Pisarze dwudziestego pierwszego dnia 7. polskiej edycji Miesiąca Spotkań Autorskich: z Polski Zośka Papużanka i Basa Janikashvili z Gruzji
Dwudziesty pierwszy dzień 7.polskiej edycji Miesiąca Spotkań Autorskich, późnym popołudniem wypełniła swoją twórczością: Zośka Papużanka, autorka dwóch książek, „Szopki”, „On”. i ostatnio zbioru opowiadań"Świat dla ciebie zrobiłem". Ukończyła teatrologię na Uniwersytecie Jagiellońskim; obroniła doktorat o recepcji sztuk Federica Garcíi Lorki w polskich teatrach, uczy języka polskiego w bardzo dobrej szkole.
Michał Nogaś w rozmowie z Zośką Papużanką
Ukończyła teatrologię na Uniwersytecie Jagiellońskim; obroniła doktorat o recepcji sztuk Federica Garcíi Lorki w polskich teatrach, uczy języka polskiego w bardzo dobrej szkole.
Pisze. Czyta. Lista jej ulubionych pisarzy jest długa, na czele niezmiennie jednak Vladimir Nabokov.
Szopka On
W 2012 roku wydała pierwszą powieść „Szopka,” która zyskała duży aplauz wśród krytyków literackich, popularność wśród czytelników i przyniosła Autorce nominacje do NIKE i Paszportu Polityki. „On” jest jej drugą książką. Mieszka w Krakowie z mężem i dwoma synami. Pisze piórem. Nie ma ani jednej pary czarnych butów. Lubi jeździć po świecie. Lubi malarstwo, wino i ludzi. Nie lubi cyrku, mebli obitych skórą i ludzi. Zbiera kolczyki. Chciałaby mieć dom z ogrodem i koło garncarskie. Sadzenie drzew i lepienie garnków uważa za ważniejsze od pisania książek.
Usłyszeliśmy fragmenty jej najnowszej książki pt. „Świat dla ciebie zrobiłem”, która ukazała się w maju 2017 roku w wydawnictwie Znak Literanova. Był to fragment opowiadania Cykada”.Na początku opowiedziała historię towarzyszącą jego powstaniu: „Otóż inspiracją była wizyta w Muzeum Berlińskim,gdzie wśród eksponatów sprzed naszej ery zobaczyłam grób młodej, bogatej dziewczyny, wypełniony różnymi przedmiotami, które towarzyszyły jej w życiu,a po jej śmierci ofiarowano jej w jej drodze na tamten świat. Stąd „Cykada” jest dla mnie najważniejszym opowiadaniem w tym zbiorze.
"Świat dla ciebie zrobiłem"
Ale za nim usłyszeliśmy głos Papużanki czytającej swoje opowiadania prowadzący spotkanie Michał Nogaś nawiązał do motta naszego spotkania: "Zośka dokładnie wie, o co jej chodzi"?
Papużanka odpowiedziała krótko: „Przeważnie, tak, ale, kiedy tego nie wiem, to będę drążyć sprawę do końca, aby poznać wszystkie jej niuanse! Łatwo nie odpuszczam!
Zośka Papużanka czyta na opowiadanie Cykada" ze zbioru "Świat dla ciebie zrobiłem"
Nogaś pyta: „Jak do ciebie przychodzą historie”?Papużanka odpowiada: ”Na przykład przyszedł do mnie obraz, który sfotografowałam i tak została we mnie ta historia. Różnie to bywa, czasem ktoś mi coś opowiada. A po drugie ludzie mają wielką potrzebę mówienia o sobie, nawet wtedy,kiedy nikt ich nie słucha. Mój mąż przyszedł raz z księgarni i mówi, wiesz spotkałem po drodze historię, weź siadał i tylko to zapisz”.Wystarczy czasem się zatrzymać, posłuchać, i nie trzeba ich specjalnie łowić, one same do mnie przychodzą. Zapisuję te historie, które są dla nich ważne, bo jak nie są, to tego nie zapisuję.
Zośka Papużanka i podziemia Mediateki w której spotykamy się z literaturą przez duże L.
Nogaś pyta: "Co ludzie lubią opowiadać"?
Papużanka odpowiada: "Wszystko, o życiu, o pracy, rodzinie, rodzicach, o dzieciach, o tym co właśnie gotują, że właśnie zaczynają budować dom". O tym co się im udało i nie udało.
Nogaś: Media zalewają nas masą informacji, one zmieniają się błyskawicznie, a co jest w tym sitem dla Ciebie. Czego ty w tym szukasz"?
Papuzianka: - Przede wszystkim potwierdzenia własnego człowieczeństwa, i tego co jest w nas indywidualne, i uzupełnienia tego, czego my w nas samych nie dostrzegamy. Myślę że istniejemy poprzez relacje z innymi ludźmi. Ale to jest bardzo indywidualne. Poprzez nas stosunek do innych ludzi uczmy się być sami ze sobą - istniejemy poprzez relacje z innymi ludźmi. To są relacje długie, np. z członkami naszej rodziny, albo krótkie, z przechodniami, ludźmi spotkanymi w tramwaju, ze znajomymi.
Myślę, że stworzenie sobie jakiejś własnej samotności, też jest reakcją na coś i realnym światem, w którym żyjemy, i może być piękne, ale ja nie mogłabym tak żyć. Nigdy nie przeżyłam takich stanów i nie rozumiem ich, ale szanuję tych, którzy chcą żyć w taki sposób.
Przyszliśmy tu spotkać się ze sobą i albo dostaniemy, to czego oczekiwaliśmy, albo nie.
- Nogaś: -"Piszesz o takich sytuacjach w swojej ostatniej książce, o spotkaniu trzech kobiet, które tym samym chcą zagłuszyć pustkę swojego życia, rozmawiają ze sobą o różnych rzeczach, o gotowaniu?
Papużanka: „Piszę o sytuacji, gdzie spotykają się trzy kobiety, aby zagłuszyć swoją samotność, ale tak naprawdę one spotykają się aby mówić o jedzeniu, o gotowaniu, o przygotowaniu tego jedzenia to jest w naszych czasach temat bardzo popularny, ja ten temat bardzo długo w swoich opowiadaniu rozwijam, opisuję bardzo dokładnie ich przepisy i rady, ale jeżeli rozmawiamy tylko o tym,to jest taki według mnie te,mat zastępczy, bo jeżeli rozmawiamy tylko o tym, to znaczy, że chcemy wyprzeć z siebie i ukryć prawdziwe problemy, które w sobie nosimy.
Nogaś: "Dlaczego ty w swoim pisarstwie postawiłaś na ludzi"? Wielu pisarzy opisuje różne historie, ale uciebie, obojętnie czy to są Włochy, czy podkrakowska działka, to ludzie są najważniejsi i relacje między nimi. Umówmy się, to nie jest taki łatwy temat?
Papużanka odpowiada: -”Ponieważ w człowieku nic nie jest regularne, przewidziane i takie samo, stąd nic w nim nie jest do końca, ani dobre, ani złe. Człowiek jest, jakbym to ujęła zagadką dla siebie samego i wszystkich, a ja lubię rozwiązywać zagadki, ale nie chcę też rozwijać jej do końca, bo ona interesuje mnie jako zagadka.
Ale może być, mówi też tak, mówi Nogaś, że ludzie są różni i nieprzewidywalni, to wciąż nas zaskakują, więc możemy im pozwolić na więcej, wybaczamy im, bo oni też w jakiś sposób szukają, błądzą, uczą się. Czy jest jakaś granica poza którą się smucisz, czy jesteś rozgoryczona ich postawą, czy potrafisz ich usprawiedliwiać i wybaczać, bo są ludzimi i błądzą?
Papużanka odpowiada: Dużo potrafię...nie ma takich ludzi do których czułabym urazę. Nie potrafię się obrazić na długo, nie noszę w sobie do nikogo złości. Owszem jak ktoś mnie wkurzy, to wrzasnę, ale to szybko mija, i znowu jest spokój. Oczywiście są ludzie, którym nie podam ręki, ale nie chcę o tym mówić, bo to są sprawy już przeszłe.
Wiele rzeczy wybaczyłam sobie, stąd dobrze mi idzie wybaczanie. Jesteśmy niedoskonali i nie musimy sobie tego wybaczać. Powiem teraz coś w ekumenicznym tonie.
W takiej jednej najczęściej wydawanej książce na świecie napisano: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. I to jest warunek bez względu na to, jakiego jesteś wyznania. I tak staram się postępować!
Jak pyta Nogaś, mamy sobie radzić, albo jak radzą sobie twoi bohaterowie, z tym, że świat może ich nie akceptować, uznać za dziwaków, albo \za innych, bo to nie jest przypadek Nogasia czy Papużanki, ale choćby bohatera twojej książki „On” Śpika.
Śpik jest w takiej sytuacji, że jego choroba nie pozwala mu do końca uświadomić sobie sytuacji i problemów jakie go dotykają. Nie czuje ich, więc nie poświęca czasu na ich rozwiązywanie. Większym problemem jest tu matka, która o tym wie, która chciałaby mieć dziecko zdolne, ładne, fajne, przynoszące ze szkoły czwórki i piątki, a nie takiego nieudacznika, z którego się śmiejemy i z którego nie będzie mogła być dumna, I to jest tak naprawę problem dla niej, a nie dla niego. Nogaś reklamuje książkę Papużanki „On” tym na sali, którzy jeszcze jej nie czytali Jest to opowieść o chłopcu, który żyje sobie na krakowskim blokowisku, nie rozumie szkoły,fizyki. matematyki, języka polskiego, ale za to jest zakochany w tramwajach i zna na pamięć rozkład jazdy tramwajów w Krakowie. Jest to bardzo intrygująca książka.
Jak widzisz nie uzurpuję sobie, mówi Papużanka prawa do jednoznacznej odpowiedzi na różne życiowe problemy, bo sama mam z nimi problem, ale staram się szukać takiego rozwiązania, które będzie bliższe moim poglądom i życiowej prawdy. Jeżeli bowiem chcemy relacji z ludźmi, jak nam się uda ich zrozumieć, to będziemy je mieli, jak nie, to stracimy ich i nie będziemy mieli nikogo innego.
Ale wróćmy teraz kontynuuje Nogaś do relacji ludzkich. Bazując na dwóch twoich powieściach, „Szopce”, i rzeczonym „Onym”, która mówiąc delikatnie była opowieścią o rodzinie dość destrukcyjnej i na opowiadaniach, w których spotykamy bardzo różnych bohaterów, widać, że dla ciebie najważniejsze są relacje między ludźmi i to się między nimi rozgrywa jest tematem, który najbardziej cię pociąga. I są takie rzeczy wynikające z lektury tych tekstów, które należy przenieść , bo na tym też polega literatura, autor, który myśli tylko o pisaniu, nie jest w stanie przekonać nas do siebie, chodzi też o szczerość, o prawdę w naszym życiu, szczerość w budowaniu relacji, o unikaniu pewnych tematów, czy to dobre, czy to złe, to znaczy, czy lepiej będzie jako komuś bliskiemu o tym nie powiemy, czy lepsza jest szczerość do bólu, o lęk i strach przed tym, jak zareaguje najbliższa nam osoba, kiedy przyznamy się do czegoś, czego ona może nie zaakceptować. Ja myślę, że jest u ciebie bardzo dorosłe, dojrzałe spojrzenie na rzeczywistość, ale nie dajesz nam recepty, ani prostych rad? To też jest obciążające dla czytelnika?
Zośka Papużanka w podziemiach Mediateki przy Teatralnej we Wrocławiu tłumaczy nam swoją wizję pisania
Papużanka odpowiada: „Nie piszę po to aby to było łatwo i przyjemnie. Nie mam odpowiedzi, staram się ją znaleźć, ale nie uzurpuję sobie prawa do tego, że moja wersja musi być obowiązująca. Uważam, że samo poszukiwanie jest już w sobie jakąś wartością, Myślę sobie, że może to jest tak, jest to moja prywatna odpowiedź na tą sprawę, jak w kwestii odpowiedzi dotyczącej wyboru tematu opowiadania lub generalnie prozy. Tu nie chodzi oto, aby znaleźć na siłę jakiś nowy temat, ale na sposób jego opowiedzenia, nie co ale jak. Myślę, że można to drugiemu człowiekowi opowiedzieć na wiele sposobów; np. wyjść i trzasnąć drzwiami, a można zrobić to tak, że sprawa się, rozstrzygnie i znowu sprowadza się to do tego, że chodzi o chęć budowania relacji. Jeżeli chcemy relacji, to znajdziemy sposób na rozwiązanie problemów. Ale aby być naprawdę szczęśliwym trzeba na pierwszym miejscu postawić siebie, swoje potrzeby bo ja wierzę, że jak będę dla siebie dobra, to będę też fajną mamą.
Autorka "Szopki" mówiła nam o narzucaniu przez rodziców różnych schematów, w których się potem poruszamy, typu:j jesteś ważny, jesteś najlepszy, musisz być zawsze pewny siebie, matematyka też jest ważna, jesteś najzdolniejszy, nie bój się na pewno dasz radę itp. Zośka oparła się tu na lekturze książki doktora Erica Berne'a pt. "Dzień dobry i co dalej".
Rozwiązanie polega na zmianie wektorów naszego postępowania, kórych mamy dwa:
- pozytywny
- negatywny
W naszej części Europy obowiązujacym schematem jest schemat baśni.
Ważnym też wątkiem w twojej twórczości jest kwestia pamięci. Na przykład w opowiadaniu „Cykada”, gdzie mamy do czynienia z kwestią pamięci.
Tak, zgadza się, potwierdza Papużanka, może nam pomóc, a może też być obciążeniem. Bowiem na naszą pamięć nakłada się pamięć zbiorowa – innych ludzi. Moja pamięć jest chaotyczna, np. nie pamiętam kiedy moja teściowa ma urodzkiny, ale pamiętam to wszydstko, czego nauczyłam się w szkole, łącznie z wierszykami po rosyjsku. Chciałabym ją oczyścićz tych różnych naleciałości, ale nie potrafię.
- W opowiadaniu „212” dwie kobiety, jedna z nich wynajmuje dwuosobowy pokój, gdzie spotyka kobietę - swojego sobowtóra. Stąd moja dewiza: „Człowiek jest trudny, ale inny człowiek może być trudniejszy.
- "Ja nie mam żadnych dalekosiężnych planów ani marzeń, mówi Papużanka. Jeżeli chcę czegoś, spełniam to i nie odczuwam z tego powodu żadnych frustracji.
- Czy jest coś czego się obawiasz, boisz"? - pyta na koniec Nogaś.
- Oczywiście myślę, że ludzie boją się najczęściej ciężkiej choroby, niepełnosprawności, wylewu, a ja nie. Dla mnie, tak myślę największym powodem do strachu, jest braku osób mi bliskich.
Papużanka przed Mediateką podpisuje swoje książki
- "W którym momencie dowiedziałaś się o co ci chodzi, spytał na koniec Nogaś nawiązując do motta spotkania?
- Myślę, że wtedy, kiedy zaczęłam pracować jako nauczyciela, załozyłam rodzinę, napisałam swoją pierwszą książkę
Pytanie z sali: Czy praca nauczycielki jest dla Pani inspirująca?
- Tak bez zastanowienia odpowiada Papużanka, robię to z zamiłowania, bo po pierwsze pracuję w dobrej szkole, a po drugie spotykam na swojej drodze ciągle nowe sytuacje.
I ostatnie już zadane z sali pytanie uzuepełniające temat szkoły: "Czy młodycdh ludzi interesuje literatura współczesna?
- Tak jeszcze tak, ale pod jednym warunkiem, że pozwoli im się przeczytać dobrą literaturę, tak aby to popchnęło ich w kierunku księgarni czy biblioteki,. Wystarczy mała podpowiedź, a jak złapią bakcyla lub książka im się spodoba, to sami będą szperać po półkach.
Późnym popołudniem mogliśmy się spotkać z nauczycielką, pisarską, żoną i matką Zośką Papużanką, która wie o co chodzi.
Zobacz relację filmową na kanale Youtube.com
Kolejnym naszym, tym razem wieczornym gościem był przybyły z dalekiej Gruzji dramaturg, Basa Janikashvili
Prowadzący Konstantine Grdzelishvili i Basa Janikashvili
Urodzony w 1974 roku jest znanym dramatopisarzem, autorem utworów prozatorskich oraz jednym z najbardziej znanych gruzińskich producentów telewizyjnych i radiowych. Ukończył studia dramaturgiczne na Państwowym Uniwersytecie w Tbilisi na wydziale Teatralno-kinowym. Napisał liczne sztuki, które są regularnie grane w gruzińskich teatrach. Niektóre były też wystawiane w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech i Rosji. Basa Janiskashvili jest autorem popularnych powieści, postów na blogu i sztuk radiowych, które przedrukowują różne magazyny i zamieszczają media społecznościowe.
Obecnie Basa Janikashvili wciąż kontynuuje karierę pisarską. Jego najważniejsze dzieła trzy powieści i cztery zbiory sztuk teatralnych wydały znaczące gruzińskie wydawnictwa. Powieści i sztuki Janikashvilego zostały przetłumaczone i wydane w Austrii, Włoszech, Niemczech i na Ukrainie : Absurdistan Sovieticus została opublikowana w antologii współczesnej literatury gruzińskiej Georgische Gegenwartsliteratur - Reichert Verlag 2010, Niemcy; Absurdistan Sovietico - Palombi Editore 2014, Włochy; Rozstrzelajcie ich - Pr-Prime Company 2016, Ukraina; Zbiór współczesnych sztuk gruzińskich Zwischen Orient und Okzident - Theater der Zeit 2015, Niemcy; Zły ptak 2016 - Pr-Prime Company 2016, Ukraina. Otrzymał wiele gruzińskich i międzynarodowych nagród literackich.
Pisarstwo Basy jest zróżnicowane, nie ogranicza się do konkretnego stylu czy gatunku. Jego powieści są zarówno introspektywne jak i retrospektywne.
Janikashvili zaprezentował nam swoją jednoaktówkę po polskim tytułem "Pod kluczem" (w języku gruzińskim ma ona tytuł "Dyktatura) Napisał ją na konkurs rozpisany przez radio BBC. Była ona jak się okazało bardzo ciekawa dla Anglików o dostała nagrodę. Na konkurs wpłynęło 5 tysięcy sztuk z całego świata, a tylko moja została nagrodzona, mówił Basa na wstępie swojego spotkania.
Historia jest prosta, zdarzyła się w moim kraju pięć lat temu. Wtedy, kiedy rząd Saakaszwiliego próbował wprowadzić w moim kraju dyktaturę. Sztuka traktuje o tym, co wtedy dzieje się ze zwykłym człowiekiem, obywatelem.
Sztuka moja była przerabiana na słuchowisko radiowe i sztukę teatralną. Oprócz postaci realnych, są w niej też postacie nierealne, jedną z nich jest mucha.
Basa mówił, że jak ją pisał, to nie myślał o tym, że będzie wystawiana. Kiedy już do tego doszło, to wszyscy występujący w niej aktorze chcieli gra muchę. Przychodzili nawet do niego w trakcie przedstawienia z sugestią, aby dopisał od jej kwestii dodatkowe dialogi.
- "Tą szuką kończył swoją wypowiedź Janikashivili chciałem przypomnieć o tej sytuacji gruzińskim czytelnikom, która miał miejsce pięć lat temu. A także dlatego, aby takie sytuacje w przyszłości już się nie powtórzyły.
Basa Janikashvil, Pod kluczem
Jednoaktówka,przekład: Jarosław Witold Rybski
Dokonano bardzo szybkiej inscenizaji. Autor Basa Janikashvili wcielił się w Obywatela, prowadzący Konstantine Grdzelishvili zostasł Prokuratorem, a jednaz Pań Muchą.
Postacie
Prokurator (mężczyzna)
Obywatel (mężczyzna)
Sędzia (mężczyzna)
Dziennikarz (mężczyzna)
Lamara, sprzątaczka (kobieta)
Mucha
Scena nie zmienia się w całej sztuce. Jest to biuro Prokuratora wyposażone w duże drewniane biurko, rozklekotaną szafkę na książki i kilka krzeseł. Zgodnie z obowiązującym stylem w takich budynkach rządowych, okna są o wiele wyższe niż we współczesnych biurowcach. Okno jest ważnym elementem scenografii, ponieważ mieszka w nim Mucha. Biurko jest zarzucone stertami papierów. Na ścianie wisi portret wysokiego przedstawiciela władzy. To reżyser decyduje czy jest to prawdziwy urzędnik, czy też jest to zdjęcie przedstawiające
anonimowej osoby uosabiającej władzę. Obok portretu wisi kilka ikon i krzyży – jest to kącik modlitewny. Prokurator siedzi przy biurku zatopiony w pracy. Ale na czym ona polega? Na czytaniu, studiowaniu spraw i wypisywaniu werdyktów. Cisza jest tak dojmująca, że można usłyszeć muchę itak też się dzieje. Mucha ma zamiar się uwolnić tłukąc szybę.
Uporczywie wali w szklaną taflę głową: bzz,bzzzz, bzzzz, bzzz!
Ciężkie, drewniane drzwi otwierają się ze skrzypieniem. Wchodzi Obywatel.
OBYWATEL [wsuwając głowę w drzwi] : Panie Prokuratorze, przyszedłem...
[Prokurator ignoruje go wciąż z nosem w papierach.]
OBYWATEL [kaszle]: Hkheeem... Przepraszam, przyszedłem...
PROKURATOR: Tak?
OBYWATEL: Jestem szarym obywatelem tego kraju,jednym z jego żałosnych dzieci, do tego nieszczęśliwym.
Khekcheeem... Co za bzdury wygaduję...
PROKURATOR: Czego chcecie?
OBYWATEL: Niewiele. Ale chciałbym podkreślić, że przyszedłem tu z własnej woli, żeby, że tak powiem, przedstawić
swoje zdanie.
PROKURATOR: Nie mam dla was czasu, Obywatelu. Zamknijcie drzwi!
OBYWATEL: Jak pan sobie życzy.
[Ciężkie, drewniane drzwi zamykają się ze skrzypieniem. Przez jakiś czas mamy obserwować jak myśli PROKURATORA spływają pieczołowicie na kartkę papieru i mamy doceniać trud jego pracy. Słyszymy jednak Muchę, która raz za razem wali w szybę: bzz,bzzzz, bzz! Drzwi otwierają się ponownie i pojawia się w nich głowa Obywatela.]
PROKURATOR [po raz pierwszy podnosząc wzrok]: Mówiłem wam, jestem zajęty! Proszę zamknąć te drzwi!
OBYWATEL: Jak je teraz zamknę, to nie będę mógł ich otworzyć, już nigdy.
PROKURATOR: Co chcecie przez to powiedzieć?
OBYWATEL: Już samo podjęcie decyzji było niezwykle trudne, a teraz jeszcze mówi mi pan, żebym sobie poszedł.
PROKURATOR: Powinniście sami zadbać o wasze decyzje, Obywatelu.
OBYWATEL: I nie chce się pan dowiedzieć, co mnie tu sprowadziło?
PROKURATOR: Nie!
OBYWATEL: No tak, ale...
PROKURATOR: [krzycząc i waląc pięścią w blat]: Wynoś mi się stąd!
OBYWATEL: Właściwie to nie ma mnie w środku. Wsadziłem tylko głowę.
PROKURATOR: Myślisz sobie, że jestem w nastroju do żartów?
OBYWATEL: Dlaczego pan na mnie wrzeszczy? No co,jak obywatel tego kraju przychodzi zeznawać, to przypadkiem
Prokurator nie powinien go wysłuchać?
PROKURATOR: A niby do czego może się przyznać ktoś,kto wygląda jak wy?
OBYWATEL: Pewien nie jestem. Wiem tylko, że popełniłem przestępstwo.
PROKURATOR: To ostatnie ostrzeżenie. Zamknijcie drzwi z tamtej strony!
OBYWATEL: Jak pan sobie chce. Ale proszę pamiętać, że los mojego kraju spoczywa w pańskich rękach.
[Głowa Obywatela znika. Prokurator skacze na równe nogi i biegnie za Obywatelem.]
PROKURATOR: Obywatelu, zaczekajcie! Nie idźcie sobie, Obywatelu! Czekajcie! [Wybiega na korytarz, jego głos niknie w oddali.] Źle mnie zrozumieliście. Proszę, nie uciekajcie! [ Jego głos cichnie coraz bardziej kiedy oddala się do biura.]
[Słychać tylko odgłosy wydawane przez MUCHĘ, która próbuje uciec z biura PROKURATORA. Zdaje się, że próbuje stłuc szybę. Bzz, bzz, bzz... Po chwili drzwi otwierają się. PROKURATOR i OBYWATEL wracają.]
PROKURATOR: [dysząc]: Proszę wejdźcie, Obywatelu,siądźcie sobie. [Podsuwa mu krzesło.] Proszę, zajmijcie miejsce.
Czujcie się jak u siebie w domu, jak to mówią tacy jak wy...
OBYWATEL: [siadając]: Dziękuję, dziękuję panu...
PROKURATOR: Może na początek powiecie, o co wam chodzi?
OBYWATEL: Przecież mówiłem, że chcę wejść, prawda?
PROKURATOR: Najwyraźniej nie usłyszałem was dobrze.
OBYWATEL: Jak to? Wyraźnie powiedziałem, że powziąłem poważny zamiar przyjścia tutaj i że chciałem szczegółowo
omówić moją decyzję.
PROKURATOR: Zapomnijmy o tym, pierwsze koty za płoty. ... Mamy tyle pracy na głowie, widzicie, ile mam tu papierów? Ale kiedy zostałem Prokuratorem wydawało mi się, że będę tropił przestępców. Tak jak Sherlock Holmes, jak inni słynni detektywi na filmach, sami wiecie, ci co szukają poszlak przez lupę... Ale zamiast tego, proza życia.
Jestem zakopany w tej papierologii jakby w tych papierach kryły się dowody i sprawcy.
OBYWATEL: Zawsze uważałem, że praca Prokuratora jest niezwykle ważna.
PROKURATOR: Żartujecie sobie? Popatrzcie na te sterty papierów, na te tomiszcza akt I po co to wszystko? Słowa, słowa, słowa, jak to mówił Szekspir. Osobiście wolę: tomy, tomy, tomy...
OBYWATEL: Naprawdę nie wiem jak mam panu dziękować.
PROKURATOR: Naprawdę, nie trzeba, po co te ceregiele.
OBYWATEL: Od czego zaczniemy?
PROKURATOR: A więc macie zamiar zabić Prezydenta?
OBYWATEL: Ja? Co pan wygaduje. Nigdy w życiu.
PROKURATOR: Nie mówiliście, że życie Prezydenta jest zagrożone?
OBYWATEL: Ja coś takiego mówiłem?
PROKURATOR: Mówiliście.
OBYWATEL: Jak to jest, że jakoś nie pamiętam?
PROKURATOR: Uspokójcie się, nie denerwujcie. Zapalicie?
OBYWATEL: Z przyjemnością.
PROKURATOR: Częstujcie się, proszę.
OBYWATEL: Piękne dzięki.
[Prokurator zapala zapałkę i podsuwa Obywatelowi.]
OBYWATEL: [głęboko się zaciągając]: Fuj... Co to za papieros?
PROKURATOR: Wróćmy do naszych spraw.
OBYWATEL: Niech pan mnie nie popędza. [zaciąga się głęboko] Fuj... Chciałbym opowiedzieć panu coś o sobie.
PROKURATOR: Ciekawe, ciekawe, ale proszę się streszczać.
OBYWATEL: Postaram się. Tak a propos, będzie lepiej jak się pan przestanie nachylać nade mną i usiądzie. Mam wrażenie, że mnie pan pogania. A kiedy ktoś mnie pogania, to nie mogę się skupić i często...
PROKURATOR: No dobrze, mówcie już. Słucham.
OBYWATEL: Jestem tylko zwykłym obywatelem, jednym z biednych dzieci tego kraju.
PROKURATOR: A tak, wspominaliście już.
OBYWATEL: Naprawdę? Nie zwróciłem uwagi. [Bierze kolejnego macha.] Fuj...nieczęsto spotyka się prawdziwy amerykański tytoń ostatnimi czasy.
PROKURATOR [przerywając]: Proszę, do rzeczy.
OBYWATEL: Jak mówiłem, takich jak ja jest na pęczki w tym kraju, takich, co harują na chleb, starają się zapewnić byt rodzinie i cieszą się pozorną stabilizacją.
PROKURATOR: Co ma piernik do wiatraka, gdzie tu zamach?
OBYWATEL: Pan coś mówił?
PROKURATOR: Przepraszam, proszę dalej.
OBYWATEL: Pracuję. [zaciąga się mocno] Fuj...
PROKURATOR: Podejrzanie długo pali pan tego peta.
OBYWATEL: Jestem inżynierem, ale pracuję w piekarni jako tragarz. Nie mogę powiedzieć, że jest to ekscytująca praca, ale rodzinę trzeba utrzymać, no nie?
PROKURATOR: Jasne, jasne...
OBYWATEL: Mam żonę i dwoje dzieci.
PROKURATOR: Rozumiem.
OBYWATEL: Kocham swój kraj, jestem żarliwym patriotą i tak dalej. Chce pan wiedzieć, dlaczego się tu zjawiłem?
PROKURATOR: Nie zapalilibyście drugiego?
OBYWATEL: Pan chyba żartuje.
PROKURATOR: Bynajmniej! Zapalcie drugiego.
OBYWATEL: Chciałbym ulżyć memu sercu i coś wyznać.
PROKURATOR: A ja z radością was wysłucham.
OBYWATEL: Chodzi o to, że jeszcze nie popełniłem żadnego przestępstwa i nie zamierzam łamać prawa, ale...
PROKURATOR: Ale planujecie zamachnąć się na Prezydenta, tak?
OBYWATEL: Co pan ciągle o tym głupim zamachu, w kółko Macieja?
PROKURATOR: W takim razie, co my tu robimy?
OBYWATEL: Przerażony jestem!
PROKURATOR: Czego się boicie?
OBYWATEL: Boję się, bo co będzie jak popełniłem jednak jakieś przestępstwo, ale o tym nie wiem.
PROKURATOR: Zaraz, zaraz...
OBYWATEL: W tym kraju aresztuje się, zatrzymuje, oskarża i obwinia dosłownie wszystkich. Ale ja stawiłem się sam, żeby mógł mnie pan przesłuchać, zatrzymać w razie potrzeby i udowodnić, że jestem winny popełnienia jakiegoś przestępstwa przeciwko mojemu krajowi i rodakom!
PROKURATOR: Ale czujecie się winni?
OBYWATEL: Oczywiście, że tak! Po co miałbym tu przychodzić, gdyby było inaczej? Ale naprawdę nie wiem, dlaczego się tak czuję. Pomyślałem tylko, że się stawię z własnej woli zanim mnie aresztują. Rozumowałem, że przyjdę, a pan będzie mnie przesłuchiwał. I w końcu dowiem się, jakiego przestępstwa jestem winien.
PROKURATOR: Nie możecie sobie sami przypomnieć,jakie przestępstwo popełniliście? OBYWATEL: Nic a nic poza tym, że zamiast wyrzucić przypalone bułki do kosza zabrałem je do domu.
PROKURATOR: No to dlaczego mam wrażenie, że planowaliście zamach?
OBYWATEL: Nie mam pojęcia. To pan ględzi o tym bez końca. Powiedziałem, że chcę przyznać się do czegoś, co ma związek z przyszłością naszego kraju.
PROKURATOR: Myślę, że niepotrzebnie się denerwujecie.
OBYWATEL: Bo groza trzyma mnie za gardło. Chciałbym wyjaśnić, jeśli pan zechce mnie wysłuchać. Jestem obywatelem szanującym prawo. Człowiekiem uczciwym, sumiennym – w życiu muchy nie zabiłem! Ale ostatnio mam obsesyjny lęk przed aresztowaniem. Ta groza podąża za mną wszędzie i czy to dzwoni telefon czy ktoś do mnie przychodzi, uczucie to nigdy mnie nie opuszcza. W końcu zacząłem podejrzewać, że mogłem popełnić jakąś zbrodnię, zupełnie tego faktu nieświadomy. Postanowiłem porozmawiać z kimś o większym doświadczeniu i prosić o radę. Czy aż tak się mylę uważając się za uczciwą osobę? Czy to możliwe, że nie jestem świadom swojej zbrodni? Od kradzieży bułek do zamachu stanu, co nie? Prosta droga. Może źle wychowuję dzieci albo załóżmy, że moja żona jest terrorystką. Skąd mam wiedzieć? No to przyszedłem. Zabezpieczam się powtarzając sobie – jestem winny,
choć nie wiem czego.
PROKURATOR: Muszę zrobić siku.
OBYWATEL: Niech mnie pan przesłucha! Niech pan mnie wypyta o wszystko i uzna za winnego, udowodni, że jestem niebezpieczny dla społeczeństwa, niech pan ustali, że popełniłem ponurą zbrodnię przeciwko mojemu krajowi i rodakom! Domagam się, by mnie pan przesłuchał w najbardziej brutalny sposób! Niech mnie pan magluje aż do krwi, jak to drzewiej bywało, żeby pękło mi serce! Niech pan mnie nie oszczędza! Niech się pan nie lituje!
PROKURATOR: Spieprzaj stąd!
OBYWATEL: Proszę mnie nie wypuszczać! Niech pan mnie nie wyrzuca! Jestem winny! Naprawdę trzeba kogoś aresztować tylko jak ma się niezbite dowody? Wewnętrzne przekonanie nie wystarcza? Czy strach, który opanował mój umysł nie jest wystarczająco przekonujący, by być dowodem samym w sobie? Od kiedy to nasz kraj stracił zainteresowanie
uczuciami i emocjami ludzi? Domagam się wyjaśnień.
[Rozlega się pukanie do ciężkich, drewnianych drzwi. Kłótnia cichnie. Znów rozlega się pukanie. Drewniane drzwi otwierają się ze skrzypieniem. Wchodzi sędzia.]
SĘDZIA: Były takie czasy, kiedy wszystkie drzwi stały przede mną otworem.
PROKURATOR: Czasy się zmieniają.
SĘDZIA: Jestem Sędzią. Mam przedstawić swoje kredo? Poszukiwać Prawdy, sprzeciwiać się autorytetom. „Platon jest mym przyjacielem, ale... „”, również miłość I lojalność wobec wybranej przeze mnie profesji. Moje motto? „Uczymy się przez naukę, sądzi nas nasz osąd.” W kręgu Moich zainteresowań znajdują się kultura Mezopotamii,
gruziński dramat, folklor, mitologia, historia religii, studia biblijne oraz esencja Prawa. Mogę wejść?
[zamyka ciężkie,drewniane drzwi] Widzę, że nieodwołalnie przerwałem panom konwersację, za co przepraszam. Szukam Prokuratora.
PROKURATOR: Czy nie jest pan przypadkiem tym słynnym sędzią, na dźwięk imienia którego drży cały świat przestępczy? Tym, który jest nieskalany niczym biała kartka papieru, tak bezstronny jak Istota Najwyższa i tak mądry jak Sokrates?
SĘDZIA : Przybyłem spontanicznie nie wystosowawszy odpowiedniego ostrzeżenia. Proszę wybaczyć mą śmiałość.
PROKURATOR: Och, to tak wielki zaszczyt gościć pana w mych skromnych progach.
SĘDZIA: Miło pana spotkać. Ale zdaje się, że panu przerwałem.
PROKURATOR: Ten tu Obywatel przyszedł w sprawie prywatnej.
SĘDZIA: Zajmowanie się sprawami prywatnymi to nasz obowiązek.
PROKURATOR: Słusznie, pod warunkiem, że się wie, jaka to sprawa.
SĘDZIA: Czy praca prokuratorów aż tak dalece się skomplikowała?
PROKURATOR: Jak pan dobrze wie, pod rządami dyktatorskimi, władze przede wszystkim ufają swoim strukturom prawnym – policji i sądom i polegają na nich.
SĘDZIA :Niestety, sąd jest zbędny, tak samo jak ten tu Obywatel.
PROKURATOR: Jakkolwiek z mozołem staramy się odróżnić przestępcę od uczciwego obywatela.
SĘDZIA :Lecz nasze podejrzenie powinny być potwierdzone bądź odrzucone przez sąd, inaczej funkcja sędziego stanie się niechcianym brzemieniem dla tego kraju.
PROKURATOR: Ma pan całkowitą rację, Wysoki Sądzie, ale to też prawda, że Diabeł nie potrzebuje adwokata.
SĘDZIA : Podobnie jak święty.
[Zapada kłopotliwa cisza. Wszyscy trzej podnoszą wzrok. Zmęczona MUCHA zamiera, by zrobić przerwę w swych daremnych staraniach]
MUCHA: Jestem muchą, zwykłą muchą. Znalazłem się tu przez czysty przypadek. Jak idiota poleciałem za brudną miotłą sprzątaczki i od tamtej pory próbuję stąd uciec. Och, jakże straszliwie brudna jest miotła z biura Prokuratora! Byłem wszędzie, widziałem wszystko, ale nie wyobrażałem sobie, że warunki sanitarne mogą być tak koszmarne.
Możecie usłyszeć moją desperację. Posłuchajcie tylko! [Wali głową w szybę.] Bzz, bzz, bzz...
Za chwilę rozwalę sobie moją biedną głowę, a nawet pies z kulawą nogą nie okazał mi krztyny litości i nie otworzył okna. Czy wymagam tak wiele? Ale czy ich w ogóle obchodzi los biednej muchy? Nie, nie warto żyć w tym kraju.
Muszę gdzieś polecieć, z dala od tego miejsca. Ale dokąd? Do jakiego kraju? Czy ktoś mnie będzie tam potrzebował? No i będę sam pośród tych wszystkich cudzoziemskich much. Nie nadaję się na pomywacza czy sprzątacza. Już nie jestem taki młody, by rzucić wszystko w cholerę i uciec. Z drugiej strony, nie jest to takie trudne,jeśli ktoś jest odpowiednio
zdeterminowany. Wystarczy tylko dolecieć do lotniska. Potem jest kontrola celna, ale wiem jak ich obejść. Mówią, że kontrola po drugiej stronie jest bardzo dokładna. Mogą cię nie wpuścić do kraju i nawet deportować tym samym samolotem. Trudno mi zostawiać rodzinę. Co niby mam powiedzieć moim młodym? Że mam po dziurki w nosie miejscowego gówna i chcę zakosztować towaru zamorskiego? Czy nie powiedzą mi, że one też chcą zaznać gówna kapitalistycznego? No powiedzą czy nie? I jaką mam im dać odpowiedź? Bardzo trudno jest musze w moim wieku porzucić rodzinę i przenieść się za granicę. Ale jest jak jest i najwyraźniej nie mam wyboru. Przypuśćmy, że byłbym gdzieś za granicą, powiedzmy w Anglii...
wyobraźcie sobie tylko: Łał! Cudownie, mówię wam, super! Czy przeciętny Anglik nie byłby na tyle mądry i nie otworzył mi tego okna? Nasz Prokurator nawet nie ma startu do prokuratora angielskiego. Nie, nie, muszę. Po prostu muszę wyjechać z tego kraju, ratować się. I nie można mnie za to winić. No popatrzcie tylko na nich! Prokurator, Obywatel lebiega
i samozwańczy Sędzia. Obywatel mówi, że w życiu zaiwanił tylko kilka bułek. Możecie w to uwierzyć? Przyjrzyjcie mu się dobrze, a od razu zobaczycie, że łże jak pies. Jestem pewien, że wylali go z poprzedniej roboty, bo ukradł żarówkę, linijkę albo ołówek. To imperatyw każdego człowieka sowieckiego, żeby buchnąć coś z pracy,kiedy nikt nie patrzy. I dlatego
go wylali na mordę. Stracił Pracę i powinien być wdzięczny, że jest tragarzem bułek. Tysiące takich jak on jest na bezrobociu. Widuję ich na ulicach. Wlatuję do domu i co widzę? Puste półki, puste kosze na śmieci, czyste talerze. Niczego nie ma w kuchni. A on znalazł robotę, ale i tak kradnie bułki. Nastajaszczij sowieckij cziełowiek! A zjawił się tu dlatego, żeby ukryć
swoje ciemne sprawki z przeszłości. Inaczej żaden szanujący się ustrój dyktatorski nie aresztowałby go. Komu jest potrzebny facet, który ma sieczkę w głowie? Nie wart zachodu. Moim zdaniem dyktatura to rządy prawa, bo tu przestępca dostaje to, na co zasłużył. No bo bez tego dokąd byśmy zaszli? Czy mamy wypuszczać złodzieja igły i aresztować złodzieja wielbłąda? Nie ma takich zwierząt! rawo powinno obowiązywać wszystkich. Gdyby tylko udało mi się stąd wydostać, to klnę się na wszystko, nigdy nie wróciłbym
do biura Prokuratora, nigdy w życiu! Po co leciałem za niemoralną miotłą Lamary? Naprawdę sobie zasłużyłem. [wali w szybę.]
Bzz, bzz, bzz...
[Prokurator, Sędzia i Obywatel odwracają wzrok nie widząc niczego godnego ich uwagi poza muchą.]
PROKURATOR: Właśnie przeżyłem jeden z większych zawodów w życiu. Wydawało mi się, że odkrywam jakąś większą aferę, poważne przestępstwo i co dostaję? Co pan widzi? Typowego pechowego obywatela tego kraju,który tak bardzo boi się dyktatury, że we wszystkim widzi przestępstwo. A nie mógłby się po prostu przyznać, że planował zamach na Prezydenta, albo że szykował przewrót? No, przynajmniej jakiś mały zamach terrorystyczny? Nie mogliście, Obywatelu? Czy robi wam różnicę, za jakie zarzuty
zostaniecie aresztowani? Ale wy jesteście bladzi ze strachu! Myślicie, że możecie wziąć za siebie winę za kilka większych zbrodni?
Wtedy obaj bylibyśmy zachwyceni...
OBYWATEL [do Prokuratora]: Wciąż pan nie rozumie. Ja nie popełniłem żadnego przestępstwa i nie zamierzam. Ja po prostu obawiam się, że zrobiłem coś w przeszłości,czego jestem zupełnie nieświadomy.
PROKURATOR: No i Wysoki Sąd to widzi? A mówił pan, że sąd staje się zbędny. Wie pan jaka jest główna korzyść z dyktatury? Zarówno ten uczciwy jak i łajdak przestrzegają prawa. Uważacie, że nie doceniamy wagi sprawiedliwości w Urzędzie Prokuratorskim? Ale w kraju takim jak nasz nie można dojść do sprawiedliwości stosując wolność. Najpierw potrzeba strachu, a potem sprawiedliwości.
SĘDZIA: Zgadzam się.
PROKURATOR: Jednak najistotniejsze jest to, że on nie popełnił żadnego przestępstwa. Nie mógł powiedzieć: „Nie pamiętam”, „Może tak, może nie”, „Pewien nie jestem, ale...” albo “Nie sądziłem, że to coś złego” ,albo “To nie moja wina” czy też „Diabeł mnie podkusił”. Ale nie! Nie mam go o co oskarżyć. Nie jest ani przestępcą ani ćpunem. Doskonały materiał
na jakiś kryminał! No niech pan tylko spojrzy na niego, podoba się panu ten widok?
OBYWATEL: Mogę dostać jeszcze papierosa? Postanowiłem ich więcej nie kupować. Dziękuję. [Pociera zapałką o draskę, przypala papierosa i zaciąga się głęboko] Fuj...to mój drugi dzisiaj. I jest cudowny. [zaciąga się głęboko.]
Fuj.. .A wie pan, że kiedyś zawziąłem się i nie paliłem przez całe pół roku? I wie pan, co się stało?
PROKURATOR: Widzę, że znów wróciliście do nałogu.
OBYWATEL: Odkryłem, że rzucanie nałogu to najprostsza rzecz pod słońcem. [Bierze solidnego macha. ] Fuj...Tak jak teraz sobie palę, mogę rzucić w każdej chwili.
PROKURATOR: Szczególnie, że paczka jest już praktycznie pusta, a ja tu muszę jeszcze długo siedzieć.
OBYWATEL: A pan, Wysoki Sądzie? Próbował pan kiedyś rzucić?
PROKURATOR: [do Sędziego]: Widzi Wysoki Sąd, jakie to bezczelne?
SĘDZIA [do Prokuratora]: Tak potężny człowiek jak pan, panie Prokuratorze, chyba nie powinien mieć problemów z wykopaniem go stąd, gdyby pan tylko chciał.
PROKURATOR: Albo z aresztowaniem go.
OBYWATEL: Dziękuję, Wysoki Sądzie. Gdyby nie pan, nie miałby ochoty mnie przymknąć. Jestem bardzo wdzięczny za pomoc. Mam nadzieję, że jak się stawię w sądzie, weźmie pan pod uwagę fakt, iż sam się zgłosiłem, przyszedłem tu, że tak powiem, z własnej woli.
PROKURATOR: [do Sędziego]: Myślę, że teraz to sobie z pana kpi.
SĘDZIA [do Obywatela]: Obawiam się, mój dobry człowieku, że wasze szczęście bądź pech całkowicie zależy teraz od Prokuratora.
OBYWATEL: [do Sędziego]: Jak to?
SĘDZIA: Bo żyjemy w dyktaturze.
OBYWATEL: No i co z tego? Co z tego, że mamy dyktaturę? Co z tego, że mamy autorytarne rządy? Czy nie przysługuje mi prawo do aresztowania? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co to za dyktatura.
PROKURATOR: [do Sędziego]: Taka miejscowa. Mogę wyłapać tych, co chcę. [Do Obywatela] Na przykład, nie chcę was aresztować, więc tego nie zrobię i nie ma prawa, które mogłoby mnie do tego przymusić.
OBYWATEL: Nie mówię do pana. Zwracam się do Sędziego, więc proszę nie wcinać się w naszą rozmowę.
PROKURATOR: Kiedy was nie aresztuję, ale wywalę na zbity pysk na ulicę, wtedy zobaczymy komu będziecie przeszkadzać w rozmowie!
OBYWATEL: Niech się pan opanuje, nie tak głośno! Wysoki Sądzie, proszę mu coś powiedzieć, albo cała ta niesprawiedliwość wywoła u mnie atak serca.
PROKURATOR: Może pan w to uwierzyć? Przyszedł taki pokorniutki, prosił o kilka minut rozmowy, ale niech Wysoki Sąd
popatrzy na niego teraz! W moim własnym biurze rozstawia mnie po kątach! Nie aresztuję was i kwita!
OBYWATEL: A właśnie, że tak!
PROKURATOR: A właśnie, że nie!
OBYWATEL: A założymy się, że tak?
PROKURATOR: W życiu! Dupa!
OBYWATEL: I kamieni kupa! Aresztuj mnie pan!
PROKURATOR: Nie i jeszcze raz nie! Nie wystawię się na pośmiewisko z waszego powodu!
OBYWATEL: [do Sędziego]: Wysoki Sąd to widzi? Jest tak zatroskany o swoją reputację, że ma gdzieś bezpieczeństwo narodowe!
PROKURATOR: [do Sędziego]: Co mam powiedzieć moim zwierzchnikom? Że aresztowałem takiegokretyna? Kiedy mnie zapytają, pod jakimi zarzutami, to co, no co mam im powiedzieć? Że nie mam pojęcia podobnie jak aresztowany? Jak mam aresztować kogoś tylko dlatego, że boi się aresztowania?
OBYWATEL: [do Sędziego]: A od kiedy to Biuro Prokuratorskie przestało aresztować ludzi?
PROKURATOR: [do Sędziego]: No to niech mu Wysoki Sąd powie – od dzisiaj, od tej właśnie chwili!
OBYWATEL: [do Sędziego]: Ale poprzednio aresztowano ludzi nie mówiąc im dlaczego. Jak to było możliwe? No niech Wysoki Sąd go zapyta.
PROKURATOR: [do Sędziego]: To my decydowaliśmy o aresztowaniu. Oni się do nas nie zgłaszali dobrowolnie. Proszę Wysoki Sądzie, niech mu pan to przekaże.
OBYWATEL [do Sędziego]:Mam czekać aż popełnię jakieś przestępstwo? Nic z tego!
PROKURATOR [do Sędziego]: Proszę, Wysoki Sądzie,niech mi pan pomoże.Może pana posłucha.
SĘDZIA: Tak w ogóle, to przyszedłem tu z tego samego powodu, panie Prokuratorze. Doskonale pan wie, że naszym podstawowym zadaniem, nas sędziów, jest dotarcie do prawdy i obrona sprawiedliwości. Wypełniałem to zadanie przez całą swoją karierę, ale teraz mam przeświadczenie, że robię coś nie tak, nie wiedząc dokładnie co.
PROKURATOR: A co nie tak może zrobić sędzia?
SĘDZIA: Na przykład bardzo dokładnie przyglądam się oskarżonym na sali sądowej, przez szkło powiększające, można powiedzieć. Staram się oddzielić dobro od zła, że tak powiem. Szczerze mówiąc, nie jest to takie trudne, ale biorąc pod uwagę kryminalną świadomość naszych rodaków, rosnącą ilość przestępstw i krańcowe zezwierzęcenie
przestępców, łatwo jest dostrzec trudne warunki, w jakich przychodzi mi pracować.
PROKURATOR [do Obywatela]:Najwyraźniej macie dziś szczęście...
SĘDZIA: Muszę jednak przestrzec pana, by nie miał nadziei, że moje wyznanie przyczyni się do pana awansu. To prawda, znajduję się w Biurze Prokuratorskim i mogę się spodziewać wszystkiego, ale i tak... Żyjemy w czasach, w których nie wiem do końca, pod jakimi zarzutami wysyłam skazanych do więzienia. Na przykład, nie dalej jak
przedwczoraj skazałem takiego wiejskiego chłopka za kradzież kury sąsiada. Dałem mu cztery lata. Oczywiście był głodny i dlatego dostał cztery, a nie siedem. Tymczasem pewni członkowie rządu...
PROKURATOR: Proszę mówić, proszę mówić dalej.
SĘDZIA: Nie ma takiej potrzeby. Obecnie nawet ścianom wyrosły uszy. Najważniejsze jest to, by mnie pan aresztował,
trzymał mnie pod kluczem w tym budynku, zamknął mnie w celi, bo inaczej, mam takie wrażenie, popełnię coś o wiele gorszego. I wtedy nie obejdzie się bez dożywocia.
PROKURATOR: Wysoki Sąd? Ależ ma pan nieskalaną opinię! Któż mógłby pana aresztować?
SĘDZIA: Jestem winny.
PROKURATOR: Ale nie powie mi pan, czego jest pan winien?
SĘDZIA: Nie wiem, przysięgam. Bóg jeden wie, że to tylko przeświadczenie.
OBYWATEL: [do Prokuratora]: A co, nie mówiłem?
SĘDZIA [do Obywatela]: Wydawało mi się, że mam takie przeświadczenie.
OBYWATEL [do Prokuratora]: A widzi pan, Prokuratorze, widzi pan? Nie ma pan wyjścia.
PROKURATOR [do Sędziego]: Jakże mógłbym, skoro Wysoki Sąd nawet nie wie, jakie przestępstwo popełnił? Co oni tam powiedzą na górze?
SĘDZIA: Ostatnio, częściej niż kiedyś, trzymam stronę oskarżonego. Jakbym się jakoś tak zmienił. I z jakiegoś powodu sympatyzuję całym sercem z przestępcami, częściej niż powinienem.
OBYWATEL: Pewnie z powodu pańskiej reputacji?
SĘDZIA: Mojej reputacji? A jaką mam reputację?
OBYWATEL: Szczerze mówiąc dość wątpliwą. Mówi się, że ugaduje się pan z oficjelami i wykonuje ich polecenia. Ponadto...
PROKURATOR: Niech pan nie słucha, Wysoki Sądzie, to wariat!
SĘDZIA: Nie, nie. Jestem ciekawy, co mówią o mnie zwykli ludzie.
OBYWATEL: Mówią, że wysyła pan niewinnych ludzi do więzienia. Mówią też, że jakby pan tego nie robił, to bypana aresztowali.
SĘDZIA: Niestety, prości ludzie się nie mylą.
PROKURATOR: Ten facet naprawdę zasługuje na sankcję za obrazę Sędziego.
OBYWATEL: Ja tylko powtarzam zdanie opinii publicznej.
SĘDZIA: Wiem, jestem w pełni świadomy tego wszystkiego, dlatego przyszedłem tu z własnej woli. Tak na wszelki wypadek...
OBYWATEL: I brawo, Wysoki Sąd! Podjął pan właściwą decyzję. Koniec końców, co jest cenniejsze od niezszarganego imienia?
PROKURATOR [do Obywatela]: Myślę, że przesadziliście. Zapomnieliście gdzie jesteście? To jest Biuro Prokuratora, a nie jakieś wariatkowo!
SĘDZIA [do Prokuratora]: No właśnie! Dlatego tu jestem.
OBYWATEL [do Prokuratora]: Żądam, aby zanotowano fakt, że zgłosiliśmy się tutaj z własnej, nieprzymuszonej woli i żeby to zostało zaprotokołowane. Protokół powinno się sporządzić niezwłocznie i powinni nam go okazać. Nie ufam panu. [do Sędziego]. Wysoki Sądzie musimy nato naciskać, bo inaczej, Bóg raczy wiedzieć, co nam tam powypisują.
SĘDZIA: Domagam się protokołowania naszej rozmowy!
PROKURATOR: Żartujecie sobie?
OBYWATEL: Jestem obywatelem tego kraju i domagam się respektowania moich praw! Domagam się protokołu i adwokata!
PROKURATOR: Wynocha z mojego biura, ale już!
SĘDZIA: Niech pan nie waży się wydzierać na zwykłego człowieka! To on jest winien, a nie ktoś inny. Rób pan więc to, o co proszą.
PROKURATOR: Myślę, że wam obu szajba odbiła!
SĘDZIA: To pan jest wariatem, a nie my! I co tu takiego dziwnego? Że winny przyznaje się do popełnienia przestępstwa?
PROKURATOR: A czy nie powinniście mi wyznać, jakie to przestępstwa popełniliście?
OBYWATEL: A ma to jakieś znaczenie?
SĘDZIA: Pierwszy raz słyszy pan o zeznaniu?
PROKURATOR: A pan nigdy nie słyszał o domniemaniu niewinności? Próbuje mnie pan wziąć pod włos?
[Rozlega się pukanie do drzwi. Ciężkie, drewniane drzwi wolno się otwierają. Wchodzi sprzątaczka Lamara, w dłoniach
ma miotłę i świecę.]
PROKURATOR: Czy to ty, Lamaro? Czego chcesz?
LAMARA: Mam sprzątać? Wszyscy już poszli. Późno się robi.
PROKURATOR: Proszę, Lamaro, zostaw mnie w spokoju, dobrze?
LAMARA: No to mam sprzątać czy nie? Zaczyna zamiatać podłogę.]
PROKURATOR: Lamaro, zostaw mnie w w spokoju, dobrze?
LAMARA: No to mam sprzątać czy nie?
[Zaczyna zamiatać podłogę.]
PROKURATOR: Lamaro, zostaw mnie w spokoju!
LAMARA: Ale przecież zakazał mi pan sprzątać rano i miałam przychodzić wieczorami, no nie?
PROKURATOR: Nie widzisz, że jestem zajęty?
LAMARA: Pan to zawsze zajęty. Czy znaczy, że w ogóle mam nie sprzątać?
PROKURATOR: Lamaro, opuść moje biuro, ale już, w tej chwili, bo pokażę ci, gdzie raki zimują!
LAMARA: No to sobie może pan siedzieć w tym bajzlu!
PROKURATOR: To nie twoja sprawa czy siedzę w bajzlu czy nie. Wynocha!
LAMARA: A do tej pory to była moja sprawa, no nie? Co się zmieniło?
PROKURATOR: Lamaro, proszę cię, przyjdź później. I odkąd zawsze będziesz tak przychodzić.
LAMARA: Ale nie chciał pan, żebym sprzątała wieczorami?
PROKURATOR: Tak, ale odtąd chcę, żebyś przychodziła jeszcze później.
LAMARA: Naprawdę? Mogę jeszcze czymś służyć? Mam swoje sprawy. Nie siedzę po całych dniach w tej dziupli jak pan.
PROKURATOR: Lamaro, zamknij drzwi z tamtej strony!
LAMARA [przestaje zamiatać]: Wie pan co? Wszyscy idźcie do domu a wrócicie do rozmowy jutro rano. No już, dajcie posprzątać.
PROKURATOR [wyciąga pistolet zza pasa]: Lamaro, moja cierpliwość jest na wyczerpaniu!
[Lamara umyka w popłochu. Drewniane drzwi zamykają się pospiesznie.]
MUCHA: Jestem zwykłą muchą. [Wali w szybę.] Bzz, bzz, bzz... Słyszycie mnie? Każda mucha dostałaby świra. Nikt mi nie otworzy tego okna. To ta kobieta, Lamara, to u niej schowałam się w miotle. Wydawało mi się, że znajdę jakiś porządny pokój w tym budynku. A skończyło się na wielkim bólu głowy. Ludzie myślą, że muchy są głupie i nie rozumieją, że w oknie jest szyba. Wielka mi rzecz. Jest szyba, to pewne i szyba różni się od powietrza, w którym można latać do woli. Wiemy, szanowni państwo, wiemy doskonale. Ale w ten właśnie sposób my muchy staramy się zwrócić na siebie uwagę. Mamy nadzieję, wbrew wszystkiemu, że dotrze do waszych ludzkich mózgownic, żeby otworzyć okno i nas wypuścić. Takie to trudne? Nie możecie zrozumieć w tych waszych pustych mózgownicach, że więzienie nie musi mieć metalowych drzwi? Wystarczy szkło. Chcecie wiedzieć, jaka jest różnica między
wami, a tym pozornie uczciwym Sędzią w tym brudnym pokoju? Proszę, ludzie domagają się sprawiedliwości w sądzie. Gdziekolwiek mucha nie wleci, tam gadają w telewizorze, wszyscy nad czymś dyskutują. Moim zdaniem, chodzi o coś zupełnie innego. Wcześniej każdy mógł przekupić sędziego. Każdy złodziej czy morderca. Obecnie nikt nie może,
utracili taką możliwość. I dlatego ludzie się wściekają. Reszta to jedno wielkie gówno. To prawda,wciąż daleko nam do praworządności. Ale czy kiedykolwiek było inaczej? Kiedy sprawiedliwość była sprawiedliwa w kraju takim jak nasz? No kiedy, pytam was? Nigdy! Dzisiaj w dyktaturze łapówki nie skutkują, więc przestępcy wędrują do więzienia. Nic dziwnego, że ludzi są niezadowoleni. Z drugiej strony, jak człowiek nie złamie prawa,to nie wyląduje w więzieniu. Jakbym nie widziała na własne oczy, co się wyrabia w tym pomieszczeniu, to bym nie uwierzyła. Ale czy to nie oczywiste, że niewinnych się nie wsadza? Nie słyszeliście na własne uszy? Ale co ja zawiniłam? Lamara sobie poszła. Jej to nie obchodzi. Ogólnie
rzecz biorąc tacy jak ona mają gdzieś czy jest demokracja czy jest dyktatura. Zarówno władza jak i opozycja potrzebują jej miotły po równo. Choć teraz opozycja przebywa
raczej w więzieniu, ale cele też trzeba sprzątać, dobrze mówię? Należy zachować pewne standardy sanitarne. Ale kogo oprócz Lamary to obchodzi? Że jak? Że ja? O nie, nie, ja nie lubię brudu. Mylicie się jak myślicie, że jest inaczej. Tylko, że to, co wy, ludzie uważacie za śmieci i odpadki to moja jadalnia, moja i moich małych. Wy tak nie robicie? Naprawdę wierzycie, że Prokurator lubi aresztować ludzi? Że uwielbia babrać się w ludzkich złych intencjach i szperać w brudach? Ale jaki ma wybór? On też ma głodne dzieci w domu, które trzeba nakarmić. Dlatego jest zobligowany funkcją, by podchodzić do każdego z podejrzliwością, odkrywać skryte zamiary i wyciągać je na światło dzienne. W wyniku tego dostaje awanse i premie, które zabiera do domu, do głodnych dzieci i żony. Cała rodzina zbiera się przy stole, je smaczny posiłek, a nawet czasem przepyszną szarlotkę na deser. Ale kto na Boga jest na tyle odważny, by zapytać Prokuratora, co mu tkwi w sercu? Kto jest w stanie poznać cenę, jaką płaci chcąc wykarmić rodzinę? Ile nerwów go to kosztuje? Nikt! Ciągają go na wszystkie strony. Dzieci chcą mieć nowe zabawki, żona chce nowe ciuchy, a starzy rodzice chcą na leki... Tak to już jest. Na drugi dzień rano nasz biedny Prokurator idzie do biura, wchodzi do gabinetu wysprzątanego przez Lamarę i zagłębia się w rutynowym grzebaniu w czyichś brudach. Tu tkwi sedno sprawy.
[Ciężkie, drewniane drzewi otwierają się ze skrzypieniem. Wchodzi Dziennikarz.]
Basa Janikashvili opowiada o swojej pracy w Komisji ds. Ułaskawień
Konstantine Grdzelishvili zaraz po skończonym czytaniu podziękował Autorowi za rolę Prokuratora którą mu przydzielił.
Inscenizacje "Dyktatury" w Gruzji były bardzo różne od strony podziału ról. W jednym z teatrów Muchę grał mężczyzna, w innym zaś kobieta. Jest ona jedyną z postaci, która chce się wydostać z pokoju Prokuratora. Zwykle aktorzy siedzą w pokoju, bojąc się wyjść poza jego ściany.
Inspiracją do napisania sztuki była konkretna sytuacja, otóż jeden z byłych Prezydentów (Saakaszwili) miał manikalne podejrzenie, źe chcą zrobić na niego zamach i starał się za wszelką cenę znaleźć winnego, korzystając z usłużności prokuratury. Wtedy kiedy to pisałem co czwarty Gruzin by skazany i byliśmy na drugim miejscu na świecie pod tym względem.
Konstantine Grdzelishvili i Basa Janikashvili w chwilę po zakończeniu czytania jednoaktówki "Pod kluczem"
Ostatnio nowy rząd jest bardziej liberalny i zapadają niskie wyroki, szczególnie te które dotyczą korupcji, zale także jazdy po pijanemu. Chociaż łapówkarze dostają i tak najwyższe wyroki.
Jestem działaczem Komisji ds. Ułaskawień mimo zmiany władz,
Mamy dwa rodzaje ułaskawień:
- polityczne
- i nie polityczne
Pytanie z sali: "Jak na te ułaskawienia reaguje społeczeńsyo gruzińskie"?
Odpowiedź Janishvili była krótka: Ludzie w Gruzji podchodzą do tego normalnie.
Kolejne pytanie z sali dotyczyło sztuki "Pod kluczem": Pańska jednoaktówka jawi się jako polityczna groteska. Od razu kojarzy się z takimi nazwiskami jak Franz Kafka, Samuel Beckett, Eugene Ionesco. Z którym z nich najbardziejsię Pan identyfikuje?
Basa Janikashvili odpowiada po krótkim namyśle: "Identyfikuję się z tymi wszystkimi nazwiskami. Dodatkowo dochodzi do tego literatura południowoamerykańska z jej tematyką konfliktów i rewolucji.
To co czytamy jest subirektywnym uczuciem autora. Hemingway powiedział: "Że autor, albo coś sam przeżyje i o tym napisze, albo to wymyśli” .
Potem padło pytanie o historię teatru zawodowego w Gruzji?
Basa Janikashvili opowiedział nam pokrótce jego skondensowana historię: "Teatr zawodowy powstał w Gruzji w XIX wieku. Imperator rosyjski zakazał grać sztuki w językach miejscowych więc aktorzy musieli je wygłaszać po rosyjsku. Obowiązujące prawo było takie, że jak zgromadziły się w jednym miejscu trzy osobny,m to już było odczytywane jako demonstracja. W tamtych czasach bardzo dobrze rozwijała się opera. Ale reakcja była taka,że wychodziły na scenę trzy osoby i milczały. To był wówczas rodzaj protestu.
Po jakimś czasie to zniesiono i sytuacja w miarę jak na tamten czas wróciła do normalności zaczął się narodowy teatr.
Obecnie mamy dwadzieścia trzy państwowe teatry w Gruzji, a ja jestem członkiem komisji, która mianuje dyrektorów. Kontrakt taki obejmuje cztery lata. Jeden teatr jest w stanie wykonać od trzech do dwudziestu premier w ciągu roku i to jeśli chodzi m. in. o dramaty czy komedię.
Dramaturgia w 50% należy do do tematyki gruzińskiej, główne tematy jakie dominują w teatrach, to miłości i polityka oraz oczywiście pieniądze.
Po tym krótkim wykładzie historii teatru z sali padło pytanie: "W jednej ze sztuk wojennych mówi Pan, że obie strony konfliktu muszą się dogadać". Czy społeczeństwo gruzińskie ma możliwość kontaktowania się z mieszkańcami Abchazji czy Oseti(Cinhali)?
- Tak, odpowiada Bsa, raz maiłem okazję rozmawiać z pisarzami z Oseti na festiwalu literackim w Słowenii. Wymieniliśmy się książkami. Oni w większości mówią po rosyjsku.
Często zadają mi pytanie, "jaką narodowość ma w dzisiejszych czasach pisarz"? I najczęściej odpowiadam: taką, w jakim języku wypowiada myśli!.
Widok na podziemną salę Mediateki przy ul. Teatralnej 2 we Wrocławiu
Pada znowu pytanie o rolę Muchy, kim jest, kogo reprezentuje?
Myślę, mówi Janikashvili, ŻE „Mucha” jest obywatelem, który nie chce się poddać dyktaturze,a Obywatel tu występujący jest tym, który w nią wierzy. Wszak chce się poddać dobrowolnie klarze, chociaż nic nie zrobił, oprócz kradzieży chleba z piekarni. Przy okazji wierzy oficjalnej propagandzie.
Kolejne pytanie z sali dotyczyło, „Ilu jest ew Gruzji ludzi wierzących w propagandę, a ilu nie?
Basa Janikashvili uśmiechnął się i oparł: „Myślę, że teraz większość społeczeństwa byłaby bliższa „Musze”., to jest ta część społeczeństwa, która niewiele może, ale chce się wyrwać z tej sytuacji, reszta to urzędnicy, którzy walczą oto, aby „Mucha” była ciągle zamknięta w tym pokoju.
Polska i Gruzja są państwami w których w dalszym ciągu pozycja kościoła jest bardzo wysoka. Część ludzi jak widzi z daleka cerkiew czy kościół to się żegna i modli.
Na tym stwierdzeniu spotkanie z dramaturgiem Basą Janikashvilim zakończyło się. Było piętnaście po dziesiątej.
Zobacz relację filmową na kanale Youtube.com
Zdjęcia: Rafał Komorowski
Relacja, zdjęcia: GLK