszkadzałam w zarabianiu pieniędzy. Jak gotowała ci ohydne żarcie, jak źle traktowałam twoich kolegów – pijaków, jak nie urodziłam ci drugiego
dziecka... po prostu jedź według listy, wysłucham cię raz jeszcze.
Abo: No nie mów, dziecko które urodziłaś jest takie troskliwe...zostawiło nas samych i pojechało za granicę.
Keto: Połowa Gruzinów mieszka w Europie. A co ona może zrobić? Po prostu zajmuje się facetem z wyschniętymi jajami takimi jak twoje i płacą jej za tę pracę. A kto mnie zapłaci za zajmowanie się tobą?
Abo: Tak, płacą jej (ze złością).. Dlatego mamy w domu jakieś osiem stopni... Jak nie sprzedam swoich “Jaj” albo abstrakcyjnych “Mend” i nie uruchomię pieca gazowego, to znajdą cię zamarzniętą na śmierć na tej sofie...
Keto: A co ty sobie myślisz, że ja zamarznę, a ty nie? Jak jedno to i drugie – Ale przecież wysyła nam sto dolarów co miesiąc.Co więcej może zrobić?
Abo: Sto dolarów... Nie rozśmieszaj mnie Keto... zapomniałaś,że co miesiąc spłacasz w banku 150? Nie, nie zapomniałaś, ale zawsze palniesz coś głupiego, żeby się ze mą pokłócić.
Keto: Po prostu mi jej żal, a ty nie doceniasz jej pracy. W końcu pozbyła się tego swego degenerata. Nie ma dzieci i została wyrzucona z pracy przez jej ulubiony rząd i uciekła z pracy, zniknęła. Zajmuje się słabymi, starymi ludźmi. Ma doktorat z filologii. Co innego mogłaby robić?
Abo: Chciałem tylko nadmienić, Madame Keto, że rzeczone dziecko pani ma pięćdziesiątkę na karku i jest niezaradną leniwą jednostką. Teraz kiedy macie ten swój ulubiony rząd, niech pozwolą jej wrócić na dawną posadę. Dlaczego nie
wraca?
Keto: Nie ma gwarancji, że dadzą jej dawną posadę...
Abo: Teraz nie będzie w stanie dostać pracy. Zatęsknicie za dawanym rządem.
Keto: No to płacz sobie za dawnym rządem. No płacz. Co oni ci dali, podnieśli ci tylko emeryturę o parę groszy?
Abo: Za te parę groszy można zjeść zupę, ziemniaki.
Keto: Zupa się skończyła. Tak, usmażę jajka jeśli zejdziesz na dół i przyniesiesz je ze sklepu.
Abo: Sama się podnieś i je kup. Ja zaczynam malować. No wyłaź z tego fejsbuka, wyłaź.
(Słychać tupanie i śmiech. Abo podnosi wzrok na sufit.)
Abo: Cholera. Cały czas tańczą.
Keto: Daj im spokój, to inny świat. Już do niego nie należymy.
Abo: Jaki świat, złotko, to chamy. W normalnym kraju sąsiedzi wezwaliby policję.
Keto: Nikomu nie przeszkadza jak inni tańczą, tylko tobie, noto niby czemu ktoś miałby dzwonić...?
Abo: A ty tylko myślisz o tym jak mi dopiec...
Keto: Głowa mnie boli. Abo, ja chyba mam wysokie ciśnienie
(Ona mierzy sobie ciśnienie za pomocą urządzenia do pomiaru ciśnienia.). Mam wrażenie jakbym stała na scenie, a ona się pode mną przewraca. I wszędzie wokół widać twarze.
Dużo twarzy. Patrzą na mnie.
Po przeczytaniu całego dramatu została pokazana książka, w której jest on zawarty „Żony planują zdradę”. Książka została wydana trzy lata temu. Była również wystawiona sztuka o tym samym tytule. Był to wielki skandal w Gruzji dla mężczyzn, ale tak samo dla kobiet. Odczytany dramat nie został jeszcze przedstawiony. Jest to jej najnowsze dzieło. Nie ma jeszcze polskiego przekładu. Tłumaczenie zostało wykonane na potrzeby spotkania i nie jest profesjonalne.
Moderator postanowił zapytać, czy mąż autorki brał udział w tworzeniu tego dramatu. Przyznała, że pomógł jej w wymyśleniu kilku ironicznych wtrąceń do dialogów. Podkreśla, że gruzińscy mężczyźni są w tym naprawdę dobrzy. Tworząc postacie nigdy nie wzoruje się na konkretnej, realnej osobie. Łączy w ich osobowościach poszczególne cechy, które dostrzega u innych. W postaciach zawsze znajdzie się również pierwiastek autora.
Lela Kodalashvili przedstawia nam losy swojej twórczości dramaturgicznej
Skąd wziął się skandal w związku z wystawioną sztuką? Czy ta tematyka nie została wcześniej przez nikogo podjęta? Norma społeczna w Gruzji mówi, że jeśli kobieta zamężna zakocha się w innym mężczyźnie to skandal. Natomiast mężczyzna ma na to pozwolenie. Nie ma równości. Kiedyś znany polityk publicznie powiedział, że zdradził żonę, ale tylko fizycznie. W sercu była i nadal jest tylko ona. Kobieta z publiczności zaznaczyła, że jest to problem nie tylko w Gruzji i autorka włożyła przysłowiowy kij w mrowisko. Lela mówie, że właśnie dlatego mężczyznom nie podobał się spektakl. Była to pierwszy sytuacja, kiedy kobiety sprzeciwiły się i poruszyły ten temat. Sztuka nie została zdjęta z afisza. Była bardzo popularna, sprzedano dużo biletów. Autorka spotkała się z negatywnymi reakcjami i opiniami na temat twórczości.
Prowadzący zapytał, jak Lela wychowuje swoje dzieci. W końcu ma trzy nastoletnie córki i nietuzinkowe podejście do życia. Kobieta podkreśla, że w społeczeństwie gruzińskim są sztywne i surowe zasady. Młode dziewczyny mają zakaz nawiązywania bliskich relacji z płcią przeciwną. Takie są oczekiwania ich krewnych i bliskich. Jednak jej córki mają swobodę. Uważa, że rodziny stworzone wcześnie lub z nakazu szybko się rozpadają. Ona daje swoim córkom wolny wybór.
Jeden ze słuchaczy zauważa, że w sztuce kobieta umiera jako pierwsza, choć statystyki mówią inaczej. Autorka odpowiada, że czasami tak się zdarza. Chodziło o to, że para różniła się od siebie. Mężczyzna niczym się nie przejmował, podchodził do wszystkiego na spokojnie. Natomiast kobieta nie mogła pogodzić się z wiekiem. Tak naprawdę nie kochała swojego kochanka, ale właśnie w nim odnalazła swoją utraconą młodość.
Zapytano również o kwestię eutanazji w Gruzji i czy sztuka do tego nawiązuje. Autorka odpowiada, że nie jest dozwolona prawnie. Wspomina, że niedawno żona kolegi wyjechała do Holandii, aby poddać się eutanazji. Nie była na nic chora fizycznie, jednak miała depresje. Po tym zdarzeniu Lela dostrzegła, jak trudne jest podjęcie decyzji o prawnym pozwoleniu. Jednak nie miała tego na myśli, pisząc sztukę. Jej główna bohaterka nie chce umierać, ale chce zacząć żyć w inny sposób. Co dalej mężczyzną? Zaczyna pracować, a nie płakać. Dla niego życie biegnie dalej.
Nawiązano również do spotkania z poprzedniego dnia. Zapytano autorkę, co sądzi o twierdzeniu, że litery w alfabecie gruzińskim mają erotyczny charakter. Lela była zaskoczona tym spostrzeżeniem i stwierdziła, że przyjrzy się temu jeszcze raz.
Na koniec autorka podziękowała za nieliczne, choć bardzo ciekawe audytorium i poprosiła o wspólne zdjęcie.
Zobacz filmową relację na kanale Youtube.com
Zdjęcie Rafał Komorowski
Relacja: Paulina Meciejczyk